Podolski Katyń

Podolski Katyń

W 1939 roku na terenie Ukrainy Radzieckiej (za Zbruczem) mieszkało 27 milionów ludzi. Dziesięć lat wcześniej było ich około 31.2 mln. Obliczając współczynnik przyrostu naturalnego nietrudno policzyć, że w ciągu dziesięciu lat przed II wojną światową Ukraina straciła około 10 milionów mieszkańców. Gdzie się podziali? Co się z nimi stało?

Częściowe wytłumaczenie odnajdujemy w tysiącach opuchniętych ciał – ofiarach Wielkiego Głodu z lat 1932–1933. Kolejne odpowiedzi ukryte są pod ziemią – w masowych mogiłach w Winnicy na Podolu i innych miastach Ukrainy. Te straszne odkrycia dokonane były przez Niemców podczas II wojny światowej. Odkopywano ciała ludzi ze związanymi w tyle rękami i przedziurawionymi czaszkami. W samej Winnicy znaleziono ich około 10 tysięcy. Miasto stało się symbolem milionów niewinnie pomordowanych ludzi.

***
…Wiosna 1943 roku. Pociąg jedzie do Winnicy. Ludzie z torbami, pomagając jeden drugiemu wciskają się do podstawionych wagonów towarowych. Każdy ze swoim bagażem siada gdzie się da. Jedna czy druga kobieta wyciera łzy płynące po policzkach. Przed południem pociąg zatrzymuje się na stacji Winnica. Ludzie wysiadają z wagonów. Idą szerokim bulwarem Kociubińskiego, przez drewniany most nad Bohem i dalej do celu swojej podróży – na końcu Ukraińskiego prospektu zaczyna się Lityńska Szosa. Właśnie tam kierują swe kroki.

Przy drodze w trzech miejscach – w Parku Kultury, na terenie polskiego cmentarza oraz w sadzie owocowym widnieją odkryte masowe groby ofiar komunizmu. Niemcy zaganiają do pracy robotników. Z dołów wyciągane są przegniłe ludzkie ciała. Tych trupów są setki, potem tysiące. Kopacze odnajdują coraz to nowe mogiły, pełne zwłok. Na wiadomość o odnalezieniu masowych mogił, ze wszystkich okolic Podola zjeżdżają ludzie, szukając jakiejkolwiek wiadomości o aresztowanych przez NKWD w latach 1937/38. Szukają ojców, matek, sióstr, braci i dzieci. Zbliżając się ku głębokim dołom zrywają w przydrożnych rowach ostro pachnące zioła i trzymają blisko nosa: trupi odór jest nie do wytrzymania. Niektórzy zaczynają płakać już teraz, kilkaset metrów przed terenem mogił. Inni siadają na ziemię, jakby nie rozumiejąc, co mają dalej robić. Jeszcze inni mdleją. Iść czy wracać? Rozpaczliwy widok.

Jedna ze starszych kobiet odrywa się nagle od reszty grupy i z krzykiem pada na pierwsze z ciał. Ludzie podnoszą półżywą staruszkę, kładą obok na trawie. Oprzytomniała kobieta opowiada, że przyjechała tu aż z Czernihowa. Trzy noce z rzędu śnił się jej aresztowany w 1937 roku syn, błagając matkę o to, by przyjechała do Winnicy i odszukała jego ciało wśród innych trupów. Odszukała. Rozpoznała po częściowo amputowanej lewej ręce i odzieży…

Od czerwca do sierpnia 1943 roku w Winnicy rozkopano 91 zbiorową mogiłę, z której wydobyto 9432 ciała, w tym 196 kobiet. Zidentyfikowano 679 ciał, większość z których to Ukraińcy i Polacy. Urzędnicy, rolnicy, robotnicy. Badania prowadzili członkowie komisji medycyny sądowej, wśród których był Niemiec, Ukrainiec i Rosjanin. W pamięci mieszkańców Sowieckiej Ukrainy (Polaków, Ukraińców, Rosjan) jeszcze tkwił obraz Wielkiego Głodu, a już w kolejnych latach 1936/1938 zaczęła się nowa plaga bolszewickiego terroru. Nie znano ani dnia, ani godziny. Znikały miliony ludzi. Agenci NKWD najczęściej przychodzili w nocy, przeprowadzali rewizję i niezależnie od jej wyników, wydawali nakaz „Zbierać się!”. Zarzut był jeden – „wróg narodu”. Bezpośrednią przyczyną aresztu mogła posłużyć pocztówka z zagranicy, krzyżyk albo modlitewnik. Często aresztowano przez donos bez sensu i podstaw.

