Spotkanie z Dmytro Pawłyczką

Spotkanie z Dmytro Pawłyczką

9 kwietnia 2015 r. na polskim cmentarzu wojskowym w Bykowni odbyło się spotkanie z ambasadorem Ukrainy w Polsce w latach 1999-2001, wybitnym ukraińskim poetą Dmytro Pawłyczką.

Dmytro Pawłyczko wraz z Mykołą Bażanem byli promotorami twórczości Iwaszkiewicza na Ukrainie. Pawłyczko przetłumaczył 62 wiersze Iwaszkiewicza z 11 tomików poety, począwszy od „Oktostychów” aż po „Mapę pogody”. Jarosław Iwaszkiewicz mówiąc, że jego wierze wydano na Ukrainie „w doskonałym tłumaczeniu, czasem lepszym od oryginału”, miał na myśli właśnie te przekłady. Dmytro Pawłyczko jest autorem tekstów „Nowele Jarosława Iwaszkiewicza” oraz „W hołdzie Jarosławowi Iwaszkiewiczowi”. Z kolei eseje „Dwa dni z Jarosławem Iwaszkiewiczem” (1982 r.) oraz „Urania – jego siostra i muza” (1984 r.), wydane były już po śmierci pisarza.

W czasie jubileuszowej konferencji w 100. rocznicę urodzin Jarosława Iwaszkiewicza w Warszawie Dmytro Pawłyczko ogłosił kilka ciekawych faktów z biografii poety na temat jego relacji z Ukrainą. Podczas spotkania Pawłyczko opowiedział m.in. o podróży Jarosława Iwaszkiewicza do rodzinnej wsi Kalnik, do grobu ojca na polskim cmentarzu we wsi Daszów.

Po raz pierwszy Jarosław Iwaszkiewicz odwiedził grób ojca w 1958. roku. Jego przyjazd spowodował wielkie zamieszanie wśród miejscowych urzędników. Winnicki poeta M. Strzelbicki w wierszu „Jarosław Iwaszkiewicz na grobie swego ojca w Daszowie – 1958 rok” pisał tak:

Він до могили придивився

І усміхнувсь, не осудив:

«Сьогодні вранці чорнобривці

Були підсаджені сюди».

Grób ojca uporządkowano przed przyjazdem Iwaszkiewicza. Podobną historię – z roku 1977 i z ostatniej podróży Iwaszkiewicza do rodzinnych stron – przywołał Dmytro Pawłyczko:

„Przejeżdżając przez Kalnik, zatrzymaliśmy się obok starego gospodarstwa Iwaszkiewiczów: pisarz chciał podejść do wspomnianej już starej furtki, ale ktoś z winnickich oficjeli ponaglał: „Najpierw chodźmy na cmentarz, do grobu ojca, a potem tutaj wrócimy!” Iwaszkiewicz podporządkował się temu poleceniu, ale do furtki już nie chciał wracać. (…) Grób ojca Iwaszkiewicza został na nasz przyjazd starannie uprzątnięty, ale on zawsze był zadbany i dlatego przetrwał. Tego dnia obłożono go jednak darnią z barwinkiem, przywiezionym tu z samego rana. Iwaszkiewicz spytał mnie szeptem, czy rzeczywiście rośnie tutaj barwinek, ale nie dał po sobie poznać, że się zorientował w mistyfikacji. Przeczuwał, że więcej tu nie przyjedzie, patrzył nie na grób, ale gdzieś w niebo, na gałęzie rosnących opodal wysokich wiązów”.

 Jarosław Iwaszkiewicz darzył szacunkiem Dmytra Pawłyczkę. Długie lata

pisali do siebie listy:

 Stawisko, 13 czerwca 1977

Mój drogi Pawłyczko!

Jestem świnia, bo do tej pory nie napisałem do Ciebie, a minęło już tyle tygodni od mojego powrotu z Kijowa. Prześladowała mnie ta myśl, chciałem Ci podziękować za niezapomniane dni na Ukrainie, ale tak mnie męczyły różne sprawy, tak mnie zajmowali to jednym, to drugim, że wreszcie, po prostu po to, żeby na trochę wyrwać się od uciążliwych obowiązków, pojechałem na tydzień do Paryża (stąd też ten papier listowy), a po powrocie wpadłem w nowy wir spraw, niezbyt przyjemnych, i tak się zbierałem aż do dzisiejszego dnia. W ogóle na starość ma się już mgliste wspomnienia i zapomina się o swoich wrażeniach po kilku dniach, i takie wydają mi się mijające dni, ale tę ostatnią podróż na Ukrainę pamiętam tak wyraźnie, jak podróże mojej młodości, i tak się cieszę, że wyprawę do kraju dzieciństwa podjąłem z ludźmi, których tak lubię i którzy mnie rozumieją, z Szymkiem Piotrowskim, z Wiktorem [Borisowem] i z Tobą. Bo myślę, że Ty mnie rozumiesz i nie będziesz mi wypominać moich „pańskich” wspomnień i dreszczy, które także są realnymi wspomnieniami. Nasza samochodowa wyprawa — przez Ciebie przecież zorganizowana — była czymś bardzo cennym i nadzwyczajnym, i przeżyłem ją bardzo intensywnie, tak intensywnie, jak w starości już mało co się przeżywa. Cmentarz w Daszowie na tle wysokich drzew, spojrzenie na dolinę Sobu, na mogiłę Sawki, która była jakoś szczególnie zielona — niezapomniane chwile. I oczywiście kolacja w Ilińcach…

Powiedz, by mi przysłano ostatni numer „Wseswitu”. Bądź zdrów. Co piszesz?

Ściskam serdecznie Twoją dłoń

Jarosław Iwaszkiewicz”

 Na pamiątkę ostatniej podróży Jarosława Iwaszkiewicza do grobu ojca, w kwietniu 1977 roku posadzono trzy drzewa koło technikum rolniczego w Ilińcach: dwie brzozy (od Iwaszkiewicza i Pawłyczki) oraz dąb od Wiktora Borisowa. Niedługo drzewa skończą 40 lat – wiek pierwszej mądrości.

Walery Istoszyn

Winnica

Tekst ukazał się w nr 9 (229) za 15 maja – 28 maja 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X