Ryszard Czarnecki: Ukraina jest istotnym elementem polskiej polityki wschodniej

Z Ryszardem Czarneckim, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, na temat aktualnych problemów relacji polsko-ukraińskich oraz polityki europejskiej wobec Ukrainy rozmawiał Dariusz Materniak.

Złożył Pan wizytę w Kijowie. Jak ułożyły się rozmowy z przedstawicielami strony ukraińskiej?
Jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego odpowiedzialny za politykę wschodnią oraz Partnerstwo Wschodnie, a więc także relacje Unii z Ukrainą, spotkałem się zarówno z prezydentem Poroszenką, któremu towarzyszył szef MSZ Pawło Klimkin, jak również z premierem Arsenijem Jaceniukiem i przewodniczącym Rady Najwyższej, Wołodymyrem Hrojsmanem. Rozmowy te dotyczyły relacji Unii Europejskiej i Ukrainy, pomocy dla Ukrainy, sytuacji wewnętrznej na Ukrainie, a także – bo nie można zapominać, że poza tym, że jestem wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, jestem przede wszystkim polskim politykiem – rozmawialiśmy także o relacjach polsko-ukraińskich. Mogę powiedzieć, że stwierdziliśmy wspólnie zwiększenie aktywności lobby prorosyjskiego zarówno na terenie krajów zachodnich jak i samej Ukrainy. Jeśli idzie o relacje polsko-ukraińskie, prezydent Poroszenko i władze Ukrainy z nadzieją patrzą na prezydenta Andrzeja Dudę – że będzie kontynuatorem polityki śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Jak ocenia Pan perspektywę tych relacji po zaprzysiężeniu nowego prezydenta RP?
W naszym narodowym interesie jest zatrzymanie Rosji, by nie posuwała się ona dalej w swojej polityce, aby Ukraina obroniła swoją suwerenność polityczną i ekonomiczną, a sytuacja Ukrainy jest, nie ma co ukrywać, coraz trudniejsza. Prezydent-elekt Andrzej Duda powiedział o tym w wywiadzie dla ukraińskiej agencji prasowej, a ja powtórzyłem to także moim rozmówcom, że dla nas sprawą istotną pozostaje potępienie zbrodni ludobójstwa na Polakach, jaka miała miejsce na Wołyniu w latach 40. ubiegłego wieku. I nie chodzi nam o stawianie kogokolwiek „pod ścianą” czy wysuwanie ultimatum – ale jednak trzeba powiedzieć wyraźnie, że nie możemy poświęcać pamięci o naszych rodakach na ołtarzu istotnych i potrzebnych dobrych relacji pomiędzy Warszawą a Kijowem – te kwestie powinny być omawiane równolegle.

Czy można spodziewać się kontynuacji dotychczasowej polityki, w ramach której Polska jest swego rodzaju „rzecznikiem” Ukrainy na forum europejskim?
Wolę mówić o tym, że należy spodziewać się aktywnej polskiej polityki wschodniej w ogóle. Ukraina jest istotnym, ale jednym z elementów tej polityki – i sądzę, że formuła, w myśl której Unia Europejska mówi głosem Polski w sprawach dotyczących Ukrainy, jest formułą optymalną, gdyż jesteśmy największym unijnym i natowskim sąsiadem Ukrainy, a także jedynym krajem, który graniczy jednocześnie i z Ukrainą, i z Rosją.

W te działania wpisuje się Pana własna inicjatywa otwarcia biura poselskiego w Kijowie. Czy są już pierwsze efekty i wnioski z jego funkcjonowania?
Biuro działa od 1 czerwca tego roku. Pracują tam dwie osoby, w tym jedna polskiego pochodzenia. Mam także swój facebook i twitter w języku ukraińskim. Jest to pewnego rodzaju demonstracja politycznej solidarności z Ukrainą w tych trudnych czasach, zwłaszcza, że Rosja pomimo własnej trudnej sytuacji gospodarczej coraz śmielej narzuca swoją narrację, zwłaszcza w Europie Zachodniej. Biuro spełnia ważną rolę, jako że właśnie tam mogą zwracać się z pytaniami na przykład, dziennikarze, którzy interesują się Unią czy Polską. To biuro organizowało także moją ostatnią wizytę i będzie organizować kolejne – co potwierdza, że jest to dobra i efektywna inicjatywa.