Masowa fala aresztów trwała aż do wybuchu II Wojny Światowej. Prawie każda rodzina złożyła w ofierze krwawemu bogu komunizmu kogoś ze swych bliskich. W przepełnionych więzieniach, sądy tzw. „trójek” wydawały wyroki śmierci. Naiwne żony i matki próbowały pomóc swoim aresztowanym bliskim. W rozpaczy „szukały sprawiedliwości”, stojąc całymi dniami pod murami i bramami więzień, chodziły do urzędników NKWD, pisały listy do samego Stalina, prosząc by „towarzysz Stalin” dopomógł im w poszukiwaniach. W odpowiedzi pisano, że aresztowany był „wrogiem narodu” i zesłany został do łagru „bez prawa pisania listów”. Prawie 10 000 takich „wrogów”, „zesłanych w łagry”, znaleziono w masowych mogiłach w Winnicy.

Współczesny pomnik terroru sowieckiego lat 1937-1938 w pobliżu Parku Gorkiego w Winnicy (Fot. uk.wikipedia.org)

***
Najlepiej o tym, co wydarzyło się w Winnicy w 1943 roku, świadczą relacje samych członków rodzin, którzy rozpoznali kogoś ze swoich bliskich w zbiorowych winnickich mogiłach:

Halina Gruszkowska ze wsi Gorodnica k. Niemirowa:
– W październiku 1937 mojego ojca, rolnika Piotra Gruszkowskiego, lat 65, aresztowali enkawudziści w Bracławiu. Tłumaczyli mojej matce, że tata jest „wrogiem narodu”. Mój ojciec, który nawet nie skończył szkoły podstawowej, nigdy nie zajmował się polityką.

Przez dwa tygodnie ojca trzymano w Bracławiu, potem zabrano do Winnicy. Mama codziennie chodziła do bracławskiego NKWD, żeby cokolwiek dowiedzieć się o ojcu. Funkcjonariusze powiedzieli jej, że tatę wysłano do Winnicy. Od dnia aresztu, więcej o nim nie słyszeliśmy. Nic nie wiadomo też o dziesięciu innych osobach z naszej wsi, których aresztowano razem z naszym ojcem. Przeczytałam w gazetach, że w Winnicy rozkopano zbiorowe mogiły, a od sąsiadki dowiedziałam się, że ona znalazła tam ubranie swego męża. Pojechałam tam i wśród innych ubrań poznałam czapkę ojca. Teraz wiem, że zamordowali go enkawudziści.
Winnica, 3 lipca 1943 roku.

Katarzyna Gorlewska ze Żmerynki:
– Wśród wykopanych rzeczy w byłym ogrodzie NKWD, rozpoznałam odzież mojego męża: haftowaną koszulę oraz marynarkę z futrzanym kołnierzem. Mój mąż, Dymitr Gorlewski, urodzony w 1888 roku, pracował jako maszynista kolei. Aresztowali go w Żmerynce. Nigdy więcej nie wrócił. Następnego dnia enkawudziści przeszukali dom, ale nic nie znaleźli. Przyczyną aresztu stało się oskarżenie męża o to, że jest on „wrogiem narodu”. Nigdy nie zajmował się polityką, trzy miesiące przed aresztem dostał nawet nagrodę za rzetelną pracę.

Po dwóch tygodniach męża zabrano ze Żmerynki do Winnicy. Jeździłam często do niego, przywoziłam ubranie, ale żadnego razu go nie widziałam. Pewnego dnia powiedziano mi, że męża zabrano do Kijowa. Pojechałam za nim, ale w Kijowie powiedziano, że męża zesłano na Sybir. Zrozumiałam wówczas, że on leży wśród zabitych w Winnicy. 1 maja 1937 roku w Żmerynce aresztowano 60 osób w wieku od 35 do 50 lat, ślad po nich zaginął.
Winnica, 1 lipca 1943 roku.

Darka Bielecka, okolice Szargorodu:
– Mego męża, Leonida Bieleckiego, lat 35, aresztowano 24 września 1937 roku. Wieczorem przeszukano dom i skonfiskowano ornaty, książki, dokumenty. Mąż ukończył duchowne seminarium na Wołyniu i do 1935 roku pracował we wsi Pelewa. W 1935 roku cerkiew w Pelewie zamknięto, a męża zobowiązano do zostawienia wszystkiego i wyjazdu.

