Światowid ze Zbrucza i kapłan Umwit Kolekcja dawnych idoli w Kamieńcu Podolskim, zdjęcie Dmytro Poluchowycz

Światowid ze Zbrucza i kapłan Umwit

Czy znana rzeźba powstała z natchnienia poety-romantyka Tymona Zaborowskiego?

Zbruczański idol lub tzw. Światowid, znajdujący się w kolekcji Muzeum Archeologicznego w Krakowie, jest najstarszą znaną podobizną słowiańskiego bóstwa. Wyróżnia się znacznie na tle innych znanych bóstw, które są dość prymitywne – ledwo obrobione kamienne słupy. Nasz Światowid posiada złożoną wielofigurową kompozycję i jest starannie wyrzeźbiony. Ta unikatowość spędza sen z powiek zarówno uczonym, jak i amatorom historii. Toczą się gorące dyskusje, jakiego narodu był bóstwem oraz kiedy i po co został wykonany.

Kopia idola ze Zbrucza w Kamieńcu Podolskim, zdjęcie Dmytro Poluchowycz
Pośród interesujących hipotez o pochodzeniu zbruczańskiego idola warto wyróżnić tezę, że dana figura może być powiązana z Bogomilami – dawną sektą heretyków, która powstała na Bałkanach i w X-XV wiekach działała również na terenach obecnej Ukrainy. Wersja „Bogomilów” nie wynikła na pustym miejscu. Struktura idola i wyrzeźbione na nim figury mają wiele wspólnego z bałkańskimi nagrobkami – stećakami, które właśnie przypisywano Bogomilom. Na tych nagrobkach przedstawione są figury z pierścieniem w ręku – dokładnie takie same jak na jednej z płaszczyzn Światowida.
Figury z pierścieniem w ręku na średniowiecznym stećaku, Radimlja, Bośnia i Hercegowina, Matěj Baťha, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4791735
Według szeregu poważnych uczonych powiązanie idola ze Zbrucza ze stećakami wygląda na dość wątpliwe. Wobec czego „bogomilską” wersję rozpatrywać nie będziemy. Zatrzymamy się na wersji „poetyckiej”. Nie tylko jest bardziej interesująca, ale i bardzo prawdopodobna. Zresztą, jak i wszystkie inne. Jego ozdoby podzielone są na trzy poziomy, symbolizujące trzy światy: niebiański, ziemski i podziemny. Każda ze stron słupa przedstawia jednocześnie oddzielne bóstwo. Przedstawione są na nim pogańskie bóstwa Dażbóg, Perun, Łada, Mokosza i Weles.
Współczesna kopia Światowida, ustawiona w Satanowie, zdjęcie Dmytro Poluchowycz
Zbruczański idol jest najbardziej znanym artefaktem starożytnych Słowian. Ma wygląd kamiennego czterograniastego słupa o wysokości 2,67 m. Uważa się, że przedstawia najwyższe bóstwo słowiańskiego panteonu Światowida o czterech twarzach. Na górnym, niebiańskim poziomie mamy: boga wojny, grzmotu i patrona wojów Peruna przedstawionego z szablą-błyskawicą przy pasie. Z rogiem w ręku pokazano Mokoszę – boginię losu. Łada – bogini wiosny, miłości i urodzaju trzyma w ręku pierścień. Czwarte główne bóstwo, oznakowane kołem słonecznym – to Dażbóg. Środkowa część – ziemska – ozdobiona figurami mężczyzn i kobiet tańczących w korowodzie wokół słupa-idola. Męskie figurki przedstawiono pod męskimi bóstwami, a kobiece – pod żeńskimi. Dolny – podziemny – poziom ozdób przedstawia mężczyznę z wąsami, trzymającego na sobie cały układ świata. To Weles – władca podziemia, również bóg handlu i hodowli. Kamienny słup znaleziono latem 1848 roku podczas wielkiej suszy w Zbruczu, którego poziom znacznie się obniżył i z wody wyjrzała głowa figury. Kamienny słup wydobyto i przewieziono do Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Muszę zaznaczyć, że podana poniżej wersja jest jedną z hipotez i stuprocentowej pewności, że tak właśnie było, nie mamy. Jest to jednak wersja interesująca i warta uwagi.
 
