SOS dla cmentarza w Kołomyi

Wolontariusze, związani z wrocławskim Towarzystwem Miłośników Kultury Kresowej, w roku 2017 uczestniczyli po raz ósmy w akcji remontowania, naprawy zniszczeń i porządkowania starego, zabytkowego cmentarza rzymskokatolickiego przy ul. Mazepy w Kołomyi.

W tym roku grupa 13 osób, w tym 9 młodzieży (8 harcerzy), przebywała w Kołomyi w okresie 4–15 sierpnia, aby kontynuować rozpoczętą w 2010 roku akcję systemowego porządkowania i remontowania bardzo zaniedbanego wówczas i zniszczonego cmentarza.

W pierwszych latach akcji (2010–2012) działania wolontariuszy Towarzystwa prowadzone były w łączności z zespołem Studia Wschód ośrodka telewizyjnego we Wrocławiu, w ramach zapoczątkowanej wspólnie akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, przy czym od początku (i nadal) organizowaniem samych prac na cmentarzu, ich planowaniem, zakresem, prowadzeniem, zapewnieniem koniecznego sprzętu, narzędzi i środków materiałowych, a także organizowaniem wolontariuszy i ich przewozem zajmuje się jedna i ta sama osoba – piszący te słowa. We wspomnianym powyżej okresie (do 2012 roku) na miejscu, w Kołomyi, współpracowaliśmy z Towarzystwem Kultury Polskiej „Pokucie”, kierowanym przez panią Stanisławę Kołusenko. Od roku 2013 działamy na cmentarzu samodzielnie, jako Towarzystwo Miłośników Kultury Kresowej i od tego też roku współdziałamy w naszej akcji z Towarzystwem Kulturowym Polskim im. Adama Mickiewicza, które reprezentuje Włodzimierz Hułaj (wiceprezes).

Od początku postanowiliśmy prowadzić na tej nekropolii pracę systemową i wykonywać ją w sposób możliwie profesjonalny – na ile pozwalają nasze, mimo wszystko nieprofesjonalne, umiejętności, wiedza, doświadczenie i możliwości tak, aby nie kończyło się to wyłącznie doraźnym efektem (ładnie wyglądający przed kamerą telewizyjną obszar nekropolii na kilka tygodni, a w kilka miesięcy po akcji – ponownie dżungla i stan pierwotny), lecz aby posuwać się powoli z pracami przez kolejne obszary cmentarza, przez kolejne lata i wykonywać je kompleksowo i gruntownie i na ile się da, dokładnie. Polegało to przede wszystkim na całkowitej wycince chwastów i samosiejek drzew, następnie – w odkrytym w ten sposób terenie – wyszukaniu możliwie wszystkich elementów i fragmentów grobowców i pomników zalegających w ziemi i w niej zagłębionych, bardzo dokładnym odczyszczeniu ich myjką ciśnieniową (a nie wyłącznie powierzchownym przy użyciu szczotek i szpachelek) w celu uzyskania czystej, naturalnej powierzchni kamienia, zestawieniu odszukanych elementów w możliwie pierwotne ułożenie (do czego stosujemy konieczny sprzęt w postaci trójnogu i wciągarki łańcuchowej, gdyż ręcznie byłoby to niemożliwe), odnowieniu lub uzupełnieniu pierwotnych napisów (tam gdzie możliwe są one jeszcze do odszyfrowania), a na koniec zaimpregnowaniu całości specjalnymi środkami chemicznymi, dającymi ochronę przed opadami atmosferycznymi, zanieczyszczeniami, glonami i mchem na wiele lat. Ze względu na ogromne zdewastowanie nekropolii kołomyjskiej (bardzo duża ilość pomników, które zostały przewrócone na ziemię i uszkodzone), a także na wielkość cmentarza (około 8 ha) prace nasze posuwają się bardzo wolno. Dotychczas, przez 8 lat działalności naszych wolontariuszy w Kołomyi, udało się wykonać prace zaledwie na około 1/3 powierzchni całego obszaru. Pomimo tego, że do Kołomyi, niezależnie od naszej akcji, przyjeżdżają nadal corocznie grupy szkolne w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, cały ciężar prac remontowych, a więc wydobywanie z ziemi ogromnie ciężkich elementów, mycie ich i ustawianie, pozostaje na naszych barkach. Jak dotychczas, jakoś nikt inny nie podejmuje się tego wykonywać.

