Suflerka, czyli ratuj się kto może… Natalia Stupko (1953–2023), z archiwum Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie

Suflerka, czyli ratuj się kto może…

Natalia Stupko (1953–2023)

Stali bywalcy naszego teatru doskonale pamiętają kreację aktorską Natalii Stupko w komedii Mariana Hemara „Dwaj panowie B”, kiedy na replikę niewydarzonego aktora Malońskiego „źle mi pani podpowiadała” suflerka dumnie odparowuje: „Ja was wszystkich uratowałam i przez wiele lat ratowałam Moliera i Szekspira, i samego Lubarta Leszczyńskiego”. A sympatycy naszego teatru i stali bywalcy wiedzieli, że chodzi o naszego wspaniałego aktora, któremu często zdarzały się tak zwane „dziury w pamięci”. I wtedy bez pomocnego szeptu zza kulis kolegi lub koleżanki do przodu nie można było ruszyć.

Broń Boże, proszę nie myśleć, że długoletnia obecność Natalii w naszym zespole ograniczała się do takiej „deski ratunku”.

Natalia pojawiła się w naszym teatrze w 1974 roku jako absolwentka slawistyki („bohemistyki”) Lwowskiego Uniwersytetu, aby trochę podszkolić swoją znajomość języka polskiego. Przyszła zwabiona przez afisz naszego teatru na którymś ze słupów ogłoszeniowych w mieście, które w owym czasie były dobrym źródłem informacji i wpadła w wir teatralny, jak się okazało na długo. Jej drobna postać, ładny delikatny głos z jednej strony, a z drugiej strony znajomość zjawisk kulturalnych i dobry słuch sprawiały znakomite warunki do pierwszych kroków na scenie, i tak się też stało.

Już pierwsze role – Heleny w „Śnie nocy letniej”  Szekspira, Anieli w „Ślubach panieńskich” Fredry, a szczególnie jej ulubiona rola Marysi w „Weselu” Wyspiańskiego określiły jej tzw. emploi na scenie czyli lirycznej bohaterki, co okazało się również mylnym. Z biegiem lat potrafiła wcielić się w zupełnie biegunowe postacie takie jak: Sroka – pedantyczna nauczycielka tańca w komedii Hertza „Czupurek”, dziwaczka Betsy w komedii „Czarujący łajdak” Chesnot’a czy też wspomniana postać suflerki w hemarowskiej komedii. Były też doskonałe epizody, w których zagrała: Żebraczka, objuczona plastikowymi butelkami, w spektaklu „Stara kobieta wysiaduje” Różewicza, czy też pełna temperamentu hiszpańska dama w „Królewnie Lali” Mickiewicza. A właśnie jako doskonała suflerka ratowała kolegów i koleżanki z opresji. Wciśnięta w kąt kulisy teatralnej, z tekstem na kolanach, często z latarką podczas scen słabo oświetlonych, gdy dłuższa pauza sygnalizowała o zbliżającej się katastrofie, śledziła rozpaczliwy wzrok kolegi czy koleżanki, który wymownie sygnalizował o chwilowym zaniku pamięci.

Związana prawie przez pół wieku z naszym teatrem Natalia zostawiła trwały ślad nie tylko w naszej, ale i widzów pamięci.

Ulotność sztuki aktorskiej jest nieubłagana. „To se ne vrati” – jak mawiają Czesi. Dlatego jak najdłużej warto pamiętać o ludziach, z którymi łączyła nas długoletnia przyjaźń i współpraca.

„I ciągle widzę ich twarze,
ustawnie w oczy ich patrzę –
ich nie ma – myślę i marzę,
widzę ich w duszy teatrze”.

Jak pięknie kiedyś napisał o tym Stanisław Wyspiański.

W imieniu Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie

Zbigniew Chrzanowski

Tekst ukazał się w nr 1 (413), 17 – 30 stycznia 2023

X