Szpiegomania rosyjskich władz

Szpiegomania rosyjskich władz

Od wczoraj szpiegiem może zostać każdy, kto kontaktował się z cudzoziemcem. A rosyjskie organizacje pozarządowe zostaną „agentami zagranicy”.

Nową definicję zdrady stanu i szpiegostwa zawartą w zmienionych paragrafach kodeksu karnego podpisał prezydent Władimir Putin i opublikowała „Rossijskaja Gazeta” – zdradza lub szpieguje w Rosji każdy, kto przekaże tajemnicę państwa „innemu państwu, organizacji międzynarodowej lub ich przedstawicielom”. Zbrodnią przeciw Rosji staje się również „okazanie finansowej, materialno-technicznej, konsultacyjnej albo innej pomocy obcemu państwu, międzynarodowej lub zagranicznej organizacji albo ich przedstawicielom w działalności skierowanej przeciw bezpieczeństwu Federacji Rosyjskiej”. Grozi za to kara od 10 do 20 lat więzienia.

Jak pisze „Rossijskaja” w swym komentarzu, „nawet oficjalna praca dla zagranicznych cywilnych organizacji może być uznana za przestępstwo przeciw naszemu państwu, jeśli śledztwo wykaże, że te struktury działały przeciw interesom Rosji”.

Według Matwieja Ganopolskiego, komentatora Radia Echo Moskwy, to pułapka, w jaką wpaść może każdy obywatel.
 – Jeśli, co mi się zdarza, proponują mi udział w seminarium, publicznej dyskusji, napisanie tekstu dla zagranicznej gazety, to zanim się zgodzę, powinienem najpierw się dowiedzieć, czy ci, z którymi rozmawiam, nie są uznawani przez FSB za wrogów ojczyzny. Mógłbym zapytać o to na Łubiance, ale po co. Tam mi odpowiedzą, że lista działających na szkodę Rosji jest tajna i ogłaszać jej nie wolno – zastanawiał się na antenie radia Ganopolski.

Na wysoką grzywnę lub karę do czterech lat więzienia naraża się też ten, kto stara się wejść w posiadanie informacji stanowiących tajemnicę państwową poprzez „jej wykradzenie, szantaż, przymus lub groźbę użycia siły albo innym bezprawnym sposobem”.

– To bardzo „gumowy” zapis. Rozciągnąć go można bardzo szeroko, praktycznie na każdego obywatela, któremu państwo nie dało statusu człowieka dopuszczonego do tajemnic państwowych. Jeśli np. w pociągu przypadkowo ktoś usłyszał rozmowę na sekretny temat, to wszedł w posiadanie tajemnicy państwowej, o której wiedzieć mu nie wolno, w sposób formalnie „bezprawny”. I można go karać tylko za to, że słuchał – mówi „Gazecie” Grigorij Pasko. Ten były dziennikarz wojskowy za publikacje o zagrożeniach dla środowiska naturalnego został skazany za współpracę z zagranicą, odsiedział dwa lata i osiem miesięcy w łagrze, a po wyjściu na wolność skończył prawo i specjalizuje się w sprawach szpiegowskich.

Według niego nowe przepisy są wprowadzane po to, by Rosjanie trzymali się z dala od cudzoziemców. – Jeśli człowiek mówiący z obcym akcentem zapyta na ulicy o drogę, lepiej mu nie odpowiadać, bo jeśli to współpracownik choćby fundacji „szkodzącej” według naszych służb specjalnych Rosji, okazanie mu pomocy okaże się zdradą. Jeśli zagraniczny dziennikarz poprosi o wywiad, lepiej nie ryzykować i nie godzić się na spotkanie – opowiada Pasko.

 

Fot. polskieradio.plW przyszłą środę wchodzi również w życie inna skandaliczna ustawa – o organizacjach pozarządowych. Zgodnie z nią te instytucje, które otrzymują wsparcie z zagranicy, a przy tym zajmują się polityką – czyli „próbują wpływać na nastroje społeczne” – będą musiały na każdym kroku przyznawać się i podkreślać, że są „agentami zagranicy”.

W praktyce oznacza to, że np. znany obrońca praw człowieka Siergiej Kowalow, szef rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał, każde swoje wystąpienie w telewizji czy na jakimś sympozjum będzie musiał rozpoczynać od wyznania „jestem agentem zagranicy”. Każda publikacja Stowarzyszenia, które odtwarza prawdę o zbrodniach bolszewickich i wiele uwagi poświęca np. tragedii katyńskiej, też musi zawierać ostrzeżenie, że została wydana przez „agenta”.

– Dla Rosjanina określenie „agent zagranicy” jest synonimem słów „szpieg”, „zdrajca ojczyzny”. I nam w istocie rzeczy każą stale publicznie przyznawać się, że popełniamy ciężką zbrodnię – ocenia w rozmowie z „Gazetą” Aleksiej Simonow, wybitny reżyser filmowy, pisarz i prezes działającej od 21 lat Fundacji Obrony Głasnosti. – Władzom chodzi o to, by zohydzić nas w oczach społeczeństwa, pokazać mu, że każdy, kto działa niezależnie od nich, jest agentem sił wrogich państwu.

Szefowie znanych i szanowanych na całym świecie organizacji pozarządowych, takich jak Stowarzyszenie Memoriał, Moskiewska Grupa Helsińska, Transparency International i wiele innych, zapowiedzieli, że choć grożą im kary finansowe, likwidacja ich instytucji, a nawet więzienie, za nic nie ogłoszą się „agentami zagranicy”.

Wacław Radziwinowicz
Gazeta Wyborcza ,15.11.2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X