Porozumienie przychodzi tylko przez dialog

Z Hryhorijem Perepełycią, profesorem Uniwersytetu Kijowskiego im. Tarasa Szewczenki, z Instytutu Spraw Międzynarodowych rozmawiał w Jaremczu Konstanty Czawaga.

Co Pan profesor sądzi o Polsko-Ukraińskich Spotkaniach w Jaremczu?
Popieramy te spotkania polskich i ukraińskich naukowców i ekspertów. Jest to dialog, a porozumienie przychodzi tylko poprzez dialog. Spotkania w Jaremczu odbywają się bez uprzedzeń do problemów, które istniały w stosunkach polsko-ukraińskich, w historycznej przeszłości. Wydaje mi się, że bardziej powinniśmy myśleć o przyszłości, o naszych wspólnych przyszłych działaniach. Faktycznie pojawiła się tu przerwa po wyborach prezydenckich na Ukrainie. Nowy rząd i prezydent mało uwagi przydzielali Polsce. Było to niezrozumiałe dla Polaków, dlatego że zawsze stali na pozycjach adwokata Ukrainy, zarówno w NATO, jak i w Unii Europejskiej. Nowe władze wybrały zupełnie inny kierunek działań. Jest nim przede wszystkim pozyskanie USA i państw europejskich do poparcia Ukrainy – mowa tu o rozmowach w formacie normandzkim i umowach mińskich.

Nie jestem przekonany, że jest to model najlepszy. Myślę jednak, że te straty w naszych stosunkach, z czasem zostaną nadrobione. Proszę spojrzeć na wydarzenia praktycznie: Polska, po Kanadzie, przekazuje najwięcej pomocy humanitarnej Ukrainie; Polska wspiera nas sprzętem wojskowym; Polska gotowa jest przysyłać swoich fachowców na Ukrainę. Wspólnie z Polską odbywa się wiele manewrów wojskowych. Szczególnych wymiarów osiągnęła nasza kooperacja w dziedzinie wojskowości – co jest bardzo ważne. Przemysł Polski w tej materii może w pewnym stopniu zamienić nam rosyjski. Odbywa się teraz rewizja działań, skierowanych na zmianę orientacji w kierunku przemysłu polskiego. W wielu wypadkach w przeszłości mieliśmy podobne wzorce uzbrojenia radzieckiego. Obecnie Polska może poszczycić się dobrym systemem łączności wojskowej. Jest wiele rzeczy, które moglibyśmy wykorzystać, a Polska w zasadzie taką współpracę okazuje. Jeżeli nawet nie dostajemy bezpośrednio sprzętu wojskowego, to takie opracowanie jest dla nas cenne.

Na poziomie dyplomatycznym Polska okazuje nam bezwzględnie wielkie wsparcie. Problem jest w tym, że Polska nie może brać udziału w tych formatach rozmów, ale myślę, że może nie warto tego robić, a poszukiwać innych dróg współpracy z Ukrainą i Ukrainie – również. Omawialiśmy tu wiele projektów współpracy mających na celu obronę przed rosyjską agresją i wzmocnienie wspólnego bezpieczeństwa.

Wiele mówiono o stosunkach pomiędzy polskim i ukraińskim narodami. Jak donieść owoce tej dyskusji do wyższych sfer rządzących?
Na poziomie rządowym i Polska i Ukraina są zainteresowane takim dialogiem. Przypomnę, że to właśnie na poziomie rządowym został ten dialog zapoczątkowany. Można wymienić tu polsko-ukraińskie forum pod patronatem ministrów spraw zagranicznych, które działało przez dłuższy czas. Potrzeby ze strony władz są, ale na ile władze będą przysłuchiwać się ekspertom – to już dużo trudniejsza sprawa. Mówiąc otwarcie – władze nie biorą tych głosów pod uwagę.

Co można zrobić, żeby to zmienić?
Jedyną drogą nacisku na władze jest tworzenie odpowiedniej świadomości społecznej. Środowisko ekspertów powinno kształtować taką świadomość, bo żyjemy w społeczeństwie demokratycznym, może jeszcze nie bardzo rozwiniętym, ale jego podstawową funkcją jest kontrola władzy. Jestem przekonany, że właśnie media działają w tym kierunku tworzenia świadomości społecznej.

W tej kwestii bardzo ważną jest współpraca ekspertów z dziennikarzami, z mediami. Na tym spotkaniu nie było żadnych uprzedzeń partyjnych w dyskusjach ekspertów. Analitycy dotrzymują przede wszystkim, zasady obiektywizmu. Tylko w tym przypadku możemy mówić o prawdziwej informacji, kwalifikowanej informacji, która będzie tworzyła prawidłową, prawdziwą świadomość społeczną.

Jaką ma pan wizję takich spotkań?
Myślę, że powinny być kontynuowane, tym bardziej, że raz za razem stają się coraz bardziej owocne. Jedyne, czego bym życzył, to żeby materiały z tych spotkań ukazywały się drukiem. Dobrze, że są reportaże, ale gdy będzie to na papierze, zachowa się dla następnych pokoleń. Było tu wiele interesujących prelekcji i chciałoby się to raz jeszcze przeczytać i przeanalizować. Było tu wiele interesujących propozycji, myśli i zdań.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 2015 nr 18 (238) 30 września – 15 października

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X