Poznać pamięć polskich, ukraińskich i żydowskich mieszkańców Obertyna fot. Andrij Borysewycz

Poznać pamięć polskich, ukraińskich i żydowskich mieszkańców Obertyna

Z Piotrem Zubowskim z Ośrodka Pamięci i Przyszłości, Centrum Historii Zajezdnia, rozmawiał Wojciech Jankowski.

Jak doszło do tego, że wrocławski ośrodek postanowił prowadzić badania historii mówionej w Obertynie?
Wynika to poniekąd z zasad działalności Centrum Historii Zajezdnia, bo na co dzień zajmujemy się nagrywaniem świadków historii Wrocławia, Dolnego Śląska. Wynikało to też z zainteresowania regionem, z którego pochodzą współcześni mieszkańcy Wrocławia i Dolnego Śląska, to jest wschodnią Galicją. Wybraliśmy jedną z miejscowości, ostatecznie zdecydowaliśmy, że będzie to Obertyn. Chcieliśmy poznać pamięć Polaków z Obertyna, którzy mieszkają we Wrocławiu, ale też pamięć Ukraińców oraz Żydów, którzy tam niegdyś mieszkali.

W czasie prezentacji uchylił Pan rąbka tajemnicy, że Pana rodzina pochodzi też z Obertyna. Czy to miało wpływ na taki wybór.
Tak, z Obertyna pochodzą moi dziadkowie od strony taty. Nie ukrywam, że to miało wpływ na wybór miejscowości, która stała się obiektem naszych badań, ale badania prowadziłem nie tylko ja, również międzynarodowy zespół interdyscyplinarny. Jesteśmy absolwentami różnych kierunków humanistycznych. Staraliśmy się podejść do tematu bardzo obiektywnie i zbadać tę przestrzeń interdyscyplinarnie, z różnych perspektyw.

Czy to, co znalazł Pan w badaniach, pokrywa się z opowieściami z domu?
Pamięć z reguły ma wspólną część z tym, co odnajdujemy w źródłach pisanych, które uznajemy za bardziej wiarygodne. Jest jednak taka przestrzeń, która w tych źródłach nie jest uchwycona. Udało nam się do nich dotrzeć. Są to głownie opowieści z życia codziennego. Opowieści o tym, jak się żyło, jakie zwyczaje były, jakie tradycje, jakie wydarzenia były ważne dla lokalnej społeczności, które nie znalazły się w źródłach archiwalnych.

W czasie prelekcji zarysował Pan procesy zmian demograficznych w Obertynie, ale zabrakło mi w tym tzw. antypolskiej akcji UPA. Czy ugryzł się Pan w język ze względu na audytorium, czy też Obertyn był miasteczkiem, gdzie czystki na Polakach nie miały miejsca?
Podkreślałem w czasie prezentacji, że społeczność Obertyna była społecznością bardzo zmieszaną, polsko-ukraińską. Było tu bardzo dużo mieszanych rodzin. Była to jedna z przyczyn, że tych akcji w czasie II wojny światowej było relatywnie mało. Mówienie, że nie doszło, byłoby nieprawdą. Miały one miejsce. Wedle polskich badaczy, w latach 1944–45 zamordowano około dziesięciu osób, ale była to miejscowość, która różniła się od wsi okalających Obertyn, bo tam te mordy miały dużo większą skalę. Społeczność ukraińska broniła Polaków w tym czasie. Mamy przykład szefa policji ukraińskiej, który sprzeciwił się mordowaniu Polaków. Mamy też przykład księdza greckokatolickiego Dmytra Hrabcia, postać ważną dla lokalnej wspólnoty, który wcześniej zaprotestował przeciw mordowaniu społeczności żydowskiej, jak i później mordowaniu Polaków.

Czy ta książka zamyka Pana badania dotyczące Obertyna?
Książka ta może być inspiracją dla innych badaczy do badania lokalnych społeczności. Liczymy, że inni skorzystają z tego, co zrobiliśmy, wezmą z nas przykład. Będzie to inspiracja do badania lokalnych historii. Będziemy również prezentować tę książkę w Obertynie. Bardzo jesteśmy ciekawi reakcji obertynian. Będziemy starali się wręczyć tę książkę każdemu z jej bohaterów.

A Pana dalsze plany badawcze jak się przedstawiają?
Przede wszystkim dalsze badanie historii Wrocławia i wrocławian, w tym ich przeszłości, więc w tym również Galicji wschodniej. Plany dotyczące doktoratu są trochę inne, aczkolwiek również związane z II Rzeczpospolitą. Przestrzeń zbierania relacji, badań historii mówionej – oral history, badania pamięci, to jest ta przestrzeń, która jest cały czas obecna w moich badaniach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 5 (321) 15-28 marca 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X