Pogrzeb Władysława Kozaka – mit i realność

Wydarzenia w kwietniu 1936 roku we Lwowie wstrząsnęły miastem i odbiły się szerokim rozgłosem w całej Polsce, a nawet Europie. Takich rozruchów, takiej fali działań barbarzyńskich, rozpasania, orgii najgorszych mętów społecznych mieszkańcy nigdy przed tym nie doświadczyli.

Był to swego rodzaju bunt socjalny, wielokrotnie pomnożony na przestępczo organizowaną i niekontrolowaną dziką chęć niektórych indywiduów do niszczenia wszystkiego co się da, zakłócenia spokoju i normalnego trybu życia.

Otóż 14 kwietnia przed Budynkiem Urzędu Pośrednictwa Pracy zebrało się około 500 bezrobotnych, żądając zatrudnienia. Po otrzymaniu odmowy ruszyli w stronę centrum miasta, gdzie miały miejsce starcia z policją. W jednym z nich przy ul. Akademickiej zostało ciężko rannych dwóch bezrobotnych Władysław Kozak (wkrótce zmarł w szpitalu) i Mikołaj Sereda (zmarł w dniu następnym). W środowisku bezrobotnych, robotników, związków zawodowych wrzało od oburzenia zachowaniem policji. 16 kwietnia na pogrzebie Wł. Kozaka zebrało się do 50.000 osób.

Działająca w podziemiu Komunistyczna Partia Ukrainy Zachodniej (KPZU) postanowiła wykorzystać sytuację masowego niezadowolenia postępowaniem władz dla organizacji prowokacji i czegoś w rodzaju „miejscowych zamieszek wywrotowych”, działając według zasady „im gorzej, tym lepiej”. Kondukt pogrzebowy zdecydowano skierować na Cmentarz Janowski przez całe miasto, gdy tymczasem władze zarządziły pochować Kozaka na Cmentarzu Łyczakowskim w odległości 700 metrów od kaplicy przedpogrzebowej. W wielu miejscach doszło do starć z policją, która najpierw nie używała broni palnej. Ale z tłumu padały prowokacyjne strzały rewolwerowe. Podburzony przez tajemnych agitatorów komunistycznych tłum zaatakował koszary policyjne przy ulicy Kazimierza Wielkiego i więzienie „Brygidki”, usiłując uwolnić więźniów politycznych. Napad odparto przy użyciu broni palnej. Znaczna część mętów i złodziei rzuciła się na sklepy, kawiarnie, restauracje, apteki. Wybijano szyby, rabowano towary, demolowano wystawy sklepowe, wszystko czego nie można było wynieść – niszczono na miejscu. Inne organizowane (nie wiadomo przez kogo) grupy młodzieży celowo rozbijały latarnie, jeszcze inne starały się zbudować kilkanaście barykad z przewróconych wozów ciężarowych i tramwajów.

Najbardziej ucierpiała dzielnica Gródecka i centralna część miasta. Podpalono skład materiałów budowlanych i skład drzewa Ecka i Süssmana, stację benzynową „Polminu” na placu Strzeleckim. Zdemolowano magazyny piwa Browarów Lwowskich. Wybito szyby w gmachu Teatru Wielkiego (Opery), Galerii Narodowej, Muzeum Przemysłu Artystycznego, zniszczono kilka obrazów, jeden pędzla Jana Matejki. „Dziennik Polski” donosił: „Trudno wyobrazić pełny obraz zniszczenia, któremu uległo miasto nie tylko w odleglejszych dzielnicach, ale w samym centrum śródmieścia […] Rozpętała się jakaś dzika orgia niszczenia, prowadzona nieraz na oczach przechodniów przez zastępy wywrotowców i współdziałających z nimi mętów ulicznych i żywiołów przestępczych […] W śródmieściu chyba nie znajdzie się sklepu, który nie padł pastwą niszczycielskich ataków ulicznej zgrai. Młodociani wandale nie uszanowali murów kościelnych ni budynków, mieszczących zbiory kulturalne […] Położona naprzeciw Teatru Wielkiego, który poniósł też znaczne straty, kawiarnia „Grand” przedstawia obraz nieopisanego zniszczenia. Wewnątrz całe urządzenie kawiarni, lustro, marmurowe stoliki itd. zostały zupełnie zniszczone […] Szynki tak liczne przy ul. Gródeckiej zostały zdemolowane. Cały zapas wódek odpłynął do rąk rabującej zgrai. W dwu aptekach wybito okna wystawowe. Restaurację i skład wódek N. Fraekla obrabowano w zupełności. Ze szczególną jakąś dziką pasją zwrócił się atak przeciw sklepowi towarów kolonialnych N. Masełki”. I to tylko mała część opisów podanych w prasie lwowskiej.