Niejasne fakty
Pierwsze, w pełni naukowe badania idola przeprowadzono dopiero w 1948-1949 roku, z okazji jubileuszu stulecia znaleziska. Prof. Rudolf Kozłowski wyjawił interesujące fakty. Okazuje się, że na kamieniu zachowały się mikroślady narzędzi artysty i resztki czerwonego barwnika, jednak ze względu na miękkość wapniaka z Tołtr, z którego wyrzeźbiono idola, i na hipotetyczny wiek rzeźby te ślady dawno powinny już zniknąć. Za to brak zupełnie śladów, które są charakterystyczne dla przebywania w takich warunkach, w których słup znaleziono. Światowida znaleziono w Zbruczu i to w postawie prawie stojącej. Rzeka w tym miejscu jest dość wartka, szczególnie w czasie deszczy i wiosennych roztopów. W tym okresie niesie wielkie ilości zatopionych i na wpół zatopionych śmieci – od suspensji piaskowej po krę i drewno. Stulecia przebywania w warunkach takiego „bombardowania” powinny pozostawić dość widoczne ślady. Znaczny powinien być również biologiczny wpływ wodorostów, muszli, bakterii i innych stworzeń rzecznych, osiadających na kamieniach. Po zbadaniu ilości mikrowarstw kalcytowych nawarstwień stwierdzono, że idol „przeżył” jedynie osiem zmian poziomu Zbrucza. I to przy tym, że poziom wody w rzece skacze jak ciśnienie u nadciśnieniowca. Czyli stwierdzono, że nasz idol kąpał się w rzece niedługo – maksymalnie około dwudziestu lat. Naukowcy tłumaczą te fakty tym, że idol w świątyni stał pod zadaszeniem czy nawet w jakimś pomieszczeniu świątynnym i dlatego opady nie pozostawiły na nim żadnych śladów. Podstawy do takich stwierdzeń są. W latach 80. XX wieku w czasie wykopalisk na terenie grodu-świątyni w Dźwinogrodzie oddalonym o niecałe 10 km od miejsca znalezienia Światowida, archeolodzy odnaleźli resztki krytej świątyni z bóstwem. Było ono jednak prymitywne – bryła kamienna z ledwo określoną głową. Naukowcy wyjaśnili też brak wpływu prądu rzeki na kamień idola. Gabriel Leńczyk przypuścił, że rzeźbę ukryto w dolinie, a do rzeki trafiła ona po zmianie jej koryta.
 
