Pierwsze polskie pocztówki. Część 1 Pocztówka Nr 18. Ul. Grunwaldzka. Pocztówka z kolekcji Olega Hreczanyka

Pierwsze polskie pocztówki. Część 1

Pocztówki, o których będzie mowa, nie należą do wzorców filokartystyki. Są czarno-białe, mają okropne wykonanie drukarskie, rozmyte są po kątach. Obiekty, które przedstawiają, są dość znane. Tym nie mniej wśród hobbystów ta seria zajmuje miejsce szczególne, są to bowiem pierwsze pocztówki ze Stanisławowa z okresu międzywojennego.

Zagadkowy H.K.

Filokartyści to szczególni zbieracze pocztówek, którzy dzielą swe kolekcje na okres austriacki i polski. Zarówno pierwszy jak i drugi trwały mniej więcej tyle samo – po około dwudzieści lat. Proporcjonalnie w okresie austriackim wydrukowano ich około 90%. Te pocztówki wyróżniają się wysokim wykonaniem poligraficznym, są wspaniałe i przedstawiają interesujące widoki.

Polskie znacznie im ustępują. Przez ten dwudziestoletni okres nie wydano żadnej kolorowej serii, a i liczbą nakładów okres polski nie się wyróżniał. Dziś kolekcjonerzy zebrali około 120 międzywojennych pocztówek, tymczasem gdy z okresu austriackiego jest ich ponad tysiąc.

Polska wróciła do Stanisławowa 25 maja 1919 r. po powstaniu miejscowego podziemia i ewakuacji rządu ZURL. Nowe władze miały dość problemów – miasto po I wojnie światowej leżało w gruzach. Było nie do widokówek.

Jednak wszystko kiedyś się kończy i zjawiła się potrzeba w nowych pocztówkach. Dokładna data emisji pierwszej serii nie jest znana, ale znawcy twierdzą, że jest to pierwsza połowa lat 1920. Każda władza stara się podkreślić swe osiągnięcia, ale te pocztówki przedstawiają obiekty z minionych okresów. Do połowy lat 1920. w Rzeczypospolitej szalał wielki kryzys ekonomiczny. Nowych budowli w Stanisławowie nie wznoszono, więc nie było czym się chwalić. Ponadto większość pocztówek przeszła przez pocztę w latach 1920.

Filokartyści dotychczas nie określili, kto ukrywa się za literami H.K. Tylna strona pocztówki z cyfrowej biblioteki Polona.pl

Z wydawcą też nie wszystko jest jasne. Na odwrocie emisja jest podpisana: „Nakładem N. K. Stanisławów. Przedruk zabroniony”. Kto ukrywa się za tymi inicjałami, hobbyści i badacze wyjaśnić się nie udało. Żaden z austriackich wydawców pod te inicjały nie podpada.

Jest jeszcze jedna rzecz niewyjaśniona – dlaczego seria rozpoczyna się od Nr 18. Logicznie byłoby od Nr 1. Kolekcjoner Zenowij Żerebecki wysunął interesującą hipotezę – w przededniu I wojny światowej właściciel księgarni Roman Jasielski wydał serię pocztówek z widokami Stanisławowa. Liczyła ona 17 widoków. Prawdopodobnie następny wydawca zechciał kontynuować serię i zaczął emisję od Nr 18. Żerebecki również twierdzi, że w przedwojennym Stanisławowie istniało wydawnictwo niejakiego S. Klampfera, więc nie wykluczone, że już w wolnej Polsce jego syn kontynuował dzieło ojca.

Wszystkie pocztówki mają wspólną cechę – na froncie widoczny jest podpis, wykonany białą farbą, prawie odręcznie. Seria ta ma też ciągłą numerację, co ułatwia zadania kolekcjonerów.

Młodość ulicy Grunwaldzkiej

Pierwsza z tych 18 pocztówek podpisana jest „Stanisławów. Dyrekcja kolei”. Przedstawiona jest na niej trzypiętrowa kamienica, wybudowana w 1914 r., gdzie ta instytucja się mieściła. W 1935 r. została zlikwidowana i do tego wspaniałego gmachu przeniósł się Urząd wojewódzki, po którym w latach po II wojnie światowej ulokował się Obwodowy wydział partii.

Powiedzieć, że ul. Grunwaldzka jest zaniedbana, to nie powiedzieć nic. Na pierwszym planie widoczne są jakieś ogrody, ogrodzone krzywymi sztachetami. Przed Dyrekcją leżą zwały śmieci budowlanych – widocznie kolejowcy zabrali się do porządkowania terenu.

Za gmachem administracyjnym widoczna jest kamienica mieszkalna dla kolejowców, dalej ciągnęły się jakieś budy. Naprzeciwko kolejny ogród, gdzie przed II wojną światową wyrośnie blok dla wojskowych (Grunwaldzka 15).