Zwłoki Wł. Kozaka kilkakrotnie wypadały z trumny, niesionej przez biegnących robotników. Po zniszczeniu trumny ciało owinięto czerwonym sztandarem i w pośpiechu pochowano na Cmentarzu Janowskim.

W czasie starć z policją padło 15 zabitych, kilkaset osób zostało rannych. Do 24 kwietnia przytrzymano ponad 1000 osób. Szkody materialne szacunkowo wynosiły do 1,5 mln zł. Do obozu w Berezie Kartuskiej wysłano 61 aresztowanych, z nich 15 recydywistów i 46 komunistów. W następnych miesiącach skazano kilkadziesiąt osób za rabunki sklepów na 13 do 19 miesięcy więzienia. Prokomunistyczna i lewicowa inteligencja wykorzystała tragiczne wydarzenia we Lwowie dla ideologicznego ataku na Rząd polski, polską konstytucję i ordynację wyborczą. Przedstawiciele Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela (komunistyczni działacze D. Szymkiewicz, H. Górska, J. Markowska i in.) złożyli protest przeciw działaniom policji na ręce wojewody lwowskiego. Jedną z pierwszych komunistyczny pogląd na wydarzenia lwowskie ogłosiła Wanda Wasilewska w artykule publicystycznym, który na język ukraiński przełożył i wydrukował ukraiński działacz komunistyczny Jarosław Hałan. W tych publikacjach za kulisami wydarzeń zostali ich organizatorzy i prowokatorzy z podziemia komunistycznego. Tajemnice zakulisowych intryg i prowokacji nie są znane po dzień dzisiejszy.

W latach powojennych, za czasów władzy radzieckiej nadano krwawym zajściom kwietnia 1936 roku nowy akcent. Prochy Władysława Kozaka i innych ofiar przeniesiono na najbardziej widoczne miejsce przy wejściu na Cmentarz Janowski i na ich grobach ustawiono jednakowe nagrobki z różowego granitu.

W najbardziej ścisłej formie radziecka interpretacja wydarzeń jest opisana w „Historii Lwowa” wydanej w 1984 roku pod redakcją W. Sekretariuka, sekretarza miejskiego komitetu KPZR. Według radzieckich autorów, ówczesny rząd polski, również polska konstytucja i ordynacja wyborcza miały „charakter faszystowski”, zaś proletariat lwowski pod kierownictwem KPZU walczył o komunizm i przyłączenie do Związku Radzieckiego, „przeciwko faszystowskim okupacyjnym władzom polskim”.

Pogrzeb Kozaka odbywał się pod hasłami: „Precz z pańską Polską”, „Niech żyje Radziecki Lwów”, „Niech żyje Związek Radziecki”. „Nad grobem W. Kozaka lwowscy robotnicy złożyli przysięgę walki przeciwko faszystowskiej reakcji”. W nowej rzeczywistości współczesnej Ukrainy i ta legenda ideologiczna została obalona.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 17 (357), 15 – 28 września 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X