Natchnienie poety
Analizując powyższe fakty historycy Instytutu Archeologii NAN Ukrainy Oleksij Komar i Natalia Chamajko przedstawili w 2011 roku swe badania w pracy „Idol ze Zbrucza: zabytek z epoki romantyzmu?”, w której wysuwają koncepcję datowania rzeźby na początek XIX wieku. Odrzucają jednak, że dana rzeźba jest falsyfikatem, czyli artefaktem, który usiłuje uchodzić za autentycznie stary. W tym przypadku oszustwo jest wykluczone.
Tymon Zaborowski, Wikipedia
Naukowcy uważają, że taki kształt został idolowi nadany z inicjatywy i według szkiców poety-romantyka Tymona Zaborowskiego (1799-1828), który był wielkim miłośnikiem historii. Był on właścicielem Liczkowców i tych okolic, gdzie znaleziono Światowida. Przełom XVIII-XIX wieków charakteryzował się pasjonowaniem antykiem i czasami sprzed chrześcijaństwa. Mowa tu, oczywiście, o arystokracji i ludziach wykształconych. Maluczkich to nie mogło interesować. Warto tu wspomnieć Jana Nepomucena Potockiego, dziedzica Kitajgrodu pod Kamieńcem Podolskim, autora prac, które zapoczątkowały krajoznawstwo Podola, Wołynia i Ziemi Chersońskiej. W swojej książce „Hіstоіrе аnсіеnne du gouvernement de Роdоlіе”, wydanej w 1805 roku w Petersburgu, twierdzi, że Kitajgród jest dawnym rzymskim miastem Metonium. W Kitajgrodzie niejednokrotnie znajdowano monety z czasów rzymskich. Wtedy panowała moda na szukanie wszędzie śladów rzymskich. Kitajgród ma szczęście do antyków. W pewnych kołach istnieje koncepcja, że ta miejscowość to Kit Góra – dawna stolica wielkiego wodza Hunów Attyli. Tymon Zaborowski, w odróżnieniu od Jana Potockiego, nie musiał nic wymyślać. Zachowane w Miodoborach miasteczko otaczały wybitne świadectwa dawnych lat, legendy czy mistyczne tajemnice. Same Liczkowce tuliły się do podnóża góry Bohit, pokrytej zarośniętymi wałami. Uważano, że na niej właśnie stał nasz Światowid. Na jej szczycie zachowały się do dziś dolmeny – najstarsze budowle na planecie. Najprostszy z nich – to płasko leżący kamień, umieszczony na dwóch stojących pionowo. Uważano, że taka „brama” łączy światy żywych i umarłych. Tego rodzaju budowle w tej części Europy są rzadkością. 7 km od Liczkowiec leżą porośnięte lasem wały dawnego Dźwinogrodu. Tu też jest dolmen, a w czasach Zaborowskiego był jeszcze idol-baba. Później tę pradawną rzeźbę rozbił bardzo pobożny leśniczy. Po drugiej stronie Zbrucza mamy resztki dawnego grodziska z trzema źródłami, zlewającymi się w jeden potok. Opis tego miejsca również publikuje Kurier Galicyjski. Jak widać, Tymon Zaborowski wzrósł w otoczeniu widocznych śladów pogańskich świątyń i związanych z nimi legend. Nie ma więc nic dziwnego, że w tych warunkach od młodości pasjonował się historią. Prawie wszystkie jego utwory mają kanwę historyczną. Zwróćmy naszą uwagę na wierszowaną tragedię „Umwit”, którą poeta zaczął pisać w 1823 roku.
Krótko o treści:
Podstępny i despotyczny pogański kapłan Umwit pragnie uzurpować władzę nad plemieniem. Aby osiągnąć cel, musi wydać córkę wodza Mistywoja za swego protegowanego, którego podaje jako utraconego i cudownie odnalezionego swego syna Strybora. Jednak wkrótce zjawia się prawdziwy Strybor, który jako dziecko dostał się do niewoli pod Haliczem i wychowany został w wierze chrześcijańskiej. Obecnie nosi on chrześcijańskie imię Jermilego. Konflikt ojca i syna Zaborowski przekazuje jako konflikt starej i nowej religii. Zgodnie z kanonami romantyzmu, córka wodza Lelina, zmuszana do ślubu z pseudo Stryborem, zakochuje się w tym prawdziwym. Kulminacja utworu ma miejsce w czasie ceremonii ślubnej, gdy Lelina wydobywa podarowany jej przez Jermilego krzyżyk i publicznie wyrzeka się starych bogów. Rozgniewani poganie chcą zabić odstępców, ale ratują ich chrześcijańscy wojowie Cydebora – brata króla Mieczysława. Kapłan Umwit przyznaje się w końcu do swych niecnych zamiarów, uznaje swego prawdziwego syna i przyjmuje wiarę chrześcijańską.
Chociaż w samym dramacie mówi się, że wydarzenia rozgrywają się nad Prutem, Tymon Zaborowski podaje jednak dokładne opisy swoich okolic, między innymi wzgórza koło miejscowości Kręciłów i leżące tam Dźwinogródzkie grodzisko. Wiele jest wspomnień o tym, jak Tymon Zaborowski jeździł do pieczary pustelnika w Dźwinogródzkim uroczysku i tam szukał natchnienia do pracy. Jego rodzinne Liczkowce oddalone są o około 7 km i dostać się tam konno nie jest trudno.
Tu toczyła się akcja poematu „Umwit”, zdjęcie Dmytro Poluchowycz
Według koncepcji Komara i Chamajko Zaborowski tworząc „Umwita” pragnął uczynić sobie „kącik pogańskiego natchnienia”. Rozkazał wybudować dla siebie w okolicy improwizowaną pogańską świątynię. Biorąc pod uwagę, że w tych czasach bardzo popularny był Światowid o czterech obliczach z Arkony, nakazał on wyrzeźbić dla siebie takiegoż idola. Poeta interesował się historią i mógł określić, jak taki bożek miałby wyglądać. Ponadto, naukowcy twierdzą, że prawdopodobnie na bokach figury przedstawione są nie dawne bóstwa, lecz bohaterzy utworu. Po ukończeniu dramatu Zaborowski, jako wielki miłośnik teatralnych gestów, mógł rozkazać utopić rzeźbę w Zbruczu. Dramat kończy się triumfem chrześcijaństwa i z punktu widzenia człowieka epoki romantyzmu taki gest był jak najbardziej wymowny.
Nagrobek kapitana Wojsk Polskich Michała Zaborowskiego, który zginał w wieku 28 lat podczas kampanii moskiewskiej Napoleona (1812). Przyjmując hipotezę Komara i Chamajko, stworzyć go mógł ten sam artysta co i Światowida, zdjęcie Dmytro Poluchowycz
W 1828 roku Tymon Zaborowski umiera nagle w wieku 29 lat. Wówczas nawet mówiono, że popełnił samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości. Kilka lat później Europę nawiedziła epidemia cholery (1831-1832). W samych Liczkowcach zmarło ponad 200 osób, w tym rodzice Tymona. Zaraza wykosiła wszystkich, którzy mogli znać prawdę o idolu Zaborowskiego. Jego odnalezienie w 1848 roku stało się sensacją na skalę europejska. Nie znał tej historii również kolejny właściciel Liczkowiec Konstanty Zaborowski, który w opisanych wyżej latach w miejscowości nie mieszkał.
Opuszczony kościół Niepokalanego Poczęcia NMP w Liczkowcach (1708 r.), zdjęcie Dmytro Poluchowycz
Zauważmy, że wspomniana hipoteza, pomimo logiczności, wywołuje kolejne pytania. Dlaczego zabawy z idolem znanego w swoim czasie i popularnego szlachcica nie pozostawiły żadnych wzmianek w pamiętnikach jemu współczesnych, głownie zaś w archiwach kościelnych? Takie nietuzinkowe wydarzenie jak dramat o triumfie chrześcijaństwa musiał zwrócić uwagę Kościoła. Dlaczego tak się nie stało? Dlatego koncepcję tych uczonych należy odnieść do jednej z legend, jakimi owiana jest rzeźba idola ze Zbrucza. Legend, które jednak mają prawo do istnienia. Dmytro Poluchowycz Tekst ukazał się w nr 11 (375), 15 – 28 czerwca 2021

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X