Trudny początek 1912 On jeden – ich kilkunastu

Trudny początek 1912

„Gazeta Poranna i Wieczorna” na początku 1912 r. wydawana była drukiem przez Spółkę Wydawniczą „Prasa” przy ul. Sokoła l. 4. Pisała o rzeczach, które nie straciły dziś aktualności. Pominę wiadomości oficjalne i przejdę do spraw lwowskich…

„Obyś cudze dzieci uczył” – powiada stare przysłowie. Dlaczego nauczycielowi zawsze musi być źle. O poziom życia materialnego tej sporej warstwy społecznej walczono już wówczas.

Nauczyciele w walce o byt

Dlaczegóż właśnie oni są tymi kopciuszkami w społeczeństwie, spychanymi zawsze na ostatni plan, dlaczego zamiast kawałka chleba, ciężko, w pocie czoła zapracowanego, dawano im tylko frazesy i obiecanki i żywiono ich propagandą abnegacyi: „pociesz się nauczycielu, albowiem mało wprawdzie jeszcze, ale za to zajęcie Twoje jest tak szczytne!”.

Nauczycielowi trzeba dać jeść, później zaś dopiero przystąpić z nim wespół do rozbioru i ustalenia problematów wychowania narodowego. Taka dyskusya na czczo daleko doprowadzić nie może. Tylko nadzwyczajnemu poczuciu obywatelskiemu nauczycieli i wielce w nich wyrobionej świadomości posłannictwa społecznego, zawdzięczać możemy, że stan oświaty u nas nie jest okropny, a tylko smutny. Trzeba było rzeczywiście olbrzymiego zaparcia się, czasem wprost ascetyzmu, nadmiernych wysiłków i energii, by na takiej opuszczonej placówce wytrwać na straży.

Toteż społeczeństwo, przystępując do wynagrodzenia nauczycielom dotychczasowych krzywd, spełnia nie tylko obowiązek na teraz i na przyszłość, ale wywiązuje się z długu wdzięczności za długie, długie minione lata. I syty nauczyciel przystępniejszy będzie na wszystkie hasła, które dziś niejednokrotnie obijają się o jego uszy. Gdy społeczeństwo, gdy kraj wypełni swe względem nauczyciela obowiązki, nauczyciel zrozumie swą rolę i stanowisko wobec kraju – i wtedy będziemy mieli nawet prawo odeń tego wymagać – zrozumie ideę autonomii kraju i stanie się jej gorliwym w szerokich masach protektorem i agitatorem.

Nie liczono się zupełnie z tem, że prośba skierowana do rządu o rozdzielenie części z nadwyżki podatku wódczanego specyalnie na cele szkolnictwa, skoro te pieniądze tak czy owak mają się dostać krajowi – jest równoznaczna z wydawaniem na łup naszego szkolnictwa kontroli i wpływom rządu centralnego, trudno sobie bowiem wyobrazić, by rząd dając pieniądze na jakiś cel, nie chciał przeprowadzać nad sposobem ich użycia kontroli.

Wywiad z prezesem K. Z. N. p. Nowakiem

W sprawie postulatów nauczycieli, przybywających dziś na masowy wiec do Lwowa, zwrócił się współpracownik nasz do prezesa krajowego Związku Nauczycieli p. Stanisława Nowaka, który od lat kilku prowadzi zawodowo akcyę nauczycielską, od roku zaś 1907 tj. od masowego wiecu w ujeżdżalni Sokoła, stoi na jej czele, poświęcając jej wiele energii, czasu i trudów.

– Postulaty nasze nie są zupełnie nowe – mówił p. Nowak. – Zorganizowane nauczycielstwo walczy o ich spełnienie już od szeregu łat. Idzie nam przede wszystkiem o zniesienie niesprawiedliwego, a nieistniejącego w żadnym kraju koronnym systemu płac miejscowo-klasowego, uzależnionego od miejsca pobytu nauczycieli, którzy domagają się w tej mierze zrównania swoich poborów z poborami 4 najniższych rang urzędników państwowych, a żądanie to jest tem bardziej usprawiedliwione, że nauczyciele dorównują co do wykształcenia urzędnikom w tych rangach, praca ich zaś nie stoi częstokroć w żadnym stosunku do ich płac.

A oto jak odnieśli się do sprawy podatku od sprzedaży alkoholu jego dystrybutorzy:

Narady w sprawie opłat szynkarskich

Konferencya w sprawie ustawy o opłatach szynkarskich odbyła się wczoraj w Izbie Handlowej. Wzięli w niej udział panowie German, Battaglia, Kolischer, Raurh, Loewenstein, Kieski, Halban, z ramienia Izby p. Russmann i Sehreer, z deputacyi wiecu szynkarzy prezes Janowicz (Lwów; Loeweuheck (Lwów), Frant (Gorlice), Laufer (Halicz), i inni.

