Pogrzeb resztek zdewastowanego kościoła w Łanowicach fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Pogrzeb resztek zdewastowanego kościoła w Łanowicach

W niedzielne popołudnie 9 października w Łanowicach koło Sambora odbył się uroczysty pochówek resztek kościoła zburzonego przez władze komunistyczne w latach osiemdziesiątych. Zgromadzili się prawie wszyscy mieszkańcy tej polskiej wsi. Modlitwy poprowadzili misjonarze saletyni oraz księża dekanatu samborskiego.

– To miejsce starego, dawnego kościoła jest tu dla każdego pamiątką – wyjaśnił dziennikarzowi Kuriera Walery Tkacz, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej, oddział w Łanowicach. – Kiedy byłem mały, kościół został zamknięty. Wówczas z babcią, z rodzicami cicho zbliżaliśmy się do kościoła, bo nie wolno było tam chodzić. Kluczy nie było, był zamknięty, więc któryś z chłopaków musiał przedostać się przez drzwi i otworzyć je od wewnątrz. I pamiętam, że gdy wchodziło się do kościoła, słychać było głośnie skrzypienie, bo w nieczynnym kościele tak wszystko schło. Siadało się do skrzypiących ławek.

Wzniesiony w 1817 roku drewniany kościół przetrwał I i II wojny światowe. Pomimo tego, że w 1948 roku sowieci aresztowali i zesłali na Syberię miejscowego proboszcza, a w 1963 zlikwidowali parafię, mieszkańcy nadal gromadzili się w świątyni na wspólnej modlitwie śpiewając majówki, nieszpory, Gorzkie Żale czy odmawiając różaniec. To przywiązanie łanowiczan do kościoła nie było po myśli władz komunistycznych, które wydały decyzję o zburzeniu kościoła. W 1980 roku do Łanowic przyjechały dwa autobusy milicji, otoczyły plac kościelny kordonem, zaś traktory z pobliskiego kołchozu rozerwały świątynie na strzępy. Decyzją władz drewno ze zburzonej świątyni wywieziono i przeznaczono na opał do jednej ze szkół w sąsiedniej miejscowości.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Świadkiem tego barbarzyństwa była obecna 85-letnia Maria Jaszczyszyn.

– Pozwolili nam zdjąć parę obrazków, świętego Mikołaja, świętego Józefa, a reszta została zniszczona – wspominała kobieta. – I zawieźli to na okopowisko w polu. Ja, jeszcze jedna moja siostra, Janik Stefania i Markowa Maria, my te resztki rozbitych figur świętych, resztki ołtarza zbierali i te wszystkie kawałeczki spalili. Później nadjechał mój mąż. Poprosiłam, ażebyśmy zawieźli ten popiół na nowy cmentarz i zakopali

Nikt jednak i nic nie mogło pozbawić łanowiczan wiary przodków.

– W Łanowicach nigdy nie było innych wyznań czy cerkwi, tylko jeden kościół rzymskokatolicki, i Łanowice w tym trwali – stwierdza Walery Tracz. – Trwaliśmy w tej polskości, w rzymskokatolickiej parafii i to mobilizowało. Jak już nie było kościoła, bo go rozwalili, to musieliśmy chodzić do kościoła w Samborze. Ale chcieliśmy cały czas mieć swój kościół. Mieszkańcy się zebrali, wioska jest duża i powiedzieliśmy: jak to, żebyśmy nie mieli zbudować swój kościół? I wybudowaliśmy. Kościół ładny jest, piękny, można chodzić, modlić się. Dzieci idą tam do Pierwszej Komunii, starsze idą do bierzmowania. Gdyby nie kościół, Łanowice by na pewno nie były taką mocną wioską. Kościół ożywia wszystko, co tu się dzieje.

