Proces Jezusa – aspekty historyczno-prawne

W okresie świąt Wielkanocnych świat chrześcijański wspomina wydarzenia, które miały miejsce w Jerozolimie – wg kalendarza żydowskiego – w 3793 roku, bezpośrednio przed i podczas głównego żydowskiego święta Paschy (Pesach), obchodzonego dla upamiętnienia wyjścia narodu żydowskiego z Egiptu, a przypadającego po pierwszej wiosennej pełni księżyca.

Święto to miało charakter świątynno-pielgrzymkowy, co oznaczało, że prawowierni Żydzi czuli się zobowiązani w tym czasie udać się do jerozolimskiej świątyni, złożyć tam krwawą ofiarę z baranka (lub co najmniej ptaka ofiarnego), a następnie spożyć ucztę paschalną w domach jerozolimskich. Ocenia się, że w owym czasie przebywało w Jerozolimie około 150 – 200 tysięcy ludzi (w tym ok. 40 tys. stałych mieszkańców).

Jezus w Jerozolimie
Na święto Paschy przybył także wraz ze swymi uczniami Jezus z Nazaretu, opromieniony sławą nauczyciela i cudotwórcy. Działalność nauczycielska i cudowne znaki czynione przez Jezusa, triumfalny wjazd na osiołku do Jerozolimy i entuzjazm, który wzbudzał wśród słuchaczy, szybko rosnąca popularność wśród Żydów, a przede wszystkim niezwykłość głoszonych nauk i poglądów wysoce zaniepokoiły ówczesny establishment żydowski. Jezusowych nauk często nie pojmowali nawet jego uczniowie (mieli je zrozumieć dopiero później), a kapłani i tzw. uczeni w Piśmie (faryzeusze) dopatrywali się w nich idei rewolucyjnych i pachnących bluźnierstwem wobec świątyni i prawa danego przez Jahwe. Owszem, oczekiwali na Mesjasza, ale sądzili, że będzie to przede wszystkim przywódca polityczny, który wyzwoli Izrael spod hegemonii rzymskiej.

Tymczasem Jezus twierdził, że jest królem, ale jego królestwo nie jest z tego świata, że może zburzyć świątynię i w trzy dni ją odbudować, naruszał czasem przepisy szabatowe, wytykał nieprawości i hipokryzję funkcjonariuszom świątyni, nie potępiał jawnogrzeszników, a nawet się z nimi zadawał, zalecał oddawać cesarzowi co cesarskie, a Bogu co boskie. Nie tego się spodziewali. Zwykle skłóceni ze sobą kapłani (głównie pochodzący z kasty saduceuszy) i tzw. „uczeni w Piśmie” faryzeusze, tym razem zgodnie doszli do wniosku, że Jezus jest straszliwym bluźniercą, obrażającym świątynię i jej sługi, a ponadto, łatwość z jaką zyskuje popularność i posłuch tłumu zagraża otwartą rebelią, mogącą doprowadzić do starcia z władzą rzymską, co przyniesie wielką klęskę Izraelowi. Uznali, że nie ma innego wyjścia jak tylko uciszyć Jezusa na zawsze. Uważali, że eliminując Jezusa dowodzą wierności Bogu i świątyni, a także społeczności izraelskiej. Należało Jezusa skazać na śmierć.

Procedura sądownicza
Jednakże w ówczesnym Izraelu procedura sądownicza była dość skomplikowana. Władzę sądowniczą wobec Żydów za naruszenia prawa religijnego sprawowała Wysoka Rada (Sanhedryn) złożona z 71 przedstawicieli trzech grup społecznych: arcykapłanów, starszych wpływowych rodów świeckich i faryzeuszy. Radzie przewodniczył najwyższy arcykapłan (w owym czasie Kajfasz). W procesie przed Sanhedrynem najważniejsi byli świadkowie oskarżenia i obrony, a zeznania świadków musiały być zgodne, bowiem w przypadku istotnych różnic zeznania te były unieważniane.

