Światełko pamięci dla Stanisława Gruszczyńskiego Grób Stanisława Gruszczyńskiego (fot. Krzysztof Szymański)

Światełko pamięci dla Stanisława Gruszczyńskiego

Przed laty w polskiej rozgłośni na falach „Радіо незалежність” w listopadzie nadawano cykl audycji „Światełko pamięci”, w którym podawano życiorysy zapomnianych osób wybitnych, spoczywających na Cmentarzu Łyczakowskim. Dziś chciałbym zapalić takie „Światełko pamięci” dla Stanisława Gruszczyńskiego, którego wojenne losy w jakiś sposób powiązane były z naszą rodziną.

Przed kilku laty, gdy poszukiwałem jakichś wiadomości o nim, to nawet na Wikipedii nie było o nim wzmianki. Teraz już jest. Z tych rozmów, które toczyły się w naszej rodzinie, wiedziałem jedynie, że Gruszczyński był przed wojną burmistrzem Pruszkowa i popełnił samobójstwo z powodu żydowskiego chłopca, którego ukrywał.

Co wiadomo o Stanisławie Konstantym Gruszczyńskim? Urodził się 2 listopada 1880 w Starosielcach, obecnie dzielnicy Białegostoku. Do gimnazjum chodził w Woroneżu i Kielcach. W 1904 ukończył Średnią Szkołę Mechaniczno-Techniczną M. Mittego w Warszawie.

Od 1899 zaangażował się w działalność polityczną i został członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej. W 1900 był więźniem w Cytadeli Warszawskiej. W 1906 był uczestnikiem IX Zjazdu PPS, na którym nastąpił rozłam w partii. Gruszczyński wstąpił do PPS-Lewicy. Ścigany przez rosyjską żandarmerię uciekł za granicę. Do kraju powrócił pod koniec I wojny światowej.

Był aktywnym działaczem samorządowym. W niepodległej Rzeczypospolitej wielokrotnie piastował funkcje burmistrza lub prezydenta: w latach 1919–1921 był prezydentem w Tomaszowie Mazowieckim, 1921–1926 burmistrzem w Ostrogu na Wołyniu, 1926–1934 burmistrzem w Kutnie oraz 1934–1939 burmistrzem w Pruszkowie.

W latach 1928–1930 został senatorem II kadencji, wybrany z listy nr 2 woj. warszawskiego. Pracował w komisji administracyjnej i samorządowej. W 1937 został odznaczony Medalem Niepodległości.

Był mężem Marii z d. Glinieckiej. Mieli trójkę dzieci: dwie córki Wiesławę i Halinę oraz syna Zdzisława.

Z okresu międzywojennego udało mi się odnaleźć dwie wzmianki o jego działalności. Strona tomaszów.pl w swoim kalendarium donosi:

9.03.1919 – Zostaje wybrana pierwsza po odzyskaniu niepodległości Rada Miejska z przewodniczącym Karolem Kotarskim na czele. Prezydentem Miasta zostaje inż. Stanisław Gruszczyński.

Natomiast „Kurier Bydgoski” z niedzieli 12 września 1937 roku donosił o pewnym wydarzeniu, w które Stanisław Gruszczyński został wmieszany.

Pobicie burmistrza Pruszkowa.
Żydowski „Nasz Przegląd” donosi, że kiedy do księgarni żydowskiej z zamiarem nabycia książek wchodził 56-Ietni burmistrz miasta Pruszkowa Stanisław Gruszczyński, pobito go. Pan Gruszczyński rzekomo zatrzymał jednego z napastników i odprowadził do komisariatu. Zatrzymanym jest podobno p. Zygmunt Ostrowski, członek organizacji pod nazwą „Antyżydowska Blokada”. Pobitego burmistrza opatrzono w ambulatorium pogotowia.