Coroczne działania grup naszego Towarzystwa pozwoliły odkryć na nowo i zinwentaryzować kilkaset zapomnianych dotychczas pomników, które zagłębione w ziemi i zaroślach ukrywały pamięć o pochowanych pod nimi osobach, często znamienitych obywateli miasta Kołomyja, a także ważnych osobistości dawnej Rzeczypospolitej. Prezesi, burmistrzowie, sędziowie, profesorowie, lekarze, powstańcy, żołnierze, dobroczyńcy miasta i szkół, posłowie itd. itd. Rodziny Piskozubów, Sanojców, Sobotów, Michtów, Zarembów i wiele, wiele innych znanych w mieście i regionie nazwisk.

Na wydobytych z ziemi i odnowionych elementach pomników znajdujemy przepiękne, głębokie w treści inskrypcje, mówiące o rolach społecznych, gospodarczych, politycznych i rodzinnych osób, których dotyczą, o głębokim uczuciu żalu po ich stracie dla bliskich, o wdzięczności za ich życie i istnienie.

Tegoroczna akcja, pomimo dużej satysfakcji z osiągniętych efektów, przyniosła niestety także dość przykre spostrzeżenia i gorzkie odczucia. Po przyjeździe do Kołomyi i pierwszym spotkaniu z nekropolią spostrzegliśmy, że od ostatniego naszego pobytu tutaj, gdy byliśmy w listopadzie ze zniczami i modlitwą z okazji uroczystości Wszystkich Świętych, w początkowej części cmentarza tj. pomiędzy wejściem od ul. Mazepy a kaplicą cmentarną, zostało zniszczonych około 30 pomników. W brutalny sposób dokonano dewastacji tego, co z tak wielkim trudem i wysiłkiem ustawialiśmy od 2010 roku. Nigdy wcześniej na tym cmentarzu nie było takiej sytuacji. Owszem zdarzyło się parę lat temu przewrócenie jednego pomnika, który został przez nas podniesiony z ziemi i ustawiony na postumencie. Przyjęliśmy to wówczas jako pojedynczy incydent.

Natomiast skala dewastacji, jaką odkryliśmy w tym roku, spowodowała nasze zniechęcenie do dalszych działań na tym cmentarzu. Jeśli nasz trud i wydatkowanie energii, ciężka praca na odbudowywanie godnego wyglądu nekropolii są niweczone przez jakichś głupich lokalnych osiłków, to stajemy się w takiej sytuacji bezradni i przychodzi zastanowienie nad dalszym sensem działań w tym miejscu.

Widząc, że cmentarz ten jakby nie ma jednego gospodarza, który zadbałby organizacyjnie nad spójnością działań remontowo-porządkowych na nim, dodatkowo znając sytuację od lat, Towarzystwo nasze, jeszcze przed tegorocznym wyjazdem do Kołomyi, wystosowało obszerny list proponujący wspólne zastanowienie się co do dalszego postępowania, które pozwoliłoby nadal poprawiać stan nekropolii, a także pozyskiwać na ten cel środki finansowe od państwa polskiego. List został skierowany do obu towarzystw Polaków kołomyjskich (Towarzystwo Pokucie i Towarzystwo im. A. Mickiewicza), a także do księdza proboszcza kołomyjskiej parafii rzymskokatolickiej pw. św. Ignacego Loyoli. Przedstawiliśmy w nim naszą diagnozę stanu nekropolii i obawy o dalsze losy niszczonego przez mieszkańców Kołomyi cmentarza. Proponowaliśmy także pomoc i służenie naszymi przemyśleniami, wiedzą i dalszymi działaniami wspierającymi na rzecz cmentarza, widząc pilną konieczność zjednoczenia się ponad podziałami wszystkich zainteresowanych stron (zakładając, że są one zainteresowane cmentarzem autentycznie, a nie tylko deklaratywnie) i podmiotów chcących utrzymania i dalszej poprawy stanu nekropolii. Dobrą okazją do takiego zastanowienia miała być nasza obecność w Kołomyi w okresie sierpniowym.

Niestety, ani Towarzystwo Pokucie, ani ksiądz proboszcz nie zareagowali na nasz list i nie znaleźli dla nas czasu, aby spotkać się w ciągu 12 dni naszej obecności w mieście i porozmawiać w sprawie pomocy w ratowania tak ważnej historycznie i tak pięknej, a ginącej z powodu dewastacji nekropolii kołomyjskiej.

Jedynym podmiotem, który wykazał zainteresowanie rozmową z nami o losach cmentarza, było Towarzystwo im. A. Mickiewicza.

