Spotkanie Ossolińskie z Waldemarem Krzystkiem

Spotkanie Ossolińskie z Waldemarem Krzystkiem

LXIII Spotkanie Ossolińskie odbyło się w ramach 5 Przeglądu Najnowszych Filmów Polskich „Pod Wysokim Zamkiem”. Tym razem wykład na temat „Polsko-ukraińskie sąsiedztwo – biała plama w polskim kinie” wygłosił Waldemar Krzystek, znany polski reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta.

Spotkania Ossolińskie, jak też Przegląd Najnowszych Filmów Polskich odbywają się pod patronatem Konsulatu Generalnego RP we Lwowie. Gościem honorowym spotkania była Maria Koc, wicemarszałek Senatu RP. Przybyli również najważniejsi organizatorzy tych spotkań ze strony polskiej – Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu i Jan Malicki, dyrektor Studiów Wschodnich Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnych serdecznie witali gospodarze spotkania – przedstawiciele dyrekcji Lwowskiej Narodowej Biblioteki Ukrainy im. Wasyla Stefanyka. Największa sala gmachu dawnego Ossolineum we Lwowie była wypełniona publicznością. Galerię zajęli uczniowie polskich szkół we Lwowie, którzy tłumnie przybyli na zaproszenie Konsulatu Generalnego wraz ze swoimi nauczycielami i dyrekcją szkół. Taka inicjatywa była niezwykle korzystną dla młodzieży i została zainicjowana po raz pierwszy w historii Spotkań Ossolińskich. Wśród obecnych znajdowali się znani lwowscy naukowcy, pracownicy muzeów, historycy, przedstawiciele polskich organizacji działających we Lwowie, pracownicy Konsulatu Generalnego RP we Lwowie, polscy naukowcy z Warszawy i Wrocławia.

Przed rozpoczęciem Spotkania Ossolińskiego obecni minutą ciszy uczcili pamięć Andrzeja Wajdy, wybitnego polskiego reżysera, który zmarł w przeddzień spotkania 9 października 2016 roku w wieku 90 lat.

Reżyser Waldemar Krzystek jest twórcą w Polsce szeroko znanym i popularnym. Od pierwszej minuty i przez dwie godziny trwania Spotkania byłem pod ogromnym urokiem jego osobistości. To naprawdę nieprzeciętna indywidualność. Wielki talent, człowiek, który idzie swoją drogą twórczą i który może być ostrym i nieustępliwym w swoich zasadach, który nie idzie na kompromis z własnym sumieniem, który nie pracuje za pieniądze i na zamówienie, nie wykonuje zamówień politycznych. W czasie debaty m.in. powiedział: „Nie ustąpiłem za komuny, teraz tym bardziej nie ustąpię!”

Waldemar Krzystek jest reżyserem średniego pokolenia, urodził się w 1953 roku na Dolnym Śląsku. Całe jego dzieciństwo i młodość związane były z Legnicą, Wrocławiem, Katowicami. Stąd też tematy jego filmów i spektakli teatralnych. Spotkałem go po raz pierwszy we Lwowie w 2012 roku, kiedy ekipa filmowa pod jego kierownictwem nagrywała kadry do filmu o Annie German. Ten serial telewizyjny po dzień dzisiejszy budzi we mnie niezwykłe uczucia i jestem nadal pod bardzo silnym wrażeniem gry aktorskiej, losu Anny German i pracy reżyserskiej. W Polsce wielką popularnością cieszą się jego filmy fabularne, w pierwszej kolejności „Mała Moskwa”, który zdobył w 2008 roku główną nagrodę Złote Lwy na 33 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. „Mała Moskwa” – to Legnica lat 60., podzielona na dwie części – polską i sowiecką, gdzie stacjonowały jednostki Armii Radzieckiej i jej dowództwo naczelne w Polsce. W Legnicy i na Dolnym Śląsku toczy się też fabuła jego filmów „W zawieszeniu” (1987), „Zwolnieni z życia” (1992), „80 milionów” (2011). Jego dorobek twórczy jest różnorodny – Teatr Telewizji, kryminał „Fotograf”, czy też film dokumentalny „Panorama Racławicka”. Twórczych pozycji reżysera Krzystka jest znacznie więcej.

Fot. Jurij Smirnow

Na wstępie Spotkania zastępca dyrektora Biblioteki im. Wasyla Stefanyka powiedział, że daleko nie zawsze wszystkie zagadnienia można rozwiązać za pomocą nauki, bardzo często niezwykle ważnymi są kategorie wiary, intuicji, sztuki. Jan Malicki zauważył, że nie ma Polaka, który by z kilku dzieł, z kilku powodów nie znał nazwiska Waldemara Krzystka.