Jezusa doprowadzono przed oblicze Wysokiej Rady. Niestety, nie było ani jednego świadka świadczącego na korzyść Jezusa. Uczniowie po pojmaniu rozpierzchli się, a Piotr chociaż poszedł za pojmanym Jezusem, to zapytany o przynależność do grupy uczniów, trzykrotnie się go wyparł. Oprócz Matki Jezusa i Marii Magdaleny, jedynie najmłodszy z uczniów Jan, był naocznym świadkiem męki i ukrzyżowania. Ewangelista Marek relacjonuje, że mimo braku świadków obrony, świadkowie oskarżenia zeznawali niezbyt zgodnie i z tego powodu proces znalazł się w impasie. W tej sytuacji arcykapłan Kajfasz poczuł się zmuszony do przesłuchania samego Jezusa. Przedstawiono mu zeznania świadków, jednakże Jezus w żaden sposób nie odniósł się do nich, nie odpowiedział też na pytania członków Sanhedrynu. Impas trwał. W takiej sytuacji Kajfasz zadał Jezusowi rozstrzygające pytanie: „Czy ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym?…” (Mt, 26, 63). Pada odpowiedź: „Sam to powiedziałeś…” (Mt 26, 64). Tą odpowiedzią – utożsamiającą go z Bogiem – Jezus przypieczętował wyrok Sanhedrynu. Odpowiedź uznano za straszliwe bluźnierstwo zasługujące na śmierć, bowiem Żydzi uznawali tylko jedynego Boga. Doszedł jeszcze zarzut „zwodzenia ludu”, rozumianego jako nieprzestrzeganie prawa i grożenie świątyni. Oba te dodatkowe zarzuty były również potraktowane jako bluźnierstwo karane śmiercią.

Znawcy prawa żydowskiego twierdzą, że bezprawnie uznano za bluźnierstwo ww. odpowiedź Jezusa na pytanie Kajfasza, bowiem prawo żydowskie definiowało bluźnierstwo jako przeklinanie imienia Boga, a Jezus tego nie uczynił, a ponadto Kajfasz zadał pytanie prawnie niedopuszczalne, bo sugerujące odpowiedź. Gdyby Jezus miał obrońcę, to ten powinien domagać się uchylenia pytania. Prawidłowo zadane pytanie powinno brzmieć: „Kim jesteś?”

Wyrok zresztą dla Wysokiej Rady był oczywisty już przed procedurą sądową, a chodziło jedynie o dopełnienie formalności. Świadczy o tym m.in. fakt, że faryzeusze zlecili wykonać belki krzyża dla Jezusa jeszcze przed osądzeniem przez Sanhedryn i Piłata. Sanhedryn wyraźnie kierował się poczuciem misji, polegającej na odpowiedzialności za losy narodu, zagrożonego ze strony Rzymu utratą resztek samodzielności. Wyrok Sanhedrynu jednak nie mógł być zrealizowany, ponieważ Rzymianie odebrali Żydom prawo egzekwowania kary śmierci. Karę śmierci mógł orzec (potwierdzić) tylko namiestnik rzymski Judei, do którego kompetencji należała władza sądownicza. Namiestnikiem rzymskim (a właściwie prefektem) Judei w latach 26 – 36 n.e. był Poncjusz Piłat, ale tu pojawił się nowy problem, bowiem rzymski sędzia nie mógł skazać Żyda za przekroczenie żydowskich zasad religijnych. Sanhedryn o tym wiedział, wobec czego należało z Jezusa uczynić politycznego przywódcę, podżegacza przeciw Rzymowi, antyrzymskiego buntownika. Sformułowano trzy zarzuty: namawianie do niepłacenia podatków, wzniecanie niepokojów publicznych oraz przywłaszczenie tytułu królewskiego. Argument „mesjasz-król” do takiego celu doskonale się nadawał. Zarzuty te spełniały kryteria przestępstwa przeciw władcy (crimen laesae maiestatis). Gdy Jezus został doprowadzony do Piłata, to starszyzna żydowska, arcykapłani i podburzona tłuszcza oskarżyli fałszywie Jezusa o wspomniane wyżej „przestępstwa” polityczne.