W ogrodzie widoczna jest duża willa. Dziś w tym miejscu stoi współczesny pięciopiętrowy blok przy ul. Tołstoja 3. Zdjęcie przedstawia jednak elementy, pozwalające określić jego chronologiczne granice. Po prawej od willi na pocztówce jest puste miejsce. Dziś mieści się tu Klub kolejarzy, zaś kamienica została oddana do użytku w 1926 r. jako gmach Kolejowych związków zawodowych. Jeżeli przypuścimy, że ten gmach budowano co najmniej przez rok – to zdjęcie wykonano najpóźniej w 1925 r.

Pocztówka Nr 19. Ul. Piotra Skargi. Pocztówka z cyfrowej biblioteki Polona.pl

Gmach z plamą

Kolejna pocztówka – Nr 19 – posiada znak charakterystyczny. Resztę pocztówek podpisano białym kolorem. Ta jedyna posiada podpis w kolorze czarnym. Wyjaśnienie jest proste – dół zdjęcia jest jasny i biały napis byłby na nim niewidoczny.

Piotr Skarga był jezuitą, nadwornym kaznodzieją króla Zygmunta III, rektorem Uniwersytetu Wileńskiego, „ojcem chrzestnym” Unii Brzeskiej. Na jego cześć w 1912 r. nazwano wcześniejszą ulicę Zabłotowską. Nie ma w tym nic dziwnego, była to bowiem główna ulica wioski, na której terenach wyrósł Stanisławów. Dziś jest to początek ulicy Bazylianek, a na pierwszym planie widzimy kamienicę pod Nr 3. Jej fasadę dekoruje szyld „Apteka”, pomiędzy oknami na piętrze zamocowane są gwiazdy z licznymi promieniami. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem apteka nosiła nazwę „Pod gwiazdą” i działała od 1903 r. Dziś jest to najstarszy zakład farmaceutyczny w mieście.

Do gmachu z apteką przylega wspaniała austriacka kamienica, wybudowana w 1911 r. Na jej ścianie bocznej widzimy olbrzymią białą plamę, przypominającą talerz anteny satelitarnej. Możemy jedynie przypuścić, że jest to skaza negatywu, bo na austriackich pocztówkach tej kamienicy podobnej plamy nie ma.

Pocztówka Nr 20. Szkoła Hoffmanowej. Pocztówka z kolekcji Wołodymyra Szulepina

Wydeptane trawniki

Kolejna pocztówka przedstawia skrzyżowanie ulic Szopena i Wałowej. Mimo woli zjawia się pytanie, dlaczego wydawca przedstawił widoki okolic peryferyjnych, ignorując centrum. Może dlatego, że okolice dzisiejszego deptaku – słynna linia A-B, Rynek i przyległe uliczki były po wojnie zrujnowane przez ostrzał artyleryjski i nie odpowiadały standardom fotogeniczności. Aby nie przedstawiać ruin, fotograf obrał dzielnice, których nie dotknęła wojna.

Pocztówka podpisana jest jako „Szkoła Hoffmanowej”. W 1904 r. magistrat wybudował nową siedzibę szkoły żeńskiej – trzeciej w mieście. Nosiła ona nazwę Klementyny Hoffmanowej – polskiej pisarki z pierwszej połowy XIX w., piszącej opowiadania dla dzieci. Chociaż ta szkoła nie była największa w mieście, uczyło się tu około 700 dziewcząt.

Podczas I wojny światowej szkołę wykorzystywano jako szpital wojskowy. Po wojnie gmach odnowiono i umieszczono w nim szkołę siedmioklasową (przedtem kurs nauki obejmował cztery lata).

Pocztówka przedstawia też okres kryzysu finansowego – w czasach austriackich skwer Wału z licznymi klombami był popularnym miejscem rekreacyjnym. Na pocztówce nie widzimy żadnych kwiatów – jedynie wydeptane trawniki. Na drzewach jest pełno liści, więc jest to ciepła pora roku. Widocznie do spraw upiększenia miasta Magistrat jeszcze nie miał głowy.

Pocztówka Nr 21. Ul. 3 Maja. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Kamienica pana Leona

Numer tej pocztówki jest niewyraźny, ale przy dobrych chęciach możemy odczytać liczbę „21”. Jest to ulica 3 Maja, dzisiejsza Hruszewskiego. Chodnikiem idzie kobieta, ubrana według mody lat dwudziestych. Od strony wałów widać coś niewyraźnego – ni to klomb, ni to kupa gnoju. Jakość pocztówki nie pozwala na dokładne rozeznanie.

Fotograf specjalnie obrał nieparzystą stronę ulicy, która była bardziej monumentalna. Naprzeciwko stały zaniedbane parterowe chaty z połowy XIX w., które mogły beznadziejnie zepsuć ujęcie.

Potężna kamienica na pierwszym planie należała do zamożnej rodziny żydowskiej Waingartenów. Bracia byli właścicielami cegielni, mieli własne biuro budowlane – więc i pieniędzy mieli w bród. Gmach na zdjęciu wystawiono w 1906 r. i należał on do Leona Waingartena. Rzecz jasna, był on dla jego rodziny za duży, więc resztę mieszkań wynajmowano lokatorom.

Dziś na tej ulicy prawie nic się nie zmieniło – jedynie zaasfaltowano jezdnię.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 7 (443), 16 – 29 kwietnia 2024

X