Przekażmy tradycje

Przekażmy tradycje

Czy można nauczyć tradycji? Tradycje można przekazać, można je też wynieść z domu, można je zatracić. Z nauką tradycji bywa raczej trudno, bo trzeba ją mieć w sercu i wzrastać w atmosferze, kiedy jest kultywowana. Ale można tradycje pokazać i przypomnieć.

Temu właśnie poświęcony był kiermasz edukacyjny, który został zorganizowany przez Asocjację Polskich Przedsiębiorców (APP) 15 grudnia br. roku.

Sala gimnastyczna w szkole nr 10 im. Marii Magdaleny we Lwowie z trudem pomieściła wszystkich chętnych prezentujących swoje tradycji regionalne. Chociaż tradycje wigilijne są wielu miejscach podobne, mają jednak swoje odrębne cechy w poszczególnych regionach. Tradycje regionalne przedstawiły panie z Koła Gospodyń z Trzcieńca i z Sambora, restauratorzy z Borysławia, młodzież z Krosna przestawiła tradycyjne stoły wigilijne w domach wiejskich i szlacheckich, a Beata Sosulska, współwłaścicielka restauracji „Kupoł” we Lwowie, zaprezentowała stół wigilijny z domów mieszczan lwowskich. Na stole przygotowanym przez APP można było zobaczyć wszystkie artykuły spożywcze, z których przygotowywane były potrawy wigilijne.

Nie były to jedynie eksponaty. W czasie kiermaszu można było degustować regionalne potrawy wigilijne. Była maczanka grzybowa z Trzcieńca, kilka gatunków tradycyjnej kutii – jasna, ciemna, „bogata” i „uboga”. Zwiedzaniu stoisk i degustacji towarzyszyły prelekcje o znanych i zapomnianych zwyczajach wigilijnych. Kto dziś pamięta o tradycji wystawiania w kościele w adwencie siedmioramiennego świecznika – tradycji z XVII wieku. Świecznik ten symbolizował wszystkie siedem stanów w Rzeczypospolitej: króla, duchowieństwo, senatorów, szlachtę, żołnierzy, kupców i chłopów – tych wszystkich, którzy przyczyniali się do potęgi państwa, a jednocześnie potwierdzał równość wszystkich i gotowość ich postania przed sądem Bożym.

Podłaźniczka (Fot. Krzysztof Szymański)Z prelekcji można było dowiedzieć się o tradycji ustawiana drzewka, o tym, że jest to tradycja zapożyczona. W polskim zwyczaju było stawianie snopa zboża lub zawieszanie pod powałą podłaźniczki – specjalnie uplecionej dekoracji z gałązek jodłowych, ozdobionej jabłkami, orzechami, ciasteczkami, kolorową bibułą, słomianymi gwiazdkami, wstążkami. Zwyczaj ten zachował się z czasów pogańskich w niektórych regionach do lat 20. XX wieku. Został przejęty przez religię katolicką, symbolizując dostatek w domu. Mówiono, wydawałoby się o rzeczach oczywistych – o dwunastu potrawach, o jednym dodatkowym nakryciu, o doborze potraw, o sianku pod obrusem, o czosnku w rogach stołu.

Niezwykle ciekawą prezentację przedstawiła młodzież z zespołu szkół ponadgimnazjalnych nr 2 z Krosna. Mieszkając w miejscowości, gdzie przeplatają się tradycje polskie, ukraińskie, słowackie, bojkowskie oraz łemkowskie, przedstawili wzajemny ich wpływ na siebie, przejmowanie tradycji innego narodu i wplatanie ich we własne. Na co dzień oprócz nauki zajmują się właśnie badaniami etnograficznymi kultur pogranicza, zwyczajów i tradycji regionu. Przy okazji świąt opracowują tego rodzaju programy edukacyjne. Na kiermaszu przedstawili potrawy wiejskie, tradycje z ubogich wiosek bieszczadzkich i tradycje panujące w dworkach szlacheckich regionu, stroje, dekoracje wnętrza. Była również prelekcja multimedialna o Bożym Narodzeniu w sztuce od średniowiecza po czasy współczesne. Wzbudziła ona szczególnie zainteresowanie wśród uczestników studia „Wrzos”, którzy licznie przybyli na kiermasz. Nie obyło się bez degustacji potraw regionalnych: pierogów z kapustą i grzybami oraz kapusty z grochem. Młodzież prowadziła też dla chętnych warsztaty dekorowania świątecznych pierników. Przygotowane wcześniej pierniczki dekorowano na miejscu kolorowym – białym, czerwonym i zielonym – lukrem. Były opowieści o tradycyjnych wzorach w dekorowaniu wypieków, podawano składniki lukrów, barwniki. Prowadząca warsztaty Edyta Pilch, podzieliła się informacją: „W swoich domach rodzinnych mamy tradycję upiększania choinek właśnie kolorowymi piernikami. Tydzień wcześniej pieczemy pierniki i dekorujemy je kolorowym lukrem. Przepisy na same wypieki mamy już tradycyjne, przekazywane nam od naszych babć i mam, skład lukru i barwniki też są tradycyjne. Czasami coś udaje nam się znaleźć w starych kalendarzach, gazetach i też to wykorzystujemy. Wzory mamy zarówno tradycyjne, jak i wymyślamy sobie coś nowego. Mogą to być ornamenty lub wypisane lukrem życzenia świąteczne”. Każdy z chętnych mógł ozdobić własnoręcznie piernik dla siebie, aby potem zawiesić go na własnym drzewku lub też od razu skonsumować na miejscu. Chętnych (szczególnie do tego drugiego) było wielu.