Dylematy Piłata
W sądowej procedurze rzymskiej, w odróżnieniu od żydowskiej, podstawowe znaczenie przypisywano przesłuchaniu samego oskarżonego. Piłat wysłuchał oskarżeń i przystąpił do przesłuchania Jezusa. Przesłuchanie Jezusa przez Piłata nie przekonało prokuratora o jakiejkolwiek winie Jezusa („Ja nie znajduję w nim żadnej winy” – Jan 18,38). Żydzi w tej sytuacji posłużyli się szantażem wobec Piłata, grożąc mu skargą do cesarza Tyberiusza, że uniewinnia buntownika przeciw władzy rzymskiej. Piłat usiłował jeszcze uchylić się od wydania wyroku wykorzystując pretekst, że Jezus jest galilejczykiem podległym władzy tetrarchy Heroda Antypasa (4 rok p.n.e. – 39 roku n.e.), który akurat w owym czasie przebywał w Jerozolimie i odesłał Jezusa do Heroda w nadziei, że ten go ułaskawi, bowiem nie podejmował żadnych działań przeciw nauczaniu Jezusa w Galilei. Manewr ten nie dał żadnego efektu, bowiem Jezus u Antypasa milczał i nie uczynił niczego, co mogłoby mu zjednać przychylność tetrarchy. W rezultacie Herod Antypas nie przyjął sprawy do rozpoznania i odesłał Jezusa z powrotem do Piłata.

Można w tym miejscu zapytać: czy Piłat obdarzył Jezusa jakąś szczególną sympatią? Nic na to nie wskazuje, ale doszedł do wniosku, że zarzuty są sfingowane, a ponadto nie lubił elit żydowskich, chętnie im się przeciwstawiał i nie chciał się dawać wodzić za nos. Jednak w toku przewodu sądowego popełnił podwójny błąd. Pierwszy, że podjął dialog z tłumem, bo złamał w ten sposób atrybut bezstronności, a po drugie, że dał Żydom wybór: uwolnienie Jezusa lub Barabasza, który odsiadywał karę za współsprawstwo w morderstwie jakiegoś Rzymianina, czym de facto uznał winę Jezusa i odebrał sobie prawo uwolnienia go w trybie procesowym. Ponadto, gdyby Piłat zdecydował się uwolnić Jezusa, to miałby obowiązek oskarżyć członków Sanhedrynu o oszczerstwo, które pociągało za sobą taki sam wyrok, jak dla niewinnie zniesławionego.

Gabriel Turowski stawia retoryczne pytanie: „czy Piłat mógł posłać na krzyż arcykapłana i 70 członków Sanhedrynu?”. Piłat po prostu ugiął się przed szantażem oskarżenia go przed cesarzem o nielojalność wobec Rzymu. Gdy tłum jednoznacznie zażądał uwolnienia Barabasza Piłatowi pozostało już tylko wypowiedzieć do Jezusa formułę: „Ibis in crucem” (Idziesz na krzyż). Jezus został więc skazany jako przestępca polityczny.

Warto dodać, że w tym czasie Rzymian już nie skazywano na śmierć krzyżową, jako karę zbyt hańbiącą, ale dla przestępców nie będących Rzymianami karę utrzymano jako środek odstraszający. Pytanie: czy Jezus mógł uniknąć kary śmierci jest natury retorycznej. Oczywiście, że mógł, tylko, że wówczas nie byłoby odkupienia i zmartwychwstania, wypełnienia pism prorockich i nauk samego Jezusa, a przede wszystkim wypełnienia woli Ojca Niebieskiego. Jezus wiedział, że tak być musi. Żydzi tego nie rozumieli.