Przyjechaliśmy do wsi Grebla, gdzie mąż zaczął pracować jako drwal. Kiedy po niego przyszli, jeden z enkawudzistów powiedział: „I tak już za długo ten pies żyje”. Przewieziono go do Winnicy. Kiedy dostarczałam mu przesyłki, nigdy nie pozwolili mi, bym się z nim spotkała. Za miesiąc dowiedziałam się, że męża zesłano. Dokąd, kiedy? Więcej niczego nie powiedzieli. Napisałam prośbę do Moskwy i po pół roku otrzymałam zawiadomienie o tym, że męża zesłano na Syberię.

Przeczytałam w gazecie o zbiorowych mogiłach w Winnicy, przyjechałam tam, żeby odszukać rzeczy, które należały do mojego męża. Odnalazłam jego ubranie, które sama mu uszyłam. Myślę, że mojego męża zabito, a nie zesłano.
Winnica, 1 lipca 1943 roku.

Pomnik ofiar NKWD w Parku Kultury i Odpoczynku im. Gorkiego w Winnicy (Fot. it.wikipedia.org)

***
W Winnicy znalazło się niemało osób, którzy wiedzieli i pamiętali o tym, co odbywało się w trzech miejscach w pobliżu Lityńskiej Szosy. Pierwsze miejsce – ogród, który należał do kilku gospodarzy. W marcu 1938 roku zainteresowało się nim NKWD. Otoczyli ogród wysokim ogrodzeniem. Okolicznym mieszkańcom wmawiano, że NKWD zabezpiecza drzewa przed dziećmi, albo tym, że na terytorium sadu odbywają się wojskowe ćwiczenia. O istnieniu „zamkniętego obszaru” w Winnicy świadczy jeden z protokołów Rady Miejskiej oraz kilka zeznań świadków. Z protokołu z dnia 01 kwietnia 1936 roku: „Decyzja: zamknąć przed ludźmi teren o rozmiarze 27 hektarów, należący do Winnickiej Rady. Na tym terenie obowiązuje bezwzględny zakaz budowy bez zezwolenia NKWD. Koszt nowych mieszkań byłym mieszkańcom opłaci Komisariat Ludowy”.

Pracownik winnickiej stacji hydrobiologicznej Gulewicz mieszkał w tej części miasta, do której najkrótsza droga prowadziła przez cmentarz. – Idąc do pracy, często widziałem jak ludzie kopali groby. Nawet nie mogłem sobie wyobrazić w jakim celu. Wiosną 1937 roku zobaczyłem na głównej alei leżący kalosz cały we krwi, zacząłem się przyglądać. Kiedyś szedłem główną aleją cmentarza i zobaczyłem, że do strony bramy podjechał samochód. Schowałem się w cieniu drzew i zobaczyłem, że ten samochód, jest załadowany ludzkimi ciałami i nakryty brezentem. Maszyna podjechała do wykopanych grobów. Wyraźnie słyszałem odgłosy zrzucanych na dół ludzkich zwłok. Kiedy doły zasypano, ciężarówki odjechały z cmentarza.

Zbiorowe mogiły odnaleziono na wiosnę 1943 roku. Według opowieści miejscowych „ktoś coś kopał w parku” i znalazł częściowo już rozłożone ludzkie szczątki. Zawiadomiono policję. Sprawą zajęły się władze lokalne, systematycznie rozkopując niezliczoną ilość zbiorowych mogił. W zajętej przez Niemców Winnicy powołano komisję z zakładu medycyny sądowej. Zwołano międzynarodową komisję z krajów neutralnych oraz zagranicznych dziennikarzy, która zajęła się badaniem skali stalinowskich mordów z lat 1937 – 1938.

Wiadomość rozeszła się błyskawicznie i do miasta zaczęli przyjeżdżać ludzie z nadzieją, że wreszcie dowiedzą się czegoś o losach swoich najbliższych. Najpierw wyciągano ubrania, potem wieszano je na przydrożnych drzewach. Tak, aby przyjezdni mogli rozpoznać rzeczy bliskich. Kiedy ubrania zaczęły znikać (nocą kradziono je, a po upraniu sprzedawano na targowiskach), na drzewach zawieszono tabliczki z napisem – „za kradzież ubrań – śmierć”.

W innym miejscu – w ogrodzie na Dolinkach – zimą 1942/43 roku miejscowi rozkradli wszystkie deski z ogrodzenia. Wtedy już można było zobaczyć wgłębienia w ziemi. Potem przypadkowo odnaleziono zwłoki i zaczęto kopać na całym terenie. W ogrodzie rozkopano 34 doły, w których znajdowały się szczątki 5644 osób. W jednym z dołów były tylko dokumenty, w drugim ubrania, w innym – same buty. Ciała wrzucano do dołów w pospiechu. Wszystkie zwłoki miały powiązane ręce, u niektóre także i nogi. Dłonie wykręcano, ręce wiązano w nadgarstkach sznurem, obydwa końce sznura jeszcze raz przeciągano pomiędzy rękami i wiązano tak, by każda ręka była w oddzielnej pętli. Nie było możliwości, by samemu uwolnić się z takich pęt.