Nawiązując do tematu spotkania, prelegent powiedział, że są „białe plamy” w polskim kinie z czasów socjalizmu, są też niestety i w nasz czas. Filmy Waldemara Krzystka powstały również z jego własnego doświadczenia, doświadczenia z dzieciństwa i młodości. Sąsiadami byli Rosjanie w Legnicy i wysiedleni z Bieszczad Ukraińcy i Łemkowie. Ta okoliczność była też przyczynkiem do rozmów i pytań. Rozmowy o tym były zakazane, ale coś wisiało w powietrzu. – Wszystko co wiedziałem o Rosjanach, powiedziałem w moich dwóch filmach – mówi Waldemar Krzystek. – Dlaczego nie udało mi się zrobić taki sam film o Ukraińcach? W 1996 roku zacząłem z żoną pisać scenariusz do takiego filmu, spotkałem się ze starymi Ukraińcami, Łemkami, Polakami, rozpytywałem ludzi, którzy walczyli ze sobą. Pytałem też siebie, dlaczego w wolnej Polsce o Rosji można, o Niemczech można, a o Ukraińcach nie można? Chodzi teraz już nie o fakty, a o ich interpretację. O interpretację historii, a nawet o zawłaszczanie historii. Dotarcie do ludzi po obydwóch stronach granicy z pozytywnym komunikatem jest celem bardzo ważnym. W filmach to można zrobić poprzez losy ludzi, poprzez emocje. Moje pokolenie miało zdobywać prawdziwą wiedzę w tajny sposób. Teraz inne czasy – wszystko można kupić, poznać, ale wielu młodych ludzi nie chce nic o tym wiedzieć. Żaden człowiek nie urodził się mordercą. Coś jego ukształtowało. Dlaczego tak było, z czego to wszystko wypłynęło? – pyta reżyser.

– To właśnie jest jedną z najważniejszych „białych plam” w stosunkach polsko-ukraińskich – kontynuował Waldemar Krzystek. – Ale to nie może pójść w niepamięć historii. Trzeba raz i na zawsze zrozumieć i otwarcie o tym powiedzieć. Inaczej tamte upiory będą wypływać znów i znów. Film „Wołyń”, który teraz okazał się na ekranach w Polsce, pokazuje co robi wojna z ludźmi, z ich moralnością, dlaczego ludzie dokonują rzeczy przerażających. Wypuszczone na swobodę zło rujnuje wszystko. Przez tyle lat istniał przymus milczenia. Ale czy to jest mądrze milczeć? Dla Polaka jest ważnym nie tylko to, co on myśli o Rosjanach, Ukraińcach, Niemcach. Bardzo ważnym jest też to, co o Polakach myślą Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy. Staram się to też pokazać w moich filmach. Prawda jest trudna, prawda boli, ale bez prawdy nie da się żyć. Nie można żyć z zamkniętymi ustami i zamkniętymi oczyma. Żeby ktoś za nas nie mówił, nie interpretował historii, musimy to robić sami – podsumował reżyser.

Dyskusja o tak trudnych tematach była niezwykle ożywiona. Spotkanie Ossolińskie trwało ponad dwie godziny. Z historii tych spotkań czegoś takiego naprawdę nie pamiętam. Paradoksem jest to, że mówiono nie tylko o twórczości i filmach Waldemara Krzystka, ale o stosunkach polsko-ukraińskich w czasie II wojny światowej i w dniach dzisiejszych. O filmie Wołyń, który powstał w reżyserii całkiem kogoś innego. Paradoksem było też to, że z obecnych na spotkaniu Ukraińców nikt jeszcze tego filmu nie obejrzał, ale swoje zdanie o nim mieli już całkiem wyrobione. Na to też zwrócił uwagę Waldemar Krzystek i dodał, że ukraiński dystrybutor wycofał się z pokazu tego filmu na Ukrainie. – Film ciężki, ja go widziałem – powiedział reżyser. – Ale i historia też jest bardzo ciężka.

Obecni na spotkaniu także niejednakowo oceniali dzieła oparte na wydarzeniach historycznych. Jedni mówili, że kwestie historyczne trzeba pozostawić historykom, profesorom, politykom. Inni odwrotnie, że tylko ludzie kultury i sztuki mogą powiedzieć prawdę.

Wicemarszałek Senatu Maria Koc powiedziała, że trzeba szukać porozumienia we współczesnych czynach i relacjach pomiędzy Polakami i Ukraińcami. – Jeżeli my nie staniemy na pozycjach prawdy teraz, to znajdą się ludzie i kraje, które postarają się interpretować historię dla swojej korzyści, a nie na korzyść naszym dwóch narodów. Wołyń – to trauma, która żyje w naszych sercach. Ktoś musi z tym się uporać. Tylko kto? Współczesna Polska nie wycofała się z pomocy dla Ukrainy i wspiera ją jak tylko może. To też trzeba cenić – dodała.

Na zakończenie Jan Malicki powiedział, że Spotkania Ossolińskie nie uciekają od twardych pytań współczesnej historii i to jest bardzo cenne w naszych relacjach. Jego poparł Adolf Juzwenko i ukraińscy koledzy z Biblioteki im. Stefanyka. Zło nie można spuścić ze smyczy. Potępiamy wszystkich, kto zabijał, bo jest to przestępstwo wobec ludzi i wobec Boga!

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 20 (264) 28 października – 14 listopada 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X