Rowerem do Japonii

Rowerem do Japonii

O rowerzystach z Polski, którzy powtórzyli wyczyn Kazimierza Nowaka, Polaka, dziennikarza, fotografika, który w latach 1931-1936 przejechał samotnie na rowerze kontynent afrykański z północy na południe i z powrotem, już pisaliśmy na łamach Kuriera.

Grupa kolarzy ze Stowarzyszenia „Afryka Nowaka” odwiedziła przed trzema laty Lwów i miejsce urodzin swego patrona – Stryj. Obecnie zatrzymali się we Lwowie podróżując w rowerowej sztafecie do Japonii.

W niedzielę 11 stycznia br. siedmioosobowa ekipa w składzie: Norbert Skrzyński (lider etapu), Łukasz Romanowski (harcerski lider etapu), Agata Królikowska, Joanna Plenzler, Mantas Gmitrzuk, Patryk Jaskułowski i Piotr Wojtaszek przyjechała do Stryja. Tę datę wybrano nie przypadkowo, ponieważ wypadła akurat 118. rocznica urodzin Kazimierza Nowaka.

Skąd wziął się pomysł przejechania tak odległej trasy i startu w okresie zimowym? Od 1920 roku co cztery lata w różnych miastach świata odbywają się Jamboree, czyli zjazdy skautów i harcerzy z całego świata (słowo Jamboree zapożyczone zostało z narzecza północnoamerykańskich Indian i oznacza spotkanie wszystkich szczepów i plemion. Ponieważ twórca skautingu Robert Baden-Powell pisząc swoje dzieło „Scouting for boys”, wzorował się na życiu i łowieckich umiejętnościach Indian, zjazdy postanowiono określić wyrazem z ich słownika).

Miasta typowane są z wyprzedzeniem. W 2015 roku kolejne spotkanie odbędzie się na przełomie lipca i sierpnia w Japonii, a następne – w 2019 w USA. Natomiast sprawa miejsca kolejnego Jamboree w 2023 roku jest otwarta. W marcu 2014 roku harcerze z Polski zwrócili się do Stowarzyszenia „Afryka Nowaka” z propozycją zorganizowania sztafety rowerowej do Japonii. Mając bogate doświadczenie w organizowaniu wieloetapowych sztafet członkowie „Afryka Nowaka” zgodzili się wspomóc harcerzy w promocji Polski na Jamboree. Po przeliczeniu kilometrów (a jest ich ponad 12 tys.), podzieleniu na etapy, rozliczeniu w przybliżeniu czasu przejazdu poszczególnych – wypadło, że startować trzeba już w styczniu, aby zdążyć na koniec lipca do Yamaguchi.

Ekipy na poszczególne etapy postanowiono tworzyć w taki sposób, aby liderem etapu była osoba doświadczona z „Afryki Nowaka”. Jest dwóch uczestników tzw. „niezrzeszonych” (na I etapie są to panie) i jest grupa harcerzy (na I etapie jest po dwóch przedstawicieli od ZHP i ZHR). Polskie harcerstwo postanowiono prezentować wspólnie, bez różnic politycznych.

Spotkanie w Stryju odbyło się w siedzibie Kulturalno-Oświatowego Centrum im. Kornela Makuszyńskiego. Grupa młodzieży, ich rodziców i przedstawicieli organizacji społecznych miasta gromkimi brawami powitała gości, którzy weszli na salę wprowadzając rower. Zmieścił się co prawda tylko jeden, ale zebrani na własne oczy obejrzeli jak należy ekwipować rower na tak długą wędrówkę.

