Rude konie Stanisławowa „Jeźdźcy Apokalipsy”, mal. Wasyl Wasniecow

Rude konie Stanisławowa

W Ewangelii według św. Jana wspomniani są czterej jeźdźcy apokalipsy. Każdy posiada konia odpowiedniej maści: biały symbolizuje Dżumę, rudy (koń barwy ognia) – Wojnę, czarny – Głód, trupio blady – Śmierć. W historii naszego miasta jego ulice i place najczęściej deptały konie barwy ognia.

Walka krzyża i półksiężyca

Stanisławów został zaplanowany jako miasto-forteca i celowo przeznaczony do obrony. Tereny mieszkalne otoczone były murem obronnym, według najnowszej mody holenderskiej. Sześć, a potem osiem bastionów obronnych i głęboka fosa z wodą chroniły spokój mieszkańców. Ponadto, Stanisławów był magnacką stolicą i stąd Potoccy byli zainteresowani bezpieczeństwem jego mieszkańców.

Pierwszy chrzest bojowy mógł stać się jego ostatnim. W 1676 r. pod mury fortecy podeszła cała armia turecka. Celem imperium Osmańskiego było oderwania Pokucia od Rzeczypospolitej i przekazanie go pod zarząd swemu sojusznikowi – Hospodarowi Mołdawskiemu. Miasto było młode – założone dopiero w latach 1660 – i nie zdążono nawet bastiony omurować kamieniem. Siły były nierówne. Historycy szacują liczebność oceniają wojska tureckiego na 40 tys., ponadto około 50 tys. Tatarów Krymskich. Dowodził nimi doświadczony wódz Ibrahim-Pasza, którego za okrucieństwo przezwano Szajtanem – Diabłem. Miasta broniło 1700 polskich żołnierzy i tysiąc kozaków. Siłami tymi dowodził Jan Dennenmark. Nawet, jeżeli dodamy do tego kilka tysięcy uzbrojonych mieszczan – to i tak okaże się dość mizerny stosunek.

Oblężenie trwało 10 dni. W tym czasie garnizon walczył zaciekle i… doczekał się zwycięstwa. Na pomoc miastu przybył Jan III Sobieski. Na wieść o tym Turcy zwinęłi obóz i ruszyli na spotkanie wojsk koronnych. Wkrótce ułożono pokój, zgodnie z którym Pokucie zostało polskie. A wszystko dzięki temu, że Stanisławów się obronił.

Przejściowe podwórko

Któryś historyk zaznaczył żartem, że Stanisławów w XVIII w. był miastem sławy rosyjskiego oręża, bowiem w tym czasie Rosjanie kilkakrotnie zajmowali miasto. Czasem odbywało się to nawet bez walki.

Rosyjska piechota w czasach wojny północnej. Litografia XVIII w.

W 1700 r. wybuchła Wojna Północna, gdy Dania, Rzeczpospolita i Moskowia wystąpiły przeciwko Szwecji. Młody król Karol XII szybko jednak dał w skórę swoim politycznym oponentom. Szczególnie dostało się Polsce, gdzie nawet część szlachty obrała na króla proszwedzkiego Stanisława Leszczyńskiego. Prawowity monarcha August II nie miał zamiaru zrzekać się tronu i wybuchła wojna domowa. Właściciel Stanisławowa, Józef Potocki, stanął po stronie Leszczyńskiego, jako krewnego swej małżonki i… niebawem gorzko tego pożałował.

Na początku 1707 r. do Galicji wtargnęła armia rosyjska pod dowództwem carskiego faworyty Aleksandra Meńszykowa, który na zdobycie miasta wysłał specjalny oddział wojskowy. Słuchy, że do Stanisławowa zbliżają się hordy krwiożerczych Kałmyków i kozaków dońskich wywołały wśród mieszkańców panikę. Szlachta i co zamożniejsi mieszczanie uciekli gdzie się dało. W mieście pozostała jedynie biedota z grupką ormiańskiego magistratu. Na szczęście Meńszykow skierował na miasto nie dziką konnicę, a regularne oddziały wojskowe. Stacjonowały one w mieście przez cały rok i odeszły łupiąc miasto na tysiąc talarów.