Przemawiali posłowie Rauch, Battaglia, Kieski, Kolischer, Loewenstein, Halban i inni. Poseł Battaglia wychodził z założenia, że obecna ustawa o opłatach szynkarskich jest doskonała, ale tylko dla państwa czy kraju, w którym mieszkają aniołowie!… Takiej reformy obecnej ustawy, która by zapewniała sprawiedliwy tj. równomierny wymiar opłat, nie doczekamy się nigdy ze względu na zasadnicze jej konstrukcye, niemniej także ze względu na inne okoliczności. Taka reforma jest w ogóle niemożliwa. Trzeba zatem szukać sposobu, któryby zezwolił zastąpić opłaty szynkarskie innem obciążeniem sprzedaży alkoholu, zapewniając krajowi potrzebny dochód, a nie narażając tem szynkarzy na obecne sekulury i niesprawiedliwości.

Kobiety – to wielka siła…

Dziś kobieta przy urnie wyborczej wygląda zwyczajnie, a w 1912 roku walczono o to na najwyższym poziomie…

Kobiety, a powszechne prawo wyborcze do Sejmu

Wczoraj zjawiła się o godz. 5 popoł. u marszałka Lr. Badeniego deputacya 20 związków i stowarzyszeń kobiecych, polskich i ruskich, prowadzona przez posła Battaglię. W imieniu stowarzyszeń polskich przemówiła p. Melania Bersonowa, w imieniu zaś ruskich p. Biłecka, domagając się zgodnie cztero-przymiotnikowego prawa wyborczego bez różnicy płci.

Marszałek krajowy wskazał na długą drogę, jaka, niestety, dzieli nas od załatwienia sprawy reformy wyborczej. Skoro sprawa ta zbliży się do realizacyi, wtedy będzie czas na rozpatrzenie żądań kobiet, którym o ile idzie o rozszerzenie ich praw politycznych – z ich stanowiska nie można odmówić słuszności.

…a piękne kobiety – jeszcze większa siła

Kobieta nawet przy urnie wyborczej chce wyglądać pięknie i atrakcyjnie…

Z dziedziny mód kobiecych

„Wszystko już, było” – powiedział ongiś Wielki rabbi ben-Akiba, a słowa jego największe zastosowanie znajdują w teraźniejszej modzie. Ubiegłe stulecia, nawet niezbyt odległe czasy mogą się wykazać epokowym wpływem swego twórczego geniuszu na następne wieki, a twórcy teraźniejszej mody ze wstydem muszą się przyznać, że ich kreacye natchnione są wzorami starożytności Cesarstwa i Dyrektoryatu. W walce o chleb powszedni fantazya osłabła, wyobraźni stopniały ikarowe skrzydła – nic nowego pod słońcem! A gdy zjawi się śmiały rewolucyonista, gdy zrywa z tradycyą, tworząc zuchwałą „jupe culotte”, nie mamy odwagi iść za nim, wolimy z bogatej skarbnicy wieków wybierać cuda zamierzchłej cywilizacyi, korzystając z artystycznego doświadczenia tych, co przeszli. Eklektyzm dzisiejszej mody wzoruje się przeważne na przepięknych miniaturach dawnego Wschodu, zasilając przepych ornamentacyjny arabeskami – gwiazdami, motywami naśladowanymi z tkanin perskich i tureckich. Jakże dalekie od niedawnej burżuazyjnej mody są pokryte patyną wieków biżuterye, koralowe kamee, przepiękne stylowe branzolety, raczej obręcze na ręce i nogi, dyademy księżniczek Wschodu, naszyjniki z pereł i kamieni, pantofelki mające formę sandałków, szale indyjskie, wydarte ze skarbca Sezamu lub zaczarowanej krainy Giokondy!

A ta jaskrawość barw, purpury, szafiry szmaragdowe, ametystowe i złote kolory – to cała tęcza żywych tonów, niczem nie przypominająca ulubionych dotychczas delikatnych pastelowych odcieni! A te japońskie i chińskie płaszcze, kimona z adamaszków i brokatów, futrem bramowane, w majestatycznych fałdach spływające ku ziemi i nadające kobiecie królewską sylwetkę!