Następnie Norbert Skrzyński przedstawił uczestników I etapu sztafety, przedstawił też postać patrona Stowarzyszenia „Afryka Nowaka” i zaprezentował multimedialną prezentację o wędrówce przez Czarny Ląd. Pokazał też zdjęcia z I etapu i opowiedział o trudnościach przejazdu z Warszawy do Stryja. Uczestnicy spodziewali się gorszych warunków. Dopiero jednak na granicy polsko-ukraińskiej złapał ich mróz i śnieg, z którego do Stryja nie pozostało już śladu. Jednak najgorszy był etap od granicy do Lwowa: było ślisko, wiało i było mroźno. Zaliczyli kilka wywrotek, ale na szczęście nikomu z uczestników nic się nie stało. Pierwszą gumę złapali dopiero dojeżdżając do Stryja.

Zebrani interesowali się sprzętem, doświadczeniem i wrażeniami uczestników. Ale największym zainteresowaniem, szczególnie wśród pań, cieszyły się sakwy. Pytanie jak zmieścić rzeczy w sakwach rowerowych interesowało wszystkich. Do sakwy przymocowanej po obu stronach tylnego lub przedniego koła muszą się zmieścić wszystkie niezbędne w podróży rzeczy. Odpowiadając na to pytanie Agata Królikowska zaznaczyła, że potrzebne jest tu spore doświadczenie: „Naprzód trzeba wybrać wszystkie potrzebne rzeczy. Potem je spakować – przynajmniej się postarać – do sakw. Jeżeli się to uda, należy przejechać się na rowerze, żeby odczuć ich ciężar. A potem wyrzucić połowę i to będzie ta minimalnie wystarczająca ilość”. Tu naprawdę trzeba mieć spore doświadczenie i samozaparcie, aby zrezygnować z kosmetyków, suszarki, ulubionej piżamki, jasieczka, kapci i wielu innych rzeczy…

Dyrektor Centrum Julia Bojko przedstawiła gościom zakres działalności Centrum, a prezes Stowarzyszenia Polskich Przedsiębiorców Ziemi Lwowskiej Tatiana Bojko zaprezentowała akcje proekologiczne, na pomysł których wpadli po pierwszej wizycie członków Afryki Nowaka w Stryju. Przy KOC istnieje sekcja rowerowa, którą opiekuje się dyrektor organizacji społecznej „Eko-Turysta” w Stryju Aleksander Sikora. Prowadzi on oprócz wycieczek rowerowych po okolicach szkolenie bezpiecznej jazdy na rowerze po ulicach miasta i poza nim. Jedną z pierwszych akcji kolarzy ze Stryja był wyjazd do odległej o kilka kilometrów od Stryja miejscowości Podhorce i sprzątanie parku przy dawnym majątku hrabiów Jabłonowskich.

Przed rozpoczęciem spotkania uczestnicy sztafety sfotografowali się przy tablicy poświęconej patronowi Centrum Kornelowi Makuszyńskiemu, a Norbert Skrzyński podziwiał „drzewko Nowaka” – lipę, którą uczestnicy Afryki Nowaka zasadzili podczas swego poprzedniego pobytu w Stryju.

Rozmowa z Robertem Skrzyńskim
Czy data 11 stycznia w Stryju była wybrana specjalnie?
Tak. Gdy planowaliśmy start sztafety, to wzięliśmy pod uwagę również i tę okoliczność, że trasa będzie przebiegać przez Stryj. Chcieliśmy być tu właśnie w dniu urodzin Kazimierza Nowaka, aby w taki sposób uczcić naszego patrona.

Jakim sprzętem posługujecie się tym razem?
Są to rowery seryjne firmy Kross. Jest to model 2013 roku, ale bardzo dobry i trwały sprzęt. Sakwy są firmy Crosso i widnieje na nich logo Rowerowego Jamboree. Obie polskie firmy są naszymi sponsorami w tej sztafecie i ich loga mamy na naszych koszulkach. Mamy tu specjalistę-technika, Patryka Jaskułowskiego, który opiekuje się sprzętem. Co jakiś czas czyści, smaruje, dokręca, żeby wszystko grało.

