Ukraina z ostatniej chwili

Ukraina z ostatniej chwili

Sytuacja na Ukrainie rozwija się na tyle dynamicznie, że trudno jest pisać korespondencje do dwutygodnika. Zdarzenia zmieniają się co chwilę, jedno ważniejsze od drugiego. Artykuł napisany rano, wieczorem może być już nieaktualny…

Od kilku dni, wracając z Majdanu, siadam do komputera niczym zombie. Wbijając wzrok w monitor odczytuję z chorobliwym zacięciem wszystkie wiadomości z wiarygodnych źródeł. Tak samo postępują praktycznie wszyscy moi znajomi i przyjaciele. Nie wyobrażam sobie, jak moi koledzy z działu kultury czy sportu mogą w ogóle coś pisać. Cała uwaga, wszystkie myśli i modlitwy skoncentrowały się na Majdanie, a od kilku dni również w innych regionach Ukrainy, które powstały przeciwko krwawemu reżymowi przestępcy Janukowycza.

Wczoraj wróciłem z nabożeństwa pogrzebowego Białorusina Mychajła Żyźniewskiwego, który 26 stycznia ukończyłby 26 lat. Pogrzeb sprawiał wrażenie, jak gdyby miał go zamiar odprowadzić jeśli nie cały Kijów, to przynajmniej cały Majdan. Ludzie żegnali bohatera, który oddał życie za wolność Ukrainy i Białorusi. Msza odbyła się w klasztorze św. Michała, a potem trumnę przez ul. Wołodymyrską przeniesiono na Chreszczatyk i do głównej barykady na ul. Hruszewskiego, gdzie zginął.

Ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie widać żadnego z „liderów” opozycji, którzy sami nawoływali ludzi do wyjścia na ulice. W ogóle cierpliwość ludzi wobec opozycyjnej „trójcy” dobiega końca. Nie mają żadnego wsparcia, nie wzbudzają szacunku. Jaceniuka, Kliczkę i Tiahnyboka protestujący na Majdanie przyjmują wyłącznie jako osoby oddelegowane do prowadzenia rozmów z Janukowyczem. A ponieważ te rozmowy toczą się za zamkniętymi drzwiami, bez obecności prasy i obserwatorów społecznych, wśród ludzi rodzi się podejrzenie, że opozycyjna „trójca” może nas po prostu zdradzić. Dowodem na to są ich absolutnie niezrozumiałe, dwuznaczne deklaracje, które miały miejsce po ostatniej rundzie rozmów z dyktatorem. Nie zrozumieliśmy: liderzy zgodzili się na propozycję Janukowycza czy nie? Jeszcze jednym dobitnym przykładem braku pokory wobec polityków stała się odmowa aktywistów ruchu „Wspólna sprawa” zwolnienia zajętego gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości. Kiedy Witalij Kliczko starał się przekonać protestujących, żeby zwolnili siedzibę ministerstwa, lider ruchu Aleksander Daniluk zaznaczył, że jego działania są częścią planu pozbawienia Janukowycza możliwości wpływu na sytuację. Innymi słowy Kliczko, Tiahnybok i Jaceniuk mają mizerne wsparcie na Majdanie. Poza tym uważam, że na nich również spada odpowiedzialność za krwawe wydarzenia przy ulicy Hruszewskiego – wydarzenia rozpoczęły swój bieg po tym, jak opozycja po dwóch miesiącach nie odważyła się na żadne konkretne działania. Tymczasem ludzie stali na mrozie, pod deszczem, śniegiem i kijami berkutowców.

Podczas rozmów Janukowycza z liderami opozycji (w dniu 27 stycznia), miał on zaproponować Jaceniukowi fotel premiera, a Kliczce wicepremiera – w zamian za zakończenie protestów. Tiahnybokowi nie zaproponowano niczego, więc jego przemówienie na scenie było (jak zwykle) o niczym. Był jedynie bardziej radykalny, niż pozostali koledzy. Zachowanie „liderów” można wytłumaczenie logicznie: ludzie zmietli by całą trójcę, gdyby zgodzili się na propozycje z Bankowej. Po tym spotkaniu u Janukowycza i przemówieniach na Majdanie chcieli to zrobić zwyczajni aktywiści z Hruszewskiego. Przeszkodziła im ochrona. Ale ochrona będzie bezsilna, gdy „opo” znów pozwolą poniżać Ukraińców podczas sesji Rady Najwyższej 28 stycznia. Naród przyjmie jedynie całkowite skasowanie „ustaw dyktatorskich”, zwolnienie absolutnie wszystkich aktywistów we wszystkich miastach Ukrainy i dymisję rządu oraz prezydenta Janukowycza. Ludzie nie zważając na mróz, który w nocy dobiega do – 25 ˚C, stoją i nigdzie się nie ruszą, póki nie zostaną wykonane ich wymagania.

Drugi front
Zgromadzonym na kijowskim Majdanie protestującym, byłoby bardzo trudno, gdyby nie podbudowujące informacje, że w ostatnich dniach przeciwko Janukowyczowi powstała cała Ukraina. Ludzie zajmowali siedziby administracji wojewódzkich prawie na całej zachodniej Ukrainie (oprócz Zakarpacia), również w Czernihowie, Sumach, Czerkasach, Połtawie, Winnicy, Żytomierzu. Stworzono tam Rady Ludowe, które przejmują pełnię władzy, były próby blokady gubernatorów z partii regionów w Odessie, Charkowie, Kirowogradzie, Mikołajkowie i Chersoniu. W Zaporożu i Dniepropietrowsku kilka tysięcy ludzi zajęło szturmem siedziby administracji. Ale w nocy z 26 na 27 stycznia oddziały „Berkut” wspólnie z kryminalistami uzbrojonymi w kije, w brutalny sposób rozpędziły protestujących. To samo odbyło się w Sumach. Urządzono prawdziwe polowanie na ludzi, wyłapując ich na podwórkach, okrutnie bijąc i zamykając w aresztach. Pobitym, dziesiątkom poszkodowanych, nie okazywano pierwszej pomocy medycznej, a kryminaliści przekazywali rannych milicji. Jest to nie tylko wykroczenie w świetle Kodeksu Karnego Ukrainy, ale jest to również przestępstwo przeciwko ludzkości, za co należy im się ława oskarżonych w Hadze.

Krwawe rozpędzenie protestujących (w których nie ukrywając się brali udział kryminaliści wspierający milicję) odbyło się w miastach, tradycyjnie lojalnych wobec reżymu. Z ust do ust powtarzana jest informacja o zastraszaniu ludzi przez Janukowycza. Jest to jedyna jego taktyka, stosowana począwszy od 30 listopada. Wydarzenia w kraju niczego go nie nauczyły. Miasta, w których mieszka prawie po milion mieszkańców w każdym – Dniepropietrowsk i Zaporoże – obudziły się 27 stycznia bez klapek na oczach: władza działa wspólnie z przestępcami, do utraty przytomności pałują swój naród. Nie wydaje mi się, że będzie miało to pożądany przez władzę skutek. Cała historia współczesnego ukraińskiego konfliktu świadczy o tym, że im bardzie, im bardziej boleśnie pałują, tym więcej jest protestujących!

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 2 (198) za 31 stycznia – 13 lutego 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X