Podczas prac na cmentarzu włączali się do wspólnych działań członkowie tego Towarzystwa, a także uczniowie prowadzonej przez nie szkoły sobotniej. Codzienną ciężką pracą na cmentarzu wspomagał nas wiceprezes Towarzystwa pan Włodzimierz Hułaj. On też od lat swoimi staraniami u władz miasta sprawia, że otrzymujemy środek transportu w postaci traktora z przyczepą, który wywozi poza teren cmentarza całe sterty uzbieranych na nim śmieci i wycinanej roślinności. W tym roku zostały wywiezione aż 4 wielkie przyczepy traktorowe (także wycięta, a nie wywieziona, zeschnięta i przegniła roślinność, pozostawiona przez grupę z akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”).

{gallery}gallery/2017/sos_kolomyja{/gallery}

W trakcie pobytu w mieście, dzięki pani Irenie Hułaj-Nazarowej, nasza młodzież i dorośli, którzy byli w Kołomyi po raz pierwszy, mogli zwiedzić Muzeum Pisanki i Muzeum Huculszczyzny oraz poznać najważniejsze historycznie zakątki miasta, po których pani Irena oprowadzała nas osobiście.

Kierownictwo Szkoły Sobotniej zorganizowało również spotkanie młodzieży szkolnej w Kołomyi z naszymi harcerzami, podczas którego młodzi uczestnicy akcji świetnie się bawili, nawiązując wzajemne kontakty i znajomości. Miejmy nadzieję, że będą one pożytecznie owocowały w przyszłości.

Samodzielnie zorganizowaliśmy wypad do Czerniowiec, a także do Kosowa, Kut i Szeszorów, poznając piękne zakątki tego rejonu Ukrainy.

W trakcie wyjazdu na Ukrainę udało nam się spotkać w studiu Radia Lwów z red. Marią Pyż, która rozmowę z nami umieściła na antenie Radia w dniu 12 sierpnia, a w drodze powrotnej z red. Konstantym Czawagą z Kuriera Galicyjskiego, który, jak się okazało, jest rodowitym kołomyjaninem. On to w bardzo miłej rozmowie z nami na lwowskim Rynku sporo opowiedział o jego rodzinnym mieście, za co serdecznie dziękujemy.

Czas pobytu w Kołomyi minął bardzo szybko. Młodzież i dorośli wykonali dużo solidnej pracy. Odkopaliśmy i przywróciliśmy do godnego wyglądu kolejny duży fragment cmentarza kołomyjskiego (jego środkową część, po stronie lewej od głównej alejki), żywiąc nadzieję, że nasza tegoroczna praca tym razem nie pójdzie jednak na marne i nie zastaniemy w listopadzie kolejny raz bardzo przykrego obrazu zwalonych z postumentów pomników.

Każdorazowo akcję naszą kończymy symbolicznym zapaleniem na kilkunastu mogiłach zniczy pamięci o zmarłych pochowanych na tym cmentarzu oraz modlitwą za nich. Co roku modlitwę taką prowadził któryś z księży z parafii św. Ignacego Loyoli. Były także niejednokrotnie odprawiane msze św. na cmentarzu. W tym roku okazało się, że nie było takich możliwości i wspólną modlitwę kończącą naszą akcję poprowadziła pani Irena Hułaj-Nazarowa, za co jesteśmy Jej bardzo wdzięczni.

Wyjazd nasz był możliwy dzięki wielu dobroczyńcom, których nie sposób wymienić, aby kogoś nie pominąć.

Dziękujemy więc księżom proboszczom kilku parafii dolnośląskich, którzy zgodzili się na przeprowadzenie w ich parafiach kwest pieniężnych, osobom prywatnym, instytucjom i przedsiębiorcom, dzięki którym mogliśmy zebrać fundusze na pokrycie kosztów wyjazdu, ubezpieczenia, utrzymania, zakupu koniecznych materiałów i narzędzi, paliwa do używanego na cmentarzu sprzętu. Dziękujemy darczyńcom ofiarującym nam narzędzia, sprzęt i środki chemiczne, które zostały użyte podczas akcji.

Dziękujemy kołomyjanom: naszym gospodarzom i opiekunom, osobom współpracującym na cmentarzu i w czasie wolnym od pracy.

Dziękujemy Konsulatowi RP we Lwowie za opiekę konsularną i listy polecające do władz celnych, paszportowych i miejskich.

Osobiście bardzo dziękuję wszystkim wolontariuszom, którzy zdecydowali się na poświęcenie własnego czasu urlopowego lub wakacyjnego i przyjechali do Kołomyi, aby w deszczu i upale pracować na cmentarzu i przywracać kolejne zdewastowane i zarośnięte mogiły do pierwotnego, godnego wyglądu.

Zbigniew Saganowski
wiceprezes Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej
Tekst ukazał się w nr 17 (285) 12-28 września 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X