Trynitarze. Część I Wnętrze kościoła oo. trynitarzy w Beresteczku (fot. Dmytro Antoniuk)

Trynitarze. Część I

Klasztory rzymskokatolickie na wschodzie Rzeczypospolitej

Powołaniem zakonu trynitarzy było wykupywanie chrześcijan, którzy dostali się do niewoli w Imperium Osmańskim. Stąd właśnie klasztory tego zakonu były tak liczne na terenach I Rzeczypospolitej.

Zakon Trójcy Przenajświętszej (Ordo Sanctissimae Trinitatis) swój początek bierze od roku 1198, gdy to zakonnik francuski Jan z Mathy, połączywszy się z pustelnikiem Feliksem de Valois, przedstawili papieżowi Innocentemu III projekt reguły nowego zakonu, którego celem miało być wykupywanie jeńców z niewoli muzułmańskiej. Trwała III Wyprawa Krzyżowa i taka propozycja była nadzwyczaj aktualna, tym bardziej że olbrzymi spadek po rodzinie Vermandois, który przypadał Valois, przeszedł do rąk króla Filipa II Augusta.

Legenda głosi, że podczas pierwszej mszy św., odprawianej przez Jana z Mathy, miał on widzenie białego gołębia z czerwono-niebieskim krzyżem na piersi, który unosił się nad dwoma niewolnikami w kajdanach. Od tej chwili zdecydował się on poświęcić swe życie na ratunek chrześcijańskich więźniów. Jeszcze przed zatwierdzeniem reguły zakonu w 1209 roku Jan z Mathy zdążył odwiedzić Tunis i wykupić z niewoli znaczną liczbę więźniów. Fundusze na ten cel uzbierał żebrząc i zbierając datki od ludzi zamożnych. W 1666 roku Jan z Mathy został kanonizowany i od tej chwili przedstawiany jest na obrazach z mieszkiem w ręku.

Podliczono, że w okresie od XIII po XVII wiek trynitarze wykupili z niewoli 30 732 osoby. Pośród nich znalazł się Cervantes, wykupiony z rąk algierczyków w 1580 roku. Otóż, narodziny „Don Kichota” zawdzięczamy właśnie temu zakonowi. Zdarzały się przypadki, że zakonnicy ofiarowywali się za jakiegoś więźnia. Oprócz tego zakon opiekował się chorymi i ubogimi.

Symbolem trynitarzy jest czerwono-niebieski krzyż, a dewizą: Gloria Tibi Trinitas et captivis libertas – Chwała Tobie Trójco święta, a niewolnikom – wolność. Zakonnicy noszą białe habity z czerwono-niebieskim krzyżem na piersi.

Pierwsi trynitarze, przedstawiciele reformowanego odłamu zakonu (trynitarze bosi), pojawili się w Rzeczypospolitej w 1685 roku we Lwowie. W następnym stuleciu zakon był już jednym z najliczniejszych na obecnych terenach Ukrainy. Najdalej wysunięty na wschód klasztor trynitarski był nad Dnieprem w Rzyszczowie. Ocalały tu zabudowania klasztorne. Architektura trynitarzy chociaż nie szokowała zbytkiem, jak karmelitów czy jezuitów, to była jednak nie całkiem ascetyczna, jak kapucynów. Często kościoły trynitarskie miały freski i wspaniałe ołtarze.

Zadziwiające, ale zakon istnieje nadal, ponieważ potrzeba wyzwalania ludzi z niewoli utrzymuje się również obecnie. Zakon działa, między innymi, w Indiach, na Madagaskarze i popiera programy uchodźctwa w Afryce.

Beresteczko
Profesor Mieczysław Orłowicz pisze, że klasztor istniał tu od roku 1620, ale inni historycy uważają, że klasztor trynitarski powstał przy drewnianym kościele, który wystawił Jan Kazimierz z wdzięczności za zwycięstwo nad kozakami. Tę świątynię, którą możemy oglądać dziś, wystawiono dzięki fundacji kasztelana halickiego Tomasza Karczewskiego i jego brata Jana. Jan Karczewski wstąpił następnie do zakonu i w tym klasztorze dokonał żywota. Kościół i zabudowania klasztorne, w których prowadzono znaną szkołę (studiował tu malarz Franciszek Smuglewicz) budowano w latach 1711–1733. Upiększanie świątyni trwało jeszcze dłużej, wobec czego świątynia została konsekrowana dopiero w II połowie XVIII wieku.

Kościół w Beresteczku charakteryzował się nie byle jakim przepychem. Ściany pokryte były rokokową polichromią trynitarskiego malarza Józefa Prechtla (w 1758 roku wstąpił do nowicjatu, a po roku złożył śluby zakonne). Trzy nawy zdobiły masywne ołtarze z podobiznami trynitarskich świętych autorstwa tegoż autora, w głównym zaś ołtarzu był obraz Jezusa Nazareńskiego w naturalnym wymiarze, na którym w cudowny sposób wyrastały włosy. Ozdobą kościoła były potężne organy.

Główną świętością kościoła były relikwie św. Walentyna. Na odpust, który przypadał na 14 lutego, ściągały tłumy pielgrzymów. W oddzielnej kaplicy wisiał obraz Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia pędzla Murillo. W zakrystii przechowywano kilka portretów fundatorów, widok pierwotnego – prawdopodobnie drewnianego – kościoła, klasztoru oraz szable Jeremiego Wiśniowieckiego, które Budionny wykradł w 1920 roku.