Kiedy Jezus został ukrzyżowany?
Wszyscy czterej Ewangeliści opisali mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Nie podano jednak dokładnej daty tych wydarzeń. Ze źródeł historycznych wiadomo, że w owym czasie prokuratorem (prefektem) rzymskim w Judei był Poncjusz Piłat (Pontius Pilatus), przedstawiany w przekazach pozabiblijnych jako bezwzględny okrutnik i prowokator buntów. Z powodu licznych skarg Żydów na sposób sprawowania jego urzędu został odwołany do Rzymu przez gubernatora Syrii Lucjusza Witeliusza, gdzie podobno popełnił samobójstwo. Inna wersja mówi, że Piłat powiadomił cesarza Tyberiusza o boskości i zmartwychwstaniu Jezusa. Cesarz ten raport przedstawił w senacie, który jednak go odrzucił, a sam Piłat został skazany przez cesarza na śmierć. Niektórzy (Tertulian) uważają, że Piłat nie tylko nie wierzył w winę Jezusa, ale nawet pomagał apostołom i uczniom podczas późniejszych prześladowań przez Sanhedryn, być może, że był nawet krypto-chrześcijaninem, bo w przeciwnym wypadku powinien ścigać i tępić uczniów Jezusa, a tego nie czynił. W oparciu – być może – o te przesłanki kościół koptyjski czci Piłata jako świętego.

W celu ustalenia możliwie najdokładniejszej daty ukrzyżowania sięgnięto do wskazówek zawartych w Ewangeliach Marka i Łukasza, wskazujących na niezwykłe zjawiska w przyrodzie towarzyszące śmierci krzyżowej Jezusa (Łk 23,45… „słońce się zaćmiło…”; Mk 15,33… „A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej…”). Astronomia dysponuje możliwościami precyzyjnego ustalenia zjawisk astronomicznych w przeszłości.

Dwaj astronomowie z Oksfordu (Humphreys i Waddington) doszli do wniosku, że w omawianym czasie nie mogło być zaćmienia słońca (w sensie astronomicznym), gdyż podczas pełni księżyca, znajduje się on zawsze po przeciwnej stronie ziemi niż słońce, a ponadto całkowite zaćmienie słońca trwa nie dłużej niż 8 minut. Mrok więc był innego pochodzenia niż to określił Łukasz, najprawdopodobniej słońce zostało „zaćmione” burzowym zachmurzeniem zachodniego nieboskłonu. Natomiast wyliczono, że dokładnie o godź. 15:40 nad Jerozolimą zaczęło się zaćmienie księżyca, które osiągnęło maksimum o godź. 17:15. Zaćmiony księżyc, o czerwono krwistej barwie wzeszedł i „wędrował” nad Jerozolimą ok. godź. 18:20. Zjawisko to zapewne zostało zarejestrowane i wryło się w pamięć świadków ukrzyżowania, a potem w drodze przekazu, dotarło od świadków wydarzeń do wspomnianych autorów Ewangelii.

Przypomnijmy, że Ewangelia Marka jest datowana na lata 60–70 n.e. i jest oparta o informacje z nauk św. Piotra w Rzymie. Natomiast ewangelista Łukasz spisywał informacje uzyskane od św. Pawła nieco później, bo już po zburzeniu Jerozolimy w 70 r. n.e. Pamiętajmy także, że śmierci Jezusa oprócz ciemności, występującej podczas dnia, obrazu grozy dopełniało także trzęsienie ziemi i wyjście zmarłych z grobów. Wspomniane zaćmienie księżyca nad Jerozolimą miało miejsce – jak ustalili ww. astronomowie – dnia 3. kwietnia 33 roku n.e. Co ciekawe, obliczenia te są zgodne z starotestamentową prorocką księgą Daniela (9, 24), w której przepowiedziano śmierć Mesjasza. Odpowiednie przeliczenia dat wskazują na rok 33 n.e. (wg kalendarza żydowskiego odpowiada to dacie 16 Nisan 3793 roku). Nieco wcześniejsze ustalenia wskazywały na ukrzyżowanie w dniu 7 kwietnia 30 roku n.e. (= 14 nisan 3790 r.) Wydaje się jednak, że dzień 3 kwietnia 33 roku n.e. jest – jak dotychczas – najlepiej naukowo udokumentowaną datą ukrzyżowania Jezusa. Dodajmy, że w roku bieżącym Wielki Piątek wypada dokładnie 3 kwietnia.

