Szarytki. Część I Klasztor szarytek w Żytomierzu (fot. Dmytro Antoniuk)

Szarytki. Część I

Klasztory rzymskokatolickie na wschodzie Rzeczypospolitej

Nazwa tego żeńskiego zgromadzenia zakonnego mówi sama za siebie – zakon ten niósł miłosierdzie. Stowarzyszenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a’ Paulo (Societas Filiarum Caritatis a Sancti Vincentio de Paulo), nieoficjalnie – szarytki (od francuskiego charité – miłosierdzie) założone zostało przez św. Wincentego a’ Paulo i hrabinę Ludwikę de Marillac w 1633 roku we Francji. Siostry ślubują czystość, posłuszeństwo, służbę ubogim i mieszkają pośród świata. Święty Wincenty zrewolucjonizował ówczesne pojęcie o życiu zakonnym sióstr, które prowadziły życie ukryte za wysokimi murami klasztorów. Powiedział: ich klasztorem będą domy chorych, kaplicą – kościół parafialny, ich celą – wynajęty pokój, ich kratami – bojaźń Boża”.

Głównym powołaniem szarytek była opieka nad chorymi w ich domach, z czasem jednak zajęły się wychowaniem sierot, odwiedzały więźniów, leczyły rannych na wojnie. Pierwszy dom ss. szarytek poza Francją pojawił się w Polsce, skąd rozeszły się po całej Europie i Azji. Podczas Rewolucji Francuskiej kilka sióstr zginęło śmiercią męczeńską. Były to: s. Maria Magdalena Fontaine, s. Maria Franciszka Lanel, s. Teresa Fantou i s. Joanna Gérard. W XIX wieku kilka sióstr zginęło też w Chinach.

Herbem zgromadzenia jest Ukrzyżowanie na tle gorejącego serca. Dewizą – „Miłość Chrystusa Ukrzyżowanego przynagla nas”. Siostry noszą szary habit z białym kapturem. Architektura kościołów zgromadzenia jest skromna.

Na Ukrainie siostry miały swe ośrodki na Wołyniu i w Galicji. Największego rozkwitu zgromadzenie zaznało na przełomie XIX–XX wieków. Dziś m.in. mają swoją misję w Charkowie.

Żytomierz. Było dla mnie pewnym odkryciem, że oprócz klasztorów bernardynów i jezuitów w Żytomierzu zachowały się zabudowania klasztoru szarytek. Do miasta sprowadził siostry biskup kijowski Józef Andrzej Załuski, który w 1766 roku zaprosił je tu z Pułtuska. Za działalność polityczną biskup został zesłany przez Rosjan do Kaługi i dopiero po powrocie miał możliwość złożyć u bankiera Teppera depozyt na 30 tys. złotych na klasztor dla szarytek. Wkrótce po tym biskup zmarł.

Siostry miłosierdzia w Żytomierzu początkowo zamieszkały w niewielkim drewnianym dworku i dopiero na początku XIX wieku ofiarodawcy (wśród nich był też car Aleksander I) zakupili dla nich teren nad rzeka Teterew i w latach 1816-1840 powstał tu wielki dwupiętrowy kompleks, mieszczący szpital, aptekę, sierociniec, kaplicę i cele sióstr. Sióstr zawsze mieszkało tu 14 i opiekowały się one 50 chorymi oraz 160 dziewczętami i 60 chłopcami.

Cztery lata po ukończeniu budowy, gdy nastały nowe represje przeciwko katolikom, siostrom odebrano zarządzanie szpitalem i sierocińcem. Ale nadal tu pracowały do roku 1865, gdy klasztor ostatecznie skasowano.

Po wojnach napoleońskich żytomierskie szarytki opatrywały rany żołnierzom, do czasu, gdy ich szpital przekazano na szpital wojskowy, który jest tam do dziś. W czasie II wojny światowej klasztor został mocno uszkodzony i pozostało z niego właściwie jedno piętro – chyba nadbudowane. Tę właśnie budowlę przy ul. Feszczenki-Czopowskiego 22 próbowałem obejrzeć. Ale ponieważ była niedziela i nie było nikogo z dyrekcji, pozwolenia nie otrzymałem. Jednak udało mi się zrobić kilka zdjęć.

Łuck. Kolejny klasztor szarytek znajduje się pomiędzy katedrą i zamkiem. Według niektórych danych siostry zjawiły się w mieście pod koniec XVIII wieku, a według innych – zgromadzenie zaczęło swą działalność dopiero w 1830 roku za rządów biskupa Kacpra Ceciszowskiego. Szarytki zajęły wówczas kilka starych pomieszczeń i połączyły je w jeden piętrowy budynek. Wcześniej mieściły się tu klasy szkoły jezuitów, szpital i sierociniec „Aniołeczek”, założony przez Józefę Polanowską, więc siostry w rzeczy samej kontynuowały tę działalność oświatową i leczniczą. Klasztor był czynny do roku 1864, kiedy to po powstaniu styczniowym został skasowany.

W okresie międzywojennym w tych zabudowaniach działało gimnazjum, a dziś, po tym jak z kilku pomieszczeń usunięto restaurację „Korona Witolda”, zabytek w całości należy do Kurii katolickiej. Najciekawsza i najstarsza jest północna część zabytku, opadająca w stronę wód Głuszca. Warto podkreślić, że podwórze przed budynkiem zajmowała dawna katedra katolicka pw. Św. Trójcy, która spłonęła w 1781 roku i nie została odbudowana.