27 grudnia 2010 „Nowa Trybuna Opolska” (nto.pl) opublikowała artykuł Stanisława Nicieji „Moje Kresy. Halszka z Ostroga”, w którym wspomina również naszego bohatera:

Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę Gruszczyński, w tym czasie burmistrz Pruszkowa, schronił się we Lwowie. Tam pod zmienionym nazwiskiem ukrywał się przed sowietami, aby nie trafić do Katynia. Pracował jako ogrodnik i pomocnik grabarzy na Cmentarzu Łyczakowskim. Po zajęciu Lwowa przez Niemców w lipcu 1941 roku, widząc na co dzień fizyczne unicestwianie Żydów lwowskich, postanowił w swoim mieszkaniu ukryć chłopca żydowskiego – sierotę, którego rodziców zastrzelono na górnym Łyczakowie. Ukrywany chłopiec nie znosił psychicznie zamknięcia w schowku na strychu: miotał się, nie wytrzymywał atmosfery zamknięcia w ciasnej klitce. Mimo ostrzeżeń swego opiekuna pewnego dnia niespodziewanie wybiegł z domu na ulicę i wpadł wprost na niemiecki patrol. Gruszczyński widział tę scenę ze swego okna. Z przerażeniem zobaczył też, że chłopiec, któremu wykręcono ręce, pokazuje hitlerowcom, gdzie mieszka. W tej sytuacji Gruszczyński, wiedząc, że za przechowywanie żydowskiego dziecka grozi mu śmierć, zdecydował się na desperacką ucieczkę, skacząc z okna z drugiego piętra. Niestety, upadek był tragiczny. Gruszczyński nie odzyskał już przytomności i 13 października 1943 roku zmarł. Sąsiedzi potajemnie pochowali go w kwaterach Orląt Lwowskich na Cmentarzu Łyczakowskim. Po wojnie miejsce to zrównano z ziemią. Syn Gruszczyńskiego, Zdzisław, żołnierz gen. Władysława Andersa, uczestnik bitwy pod Monte Cassino, w latach sześćdziesiątych XX wieku próbował, bezskutecznie, odnaleźć we Lwowie mogiłę ojca.

Mnie również podczas pracy nad dziejami Cmentarza Orląt we Lwowie nie udało się ustalić dokładnie miejsca pogrzebania Gruszczyńskiego, mimo że byłem w posiadaniu kilku wiarygodnych relacji mieszkańców Pohulanki – lwowskiej dzielnicy tuż przy Cmentarzu Łyczakowskim. Żydowski chłopiec, którego ukrywał Gruszczyński, zginął w getcie na Zamarstynowie.

Sąsiadami, którzy go pochowali, byli właśnie mój dziadek i tata. Dziadkowi dano znać zaraz po wypadku i zajął się pogrzebem, ponieważ byli z Gruszczyńskim zaprzyjaźnieni jeszcze od jego przyjazdu do Lwowa w 1939 roku. Był dalekim krewnym mojej babci i przez pewien czas mieszkał u dziadków. Potem, gdy już wynajął sobie mieszkanie, to jak wspominała ciocia, często bywał u dziadków przy okazji różnych uroczystości czy świąt. W naszym domu wspominano przy jakiej ulicy wynajmował to tragiczne mieszkanie, ale niestety wówczas polskie nazwy ulic niewiele mi mówiły. Nie wiem, czy ten pochówek był potajemny, ale na pewno nie był na cmentarzu Obrońców Lwowa, lecz od razu tam, gdzie do dziś znajduje się jego grób – na polu 35 Cmentarza Łyczakowskiego. Na grobie umieszczono wówczas tabliczkę z przybranym nazwiskiem i to mogło być przyczyną, że tak trudno było ten grób odnaleźć. Dopiero gdy w latach 70. tata zamówił betonowy nagrobek, wówczas wykonał też tablicę z właściwym imieniem i nazwiskiem. Zadziwiająca jest jedynie data śmierci, odlana na tablicy – 5.10.1943. Możliwe, że była to data tragicznego wydarzenia i dziadek uważał, że należy podać datę ostatniego dnia przytomnego życia Stanisława Gruszczyńskiego. Dziś już nikt niestety nie odpowie na to pytanie. Chociaż pamiętam, że rozmowy na ten temat w rodzinie były, ale wówczas nie przywiązywałem do tego wagi. A szkoda!

Tablica na krzyżu (fot. Krzysztof Szymański)

Przez te wszystkie lata opiekujemy się grobem, porządkujemy i ustawiamy znicze 1 listopada. Podczas naszych wyjazdów w odwiedziny do rodziny w Polsce w latach 70. ojciec odwiedził władze Pruszkowa, starając się zaciekawić je tą postacią. Niestety, nie byli tym zainteresowani.

Zapalmy Stanisławowi Konstantemu Gruszczyńskiemu Światełko Pamięci!

Krzysztof Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X