Władze carskie nie oszczędziły trynitarzy i po powstaniu listopadowym zostali oni skasowani. W klasztorze i szkole urządzono więzienie, które rozebrano po pożarze. Jednak na lewo od kościoła znajduje się budynek, gdzie obecnie mieści się sklep i kawiarnia – tablica na budynku informuje, że był to klasztor trynitarzy.

Kościół pozostawał parafialnym do końca II wojny światowej, po czym został zamknięty, co doprowadziło do całkowitej rujnacji zabytku. Dziś polichromie Prechtla są prawie niewidoczne, po ołtarzach pozostały jedynie smętne „szkielety”, wszędzie pełno potłuczonych kamieni. W lewej nawie leży rozbity nagrobek Wiktora Witosławskiego z białego marmuru. Było to wysokiej klasy dzieło artystyczne, godne miejsca w muzeum. W lewej ścianie prezbiterium widzimy pocisk armatni. Pochodzi on z I wojny światowej. Czy faktycznie wpadł do kościoła, czy tylko został wmurowany na pamiątkę – nie wiadomo.

Świątynia należy do wiernych grekokatolików, ale jest ich tak mało, że nabożeństwa praktycznie nie są tu odprawiane. Klucze od zabytku ma starosta cerkiewny, który mieszka przy wyjeździe z Beresteczka w kierunku Marianówki, po lewej stronie drogi. Opodal jego domu znajduje się kaplica św. Tekli i obelisk grobowy księcia Proniskiego, w którym na jednej z cegieł widnieje autograf króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przed kilku laty kościół został nakryty nowym dachem i potynkowano jedną z wież – i na tym się skończyło. Jak wskazują źródła, na jednej ze ścian zewnętrznych do 1853 roku było malowidło, przedstawiające bitwę pod Beresteczkiem, ale zostało zatynkowane w obawie przed Rosjanami. Możliwie, że do dziś czeka ono na swoje odkrycie.

Naprzeciwko kościoła stoi klasycystyczny XIX-wieczny dworek rodziny Raciborowskich. W latach 1923–1939 mieszkały w nim franciszkanki Rodziny Maryi, które prowadziły tu sierociniec.

Łuck
Pewnego razu późnym wieczorem zapukał do furty klasztoru bernardynów ubogo odziany mężczyzna, poprosił o jedzenie i przytułek. Dodał, że odwdzięczy się. Przeor Sokirowski stwierdził, że już wszystko zostało zjedzone i nakazał podać wędrowcowi chleba i kufel piwa. Takie przyjęcie nie spodobało mu się, więc poszedł do trynitarzy, gdzie był goszczony przez trzy dni. Nieznajomy odwdzięczył się szczodrze – oddał im cały swój majątek. Tak powstał klasztor zakonu w tym mieście. Nieznajomym był Paweł Majkowski z Bracławia, którzy postanowił swe skarby oddać na chwałę Boga – tyle głosi legenda, związana z powstaniem klasztoru tego zakonu w Łucku.

Pozostałości po klasztorze oo. trynitarzy w Łucku (fot. Dmytro Antoniuk)

Zakon istniał w mieście od kilku już lat – przekazano mu drewnianą cerkiew Michała Archanioła, pod warunkiem, że zostanie zachowane wezwanie. Po otrzymaniu funduszy zakonnicy rozebrali cerkiew i w ciągu dziewięciu lat wystawili okazały barokowy kompleks, składający się z wielkiej świątyni pw. Michała Archanioła i św. Pawła Apostoła oraz budynku klasztornego. Klasztor i świątynia tworzyły zamknięty dziedziniec z krużgankami. Pod koniec XVIII wieku świątynię upiększył swymi malowidłami Józef Prechtl. Namalował równocześnie 30 obrazów z życia założycieli zakonu św. Jana z Mathy i św. Feliksa de Valois, które ozdobiły klasztor. Prawdopodobnie były to również freski, zakryte obecnie warstwami tynku.

W klasztorze działała filozoficzno-teologiczna szkoła, w której uczono gramatyki i udzielano innych nauk. W 1820 roku w łuckim konwencie wykładał działacz religijny i pisarz Innocenty Krzyszkowski. Była tu olbrzymia biblioteka z księgami o historii innych zakonów katolickich. Od strony kościoła, później przebudowanego w stylu klasycystycznym, klasztor otaczał mur z bramą wjazdową.

Pozostałości po klasztorze oo. trynitarzy w Łucku (fot. Dmytro Antoniuk)

Podczas wojny z Napoleonem w 1812 roku w klasztorze umieszczono szpital wojskowy, ale prawdopodobnie zakonnicy też tu przebywali. W połowie XIX wieku władze carskie skasowały konwent. Po dwóch dziesięcioleciach ostatni z zakonników o. Mieczysław Steiner, zamknął za sobą drzwi kościoła, który później został rozebrany na materiał budowlany dla szpitala wojskowego. Klasztor w tym czasie pełnił funkcję więzienia polskich patriotów – uczestników powstania styczniowego. Przetrzymywano tu ostatniego marszałka łuckiego Erazma Steckiego. Później więzienie zlikwidowano. Umieszczono tu sąd, a na dziedzińcu wystawiono pomnik Aleksandra III. Na miejscu kościoła zbudowano kaplicę Matki Bożej Iwerskiej. Została zniszczona przez komunistów, zaś posąg cara – przez Niemców w czasie I wojny światowej. W okresie międzywojennym w sądzie odbywały się procesy członków partii komunistycznej, których później rozstrzelano na dziedzińcu. Dziś znów mieści się tu szpital wojskowy. Zachowały się oryginalne wnętrza i sklepione korytarze.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 12 (304) 30 czerwca – 16 lipca 2018

Trynitarze. Część II

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X