Te długie fantazyjne treny, te olbrzymie zarękawki, dziwacznie powyginane kapelusze, opadające aż na ramiona, krótkie obcisłe spódniczki – ile zmian, jaki przewrót od lat paru dokonany w dziedzinie strojów kobiecych. Nie darmo nazwano modę „kapryśną królową”!

A najbardziej wymyślne kreacje można zobaczyć na takich balach dobroczynnych, jak ten…

Bal „Stacyi ratunkowej”

Przyjemnie jest patrzeć na rozbawione, tańczące pary, gdy się ma poczucie, że zabawa ich nie tylko im zadowolenie przyniesie, ale i innym, którzy pociechy potrzebują, tem bardziej, że biedni są i nieszczęśliwi.

Na dochód „Stacyi ratunkowej”, na sympatyczną każdemu „Bratnią Pomoc” tańczył wczoraj Lwów w Kasynie Miejskiem.

Przybyło mnóstwo osób tak jak i reprezentacji tylko dla zabawy. Właściwy bal rozpoczął się polonezem, do którego stanęli: namiestnikowa Dobrzyńska we wspanialej popielatej tualecie, dżetami krytej, z ks. Lubomirskim, hr. Tyszkiewiczowa (suknia żółta, kryta gazą) z ks. Tchórznickim, ks. Lubomirską (blado-niebieska gaza na jedwabnem tle, z czarnym dżetem) z prezydentem Neumannem, prezydentowa Neumannowa (czarny brokat ze złotem) z dyrektorem Rybickim, br. Jorkaschkochowa (czarne dżety) z posłem Loewensteinem, pani Loewensteinowa (stalowa jedwabna, brukselskiemi koronkami ubierana) z prof. Gruzińskim. Prócz osób z reprezentacyi, biorących udział w polonezie, zjawiła się wojskowość z komendantem Koloszvarym na czele.

Po polonezie rozpoczęły się tańce właściwe. Wymienić wszystkie piękne panie niepodobieństwem by było, ze względu na szczupłe ramy „Gazety”; wspomnieć mi tylko wypada jeszcze o p. Pierackiej (blado-różowy atłas, biała koronkowa narzutka), Grünbergowej (złota siatka na różowym atłasie, tren niebieski z kwiatami), dyr. Hellerowej (biała koronkowa na niebiesko-różowem tle, biało różowy turban z przepięknym rajerem).

Niechaj mi panny wybaczą, że ogólnie tylko wyrażę się o ich tualetach bardzo dodatnio, na drugi raz może się poprawię. Aby dać zupełny obraz wczorajszego wieczoru, zaznaczam w końcu, że do kadryla stanęło około 100 par, że aranżowali panowie Bischof i Madurowicz, a sekundował im dzielnie Bójczewski. Wrażenie tedy z zabawy bardzo dobre: zacny, sympatyczny cel w znacznej części przyczynił się do tego.

Najwięcej wiadomości o życiu mieszkańców Lwowa można dowiedzieć się z rubryki Kronika:

Z muzyki

Od przybytku głowa nie boli… Aż dwie „nadworne” śpiewaczki wiedeńskie słyszeliśmy w ubiegłym tygodniu: pannę Cahier w Filharmonii i p. Elzę Bland w Operze. Porównanie nie może być wprawdzie ściśle przeprowadzone między artystkami, z których jedna słyszeć się daje z estrady koncertowej, a druga ze sceny, ale pomimo to sądzę, że wypadłoby przecież na korzyść p. Cahier. W śpiewie tej artystki jedna tylko rzecz nie zadowoliła zupełnie, a mianowicie koloratura. Trudno wszakże wymagać, by w głosie tak wielkim i z natury swej ciężkim, jak piękny alt p. Cahier wszystkie biegniki, trylle i tym podobne sztuki i sztuczki dawnej szkoły śpiewaczej wyszły tak samo gładko i perlisto jak w lekkim i wysokim sopranie. Pani Cahier zaś lubi widocznie koloraturę i jest zapewne zdania, że leży jej ono w głosie zupełnie dobrze – inaczej nie byłaby może umieściła w programie aż dwu wielkich (nawiasem mówiąc trudnych już dziś do wysłuchania) aryi koloraturowych. Idzie jej zresztą o pokazanie, że panuje zarówno nad wszystkimi rodzajami śpiewu, skoro wzięła w program także rzeczy owym dwu aryom biegunowo przeciwne, a mianowicie pieśni ludowe, i to w poważnej liczbie pięciu.

