Pogoń Lwów w TVP Info

Ten wczesny poranek 2 maja na dawnym stadionie na Filipówce we Lwowie (wcześniej – Trudowi Rezerwy, ob. Politechniki Lwowskiej) był dość niezwykły.

Na stadion zajechały wozy transmisyjne TVP z Rzeszowa i Warszawy. Montowano oświetlenie, buczał generator, rozwijano kable i montowano kamerę na wysięgniku. W pełnej gotowości były też reporterki Beata Wolańska i Renata Lewandowska.

O godz. 7.30 (czasu ukraińskiego) pierwsze sprawdzanie połączenia i o 7.45 start transmisji ze Lwowa w programie TVP Info. W tym czasie na boisku już trenowali pierwsi zawodnicy. Była to najmłodsza grupa przyszłych gwiazd Pogoni, a obecnie uczniowie 1-3 klasy. Nie bacząc na tak wczesną porę z zapałem ganiali piłkę po mokrej od rosy murawie. Bardziej się martwili o ich mokre nogi rodzice niż sami „zawodnicy” – jak na prawdziwych piłkarzy przystało.

Dlaczego to właśnie TVP zainteresowała się lwowską Pogonią, warunkami, w których działa i walczy o istnienie w ligach ukraińskich? Zapytałem o to prezesa klubu Marka Horbania.

– Staramy się stale apelować o pomoc dla naszego klubu. Wykorzystujemy każdą nadarzającą się okazję. Chcemy, aby nasz apel został usłyszany w polskich firmach, bo na nie jedynie możemy mieć nadzieję pomocy długofalowej. Zwróciliśmy się z prośbą o promocję klubu do TVP. Telewizja polska jeszcze w 2009 roku, podczas reaktywacji naszego klubu została odznaczona odznaką członka honorowego Pogoni Lwów. Potrzebna jest nam pomoc medialna na szeroką skalę. Mamy wielu sympatyków, ludzi dobrej woli, którzy wspierają nas doraźnie. Chodzi nam jednak o stałego partnera i sponsora klubu, który mógłby nam zabezpieczyć w miarę stabilne istnienie. Nie chodzi mi tu o stworzenie odrębnego obiektu sportowego dla Pogoni, bo jest to rzecz raczej nieosiągalna w obecnych warunkach. Najlepszym przykładem tych trudności jest historia powstawania Domu Polskiego we Lwowie, a jest to przecież obiekt o wiele mniejszy niż stadion z zapleczem. Jeżeli by nasz klub miał możliwość prężnego działania, otwierania kolejnych sekcji, to przyciągał by młodzież polską, która po prostu stara się teraz miasto opuścić w poszukiwaniu bardziej atrakcyjnych warunków życia. Klub i jego obiekt sportowy mógł by dać młodzieży godną pracę, byłby atrakcją dla tych, kto chciałby związać swoją karierę ze sportem, czy studiować na AWF. Byłby to jeszcze jeden ze sposobów utrzymania młodzieży polskiej we Lwowie.

Czy gdyby zaistniała możliwość i Pogoni przekazano by dawny stadion RKS-u, klub byłby zadowolony?
Teraz trudno mówić o tym miejscu jako o stadionie, bo jest on w strasznie zaniedbanym stanie, bez ogrodzenia i infrastruktury. Wprawdzie rozgrywane są tam mecze drużyn szkół sportowych i inne, ale gdyby ten obiekt przekazano nam, to myślę, że znaleźli by się sponsorzy, którzy pomogli by doprowadzić ten stadion do normalnego poziomu, tak zresztą, jak było z tym stadionem, na którym jesteśmy dziś. Jego stan też daleki był od ideału. Wiele zrobiliśmy, aby doprowadzić go dzisiejszego stanu, chociaż nie jest to jeszcze tak jak powinien wyglądać normalny stadion. Ale jego konstrukcja nie pozwala osiągnąć więcej.

Najważniejsze jest, aby znaleźli się ludzie, którzy chcieli by zainwestować w taki obiekt. Byłaby to dodatkowa możliwość zarobku dla klubu, tak, żebyśmy nie byli całkowicie uzależnieni od pomocy innych, a sami mogli coś zarobić na swoje utrzymanie – zakończył Marek Horbań.

