Rozważania przed burzą (Fot. fakty.interia.pl)

Rozważania przed burzą

Historia uczy ponoć, że nigdy niczego nikogo nie nauczyła. I chociaż inna mądrość głosi, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, bo już inne napłynęły w nią wody, warto przyjrzeć się pewnym analogiom wydarzeń z różnych okresów historii.

Ostatnie wiadomości ze wschodniej Ukrainy coraz bardziej przypominają doniesienia z Bałkanów w latach 90. czy współczesne wiadomości z Iraku lub Syrii. Można też sięgnąć głębiej.

Niezależnie od tego, jak dziwnie by to nie zabrzmiało, Ukraina w ostatnich latach najbardziej przypomina dawną Rzeczpospolitą. Niestety nie tą z czasów jej świetności, a tą ostatnich kilkudziesięciu lat swego istnienia. Oligarchowie – królewięta, ten sam kliencki system społeczny itd. Nawet działania wojenne we wschodnich regionach Ukrainy i prowadzona tam „wojna hybrydowa” nie wydają się być dzisiejszym wynalazkiem Putina. Wystarczy przywołać działania z czasów konfederacji barskiej i listy carycy Katarzyny II – wypisz, wymaluj o bratniej pomocy.

Wiele wskazuje na to, że współczesną historię Europy będzie można w przyszłości podzielić na okresy przed i po „kryzysie ukraińskim”. Stosunek państw UE do wydarzeń na Ukrainie jest bowiem papierkiem lakmusowym ich prawdziwego stosunku do wartości stanowiących jej realną siłę i to niezależnie od składanych deklaracji. Filozofia grecka, prawo rzymskie, a także zasady zawarte w chrześcijańskim dekalogu, to trzy filary cywilizacji zwanej europejską. Próba usunięcia któregokolwiek naraża stabilność całej konstrukcji i stawia pod znakiem zapytania możliwość wykorzystania jej realnych, wciąż olbrzymich możliwości.

Czy z nich skorzystamy? Nic nie jest dane raz na zawsze. Ostatnie wydarzenia wokół Ukrainy są tego dobitnym potwierdzeniem. Jedyna szansa tkwi w powrocie do prawdziwych republikańskich wartości. Od tego jak potoczą się dalsze wydarzenia na Ukrainie zależą przyszłe losy tej części świata. Czy tworzące się młode ukraińskie elity zdołają obronić i wykorzystać kapitał Rewolucji Godności ?

Europejska Ukraina to szansa także dla Polski i państw tzw. Międzymorza. Razem możemy daleko więcej niż osobno. Czy to wykorzystamy? Czy nie zabranie nam wiedzy, wizji i odwagi?

Marcin Romer
Tekst ukazał się w nr 11 (207) za 17-30 czerwca 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X