Przestępczy przewodnik po Lwowie

Nie, nie chodzi tu o przewodnik po półświatku, ani informator dla złodziei, lecz książkę, która powstała jako narzędzie przestępców.

Wielki Lwów
W zbiorach Biblioteki Narodowej znajduje się wydany w 1933 r. przewodnik-informator „Wielki Lwów” (dostępny także w internecie pod adresem: https://polona.pl/item/640801). Z pozoru jest to wydawnictwo, jakich wiele w tamtych latach: zawiera wstęp historyczny, opis miasta oraz obszerną część informacyjną z adresami lwowskich instytucji, hoteli, restauracji, a także spory dodatek reklamowy, zajmujący ok. 50 stron reklam firm z całej Polski.

Wielkie oszustwo
Nie mam zastrzeżeń co do tego, że Lwów leży nad Pełtwią, czy innych informacji zawartych w książce. Szukam autora, jednak żadne nazwisko nie figuruje ani na okładce, ani na karcie tytułowej, ani pod tekstem poszczególnych rozdziałów. Dlaczego autor chciał pozostać anonimowy?

Na samym początku odnajdujemy jedynie lakoniczną informację, że wydawcą dziełka jest „Komitet Wydawniczy”, który jednak nie podaje żadnych informacji o swojej działalności, czy choćby adresu, pod którym można go znaleźć oraz, że dochód z książki idzie na Fundusz Zapomogowy Wdów i Sierot po Funkcjonariuszach Policji Państwowej.

W rzeczywistości Komitet nie miał najmniejszego interesu w tym, aby ktoś interesował się jego działalnością, gdyż była ona, delikatnie mówiąc, nieco nieuczciwa. Jak się wkrótce wyjaśniło, cała organizacja składa się z zaledwie dwóch osób – emerytowanych policjantów Włodzimierza Stupnickiego oraz Karola Stronera, a jej głównym celem było napełnienie pod pozorem zbiórki charytatywnej kieszeni obu panów, którzy uznali państwową emeryturę za niewystarczającą.

Zespół, Zakład, Stowarzyszenie
Pomysłowi przyjaciele założyli nie tylko Komitet Wydawniczy, ale i cały szereg organizacji-beneficjentów: Stowarzyszenie Emerytowanych Funkcjonariuszów Policji Państwowej, Wdów i Sierot we Lwowie, Fundusz zapomogowy Wdów i Sierot po Funkcjonariuszach P.P., Zespół Emerytów Państwowych Organów Bezpieczeństwa, Zakład Ochrony przed Kradzieżą.

Karol Stoner był w spółce „dyrektorem handlowym”, zaś Włodzimierz Stupnicki „redaktorem” wydawnictwa. Panowie nabrali do pracy akwizytorów, którzy zbierali datki na fundusz wydawniczy, a także sprzedawali reklamy w przewodniku. Udało im się przekonać nie byle kogo – w książce znalazły się reklamy browarów warszawskich i lwowskich, spółek naftowych, szanowanych szkół, kin, największych fabryk lwowskich, wielu banków.

Akwizytorzy rozprowadzali przewodnik po cenie 3–4 zł (równowartość dzisiejszych 30–40 zł), namawiając do dodatkowych wpłat na fundusz zapomogowy dla wdów i sierot. Wszystkie opłaty szły na prywatne konto wspólników. Policja oszacowała, że mogli oni zarobić w ten sposób kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Koniec spółki
Kiedy książka ujrzała światło dzienne, „dyrektor handlowy” stwierdził, że „redaktor” nie jest mu już potrzebny i do grona oszukanych dołączył jeszcze jeden – jego niedawny wspólnik. Wkrótce sprawą zainteresował się także wydział śledczy we Lwowie, który wpadł na trop obu „przedsiębiorców”. W trakcie przesłuchań przyznali się oni do wszystkiego.

Sprawę opisała lwowska prasa, oburzając się, że biorąc na litość, sprzedawali „bezwartościowy informator”, którego rzeczywista cena powinna wynosić 60 groszy. Mnie jednak wydaje się, że książka sprawia wrażenie napisanej bardzo sumiennie i zawiera wiele ciekawych informacji. Szkoda, że autor pozostaje nieznany, bo raczej nie był nim żaden z „pomysłowych przedsiębiorców”.

Katarzyna Łoza
Tekst ukazał się w nr 15 (283) 15-28 sierpnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X