Ofiary były ubrane prawie jednakowo: – koszula, spodnie i marynarka. Ze 196 trupów kobiet, 49 ciał były całkiem nagie, inne – ubrane tylko w koszule. Większość z tych kobiet była w młodym wieku. Eksperci określili, że przed śmiercią, prawie wszystkie były gwałcone. Ofiary zabijano strzałem w tył głowy. Czaszki kilku trupów zostały rozbite ciężkimi przedmiotami. Kilka trupów miało pętle na szyjach. Większość ofiar bolszewickiego terroru w Winnicy to mężczyźni w wieku 30–40 lat. Dokumenty i zeznania świadków pozwoliły ustalić, że rozstrzeliwanie ofiar miało miejsce na terenie NKWD i w pobliskich garażach. W czasie rozstrzeliwania uruchamiano silniki samochodowe, które zagłuszały strzały. Ale i tak znaleźli się świadkowie, którzy słyszeli dźwięki pojedynczych strzałów.

Pomnik ofiar reżymu totalitarnie-komunistycznego 1930-1940 r. na cmentarzu w Winnicy (Fot. de.academic.ru)

***
Niedawno, dzięki zaangażowaniu mieszkańców Winnicy, odbyła się konferencja prasowa przygotowana z powodu obchodów 75–lecia Winnickiego Parku Kultury i Odpoczynku im. Gorkiego.

– Na całym świecie ludzie wiedzą, że ten winnicki park jest, po pierwsze – polskim katolickim cmentarzem, a po drugie – miejscem masowych mordów ofiar NKWD w 1937–1938 latach, – opowiada Sergiusz Swytko, deputowany do winnickiej rady obwodowej. Podczas okupacji niemieckiej w 1943 roku Niemcy odnaleźli 35 zbiorowych mogił, z których 14 rozkopano i podjęto próbę identyfikacji ciał. Oznacza to, że na terenie parku (wyłączywszy 15 hektarów byłego polskiego cmentarza) znajduje się 21 niezbadanych zbiorowych mogił ofiar zamordowanych przez komunistów. Według specjalistów, ilość ciał waha się od 2 do 5 tysięcy ciał. Celem utworzenia parku było zamaskowanie przez stalinowską władzę własnych zbrodni.

W 1944 roku postanowieniem winnickiej rady miejskiej na uporządkowanie parku z budżetu ZSRR wydzielono 10 tys. rubli, a w 1945 roku – 2 miliony 308 tys. rubli. Ogromne pieniądze w powojennych realiach. Wykorzystano je do zamaskowania masowych mogił ofiar represji.

Profesor historii Strukiewicz potwierdził, że Winnicki Park Centralny jest miejscem pochówku zakatowanych przez NKWD ludzi. Skrytykował obecne władze miasta za huczne świętowanie rocznicy utworzenia parku im. Gorkiego, który przez tyle lat był specjalnym obiektem NKWD. Były oficer KGB Wadim Witkowski jest specjalistą od archiwów służb specjalnych ZSRR. Dzisiaj jest dziennikarzem. Również potwierdza, że mogiły rozkopane przez Niemców w 1943, to tylko część z ogólnej ilości grobów. Ponoć w niemieckich dokumentach są wpisane wszystkie miejsca masowych mogił. Według Witkowskiego, organizacja imprezy rozrywkowej w miejscu, gdzie leżą tysiące zamordowanych ludzi jest absolutnie niemoralna.

Switłana Maczulska, jako 11-letnia dziewczynka mieszkała nieopodal parku. – Mój tata przypadkiem zobaczył jedną z takich mogił. Powiedział, że mogiła była tak głęboka, jak wiejska chata z kominem. Winnicki park leży na mogiłach, na krwi.

Deputowany winnickiej obwodowej rady Mykoła Zieliński: – Rozstrzelano moją babcię i dziadka. Są pochowani gdzieś w parku. Tych, kto ich rozstrzelał, już ukarał Bóg. Ale nie rozumiem, jak miejscowe władze mogą wydawać zarządzenia, o festynie na grobach naszych dziadków, ja tego nie rozumiem. Przecież Bóg wszystko widzi…

Jerzy Wójcicki
Współpraca: Igor Płachotniuk i Sebastian Reńca
Tekst ukazał się w nr 1 (173) 18–28 stycznia 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X