Czy jest szansa aby zaangażować polityków z innych krajów Unii Europejskiej w podobne działania?
Na razie, nasi koledzy z zachodniej Europy angażują się niestety, po drugiej stronie – choćby ostatnia wizyta grupy 10 deputowanych z Francji na Krymie, w większości byli to deputowani z partii Nicolasa Sarkozy’ego. Również w ostatnim czasie w Parlamencie Europejskim powstała formalna grupa „przyjaciół Rosji” – formalna, bo faktycznie funkcjonowała ona od dłuższego czasu. W jej skład wchodzą politycy z różnych krajów, głównie z państw Europy Zachodniej. Mam jednak nadzieję, że siły będą się wyrównywać, jako że działa już grupa przyjaciół Ukrainy, na czele z byłym wiceprzewodniczącym litewskiego Sejmu, panem Petrasem Auštrevičiusem. W Parlamencie Europejskim to my mamy większość i niedawno udało się przeforsować dwie rezolucje, które są wyrazem poparcia dla Ukrainy i które są bardzo sceptyczne wobec Rosji.

Można więc oczekiwać utrzymania dotychczasowej polityki wsparcia dla Ukrainy?
Do końca tego roku – na pewno. Późnej nie można jednak zagwarantować, że sankcje zostaną utrzymane. Jeżeli Rosja nie zaatakuje frontalnie Ukrainy – na przykład Mariupola, czy nie stworzy zbrojnie korytarza na Krym – niektóre duże kraje zachodnie będą miały pretekst aby ograniczyć sankcje, zawiesić je lub całkowicie wycofać.

Jak można ocenić politykę krajów z naszego regionu – na przykład Węgier, które prowadzą dość niejednoznaczną politykę?
Już ponad rok temu, jako pierwszy polski polityk otwarcie krytykowałem prorosyjską politykę Wiktora Orbana. Jednak z drugiej strony trzeba się także uderzyć w piersi – obecne władze Polski, mam na myśli rząd, zwłaszcza Donalda Tuska – zaniedbały Grupę Wyszehradzką, stawiając jednocześnie na współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. Współpraca z Niemcami i Francją jest bardzo ważna, należy ją rozwijać, jednak nie kosztem sojuszu regionalnego. W pewnym sensie to odwrócenie się rządu Tuska od Budapesztu, Pragi i Bratysławy trochę spychało Orbana w kierunku decyzji, które podjął. Szkoda, że jedyną wspólną sprawą w ostatnich latach była sprawa imigrantów i negatywnego stosunku do ich przyjmowania.

Na ile w Pana ocenie istotną jest rola Polski w kwestii reform na Ukrainie, na ile możemy dzielić się naszymi doświadczeniami w transformacji?
Na pewno mamy szerokie pole do działania jeśli idzie o reformę samorządową i administracyjną. Myślę, że eksperci z Polski lepiej czują tego „ukraińskiego bluesa” niż ludzie z Francji czy Wielkiej Brytanii. Na pewno nasze doświadczenia mogą być bardzo cenne dla Ukrainy, jednak podstawową sprawą jest wola polityczna po stronie ukraińskiej dla wdrażania tych reform. Prezydent Poroszenko informował mnie o zmianach jakie już udało się wprowadzić, m.in. w strukturach prokuratury, gdzie wymieniono tą część kadry prokuratorskiej, która pracowała jeszcze od czasów sowieckich czy została mianowana w czasach rządów Wiktora Janukowycza. Trwa także głęboka reforma Policji, realizowana z pomocą specjalistów i ekspertów, którzy kiedyś analogiczne reformy prowadzili w Gruzji. Jednak należy pamiętać, że Zachód będzie obserwował przede wszystkim zmiany ekonomiczne, i tu Ukraina musi bardzo uważać, gdyż wyraźnie widać, w jakim kierunku idzie propaganda rosyjska: przedstawiania Ukrainy jako kraju, który nie jest w stanie zreformować się i który nie ma woli zmian. Taka narracja może trafiać na podatny grunt u tych polityków zachodnioeuropejskich, którzy nie będą chcieli kontynuować pomocy finansowej dla Kijowa.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Dariusz Materniak

Tekst ukazał się poprzednio na łamach portalu Wschodnik.pl 28.07.2015
Tekst ukazał się w nr 14-15 (234-235) 14–27 sierpnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X