Tajemnice warszawskich Powązek w filmie „Kwatera Ł”

Tajemnice warszawskich Powązek w filmie „Kwatera Ł”

Tajemniczy fragment warszawskiego Cmentarza Powązkowskiego, kiedyś pilnie strzeżony, później zasypywany śmieciem. Wszystko po to, by zatrzeć ślady komunistycznych zbrodni. Ale czasy się zmieniły i „Łączka” (tak nazywano tę kwaterę) powoli otwiera swe mroczne tajemnice.

Przejmujący film dokumentalny „Katera Ł” o ekshumacjach na powązkowskiej „Łączce”, został przedstawiony w ramach „Lekcji historii w kinie” na 2 Przeglądzie Najnowszych Filmów Polskich „Pod Wysokim Zamkiem”. Prace na tym terenie rozpoczęto w lecie ubiegłego roku. Naukowcom, archeologom i antropologom ukazał się straszny obraz – we wspólnych mogiłach zrzucone ciała pomordowanych – po 2–3 i nawet 9 osób. Ciała przemieszane, przekręcone. Większość zamordowanych, została stracona, podobnie jak w Katyniu, strzałem w tył głowy.

Według wstępnych danych, naukowcy mają nadzieję odszukać około 300 szczątków ludzi, w większości członków powojennego ruchu oporu, zamordowanych w więzieniu na Rakowieckiej w latach 1948–1956 z wyroku komunistycznego sądu. W czasie dwóch etapów ekshumacji udało się wydobyć około 200 szczątków ludzkich, z czego 17 osób zostało zidentyfikowanych. Dopiero w obecnych czasach, w związku z udoskonaleniem genetycznej metody identyfikacji szczątek, stała się możliwa dokładna identyfikacja. Do porównania posłużyły materiały uzyskane od krewnych i rodzin zamordowanych. Gdy tylko rozeszła się wiadomość o rozpoczęciu prac na „Łączce” zaczęli zgłaszać się krewni z całej Polski i nawet zza granicy, aby dowiedzieć się coś o pochówkach swoich bliskich. Prace prowadzone są przez wyspecjalizowaną ekipę naukowców, ale na widok odkrytych pochówków i oni nie mogli powstrzymać wzruszenia, ukryć emocji i uczuć. Tragedia pomordowanych wzruszyła ich do głębi. Naukowcy spodziewają się odnaleźć tu szczątki gen. Nila, rtm. Pileckiego i innych przywódców polskiego powojennego podziemia.

Prezentację filmu „Katera Ł” poprzedziła krótka wypowiedź autora dokumentu Arkadiusza Gołębiowskiego i pełnomocnika IPN do prowadzenia prac prof. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, którzy przedstawili proces utworzenia tego filmu dokumentalnego. Arkadiusz Gołębiowski, jako operator, absolwent łódzkiej filmówki, początkowo pracował przy produkcji filmów fabularnych. Kiedyś dostał propozycję dokumentowania wspomnień osób, związanych z ZWZ, AK, którzy wiele lat spędzili w więzieniach niemieckich, a po wojnie – w komunistycznych. „W tych opowieściach przewijały się nazwiska ich dowódców czy krewnych, których miejsc pochówku do dziś nie odnaleziono. Gdy rozpoczęły się prace ekshumacyjne na „Kwaterze Ł” postanowiłem je udokumentować i pokazać te koszmarne znaleziska, do których udało się dotrzeć. Jestem filmowcem, który wypełnia swoją misję” – dodał Arkadiusz Gołębiowski.

Prof. Krzysztof Szwagrzyk, jako pełnomocnik IPN ds. poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, nadzorował prace na „Łączce”. Przybliżył niektóre cyfry masowych represji z okresu 1944-1956. W więzieniach polskich przetrzymywanych było ponad 150 tys. osób z czego około 50 tys. zmarło, zostało zakatowanych podczas śledztwa lub też został wykonany na nich wyrok sądowy. Powązki w Warszawie nie były jedynym miejscem, gdzie grzebano ofiary terroru – takimi miejscami są i inne warszawskie cmentarze, ale te czekają jeszcze na swą kolej. Podobne prace prowadzone są w innych miastach Polski: Białymstoku, Gdańsku.

„Ofiary grzebane były w tajemnicy, a miejsca ich pochówków były skrzętnie zacierane, tak jak miało to miejsce na „Łączce”, gdzie najpierw wysypywano gruz i śmiecie, a potem zaczęto grzebać tam w latach `80 partyjnych prominentów. Paradoks – ofiary spoczywały pod swymi oprawcami – nadmienił prof. Szwagrzyk. – Przez wiele powojennych lat rodziny starały się odnaleźć pochówki swych bliskich.

IPN, z chwilą powstania, zaczął prowadzić badania miejsc tajemnych pochówków. Było to dosyć trudne, bo nie prowadzono żadnej dokumentacji tych pochówków. Wiadomości czerpaliśmy głównie od grabarzy, którzy zdradzali nam lokalizację takich grobów. Po dwóch etapach prac na „Łączce” udało nam zidentyfikować miedzy innymi szczątki mjr Szyndzielarza „Łupaszki”, mjr. Dekutowskiego „Zapory” i innych. Bardzo trudno oddzielać i kompletować szczątki w grobach zbiorowych, bowiem zrzucane były do grobów w sposób bestialski. Przy okazji ekshumacji wyjawiamy uszkodzenia, które niewątpliwie powstały jeszcze za życia ofiar. Odkrywamy tajemnice – jeden ze szkieletów nosił znaki zranienia kilkunastoma kulami, najprawdopodobniej z PPSzy, w tym kilka w czaszce i kręgosłupie.

Nasze prace ważne są dla nas wszystkich, bo przywracamy wiedzę, której społeczeństwo było przez lata pozbawione. Najważniejsze jest to przede wszystkim dla rodzin, które były pozbawione możliwości zapewnienia godnego pochówku i uczczenie swych zmarłych – dodał prof. Krzysztof Szwagrzyk.

Po demonstracji filmu z sali padały pytania, dotyczące pewnych aspektów ekshumacji, identyfikacji lub przebiegu dalszych prac, w tym i na innych miejscach pochówków.

Krzysztof Szymański

 

Obejrzyj wideo:

Lekcja historii w kinie: Kwatera Ł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X