Zbruczański idol lub tzw. Światowid, znajdujący się w kolekcji Muzeum Archeologicznego w Krakowie, jest najstarszą znaną podobizną słowiańskiego bóstwa. Wyróżnia się znacznie na tle innych znanych bóstw, które są dość prymitywne – ledwo obrobione kamienne słupy. Nasz Światowid posiada złożoną wielofigurową kompozycję i jest starannie wyrzeźbiony. Ta unikatowość spędza sen z powiek zarówno uczonym, jak i amatorom historii. Toczą się gorące dyskusje, jakiego narodu był bóstwem oraz kiedy i po co został wykonany.
Pośród interesujących hipotez o pochodzeniu zbruczańskiego idola warto wyróżnić tezę, że dana figura może być powiązana z Bogomilami – dawną sektą heretyków, która powstała na Bałkanach i w X-XV wiekach działała również na terenach obecnej Ukrainy. Wersja „Bogomilów” nie wynikła na pustym miejscu. Struktura idola i wyrzeźbione na nim figury mają wiele wspólnego z bałkańskimi nagrobkami – stećakami, które właśnie przypisywano Bogomilom. Na tych nagrobkach przedstawione są figury z pierścieniem w ręku – dokładnie takie same jak na jednej z płaszczyzn Światowida. Według szeregu poważnych uczonych powiązanie idola ze Zbrucza ze stećakami wygląda na dość wątpliwe. Wobec czego „bogomilską” wersję rozpatrywać nie będziemy. Zatrzymamy się na wersji „poetyckiej”. Nie tylko jest bardziej interesująca, ale i bardzo prawdopodobna. Zresztą, jak i wszystkie inne. Jego ozdoby podzielone są na trzy poziomy, symbolizujące trzy światy: niebiański, ziemski i podziemny. Każda ze stron słupa przedstawia jednocześnie oddzielne bóstwo. Przedstawione są na nim pogańskie bóstwa Dażbóg, Perun, Łada, Mokosza i Weles.Zbruczański idol jest najbardziej znanym artefaktem starożytnych Słowian. Ma wygląd kamiennego czterograniastego słupa o wysokości 2,67 m. Uważa się, że przedstawia najwyższe bóstwo słowiańskiego panteonu Światowida o czterech twarzach. Na górnym, niebiańskim poziomie mamy: boga wojny, grzmotu i patrona wojów Peruna przedstawionego z szablą-błyskawicą przy pasie. Z rogiem w ręku pokazano Mokoszę – boginię losu. Łada – bogini wiosny, miłości i urodzaju trzyma w ręku pierścień. Czwarte główne bóstwo, oznakowane kołem słonecznym – to Dażbóg. Środkowa część – ziemska – ozdobiona figurami mężczyzn i kobiet tańczących w korowodzie wokół słupa-idola. Męskie figurki przedstawiono pod męskimi bóstwami, a kobiece – pod żeńskimi. Dolny – podziemny – poziom ozdób przedstawia mężczyznę z wąsami, trzymającego na sobie cały układ świata. To Weles – władca podziemia, również bóg handlu i hodowli. Kamienny słup znaleziono latem 1848 roku podczas wielkiej suszy w Zbruczu, którego poziom znacznie się obniżył i z wody wyjrzała głowa figury. Kamienny słup wydobyto i przewieziono do Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Niejasne fakty
Pierwsze, w pełni naukowe badania idola przeprowadzono dopiero w 1948-1949 roku, z okazji jubileuszu stulecia znaleziska. Prof. Rudolf Kozłowski wyjawił interesujące fakty. Okazuje się, że na kamieniu zachowały się mikroślady narzędzi artysty i resztki czerwonego barwnika, jednak ze względu na miękkość wapniaka z Tołtr, z którego wyrzeźbiono idola, i na hipotetyczny wiek rzeźby te ślady dawno powinny już zniknąć. Za to brak zupełnie śladów, które są charakterystyczne dla przebywania w takich warunkach, w których słup znaleziono. Światowida znaleziono w Zbruczu i to w postawie prawie stojącej. Rzeka w tym miejscu jest dość wartka, szczególnie w czasie deszczy i wiosennych roztopów. W tym okresie niesie wielkie ilości zatopionych i na wpół zatopionych śmieci – od suspensji piaskowej po krę i drewno. Stulecia przebywania w warunkach takiego „bombardowania” powinny pozostawić dość widoczne ślady. Znaczny powinien być również biologiczny wpływ wodorostów, muszli, bakterii i innych stworzeń rzecznych, osiadających na kamieniach. Po zbadaniu ilości mikrowarstw kalcytowych nawarstwień stwierdzono, że idol „przeżył” jedynie osiem zmian poziomu Zbrucza. I to przy tym, że poziom wody w rzece skacze jak ciśnienie u nadciśnieniowca. Czyli stwierdzono, że nasz idol kąpał się w rzece niedługo – maksymalnie około dwudziestu lat. Naukowcy tłumaczą te fakty tym, że idol w świątyni stał pod zadaszeniem czy nawet w jakimś pomieszczeniu świątynnym i dlatego opady nie pozostawiły na nim żadnych śladów. Podstawy do takich stwierdzeń są. W latach 80. XX wieku w czasie wykopalisk na terenie grodu-świątyni w Dźwinogrodzie oddalonym o niecałe 10 km od miejsca znalezienia Światowida, archeolodzy odnaleźli resztki krytej świątyni z bóstwem. Było ono jednak prymitywne – bryła kamienna z ledwo określoną głową. Naukowcy wyjaśnili też brak wpływu prądu rzeki na kamień idola. Gabriel Leńczyk przypuścił, że rzeźbę ukryto w dolinie, a do rzeki trafiła ona po zmianie jej koryta.Natchnienie poety
