Tylko zjednoczeni możemy coś osiągnąć!

W 2008 roku nie widziałem żadnej wojny w Gruzji, w Abchazji. Mam do siebie pretensje o to, ponieważ byłem już dorosłym człowiekiem, a myślałem, że owszem jest gdzieś jakaś wojna, ale przecież nie u mnie w domu.

Jest to moje rozliczenie z tą postawą. Filmem „Cyborgi” chciałem prosić o przebaczenie za to, że nie zauważałem kiedyś tych strasznych rzeczy.

Reżyser filmu „Cyborgi” Achtem Seitabłajew wyreżyserował szereg filmów, wśród nich „Chajtarma” o wysiedleniu Tatarów krymskich w 1944. Aktor filmowy – grał m.in. w „Chajtarmie”, „Mamaju” i w poświęconym Wasylowi Stusowi „Dniu Niezależności”. Z Achtemem Seitabłajewym rozmawiał Wojciech Jankowski.

To bardzo dobry, wstrząsający film, który powinien zobaczyć widz na zachodzie Europy. Czy myślał Pan o tym, że kultura może albo powinna być także bronią Ukrainy?
Dziękuję za dobre słowo. Kręcąc film nie myśleliśmy o tym, żeby uczynić z niego broń. Przede wszystkim chcieliśmy opowiedzieć uczciwie historię ludzi, którym nie jest obojętny los Ukrainy. Parafrazując, nie chciałbym, aby kultura była bronią, ale czynnikiem, który jednoczy lub opowiada ważne historie. Powinniśmy opowiadać takie historie, które nas bolą. O sobie mogę powiedzieć, że niestety w 2008 roku nie widziałem żadnej wojny w Gruzji, w Abchazji. Teraz mam do siebie pretensje o to, ponieważ byłem już dorosłym człowiekiem, a myślałem, że owszem jest gdzieś jakaś wojna, ale przecież ona jest nie u mnie w domu. To moje rozliczenie z tą postawą. Tym filmem chciałem prosić o przebaczenie, za to, że nie zauważyłem wcześniej tych strasznych rzeczy. I staramy się, o ile jest to możliwe, żeby ten film obejrzało jak najwięcej widzów. Marzy się nam, i jest taka szansa, że będzie pokazywany na zachodzie Europy.

Zrealizował Pan filmy o ważnych wydarzeniach w historii, o wysiedleniu Tatarów krymskich, o obronie donieckiego lotniska. O czym będzie kolejny film?
Trwają prace nad dwoma filmami. Będzie to Zachar Berkut na podstawie Iwana Franki i piszemy scenariusz do filmu o bitwie pod Konotopem.

Znowu temat historyczny, dlaczego ten właśnie?
Historia bitwy pod Konotopem jest bardzo pouczająca i moim zdaniem, dziś aktualna. Jest to historia wspólnej walki o własną godność Ukraińców, Tatarów krymskich, Polaków i Litwinów przeciw dobrze nam znanemu północnemu sąsiadowi. To historia wiktorii, która z natury swojej nie była prosta, bo były tu i intrygi, i kryminalne wątki. Dla tych narodów nie był to prosty wybór, którą drogę wybrać, w jaki sposób się porozumieć, co obrać za swój cel, ale to przykład, że jak się zjednoczymy, możemy wiele razem osiągnąć. Potem, jak dobrze wiemy, historia nie potoczyła się dobrze ani dla Tatarów krymskich, ani dla Zaporożców, ani dla Polaków, oni wszyscy zostali powaleni przez imperium. Świadczy to o tym, że powinniśmy poważnie się traktować, dla naszego wspólnego celu, bo tylko zjednoczeni możemy cos osiągnąć.

Rosjanie zrobili film o marcu 2014 roku. Czy myślał Pan o ukraińskiej odpowiedzi na ten film?
Myślę, że taki film powstanie. Myślimy o filmie, który by opowiadał o wydarzeniu z życia Mustafy Dżemilewa, kiedy po raz kolejny nie wpuszczono go do ojczyzny, i chcemy opowiedzieć, co równolegle działo się na Krymie. Na to wszystko jest potrzebny czas, ale taki film jest naszym marzeniem. Nie zgadzam się, że powinniśmy odpowiadać na coś, my powinniśmy robić swoje, wiemy po co nam to potrzebne i jak to stanie się faktem dokonanym w życiu kulturalnym – wówczas będzie to nasze małe zwycięstwo. Ale nie powinniśmy świadomie czynić ze sztuki broni, bo to zawsze nabiera cech propagandy, gdy chcesz na coś odpowiedzieć w sensie politycznym, nie artystycznym. To nie nasz sposób! My nie kręciliśmy Cyborgów, jako odpowiedź na coś! Chcemy po prostu opowiedzieć prawdziwą historię o tym, co nas boli i czego jeszcze się spodziewamy.

Miałem na myśli to, że w polityce rosyjskiej kultura, w tym kultura masowa, jest bronią, która działa powoli na ludzi i powoduje, że utożsamiają się z polityką imperium.
Całkowicie zgadzam się z panem, że kultura to potężny instrument pozyskiwania dusz, zjednania sobie ich marzeń i umysłów. Niestety w ciągu 23 lat, do drugiego Majdanu, ukraińskiej kulturze, a w szczególności sztuce filmowej nie poświęcano wiele uwagi. Moim zdaniem, to jeden z głównych powodów, że mamy wojnę. Gdybyśmy przez 23 lata opowiadali, że to cudownie, że nas jest taka mnogość rozmaitych ludzi, ale też, że chcielibyśmy, żeby i nasze dzieci żyły w takim kraju, to może tej wojny by nie było.

Jednak mógł Pan jeszcze przed Majdanem zrobić film o powrocie po wysiedleniu Pana narodu z Krymu?
Było to moje marzenie, z którym się nosiłem 10 lat. To taki mój protest. Musiałem wykrzyczeć mój ból i ból całego narodu!

Prezentacja filmu i rozmowa z reżyserem odbyła się w Warszawie 17 marca w trakcie sympozjum „Rewolucja, wojna i ich konsekwencje” (16–17 marca 2018 roku).

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 6 (298) 27 marca – 12 kwietnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X