Rola muzeów we współczesnym życiu Panstwo Jasinscy w rozmowie z Januszem Tyssonem

Rola muzeów we współczesnym życiu

20 kwietnia odbyło się XLIX Spotkanie Ossolińskie.

Tym razem gościliśmy – dr Annę Jasińską, historyka sztuki, kustosza Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, i jej małżonka dra hab. Artura Jasińskiego, architekta, profesora Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Goście z Krakowa przedstawili wykład na temat „Stare kolekcje, nowa architektura” o dylematach modernizacji muzeów kolekcjonerskich.

Anna i Artur Jasińscy opowiadali o historii zbiorów, o budowlach, w których te zbiory umieszczono i o ich rozbudowie, modernizacji, budowie nowych gmachów muzealnych. Jako przykłady wybrano trzy muzea amerykańskie, które powstały dzięki zapałowi kolekcjonerskiemu prywatnych osób i były później przekazane w darze narodowi amerykańskiemu. Są to muzea: The Frich Collection w Nowym Jorku, Muzeum Isabelli Stewart-Gardner, Muzeum Fundacji Alberta Coombs Barnes w Filadelfii.

Panstwo Jasińscy w rozmowie z Januszem Tyssonem (Fot. Jurij Smirnow)

Henry Clay Frick (1849-1919) dorobił się wielkiej fortuny w Pittsburghu. Od 1905 roku mieszkał w Nowym Jorku, gdzie zaczął zbierać wartościowe dzieła sztuki. Wybudował rezydencję w stylu klasycznych francuskich pałaców. Tam umieścił i prezentował publiczności swoje zbiory, nabywane w większości na aukcjach nowojorskich. Kupował tylko najlepsze rzeczy, na co wydawał ogromne zasoby finansowe. W jego zbiorach były Rembrandt, El Greco, Holbein, ale też mało znani amerykańscy malarze. Córka Fricka zabezpieczyła i rozszerzyła muzeum jako memoriał ku pamięci ojca. Na początku XXI wieku zarząd muzeum i władze Nowego Jorku postanowiły rozbudować gmachy muzealne, przystosować je do nowych potrzeb rozwoju muzeum. Rozbudowa trwała w czterech etapach od 2011 roku, istnieją też dalsze plany i projekty. „Rozbudowy gmachów muzealnych są bardzo kontrowersyjne” – powiedział Artur Jasiński. „Projekt eklektycznego naśladownictwa starego gmachu muzealnego nie podobał się wielu osobom, opinia publiczna była przeciw. Muzeum – to duch i materia, one powinny być w stanie równowagi. To organizm żywy, nieudana operacja rozbudowy może ten organizm zabić”.

Muzeum Isabelli Stewart-Gardner (1840-1924) powstało dzięki pasji kolekcjonerskiej tej wspaniałej damy, która zetknęła się ze sztuką włoską podczas podróży po Europie i zakochała się w niej na całe życie. Przez całe lata mieszkała w Wenecji, kupowała najlepsze dzieła mistrzów włoskich. Zgromadziła w USA dużo dzieł i zbudowała na przedmieściach Bostonu specjalny gmach jako ekspozycję swoich zbiorów. Ogromny wewnętrzny dziedziniec wybudowano pod szklanym dachem. W architekturze wykorzystano elementy bizantyjskie, gotyckie, włoskie. Fundatorka miała ogromne wyczucie sztuki i architektury. Muzeum składa się z szesnastu pomieszczeń, w których można obejrzeć obrazy Rafaela, Tycjana, Rembrandta, cenne książki i manuskrypty. Swoje muzeum Isabella Stewart-Gardner zapisała w testamencie narodowi amerykańskiemu, w czym wyprzedziła wielu innych kolekcjonerów. W testamencie zastrzegła: żadne dzieło sztuki nie powinno opuścić muzeum, aranżacja sal i zbiorów nie będzie naruszona, a opłata za wstęp ma być symboliczna. Pod koniec XX wieku muzeum odwiedzało do 200.000 osób rocznie. W XXI wieku postanowiono rozbudować pomieszczenia muzealne. Konkurs wygrał Renzo Piano, architekt włoskiego pochodzenia. Powstał projekt dobudowy kilku nowych gmachów, utrzymanych w formie architektury nowoczesnej. Powstały wspaniałe nowe sale koncertowe, lekcyjne, szkolne, sale dla dzieci. Ale w sercu starego gmachu zachowano magię starego muzeum.

Na sali (Fot. Jurij Smirnow)

Albert Coombs Barnes (1872-1951) dorobił się olbrzymiej fortuny. W wieku 33 lat zajął się muzealnictwem. Dużo też pisał o sztuce. W 1925 roku zbudował neoklasyczny budynek muzealny na przedmieściach Filadelfii. Układ zbiorów był bardzo kontrowersyjny, ale właścicielowi chodziło właśnie o to, aby zaprezentować indywidualny sposób pojmowania sztuki. Zgromadził dużo cennych dzieł malarstwa, m.in. impresjonistów francuskich. Swoje zbiory Barnes przekazał rodzinnemu miastu, z zastrzeżeniem: żadnych nowych zakupów, zmiany aranżacji sal, sprzedaży eksponatów.

Na początku XXI wieku unikatową kolekcję Barnesa chciały oglądać tłumy turystów, ale dojazd do gmachu położonego na przedmieściu Filadelfii był niewygodny. Władze miasta zdecydowały się na przeniesienie muzeum i przekazały pod budowę nowej siedziby działkę w miejskim parku w centrum miasta. Decyzja wzbudzała sprzeciw, naruszono testament założyciela. Po kilku latach sąd wydał wyrok: można zbudować nowy gmach, ale należy zabezpieczyć stary układ zbiorów.

Trzy przykłady unowocześnienia amerykańskich muzeów pokazują szlaki rozwiązania problemów adaptacji starych zbiorów we współczesnym świecie. Muzea ściągają setki tysięcy, a nawet miliony ludzi. Muzealnictwo stymuluje turystykę. Szlakiem muzeów po całym świecie podróżują miliony osób.

Wykład znanych naukowców z Krakowa zgromadził w gmachu lwowskiej biblioteki im. Stefanyka dyrektorów lwowskich muzeów, archiwów, pracowników Politechniki i Uniwersytetu, przedstawicieli polskich organizacji ze Lwowa, mediów. Spotkania Ossolińskie odbywają się pod patronatem konsula generalnego RP we Lwowie. Spotkanie prowadziła Wiktoria Malicka, przedstawiciel wrocławskiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 9 (229) za 15-28 maja 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X