Po raz drugi Stanisławów skapitulował przed rosyjskim brygadierem Gawriiłem Kropotowym, który we wrześniu 1709 r. wdarł się na Pokucie z pięciotysięczną dywizją. I znów moskale stali w mieście przez rok i znów komendant, kpt. Burakow, nałożył na miasto kontrybucję.

Następnie w mieście przebywały wojska saksońskie, bo król polski August II był również elektorem saskim. W 1712 r. partyzanci Potockiego z kilkoma szwedzkimi oficerami-instruktorami wykonali śmiały rajd z terenów Mołdawii i zdobyli magnacką stolicę. Król rozkazał hetmanowi Sieniawskiemu odbić miasto. Partyzanci bronili się zaciekle, ale odcięci od swoich zmuszeni byli poddać się.

Wówczas Józef Potocki nareszcie zrozumiał, że obrał niewłaściwy obóz polityczny i pogodził się z Augustem. Król mu przebaczył. W 1733 r. król umiera i rozpoczyna się wojna o polski spadek. Francja i większość szlachty poparła znanego już nam Stanisława Leszczyńskiego. Potocki, rzecz jasna, znów stanął u jego boku. Wynikiem tego była kolejna inwazja moskali.

Wiosną 1734 r. oddział kawalerii gen. Lassi zdobył i ograbił miasto. Potocki natychmiast uznaje Augusta III królem Rzeczypospolitej. Nareszcie można było odetchnąć z ulgą, ale… nie na długo.

W 1739 r podczas wojny rosyjsko-tureckiej armia feldmarszałka Minicha zdobyła Chocim. Wywiad doniósł, że jej komendant Kołczak-Pasza wraz z haremem i skarbami schronił się w Stanisławowie. Minich wysyła kawaleryjska grupę księcia Kantemira, by zdobył tureckie skarby i jednocześnie ukarał Potockiego za antyrosyjskie intrygi. Feldmarszałek zupełnie nie przejmował się tym, że Polska była krajem neutralnym. Rosjanie znów stanęli u bram Stanisławowa. Na szczęście garnizonem fortecy dowodził odważny generał Gundorf, który spotkał nieproszonych gości armatnim ogniem i ci szybko odeszli.

Książę Daszkow zdobył Stanisławów w 1764 r. Obraz ze zbiorów Muzeum Historycznego w Moskwie

Śmierć Augusta III wywołała kolejną wojnę. Szlachta nie poparła rosyjskiego protegowanego Stanisława Poniatowskiego i ogłosiła Konfederację Galicyjską. Na stłumienie buntu ruszył książę Michaił Daszkow z korpusem ekspedycyjnym. Konfederaci schronili się za murami stanisławowskiej fortecy, ale to ich nie uratowało. W lipcu 1764 r. Daszkow ostrzelał miasto z armat, konfederaci przestraszyli się i poddali.

Po czterech latach powstaje przeciwko Stanisławowi Poniatowskiemu Konfederacja Barska. Właścicielka Stanisławowa, Katarzyna Kossakowska, gorąco ją poparła. I znów wtrącili się Moskale – dwukrotnie w latach 1768 i 1769 zajmują miasto i wykorzystują go jako bazę prowiantową w wojnie z Turcją.

Rosjan wyprosili stąd dopiero austriaccy żołnierze, którzy zajęli Galicję w 1772 r. zgodnie z I rozbiorem Polski.

Nareszcie nastąpił długo oczekiwany pokój.

Niespokojne lato

XIX wiek był dla Stanisławowa bardziej łaskawy. Walki toczyły się tu krótko. W 1809 r. wybuchła wojna francusko-austriacka. W czerwcu oddziały polskich strzelców konnych – sojusznicy Napoleona – gwałtownie wdarli się do miasta i po niedługiej walce zwolniły je od Austriaków. Panowali jednak niedługo – pod koniec lipca Austriacy przywrócili swą kontrolę nad miastem.

Aż dziwne, że tym razem obeszło się bez moskali, chociaż w tej wojnie też walczyli po stronie Francji. Walczyli słabo, ale wdzięczny Napoleon podarował sojusznikom woj. tarnopolskie.

Przez następne 100 lat w Galicji było spokojnie. Austria wprawdzie prowadziła wojny, ale toczyły się one daleko od Stanisławowa.

