Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi fot. Karina Wysoczańska

Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi

Już opowiadaliśmy Państwu o wielkich sercach sióstr Dominikanek z Żółkwi, które od pierwszych dni pełnowymiarowej wojny niosą pomoc osobom samotnym, ubogim oraz uciekinierom wojennym. Jednak to nie jedyna ich działalność. Od ponad 20 lat dominikanki prowadzą też pracę oświatową w mieście. Z ich inicjatywy powstała Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi.

Jest to jedna z najpopularniejszych placówek oświatowych w mieście. Każdego roku do pierwszej klasy zgłasza się więcej dzieci, niż siostry mogą przyjąć. Nawet teraz, w czasie wojny, uczy się tu 30 pierwszoklasistów. Łącznie do szkoły uczęszcza ponad 160 dzieci.

– Ze względu na wojnę nie pracujemy teraz przy klasztorze, tylko w szkole państwowej. Uczniowie mają dwie godziny języka polskiego i godzinę katechezy – powiedziała s. Sara Łakoma ze Zgromadzenia Sióstr Św. Dominika w Żółkwi. – Staramy się wychowywać ich w duchu chrześcijańskim, pokazywać im to, co piękne, choć czasem alarm przerywa nam pracę, schodzimy do schronów, ale pracujemy dalej. Chętnych do nauki jest wielu. Dzieci, jak to dzieci, jedni uczą się dobrze, inni uczą się troszeczkę mniej, ale chcemy dać im taką radość bycia ze sobą i być z nimi w takim normalnym życiu. Mimo że oni myślami często są gdzieś daleko na wschodzie, często są z wojną, to jednak chcemy, żeby ich przyszłość była budowana na wartościach. Chcemy ich tego uczyć – dodała siostra dominikanka.

fot. Karina Wysoczańska

Do szkoły uczęszczają dzieci w różnym wieku, różnych narodowości i wyznań. Przychodzą tu by razem odkrywać zawiłości polszczyzny, uczyć się religii i po prostu być ze sobą. Aktywnie biorą udział w olimpiadach i konkursach językowych. Często są też ich laureatami.

– Tutaj jest bardzo ciekawie. Lubię uczyć się polskiego i dowiadywać się więcej o Jezusie. Jest tu lepiej niż w zwykłej szkole. Mamy trzy lekcje dziennie. A w zwykłej szkole mamy aż sześć lekcji, na których chce mi się spać – powiedziała Olenka, uczennica sobotniej szkoły.

– Podoba mi się tu taka miłość i przyjaźń od sióstr. Czuje się tu bardzo dobrze. Są tu miłe dzieci, jest wesoło i przyjemnie – podzieliła się wrażeniami Waleria, uczennica szkoły w Żółkwi.

Obecnie w szkole uczą się też dzieci osób przesiedlonych, które po wybuchu pełnowymiarowej wojny znaleźli schronienie w mieście. Niektórzy z nich pomagają nawet siostrom w nauczaniu pierwszoklasistów. W szkole poznali też nowych przyjaciół.

– Na pierwszej lekcji w tym roku szkolnym była czytanka w trzeciej klasie o pierwszym września trzydziestego dziewiątego roku. Z przerażeniem słucha się, gdy dzieci rozumieją, co to znaczy zniszczona szkoła, co to znaczą wybuchy, pozostawiona schowana lalka. Często jest, że takie małe dziecko mówi, siostro, teraz lecą kindżały, znają się na typach rakiet. Słucha się tego z przerażeniem, że tak małe dziecko musi doświadczać takiej rzeczywistości – powiedziała s. Sara Łakoma ze Zgromadzenia Sióstr Św. Dominika w Żółkwi.

fot. Karina Wysoczańska

Po wybuchu wojny uczniowie tej szkoły zaangażowali się też w pomoc uciekinierom wojennym. W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji młodzież przygotowywała gorące posiłki na granicy. Teraz przy klasztorze sióstr dominikanek pomagają też rozdawać pomoc humanitarna najbardziej potrzebującym mieszkańcom miasta.

Karina Wysoczańska

X