O wyznaczonej godzinie pierwsza transmisja. Na pierwszy ogień idą dziennikarze, niestety stawiłem się jedynie ja, więc w towarzystwie Beaty Wolańskiej z Rzeszowa opowiadaliśmy o tradycjach sportowych na Kresach, o publikacjach sportowych w Kurierze Galicyjskim, o mediach. Następnie obie panie prowadziły rozmowy z kolejnymi gośćmi: prezesem klubu Markiem Horbaniem, autorami książki i historii piłki nożnej na Galicji Bogdanem Lupą i Janem Jaremko, pasjonatem futbolu Aleksandrem Paukiem, rodzicami dzieci ze szkółki piłkarskiej Pogoni, kierownikiem sekcji rowerowej klubu Adamem Świdzińskim i naturalnie z samymi młodymi piłkarzami – przyszłą nadzieją Klubu. Rozmawiano o akcjach klubu, o zaangażowaniu Pogoniaków w życie polskiej społeczności we Lwowie, o ich inicjatywach i problemach, o historii i dniu dzisiejszym. Wszystko to „na żywo” było transmitowane do Warszawy i widzowie na całym świecie mogli poznać historię, tradycje i aktualne sprawy jednego z najstarszych klubów sportowych Polski. Właśnie sportowych, bo ten najbardziej znany wycinek – piłkarski – to jeden z wielu sportów, uprawianych w Klubie. Przedwojenna Pogoń to około 20 sekcji sportowych i sportowcy, którzy reprezentowali Polskę na wielu zawodach międzynarodowych, mistrzostwach i Olimpiadach. Pogoń – to też wiele setek kibiców w całym kraju.

Podczas kolejnych „włączeń” na antenę w tle wywiadu pokazywano trening najmłodszych sportowców. Wśród grupy chłopaków wyróżniała się drobna postać z warkoczykami. Gdyby nie te warkoczyki, w tym stroju klubowym można by przyjąć ją też za chłopca. Ta jedna rodzynka w tej drużynie to Basia Tomkiw. Oto co powiedziała, zadyszana, w przerwie treningu:

– Bardzo podoba mi się grać w piłkę, a dzisiaj to szczególnie mi się udawało, bo graliśmy na trawie. Gdy gramy w sali, to jest twardo padać. Gdy padam na deskach, to mam zdarte łokcie i kolana. Tu na trawie tylko mnie łaskocze.

Czy twoje koleżanki wiedzą, że grasz w piłkę z chłopakami? Czy zazdroszczą ci?
Koleżanki wiedzą, że gram w piłkę. Dziwią się, że ja dziewczynka gram w futbol. Ale nie chcą iść grać ze mną.

Czy grałaś już na zawodach?
Nie, jeszcze nie grałam, ale bardzo bym chciała. Dziś nawet udało mi się strzelić gola. Bardzo się cieszę, że pokażą to w telewizji.

Rozmawiałem również z tatą naszej bohaterki, Arturem Tomkiwem.

Jak to się stało, że przyprowadził pan córkę do sekcji piłkarskiej Pogoni?
– Córka już od dawna pasjonowała się piłką. Lubiła oglądać ze mną mecze, bardzo chętnie kopaliśmy razem piłkę na podwórku. Postanowiłem przyprowadzić ją do sekcji, spróbować czy będzie się jej to też podobało. Okazało się, że chętnie chodzi na treningi. Gra na równi z chłopakami, biega i kopie piłkę nie gorzej od nich. Podobają jej się te zajęcia bardzo.

Początkowo trener był trochę zaskoczony, ale jak widzę, z czasem do niej się przekonał. Widzi jak ona gra i mówi, że radzi sobie nieźle i nie jest od chłopaków gorsza. Może poda przykład innym dziewczętom i kiedyś, właśnie dzięki niej, powstanie w klubie żeńska sekcja piłki nożnej.

Czas transmisji dobiegł jednak końca. Dla dzieciarni był to chyba najdłuższy trening, bo niektóre biegały po boisku od 7:30 i prawie do 11:30. Schodzili zmęczeni, czerwoni na buziach, ale szczęśliwi, że to właśnie im wypadło reprezentować swój klub na cały świat. Pomachali rączkami widzom na zakończenie transmisji ze Lwowa na tle olbrzymiego napisu „Pogoń Lwów”, który trzymali uczestnicy programu i rodzice.

Powoli operatorzy wygaszali reflektory, odkładali kamery, zwijali kable. Jeszcze tylko wspólne pamiątkowe zdjęcie i chwila wytchnienia przed powrotem do kraju.

Krzysztof Szymański

{gallery}gallery/2016/pogon_tvp{/gallery}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X