„Solidarność” Regionu Środkowowschodniego pomaga Ukrainie Marian Król

„Solidarność” Regionu Środkowowschodniego pomaga Ukrainie

„Solidarność” Regionu Środkowowschodniego pomaga Ukrainie

W centrum Lublina, w kamienicy przy ul. Królewskiej, gdzie znajduje się siedziba Regionu Środkowowschodniego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” od rana do godzin popołudniowych trwa zbiórka darów dla Ukrainy. Ludzie przynoszą żywność trwałą, środki czystości, koce, śpiwory, materiały opatrunkowe i środki lecznicze pierwszej pomocy.

Przewodniczący Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność” Marian Król, z którym ostatnio spotykamy się często podczas różnych wydarzeń polsko-ukraińskich opowiada: „Wcześniej zawsze jakoś miałem szansę zwiedzać Zachód natomiast na Wschód nie miałem okazji nigdy wcześniej pojechać. Później też nie było zbyt dużo czasu, aż w XXI wieku trochę się zaangażowaliśmy. Chcieliśmy po pierwsze poznać ludzi, którzy tutaj do nas przyjeżdżali, zobaczyć jak oni tam żyją i jak można ewentualnie współpracować. Pierwszy raz pojechałem z kolegami z Zamościa na wycieczkę, ponad tydzień oglądaliśmy miejsca pamięci na Wołyniu. Była z nami pani – z dwunastoosobowej rodziny ocalała tylko ona i mama. Po tym wyjeździe zostałem jakoś zmobilizowany do dalszych kroków, żeby podjąć dalsze działania, nawiązać kolejne nowe kontakty i znajomości. Przyjeżdżając do Lwowa, zwiedzając miasto i okolice, uczestnicząc tam w różnych wydarzeniach, braliśmy też przez kilka lat udział w uroczystościach upamiętniających tragiczne wydarzenia w Hucie Pieniackiej. Gdy była tak zwana Pomarańczowa rewolucja, ja osobiście nie jeździłem do Kijowa, ale moi zastępcy wówczas jeździli. Prowadziliśmy zbiórki potrzebnych towarów, środków opatrunkowych. Wysłaliśmy TIR do Kijowa. Wówczas ufaliśmy, że Ukraina jest na dobrej drodze, żeby w jakiś sposób budować swoją lepszą przyszłość, jednak jak później się okazało to niewiele wyniknęło z tego pierwszego Majdanu”.

Marian Król

Marian Król uczestniczył w ważnych wydarzeniach polsko-ukraińskich z udziałem prezydentów RP i Ukrainy. Zauważył, jak obywatele Ukrainy z życzliwością i wdzięcznością reagują na hasła i sztandary „Solidarności”. Za czasów totalitaryzmu polski niezależny związek zawodowy był marzeniem, symbolem godności człowieka i niepodległości. Marian Król, który jest właśnie z tego środowiska solidarnościowców przekazał dla naszej redakcji książkę „Stąd ruszyła lawina…” o lubelskim dziedzictwie „Solidarności”.

– Tak naprawdę świat zna wydarzenia od Gdańska, ale pierwsze udane strajki zaczęliśmy tutaj w lipcu 1980 roku, na Lubelszczyźnie, w Świdniku – wspomniał. – Jestem jednym ze współorganizatorów tych wydarzeń w Świdniku, więc jestem od samego początku. Staramy się dawać taki dobry przykład. Cały czas wspieramy organizacje polskie we Lwowie, w Łucku. Wspieramy teraz, gdy tylko ta nowa sytuacja powstała, chociaż można było mieć na początku duże wątpliwości co do tego drugiego już Majdanu, czy nie jest to celowa destabilizacja Ukrainy. Patrzyliśmy na to, że tam są ludzie, którym trzeba pomoc. Dwóm osobom, które zostały poważnie poszkodowane na Majdanie – obydwie straciły ręce – pomagaliśmy im tutaj. Jeden w Tomaszowie Lubelskim był w szpitalu, razem z żoną. I trzeba było ich też ubrać, bo przyjechali z Majdanu, gdzie przebywali w warunkach zimowych. Pokryliśmy to z naszych środków.

Teraz prowadzimy ciągle, nieustannie zbiórkę środków pierwszej potrzeby: koce, ubrania, produkty spożywcze, długotrwałej wartości i najbliższym czasie będziemy starali się wysłać. Również rozpoczęliśmy prowadzenie takiego rozpoznania czy nie udałoby się w szpitalach pozyskać sprzętu, który u nas jest już nieużywany, a jest w dobrym, sprawnym stanie technicznym i mógłby jeszcze tym ludziom, którzy walczą, pomóc. Będziemy starać się zrobić, co będzie w ludzkiej mocy.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 19 (215) za 21-30 października 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X