Ukraina nieco bliżej Unii

Ukraina nieco bliżej Unii

Umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE, którą parafowano 30 marca w Brukseli, miała być olbrzymim krokiem na drodze Kijowa ku Europie. Ale utknęła z powodu uwięzienia Julii Tymoszenko. Parafowanie umowy jest tylko technicznym zakończeniem rokowań.

 

Kolejnym etapem powinno być jej podpisanie, a potem ratyfikowanie przez Ukrainę, 27 krajów członkowskich UE oraz Parlament Europejski. Podpisanie umowy byłoby teoretycznie możliwe już za kilka miesięcy, ale – czego nie ukrywają unijni dyplomaci – plany te blokuje odwrót Kijowa od budowy państwa prawa.

– Ukraina musi przekonać nas o poszanowaniu dla fundamentalnych wartości europejskich. Chodzi o niezawisłe sądownictwo, odstąpienie procesów motywowanych politycznie i wybiórczych postępowań skierowanych przeciw ludziom niewygodnym dla władz. Oczekujemy też w pełni wolnych i demokratycznych wyborów jesienią tego roku, – mówi wysoki urzędnik Unii Europejskiej.

Inny eurokrata dodaje, że „jasnym dla wszystkich” dowodem łamania zasad w ukraińskim wymiarze sprawiedliwości jest los byłej premier i liderki opozycji Julii Tymoszenko. Uwięzienie Tymoszenko zostało uznane w UE za sprawę polityczną, zamroziło stosunki z Kijowem i przekreśliło plany polskiej prezydencji w Unii, która miała nadzieję na podpisanie umowy stowarzyszeniowej w drugiej połowie 2011 r.

Europejscy dyplomaci naciskali na prezydenta Wiktora Janukowycza, by uwolnił Tymoszenko – bez skutku. Choć – jak zapewniali w 2011 r. – Kijów mamił ich sygnałami o amnestii bądź zmianie prawa pozwalającej na uchylenie wyroku w drugiej instancji.

– Musimy reformować nasze prawo, ale przecież nie wolno nam tego robić na użytek jednej osoby. Nikt, ani w Brukseli, ani w Moskwie nie może nam mówić, co robić, – mówił Gazecie Wyborczej szef ukraińskiej dyplomacji Kostiantyn Hryszczenko. A co jeśli umowy nie uda się podpisać w 2012 r.? – Nie mamy wyznaczonych końcowych terminów. To nie będzie żaden dramat, – odpowiadał Hryszczenko. Podkreślał, że Kijów nie zgadza się na stawianie warunków w tej sprawie, bo obustronnie korzystna umowa nie jest „żadnym prezentem dla Kijowa”.

Umowa stowarzyszeniowa ani nie wyklucza, ani nie obiecuje Kijowowi przyszłych rozmów o przystąpieniu do UE, ale jej część o strefie wolnego handlu (DCFTA) może w dużej mierze włączyć Ukrainę w jednolity unijny rynek, co byłoby fundamentem integracji gospodarczej z Zachodem. Poszczególne zapisy DCFTA mogą tymczasowo wejść w życie bez pełnej ratyfikacji, co może stać się za kilka miesięcy unijną „marchewką” wobec Janukowycza.

– Decyzje o uruchomieniu kolejnych zapisów będą podejmowane na szczeblu politycznym, – mówi wysoki urzędnik UE. W 2011 r. wartość handlu między Unią a Ukrainą osiągnęła 50 mld euro.

Hryszczenko zapewnia, że nawet trudności z umową, nie zmieniają przekonania władz Ukrainy, iż jej „przeznaczeniem jest Europa”. – Ale o ile Bruksela ma opory z jasną deklaracją, że nas chce u siebie, Moskwa wyraża to wprost, – mówił Hryszczenko nawiązując do starań Rosji, by zaciągnąć Ukraińców do swej unii celnej, co byłoby nie do pogodzenia z umową DCFTA.

Wprawdzie Kijów twardo odrzuca zachęty Moskwy, ale – zdaniem Olgi Szumyło-Tapiola z brukselskiego Centrum Carnegie – Władimir Putin po objęciu prezydentury może wzmóc naciski polityczne i gospodarcze na Kijów, by zdobyć jego poparcie dla unii celnej.

Prezydent Janukowycz publicznie obstaje przy Europie jako priorytecie polityki zagranicznej. Czy jednak w jego otoczeniu nie rozważa się wyboru między Brukselą i Moskwą? – Jego najbliżsi sojusznicy nie mają żadnej wizji, prócz swoich doraźnych interesów – mówi Arsenij Jaceniuk, szef opozycyjnej partii Front Przemian, niegdyś szef MSZ i przewodniczący parlamentu.

Jego zdaniem Janukowycz wpakował się w geopolityczną pułapkę – zablokował zbliżenie z Zachodem więżąc Tymoszenko i nękając opozycję, a w stosunkach z Rosją wyzbył się wielu atutów, zgadzając się m.in. na przedłużenie dzierżawy portów Floty Czarnomorskiej. – Tymczasem sytuacja gospodarcza Ukrainy jest znacznie gorsza, niż gotowe są przyznać władze. To oznacza, że Rosja zyskuje silne karty, – mówi Jaceniuk.

Tomasz Bielecki, Bruksela

30-03-2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X