Analizując powyższe fakty historycy Instytutu Archeologii NAN Ukrainy Oleksij Komar i Natalia Chamajko przedstawili w 2011 roku swe badania w pracy „Idol ze Zbrucza: zabytek z epoki romantyzmu?”, w której wysuwają koncepcję datowania rzeźby na początek XIX wieku. Odrzucają jednak, że dana rzeźba jest falsyfikatem, czyli artefaktem, który usiłuje uchodzić za autentycznie stary. W tym przypadku oszustwo jest wykluczone. Naukowcy uważają, że taki kształt został idolowi nadany z inicjatywy i według szkiców poety-romantyka Tymona Zaborowskiego (1799-1828), który był wielkim miłośnikiem historii. Był on właścicielem Liczkowców i tych okolic, gdzie znaleziono Światowida. Przełom XVIII-XIX wieków charakteryzował się pasjonowaniem antykiem i czasami sprzed chrześcijaństwa. Mowa tu, oczywiście, o arystokracji i ludziach wykształconych. Maluczkich to nie mogło interesować. Warto tu wspomnieć Jana Nepomucena Potockiego, dziedzica Kitajgrodu pod Kamieńcem Podolskim, autora prac, które zapoczątkowały krajoznawstwo Podola, Wołynia i Ziemi Chersońskiej. W swojej książce „Hіstоіrе аnсіеnne du gouvernement de Роdоlіе”, wydanej w 1805 roku w Petersburgu, twierdzi, że Kitajgród jest dawnym rzymskim miastem Metonium. W Kitajgrodzie niejednokrotnie znajdowano monety z czasów rzymskich. Wtedy panowała moda na szukanie wszędzie śladów rzymskich. Kitajgród ma szczęście do antyków. W pewnych kołach istnieje koncepcja, że ta miejscowość to Kit Góra – dawna stolica wielkiego wodza Hunów Attyli. Tymon Zaborowski, w odróżnieniu od Jana Potockiego, nie musiał nic wymyślać. Zachowane w Miodoborach miasteczko otaczały wybitne świadectwa dawnych lat, legendy czy mistyczne tajemnice. Same Liczkowce tuliły się do podnóża góry Bohit, pokrytej zarośniętymi wałami. Uważano, że na niej właśnie stał nasz Światowid. Na jej szczycie zachowały się do dziś dolmeny – najstarsze budowle na planecie. Najprostszy z nich – to płasko leżący kamień, umieszczony na dwóch stojących pionowo. Uważano, że taka „brama” łączy światy żywych i umarłych. Tego rodzaju budowle w tej części Europy są rzadkością. 7 km od Liczkowiec leżą porośnięte lasem wały dawnego Dźwinogrodu. Tu też jest dolmen, a w czasach Zaborowskiego był jeszcze idol-baba. Później tę pradawną rzeźbę rozbił bardzo pobożny leśniczy. Po drugiej stronie Zbrucza mamy resztki dawnego grodziska z trzema źródłami, zlewającymi się w jeden potok. Opis tego miejsca również publikuje Kurier Galicyjski. Jak widać, Tymon Zaborowski wzrósł w otoczeniu widocznych śladów pogańskich świątyń i związanych z nimi legend. Nie ma więc nic dziwnego, że w tych warunkach od młodości pasjonował się historią. Prawie wszystkie jego utwory mają kanwę historyczną. Zwróćmy naszą uwagę na wierszowaną tragedię „Umwit”, którą poeta zaczął pisać w 1823 roku.Krótko o treści:
Podstępny i despotyczny pogański kapłan Umwit pragnie uzurpować władzę nad plemieniem. Aby osiągnąć cel, musi wydać córkę wodza Mistywoja za swego protegowanego, którego podaje jako utraconego i cudownie odnalezionego swego syna Strybora. Jednak wkrótce zjawia się prawdziwy Strybor, który jako dziecko dostał się do niewoli pod Haliczem i wychowany został w wierze chrześcijańskiej. Obecnie nosi on chrześcijańskie imię Jermilego. Konflikt ojca i syna Zaborowski przekazuje jako konflikt starej i nowej religii. Zgodnie z kanonami romantyzmu, córka wodza Lelina, zmuszana do ślubu z pseudo Stryborem, zakochuje się w tym prawdziwym. Kulminacja utworu ma miejsce w czasie ceremonii ślubnej, gdy Lelina wydobywa podarowany jej przez Jermilego krzyżyk i publicznie wyrzeka się starych bogów. Rozgniewani poganie chcą zabić odstępców, ale ratują ich chrześcijańscy wojowie Cydebora – brata króla Mieczysława. Kapłan Umwit przyznaje się w końcu do swych niecnych zamiarów, uznaje swego prawdziwego syna i przyjmuje wiarę chrześcijańską.