Polska pomoc dla najbardziej potrzebujących fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Polska pomoc dla najbardziej potrzebujących

Od dnia inwazji Rosji na Ukrainę Kancelaria Prezydenta RP i MSZ RP razem z Konsulatem Generalnym RP we Lwowie zorganizowały i wysłały do tego kraju kilkadziesiąt transportów z Polski z pomocą rzeczową. 27 lipca z RP do Lwowa dotarły kolejne TIR-y z pomocą humanitarną, którą Szef Służby Zagranicznej MSZ RP Arkady Rzegocki przekazał przedstawicielom organizacji polskich i władz samorządowych, duchownym Kościoła rzymskokatolickiego oraz wolontariuszom z różnych obwodów.

– Od wielu już lat pod patronatem pary prezydenckiej Agaty i Andrzeja Dudów odbywa się akcja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, która tak naprawdę już od dłuższego czasu, a w szczególności od wybuchu wojny 24 lutego i wzmożonej agresji rosyjskiej na Ukrainę dotyczy wszystkich obywateli Ukrainy – powiedział dla Kuriera Galicyjskiego Arkady Rzegocki. – Jestem szczęśliwy, że mogę być tutaj razem z jednym z bardzo wielu transportów, które przyjeżdżają na Ukrainę. Przyjeżdżają z pomocą dedykowaną, do konkretnych organizacji, do tych potrzeb, a cała ta akcja współorganizowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie byłaby możliwa bez ludzi dobrej woli, bez ogromnego zaangażowania Pani Prezydentowej, która jest w codziennym kontakcie z różnymi instytucjami, organizacjami tutaj na Ukrainie. I dzięki temu aktywizuje wiele instytucji, firm prywatnych, które wspierają naszych ukraińskich sąsiadów.

Wiktoria Szewczenko, prezes Polskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego imienia Juliana Lublińskiego w Nowogrodzie Wołyńskim powiedziała, że już po raz kolejny przyjechaliśmy po dary, po pomoc przekazaną przez Kancelarie Prezydenta RP.

– Dziękujemy serdecznie za tę pomoc, która naprawdę pomaga i naszym żołnierzom polskiego pochodzenia walczyć, i rodzinom tych żołnierzy przetrwać – zaznaczyła. – I rodzinom, które nie wyjechały, zostały na Ukrainie, naszym polskim rodzinom, członkom naszego Stowarzyszenia przetrwać te trudne czasy, które jeszcze mamy przed sobą. Bo dopiero się zaczynają trudne czasy, nie tylko takie, powiedźmy wojenne, ale też i ekonomiczne, gdzie wielu ludzi zostało bez pracy i po prostu potrzebuje zwykłego jedzenia. Więc dziękujemy serdecznie Kancelarii Prezydenta RP, wszystkim ludziom, którzy dołączają się do tego, żeby tu te dary dojechały. Jakie są zapotrzebowania ludzi? – Jedzenie, chemia, leki. Trochę dojeżdża tych towarów do Nowogrodu Wołyńskiego skąd pochodzę, ale ceny są naprawdę kosmiczne, a czasami brak soli albo jeszcze czegoś. Natomiast wojskowi chyba też potrzebują wszystkiego, bo wiem, że ciągle są bombardowane pewne miejscowości. To co przywozimy, może być w jednej chwili zbombardowane i chłopcy nic nie mają. Więc staramy się szukać i prosić, i za to co dzisiaj otrzymujemy, serdecznie dziękujemy. To zostanie przekazane bezpośrednio w najbardziej potrzebne miejsce.

Ołena Surmlak, zastępca mera Buczacza w obwodzie tarnopolskim policzyła, że od początku wojny przez miasteczko i okolice przeszło ponad pięć tysięcy osób wewnętrznie przesiedlonych.