Otóż te właśnie rzeczy śpiewała p. Cahier, zdaniem mojem, najpiękniej i najdoskonalej. Szczerość i prostota, a gdzie potrzeba (jak w pieśni Staroszkockiej), werwa i ogień, rozsądne zrezygnowanie z wszelkich sztucznych efektów na korzyść głębokiego odczucia i oddania tonu ludowego, stawiają w moich przynajmniej oczach wykonanie tych rzeczy jeszcze ponad Brahmsa lub Debussy’ego, swoją drogą bardzo pięknie zaśpiewanych.

Brak wody – był problemem i w tamtych czasach, ale zupełnie z innego powodu…

Magistrat nadsyła nam następujący komunikat:

W kilku ostatnich dniach ubywa w nieproporcyonalny sposób ilość wody w zbiornikach wodociągowych, w ogóle zapasy wody w mieście zmniejszają się, przyczem maszyny wyczerpują wszystko, co źródła dostarczyć mogą. Przyczyna ubytku zapasów wody, a stąd słuszna obawa braku jej, tak do celów domowych, jako też i do gaszenia pożaru, leży jak to skonstatowano – w lekkomyślnem otwieraniu wodociągów domowych z obawy przed zamarzaniem instalacyi. Gdy takie postępowanie zagraża bezpieczeństwu publicznemu, zawiadamia niniejszem magistrat, że zmuszony jest zarządzić zamykanie dopływu wody do tych realności, w których stwierdzono marnowanie wody. Zarazem odnosi się magistrat z prośbą do obywateli miasta, by w interesie własnym zaniechali otwierania kurków wodociągowych na stale, ewentualnie wpływali na to, by pozostawione otworem zamykano.

Gdyby niniejsza odezwa nie odniosła zgoła skutku, zarządzi magistrat bezwarunkowo oddzielenie całych szeregów domów od wodociągu dla ograniczenia marnowania wody i pozostawi mieszkańcom do użytku tylko wodę ze studzien publicznych. Winni marnowania wody będą pociągnięci do odpowiedzialności i surowemi grzywnami karani.

Leon Szumański, powstaniec styczniowy

Pamiętano również o bohaterach narodowych.

Obchód 50 rocznicy powstania styczniowego

W niedzielę 21 stycznia o godzinie 11 przed południem odbędzie się w sali ratuszowej wielkie zgromadzenie obywatelskie celem wyboru i ukonstytuowania komitetu, który ma przygotować obchód 50 rocznicy powstania styczniowego, przypadającej w r. 1913.

Komitet przygotowawczy rozesłał zaproszenia na to zgromadzenie do wybitnych obywateli miasta Lwowa, członków Sejmu i Izby Deputowanych, członków Rady Miejskiej i wszystkich polskich Stowarzyszeń kulturalnych i narodowych z prośbą, aby te ostatnie wysłały reprezentantów na to zgromadzenie.

Zgromadzenie to odbędzie się 21 bm., w rocznicę powstania styczniowego.

Kto dziś zbiera skórki z pomarańcz? A w tamtych czasach zbierano i to na szczytny cel…

Skórki z pomarańcz

Sezon pomarańcz już się rozpoczął, czas więc pomyśleć o pożytecznem zużytkowaniu skórek. Lwowskie Koło T. S. L. im. T. T. Jeża zajmie się i w tym roku zbiórką i spieniężaniem tych odpadków przeznaczając dochód z tego przedsiębiorstwa na utrzymanie i zakładanie wiejskich szkółek początkowych.

Składnice tych odpadków będą umieszczone we wszystkich dzielnicach miasta i odpowiednio ogłoszone. Zbiórka rozpocznie się w tym tygodniu.

Takich anonsów już dziś się nie spotyka…

Z życia towarzyskiego

Dnia 18 bm. o g. 7 wieczór odbędzie się w kościele OO. Bernardynów we Lwowie ślub pny. Waleryi Bernhardt, córki p. Waleryi z Pokiziaków i ś.p. Henryka Bernhardtów, z p. Stanisławem Buckiewiczem, właścicielem dóbr na Podolu rosyjskiem, synem Bolesława i Ksawery z hr. Duninów Sulgostowskich Buckiewiczów.

Przejechanie

W ul. Hetmańskiej najechał sankami M. Jaworski, woźnica zajęty w firmie Bielihowicza, na niejaką Peszkównę, która doznała silnego stłuczenia głowy i prawej nogi.

Zasłabnięcie w teatrze

Pani Jaworska, zamieszkała przy ul. Nabielaka 1. 3, o której odstawieniu do szpitala donieśliśmy w „Gazecie Porannej”, umarła w nocy w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 2 (414), 31 stycznia – 13 lutego 2023

X