Krwawe stulecie

Największe próby spadły na miasto w XX wieku. I wojna światowa pozostawiła najbardziej krwawe rany w historii miasta. Wojska rosyjskie trzykrotnie zajmowały miasto. Oto chronologia ich panowania:

1 – 3 września 1914 r. – 20 lutego 1915 r.;

2 – 4 marca 1915 r. – 8 czerwca 1915 r.;

3 – 14 sierpnia 1916 r. – 25 lipca 1917 r.

A teraz dodajmy, że za każdym razem Austriacy musieli w walkach zdobywać miasto. Linia frontu sześciokrotnie przecinała nasze miasto. Na domiar złego front przebiegał przez samo miasto. W 1916 r. carska armia pod dowództwem gen. Brusiłowa wykonała znaną „Brusiłowską ofensywę”. Rosjanie zdobyli miasto i ich atak zatrzymał się. Nad Bystrzycą Sołotwińską stały austriackie baterie i okresowo ostrzeliwały śródmieście, które doprowadzili do całkowitej ruiny. Rosyjskie wojska ograbiły resztki i podpalili co się dało, wycofując się z miasta w 1917 r.

Rosyjscy żołnierze w mieście w 1914 r. Fot. ze źródeł internetowych

Następnie mamy krótki okres ZURL. Błyskawicznie zorganizowany zryw listopadowy i polskie powstanie 25maja 1919 r. obeszło się niewielką strzelaniną i prawie bez ofiar.

Dalej mieliśmy 20 lat spokojnego życia aż do wybuchu II wojny światowa. Jej chronologia wygląda mniej-więcej tak:

1 – wrzesień 1939 r. Niemcy bombardują Stanisławów, Rosjanie bombardują Stanisławów. Polacy uciekają i sowieci zajmują miasto;

2 – czerwiec 1941 r. Niemcy bombardują Stanisławów, sowieci uciekają. Niemcy bez walki zajmują miasto;

3 – marzec 1944 r. sowieci bombardują Stanisławów. Nieudany rajd rosyjskich czołgów na miasto i na ulicach pozostaje około dwadzieścia spalonych czołgów T-34. Sowieci wycofują się;

4 – lipiec 1944 r. Sowieci zdobywają miasto, Niemcy z walkami wycofują się.

Front posunął się na zachód, ale na ulicach nadal słychać strzały. Bojówki UPA walczą z reżymem komunistycznym. 31października 1945 r. oddział por. Petra Melnyka, ps. „Chmara”, zuchwale zaatakował Stanisław, ostrzeliwując centrum miasta.

To były ostatnie aktywne walki, które toczyły się w naszym mieście.

Historyczna prawidłowość

A teraz dokonamy historycznego podsumowania. Nasze miasto miało burzliwą młodość, groźny wiek dojrzały i, miejmy nadzieję, spokojną starość. W tym czasie pośrednio lub bezpośrednio uczestniczyło w poniższych konfliktach:

1 – Wojna polsko-turecka 1672–1676;

2 – Wojna Północna 1700–1721;

3 – Wojna o polski spadek 1733–1735;

4 – Rosyjsko-turecka wojna 1735–1739;

5 – Konfederacja Galicyjska 1764;

6 – Konfederacja Barska 1768–1772;

7 – Wojna rosyjsko-turecka 1769–1774;

8 – Francusko-austriacka wojna 1809;

9 – I wojna światowa 1914–1920;

10 – Wojna ukraińsko polska- 1918–1920;

11 – II wojna światowa 1939–1945;

12 – Walki UPA z reżymem komunistycznym 1944–1954.

Kolumna Armii Czerwonej w centrum miasta, lipiec 1944 r. Fot. ze zbiorów Muzeum „Bohaterów Dniepru”

Dziewięć z tych zmagań tak czy inaczej jest związanych z moskalami. W ciągu trzech wieków wojska rosyjskie 14 razy zdobywały lub usiłowały zdobyć miasto. Nie jest to po prostu zbieg okoliczności, lecz historyczna prawidłowość. Nawet dziś, na Wschodzie Ukrainy, chłopcy z Pokucia giną od kul rosyjskich snajperów, trafiają na rosyjskie miny i odnoszą rany od odłamków rosyjskich pocisków.

A kiedyś poeta Jewgenij Jewtuszenko pisał „Czy ruscy chcą wojny”.

Retoryczne pytanie.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 13-14 (425-426), 31 lipca – 14 sierpnia 2023

X