Kiermasz jak zawsze jest okazją do okazania serca potrzebującym. Dzieci z rodzinnych domów dziecka z Pnikuta, którymi opiekuje się Caritas-Spes, zbierały fundusze, proponując miód z własnych pasiek, świece wigilijne i inne wyroby. Zbierano też datki na budowę kościoła Morszynie – znanym uzdrowisku koło Stryja, które jest coraz popularniejsze, również wśród kuracjuszy z Polski. Bezpośrednio od „producentów” można było nabyć pięknie wyrośnięte strucle świąteczne, pierniki, ozdoby choinkowe.

Organizator kiermaszu, prezes APP, Tatiana Bojko zdradziła nam kulisy organizacji imprezy.

– Chyba istniała potrzeba pokazania naszych polskich tradycji. Mieszkając na Ukrainie w okresie świątecznym widzimy, jak pięknie prezentują swoje tradycje świąteczne mieszkańcy różnych regionów, natomiast nasze tradycje nie wychodzą poza nasze domy rodzinne. Moim zdaniem jest to najlepsza okazja, aby lokalne środowisko Polaków ze Lwowa przedstawiło swoje tradycje. W tym roku jest to taka pierwsza impreza, jest ona taka raczej kameralna. Nazwaliśmy ją „kiermasz edukacyjny”, bo tu każdy może poszerzyć swoją wiedzę o świętach, o tradycjach podpatrzeć coś dla siebie ciekawego. Niestety tej wiedzy zaczyna brakować. Odchodzą ludzie starsi, a młodzież nie tak skrzętnie dotrzymuje się tradycji. Dotyczy to wszystkiego – dekoracji, kuchni, nakrycia stołu i wielu innych rzeczy. Dzisiejsza impreza jest propozycją dla gości, to co zobaczyli mogą przenieść do swoich domów rodzinnych.

Jak udało się pani skompletować tak wielu chętnych?
Z zasady nie zapraszałam nikogo indywidualnie. W Kurierze Galicyjskim zamieszczono ogłoszenie o naszej imprezie i wszyscy nasi dzisiejsi wystawcy zgłaszali się sami. Opinia o tej imprezie sprawi, że na kolejny kiermasz zgłosi się więcej wystawców. Naszą zasadą jest to, żeby przyciągnąć jak najwięcej ludzi. Chcielibyśmy przyciągnąć jak najwięcej przedsiębiorców polskich. Mogą to być osoby zarówno działające na Ukrainie, jak i z Polski. Planujemy organizację takich imprez cyklicznie dwa razy w roku – przed każdymi świętami.

Czy spodziewała się pani tak wielu zwiedzających?
Spodziewałam się, że każdy, kto czuje się Polakiem i chce uzupełnić swe wiadomości nas odwiedzi. Chcemy przyzwyczaić naszą społeczność do takich akcji. Mamy tu wspaniałą choinkę kresową, ozdobioną bombkami z herbami miast kresowych, mamy zbiórkę pieniędzy na budowę kościoła w Morszynie, możemy wesprzeć Domy Dziecka w Pnikucie, kupując zebrany przez nich miód. W taki sposób możemy robić rzeczy ważne i potrzebne dla wielu. Oprócz tego mamy co przekazać i młodemu pokoleniu i zaprezentować innym.

Podczas kiermaszu zebrano 1300 UAH na budowę kościoła w Morszynie. Zbiórka pieniędzy na ten cel trwa do grudnia 2014 roku.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 23–24 (195–196) za 20 grudnia 2013–16 stycznia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X