Polacy z macierzy i z Ukrainy stanowią wspólnotę

Z wicemarszałek Senatu RP Marią Koc rozmawiał Wojciech Jankowski.

To nie jest pierwsza wizyta Pani marszałek na Ukrainie?
Oczywiście to nie jest moja pierwsza wizyta na Ukrainie. Pierwszy raz byłam na Ukrainie około 20 lat temu. Ukraina się przez ten czas bardzo zmieniła, a w Nowym Rozdole jestem po raz pierwszy i jestem pod ogromnym wrażeniem aktywności Polaków, którzy tu mieszkają. Tak naprawdę wszystko zaczęło się 10 lat temu, kiedy powstało Towarzystwo Pomocy Polakom „Wielkie serce”, które założyli państwo Tomeccy. Jestem pod wrażeniem, że w tak krótkim czasie udało się zaktywizować środowisko, zachęcić miejscowych Polaków, by się zintegrowali, by włączyli się w działalność towarzystwa z takim rezultatem. Ta działalność – to jest i szkoła polska, gdzie się uczy prawie sto dzieci, to są zespoły artystyczne, różnego rodzaju akcje charytatywne, społeczne, kulturalne. Na przykład Dni Kultury Polskiej, na które przyjechali goście z Ukrainy i z Polski. To jest piękne, że Polacy z macierzy przyjeżdżają na Kresy, do swoich rodaków, że manifestują swoją wspólnotę. To również podnosi rangę wydarzenia. Pokazuje, że Polacy stanowią wspólnotę, że się bardzo szanują, bardzo dobrze ze sobą współpracują, ale przede wszystkim są sobie bliscy.

Jakie były wcześniejsze Pani wyjazdy na Ukrainę?
Moje pierwsze wyjazdy były jeszcze ze Wspólnotą Polską z Siedlec. Współpracowałam z tym stowarzyszeniem i w ramach tej współpracy jeździłam do Równego, do Lwowa, do Dubna – to było miasto partnerskie Sokołowa Podlaskiego, gdzie pracowałam. Miałam wielu przyjaciół i znajomych i pamiętam Ukrainę sprzed 20 lat, gdy kraj się dźwigał z poprzedniego ustroju. Teraz Ukraina się modernizuje i staje się krajem coraz nowocześniejszym. Myślę, że może wpływ na to, że Ukraina się modernizuje mają mieszkający tu Polacy. Polacy tu mieszkający mają bliskie kontakty z macierzą, to jest współpraca i kulturalna, i gospodarcza. Doświadczenia moje są dobre, zawsze były dobre, bo spotykałam tu życzliwych ludzi, którzy chcieli współpracować, ale najczęściej przyjeżdżałam do moich rodaków, a takie spotkania mają charakter spotkań rodzinnych. One są niezwykle emocjonalne, sympatyczne, zawsze je wysoko ceniłam i cenię teraz, kiedy jestem senatorem, wicemarszałkiem Senatu, bo Senat sprawuje opiekę nad Polonią i Polakami za granicą. Zawsze chętnie jeżdżę na Ukrainę, na Białoruś, na Litwę do naszych rodaków, którzy z Polski nie wyjechali, to granice się przesunęły. Oni kultywują polskość i za to należy im się wdzięczność.

Jak Pani ocenia stosunki polsko-ukraińskie?
One powinny być jak najlepsze, bo jesteśmy najbliższymi sąsiadami. To powinny być dobrosąsiedzkie stosunki. Ukraina jest krajem dużym i bogatym, ale cały czas jest na etapie modernizacji. Polska jest krajem, który należy do Unii Europejskiej i bardzo silnie rozwija się gospodarczo, i dobra współpraca powinna cechować to nasze sąsiedztwo. Czasami bywa różnie. Wspólna historia i wydarzenie z przeszłości bliższej i dalszej powodują, że czasami nie możemy dojść do porozumienia, ale trzeba stanąć w prawdzie i myślę, że prędzej czy później do tego dojdzie, bo jako sąsiedzi powinniśmy na siebie liczyć w każdej dobrej i złej sytuacji. Na Ukrainie toczy się wojna. Ukraina jest poddawana ogromnej presji. Nasze kontakty będą szczere i oparte na szacunku i na wzajemnym zrozumieniu, jak wyjaśnimy pewne wydarzenia z historii, bo one są dla Polaków bardzo bolesne i nad nimi nie da się przejść do porządku dziennego. Trzeba tę historie opowiedzieć, po to by nie popełnić błędów w przyszłości. Nie po to rozmawiamy o historii, by rozdrapywać rany, ale po to by ta historia się nie powtórzyła. Musimy stanąć w prawdzie i oczyścić nasze relacje. Jestem przekonana, że do tego prędzej czy później dojdzie.

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 9 (301) 15-28 maja 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X