Wizje błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich
Pisząc o sądzie nad Jezusem należy wspomnieć o błogosławionej zakonnicy (augustiance) z Westfalii, Annie Katarzynie Emmerich (1774-1824), mistyczce obdarzonej darem objawień, w których bardzo szczegółowo opowiadała o wielu zdarzeniach i okolicznościach, także nie opisywanych przez ewangelistów, towarzyszących m.in. sądowi nad Jezusem, jego drodze krzyżowej i ukrzyżowaniu na Golgocie. Jest zadziwiające, że osoba nigdy nie opuszczająca Westfalii, ani nie posiadająca humanistycznego wykształcenia, z niezwykłą dokładnością opisywała zdarzenia z dalekiej przeszłości, kulturę, ludzi i ich obyczaje, architekturę, zjawiska przyrodnicze, a jej opisy były wysoce zgodne ze stanem faktycznym. Objawienia siostry Emmerich stały się podstawą scenariusza głośnego filmu Mela Gibsona „Pasja”. Objawienia prywatne siostry Emmerich, chociaż nie należą do depozytu wiary, pozwalają jednak wiernym pełniej przeżywać opisywane wydarzenia.

Kto naprawi błąd sądowy?
Przez wiele wieków odpowiedzialnością za śmierć krzyżową Jezusa był obciążany naród żydowski, co często dolewało oliwy do ognia antysemityzmu. W 1965 roku Sobór Watykański II w deklaracji „Nostra aetate” stwierdził m.in.: „…to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisywane ani wszystkim Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym… Chrystus …mękę swoją i śmierć podjął dobrowolnie, pod wpływem bezmiernej miłości, za grzechy wszystkich ludzi…”. Jak widać choćby z przytoczonych powyżej danych historycznych i Ewangelii, proces Jezusa w świetle ówczesnego prawa nie był sprawiedliwy i toczył się z licznymi naruszeniami tegoż prawa. Został uznany przez znawców prawa jako jeden z największych błędów w dziejach wymiaru sprawiedliwości. Pod wpływem takiego poglądu w dniu 25 kwietnia 1933 roku w Jerozolimie zebrał się specjalny zespół pięciu wybitnych prawników (namiastka Sanhedrynu), który stosunkiem głosów 4:1 uznał, że skazanie Jezusa było błędem, który Żydzi powinni naprawić. Po II wojnie światowej, już w niepodległym Izraelu, do Sądu Najwyższego z wielu państw wpłynęły wnioski o rewizję procesu. Jednak wyznaczony w 1948 roku do tego celu trybunał, uznał się za organ niewłaściwy do rozpoznania sprawy Jezusa i wskazał, że właściwym będzie sąd włoski, jako następca prawny Imperium Romanum, w imieniu którego wyrok wydał Piłat. To orzeczenie dotychczas nie znalazło realizacji, a wyrok Piłata pozostaje nadal prawomocny. Współcześnie chrześcijanie wiedzą, że naród żydowski, chociaż sam nie przyjął nauki Chrystusowej, to rzec można, stał się wybranym narzędziem, którym posłużył się Bóg w realizacji dzieła odkupienia ludzkości.

A skąd my o tym wszystkim wiemy? Chrześcijanie znają opisy ewangeliczne, czasem także księgi pozabiblijne (apokryfy), historycy korzystają ze źródłowych materiałów takich jak np. pisma historyka żydowskiego Józefa Flawiusza (I w. n.e.), historyka rzymskiego Tacyta (I w. n.e.), współczesnego Piłatowi i Jezusowi żydowskiego filozofa Filona z Aleksandrii (I w. n.e.), jednego z ojców Kościoła Tertuliana (II/III w. n.e.). W Polsce świetnie udokumentowaną książkę naukową na ten temat napisała dr Paulina Święcicka (z Katedry Prawa Rzymskiego UJ) „Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego” – wyd. Wolters – Kraków 2012.

Eugeniusz Niemiec
Tekst ukazał się w nr 6 (226) za 31 marca – 16 kwietnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X