Jak skompletowane są ekipy na kolejne etapy?
Pierwszy etap kończymy 14 stycznia w Czerniowcach. Tam pałeczkę przejmują cztery panie. Jest to taki skromny skład, bo mamy pewne kłopoty z pełną kompletacją. Część uczestników wyłamała się z powodów osobistych. II etap kończy się w Stambule. Tam rozpoczyna się etap III, który nazywamy rodzinnym, bo startuje w nim 11 osób – w tym rodziny z harcerzami w wieku 9 i 12 lat. Etap IV – Turcja-Iran, V – Turkmenistan-Tadżykistan. W sumie etapów jest 9 i kończymy pod koniec lipca w Japonii. Ostatnia ekipa ma dotrzeć na otwarcie Jamboree. Ekipy na kolejne etapy są formowane.

Co dzieje się z resztą rowerów, bo macie teraz ich siedem?
„Nadwyżkę” rowerów zabieramy do Warszawy. Na kolejny etap uczestnicy powiozą je ze sobą.

Ile kilometrów pokonujecie co dnia?
Na tym etapie staraliśmy się trasę rozplanować tak, żeby co około 60 km mieć nocleg. Przy dobrych warunkach pogodowych robimy i do 80 km. Staramy się planować tak, żeby po kilku codziennych przejazdach mieć jeden dzień wypoczynku. Potrzebny jest do regeneracji sił, szczególnie w warunkach zimowych. Na drugim i kolejnych etapach nie mamy rozplanowanych noclegów, a tylko czas przejazdu całego etapu. Uczestnicy będą musieli radzić sobie sami.

Nie towarzyszy wam żaden wóz ze sprzętem.
Mamy taką zasadę na naszych sztafetach, że wzorem Kazimierza Nowaka wszystkie swoje rzeczy wieziemy sami na rowerach. Muszę tu dodać, że wiózł on ze sobą w tamtych latach kompletne laboratorium fotograficzne z chemikaliami, ciemnią itd. My pod tym względem mamy lepiej, bo mamy aparaty cyfrowe i laptopy.

Czy jest jakaś publikacja z waszej ekspedycji po Afryce?
Piotr Tomza, uczestnik wyprawy, wydał książkę „Afryka Nowaka”. Jest to rekonstrukcja niezwykłej wyprawy z lat 30-tych.

Jest to reportaż z przebiegu trwającej ponad dwa lata sztafetowej wyprawy blisko 100 osób śladami Kazimierza Nowaka. Uczestnikom wyprawy udało się przeżyć niesamowite przygody, spełnić marzenia o podróżach w dalekie strony i sprawdzić się w trudnych warunkach, a dla wielu z nich stała się ona punktem zwrotnym w życiu. Piotr Tomza w bardzo ciekawy sposób wplótł w relacje poszczególnych uczestników ich wypowiedzi o tym, co dał im Nowak i jak dzięki niemu zmieniło się ich życie. Jest to bardzo interesująca publikacja.

A te poprzednie, już z samej ekspedycji Nowaka?
Wspomnienia i listy z podróży udało się opublikować jego córce Elżbiecie Gliszewskiej „Przez Czarny Ląd” w 1962 roku. W czasach komunistycznych Kazimierz Nowak był osobą „zapomnianą”, chyba z racji jego miejsca urodzenia. Następnie Łukasz Wierzbicki pod wpływem opowieści swego dziadka zebrał i opublikował w jednym wydaniu materiały prasowe Nowaka. Dzięki niemu i przy wsparciu Ryszarda Kapuścińskiego, który niezwykle wysoko ocenił reportaże Nowaka z Afryki, udało się doprowadzić do wmurowania tablicy pamiątkowej, poświęconej Kazimierzowi Nowakowi na dworcu kolejowym w Poznaniu. Publikacja Piotra Tomzy jest kolejną, już współczesną, na ten temat.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 1 (221) za 16-29 stycznia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X