– Polska bardzo nam pomogła w ich wsparciu – podkreśliła. – Pierwszego dnia wojny otrzymaliśmy pierwszy telefon z Polski. Zapytano nas, jak mogą nam pomóc. Przede wszystkim pomogli generatorami, aby zapewnić działanie szpitala. Otrzymaliśmy też sprzęt dla strażaków i karetkę pogotowia. Nieustannie dociera do nas pomoc humanitarna – żywność, środki czystości, odzież. Właśnie tego potrzebują przede wszystkim ci przesiedleńcy. W lutym, kiedy były mrozy, przychodzili do nas ludzie, którzy uciekali w gumowych kapciach, koszulach nocnych i kurtce na wierzchu. Gdyby nie wsparcie Polski, nasza społeczność nie byłaby w stanie sama sobie z tym poradzić.

fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

Alina Czirkowa z Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku stwierdziła, że potrzebujących jest tam teraz bardzo dużo.

– Pomagamy od początku wojny zarówno wojskowym, jak i cywilom i uchodźcom, którzy u nas mieszkają – mówiła. – Przychodzą do nas poszczególne osoby po jedzenie, po artykuły higieniczne. Głównie z Doniecka, z Buczy. Ostatnio była dziewczyna gdzieś spod białoruskiej granicy. Przekazujemy dużo pomocy też na Wschód, w te gorące miejsca. Do nas piszą osoby, które tam zostały i tez potrzebują pomocy. Przesyłamy „Nową pocztą” bądź z kierowcami, którzy tam na szczęście jeżdżą i docierają.

Rozmawialiśmy też z osobami duchownymi. Siostra Julia z klasztoru niepokalanek w Jazłowcu opiekuje się teraz rodzinami uciekinierów od wojny. Ks. Tomasz Czopor, proboszcz parafii św. Antoniego w Korcu na Wołyniu od pierwszych dni wojny działa też jako wolontariusz.

– Z grupą wolontariuszy staramy się pomagać żołnierzom, którzy wyjechali w różne części Ukrainy, aby być z nimi, aby ich wspierać nie tylko duchowo, ale także rozwozimy w szczególności żywność, różne środki czystości – zaznaczył kapłan. – To co jest im najbardziej potrzebne. Ale też w tym czasie zmieniło się życie na parafii. Docierały do nas rodziny, uciekały ze Wschodu na nasze bardziej bezpieczne ziemie. Zmieniło się też życie samych parafian. W tym czasie poznałem wiele osób, które wcześniej nie pojawiały się w kościele. Zaczęły powoli przychodzić szukając Boga. Pomoc od Kancelarii Prezydenta RP jest przywożona już nie pierwszy raz. Jakiej potrzebujemy pomocy? Kiedy pojawiało się to pytanie na początku wojny, można było zastanawiać się, co w tej chwili jest najbardziej potrzebne. W chwili obecnej śmiało mogę powiedzieć, że potrzebujemy każdej pomocy, bo przecież za jakiś czas wszystko będzie potrzebne.

fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

O sytuacji w Odessie, która jest ostrzeliwana, oraz o zapotrzebowaniach w tym mieście dowiadujemy się od ks. Piotra Rosochackiego, dyrektora Caritas-Spes Odessa.

– Kilka dni temu został ostrzelany port w Odessie, a wczoraj została ostrzelana Zatoka – powiedział. – Spadło kilkanaście rakiet. Zostały zniszczone budynki. W Odessie mamy bardzo dużo wewnętrznych przesiedleńców, ale także ludzi, którzy potrzebują pomocy tam na miejscu, bo stracili pracę, zostali bez środków do życia, stracili swoje domy. Więc jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce, Polakom, parze prezydenckiej, MSZ. To co widzimy za moimi plecami to tylko maleńka część tej pomocy, która do nas dociera. Te dary już jutro wyjadą do Odessy i tam będą rozdawane ludziom najbardziej potrzebującym. Są to ludzie o polskich korzeniach, ale nie tylko. Są to ludzie, którzy zostali na ulicy, z małą torbą swoich rzeczy. Więc każda pomoc, każda mąka, kasza, makaron to jest coś co daje im perspektywę na jutrzejszy dzień. Więc jesteśmy bardzo wdzięczni. Wielkie Bóg zapłać Polsce i Polakom za tę pomoc.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X