Po czterdziestu latach, gdy zanika pamięć o tych wydarzeniach, gdy odchodzą świadkowie pamiętający ten bolesny okres historii w Łanowicach, podjęto decyzję o utworzeniu miejsca pamięci. Inicjatywa „Ku pamięci ojców i przestrodze dzieci” ma przypominać o katolickich korzeniach tutejszych mieszkańców oraz być swego rodzaju hołdem dla wszystkich kapłanów i wiernych, którzy w tym miejscu się modlili. W ramach inicjatywy uporządkowano cały teren, z wykopanych i oczyszczonych cegieł i kamieni odbudowano fundament świątyni. Powstała makieta zniszczonego kościoła i ściana pamięci opowiadająca historię tego miejsca. W sierpniu bieżącego roku rozpoczęła się budowa pomnika nawiązującego kształtem do warszawskiego Pomnika Nieznanego Żołnierza, w którym zainstalowano granitową urnę. To w niej podczas wspomnianej uroczystości, w asyście kapłanów i licznie zgromadzonych parafian, złożono odnalezione prochy kościoła.

– Szukaliśmy i znaleźli to miejsce, gdzie te prochy zakopał mój, zmarły już, mąż – powiedziała Maria Jaszczyszyn. – Dziękujemy, że mamy takiego księdza Tomasza, który zabrał się do tego placu. Nasze serce się cieszy. Mam 85 lat i idę pomagać, co mogę. Przynajmniej zamiatać.

– Łanowice są w 98 procentach zamieszkałe przez Polaków i rodziny pochodzenia polskiego – zaznaczył Walery Tkacz. – Wokół kościoła ta cała polskość się gromadzi. Księża wiele dla nas robią. Młody ks. Tomasz tak zaangażował się w ten stary kościół, który zburzyli. To dla Łanowic naprawdę wielka pamiątka będzie i bardzo ludzie się cieszą, że ktoś to mógł podjąć.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Po zakończeniu uroczystości rozmawiamy z proboszczem.

– Bardzo często, jeszcze jako kleryk, przyjeżdżałem do Łanowic, to miejsce zawsze w jakiś sposób mnie przyciągało – powiedział ks. saletyn Tomasz Krzemiński. – I kiedy rozpocząłem tutaj pracować jako ksiądz, znaleźli się też ludzie, którzy myślą podobnie. Bo jest to naprawdę przejmująca, chwytająca za serce historia zburzenia tego kościoła. I tak wspólnymi siłami zaczęliśmy porządkować to miejsce. Mam nadzieję, że uda się odsłonić stary tak bardzo zniszczony fundament. Te wszystkie kamienie były rozciągnięte po całym placu, ale ludzie i to często starsi, w podeszłym wieku, przychodzili i pomagali. Wykopywali te kamienie z ziemi. Potem wspólnie czyścili. Udało się ten fundament odbudować. I to był początek. Ukazał on zjednoczenie parafian przy tej idei, że można i trzeba uporządkować to miejsce. Więc wykarczowaliśmy wszystkie krzewy, krzaki, które tam wyrosły. Udało się to wszystko sukcesywnie i w miarę możliwości jakoś uporządkować. Również finansowo daliśmy radę, bo nie jesteśmy jakąś ogromną parafią. W zasadzie wszystko robimy własnymi rękami, na koszt parafii. Na ile nas stać, na ile możemy, staramy się uporządkować to miejsce, żeby ono opowiadało historię następnym pokoleniom.

Poprosiłem ks. Tomasza o wyjaśnienie szczegółów tej niezwykłej uroczystości.

– Cała uroczystość była oparta o tekst nieszporów za zmarłych –powiedział. W listopadzie bardzo często, wspominając swoich zmarłych śpiewamy te nieszpory. I właśnie w oparciu o nie była dzisiaj zbudowana cała liturgia uroczystości pochowania prochów starego kościoła. W tym roku mija 560 lat od założenia parafii. Była założona w 1462 roku i akurat teraz 560 rocznica przypada. Ale konkretnej daty założenia parafii nie mamy. Zachował się tylko w kronikach rok erygowania parafii. Dzisiejsza uroczystość była też związana z misjami, które odbywały się przez ostatni tydzień w naszej parafii. I to był ostatni akcent tych Misji. Taki prezent od nas dla Pana Boga i dla Kościoła w związku z tą całą historią Łanowic – podsumował saletyn.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X