Gródek Podolski. Niegdyś był tu kościół parafialny, klasztor franciszkanów i klasztor szarytek. Zachował się jedynie ten ostatni. Znajduje się w centralnej części miasta i obecnie mieści się w nim katolicki instytut teologiczny. Wewnątrz zabytek jest całkowicie wyremontowany: można zwiedzić kaplicę, refektarz, sklepione korytarze. W holu wmurowano tablice pamiątkowe, poświęcone bp. Janowi Olszańskiemu i ks. Andrzejowi Maciągowi.

Ufundował klasztor sióstr miłosierdzia i szpital starosta podolski Jan Jakub Zamojski w 1780 roku. Zaprosił z Moraw architekta Fryderyka Gisgesa, który wybudował je w ciągu dwóch lat. Według projektu kompleks miał wprawdzie być o wiele większy, niż okazał się w rzeczywistości. Szarytki po stuletniej działalności duszpasterskiej i opiekuńczo-medycznej (prowadziły szkołę dla ubogich dziewcząt) wyrugowano stąd w 1880 roku. Po zajęciu Podola przez sowietów działało tu polskie gimnazjum, potem – drukarnia. Komuniści, rzecz jasna, pozostawili po sobie jedynie szkielet budowli, nowym więc właścicielom trzeba było włożyć ogrom pracy w odnowienie zabytku. Pozostał jeszcze remont fasad.

Mariampol. Chociaż dojazd tu nie jest najlepszy, to jednak będą państwo mile zaskoczeni. Wszędzie widnieją tu tabliczki z nazwami ulic, a w centrum, jak głosi tablica, jest największy w Europie plac, nazwany na cześć Matki Boskiej – 11 tys. m kw. Stoi tu postać Matki Boskiej, a na cokole są napisy po ukraińsku i łacinie.

Zostały tu zabezpieczone i oczyszczone resztki bram zamku Jabłonowskich, na stromym brzegu Dniestru budowana jest kaplica rotunda dla cudownej ikony MB Mariampolskiej. Większość kosztów na tę budowę przekazał profesor iwanofrankiwskiej Akademii Medycznej Wołodymyr Bociurko. Niestety, nieuporządkowany pozostaje kompleks dawnego klasztoru kapucynów, gdzie mieści się żeńska kolonia karna nr 128. Dzięki zezwoleniu Zarządu zakładów penitencjarnych Ukrainy udało mi się trafić do środka i zobaczyć jak dziś żyją kobiety więźniarki (widziałem tu zupełnie młode dziewczęta, ale też starą kobietę poruszającą się przy pomocy kul, skazaną za handel narkotykami). Udało mi się sfotografować wnętrza.

W okresie sowieckim część budynku, w której mieściły się cele, została mocno „zmodernizowana” na zewnątrz i wewnątrz, sam zaś kościół przedzielony na kondygnacje. Jedynie tam zachowały się oryginalne sklepienia, aczkolwiek bez malowideł. Na fasadzie kościoła nie ma już obrazu Matki Boskiej i postaci świętych, zostały też rozebrane dzwonnica i brama. Ale jest nadzieja, że wkrótce całość zostanie przeznaczona na szkołę internat dla sierot, którymi opiekują się grekokatolicy. Wprawdzie decyzję podjęto w 2012 roku lecz do dziś nie wiadomo, kiedy to ma nastąpić.

W 1742 roku wojewoda bracławski Jan Kajetan Jabłonowski ufundował klasztor-hospicjum dla oo. kapucynów pw. św. Antoniego z Padwy. Pierwotnie drewniane cele zamieniono w 1757 roku na murowane, po czym zaczęto wznosić świątynię, którą budowano sześć lat. Jan Kajetan przez współczesnych uważany był za zarozumialca i pyszałka. Ponieważ był spokrewniony z Leszczyńskimi, a przez nich z królami francuskimi, stawiał się na równi z monarchami i podpisywał „książę na Ostrogu”. Jabłonowski wraz z pierwszą małżonką Teresą z Wielhorskich w 1746 roku ufundował w Mariampolu klasztor ze szpitalem dla szarytek. Podczas kasaty józefińskiej, gdy skasowano ośrodek kapucynów, zabudowania te przypadły w udziale właśnie szarytkom. Interesujące, że w roku 1812 siostry zajmowały równocześnie dwa klasztory – swój stary i pokapucyński. Co stało się z ich własnym – nie wiadomo.

Na początku XIX wieku, po tym, jak spłonęła cerkiew greckokatolicka, władze zezwoliły na wspólne użytkowanie świątyni kapucyńskiej grekokatolikom i szarytkom. Doprowadzało to do trwałych sprzeczek, wzajemnych oskarżeń i utrudniało odprawianie nabożeństw. Zakonnice miały za złe grekokatolikom, że zdjęli obrazy „kapucyńskie” i trzymali je w magazynie. Obie strony nie mogły też porozumieć się, kto i za ile ma remontować świątynię. W 1892 roku siostry zaproponowały grekokatolikom pieniądze na budowę własnej świątyni, ci jednak pieniędzy nie przyjęli, bo uważali, że potrzebna jest o wiele większa suma. Były nawet plany podzielenia świątyni na pół, ale nie zostały zrealizowane. Dobrze, iż te sprzeczki nie przeszkodziły w utrzymaniu szpitala i leczeniu chorych. W 1876 roku z dobroczynnym koncertem wystąpił tu wirtuoz gitary Marek Sokołowski. Ostatecznie świątynia została oddana szarytkom w 1924 roku, grekokatolicy zaś musieli wybudować własną cerkiew, która stoi przy klasztorze do dziś.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 14 (306) 31 lipca – 16 sierpnia 2018

Szarytki. Część II

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X