Parafiada miłości w Dolinie

Parafiada miłości w Dolinie

– Proszę przyjść w niedzielę do kościoła, na kilka dni przed Spasem (święto w kalendarzu wschodnim – red.) – mówi do mnie ks. Krzysztof. Zrozumiałem, że mogę być na nabożeństwie w cerkwi prawosławnej, poświęcić zioła, poczym pojechać do Doliny. Gdy podjechałem do kościoła w Starej Dolinie, rozpoczęła się msza św. Zadziwiła mnie wielka liczba dzieci i młodzieży w polskich i ukraińskich strojach ludowych.

Mszę odprawiano w intencji dzieci i młodzieży, ich sukcesów artystycznych i osiągnięć sportowych. Dołączyłem do modlitw. Pod sklepieniem polskiego kościoła brzmiały moje i nie tylko moje ukraińskie modlitwy, przeplatały się z polskimi i płynęły do Boga. W trakcie homilii ks. Krzysztofa Panasowca okazało się, że trafiłem na otwarcie parafiady archidiecezji lwowskiej. Wówczas nie wiedziałem jeszcze jak wygląda taka impreza. Po nabożeństwie uroczyście rozpalono ogień parafiady i poświęcono nagrody – puchary i medale dla uczestników. Ks. Krzysztof poświecił też owoce przyniesione do kościoła. Po mszy podszedłem do księdza, ale zdążył jedynie powiedzieć: „Przyglądaj się, później porozmawiamy” i pośpieszył na rozpoczęcie koncertu otwierającego imprezę. Po raz pierwszy w naszej długiej znajomości ujrzałem go jako wspaniałego konferansjera i solistę, a nawet tancerza. Dzięki polskiemu księdzu tego dnia wysłuchałem tyle piosenek i obejrzałem tyle tańców, ile nasze programy telewizyjne nie emitują w ciągu całego roku.

Poświęcenia nagród dokonali abp Mieczysław Mokrzycki i ks. Krzysztof Panasowiec (Fot. Konstanty Czawaga)Rozmowa z księdzem nie doszła do skutku – był na tyle zajęty, że nie wypadało mi odrywać go od zajęć. Po koncercie miał na głowie obiad dla dzieci i gości, przygotowania do zawodów sportowych. Ks. Krzysztof biegał, pilnował czy wszyscy są najedzeni, a czy sam zdążył coś zjeść – nie widziałem. Pełen radości, z wielką energią i zapałem zabierał się do każdego wydarzenia.

– Tak będzie kilka dni. Ty obserwuj, a potem pogadamy, za tydzień – mówił do mnie i biegł dalej, bo czekały na niego obowiązki głównego sędziego igrzysk. Podczas naszego kolejnego spotkania ksiądz Krzysztof Panasowiec nie był sam. Wraz z nim byli ksiądz Tomasz Olczak, wiceprzewodniczący zarządu Stowarzyszenia Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza i pani Maria Kujel, kierowniczka programów parafiady na terenie byłego ZSRR. Od nich dowiedziałem się o działalności Stowarzyszenia. Opowiedzieli mi o uczestnikach z Doliny, którzy na 24 Warszawskiej Parafiadzie zdobyli 33 medale. Podzielili się ze mną historią i zasadami działalności Stowarzyszenia.

Twórcą Parafiady jest ojciec Józef Joniec ze zgromadzenia Pijarów. Zakon ma 400-letnie tradycje edukacyjne. W 1617 roku św. Józef Kalasanty (Kalasancjusz) tworzy zgromadzenie pijarów, na terenach Rzeczypospolitej pojawili się w 1642 roku. Zakładali szkoły, które z sukcesem konkurowały z kolegiami jezuitów, szczególnie po reformie Stanisława Konarskiego z 1754 roku. Na wschodzie Rzeczpospolitej mieli szkoły w Chełmie, Złoczowie, Lwowie i Międzyrzeczu. Dbali o wszechstronny rozwój człowieka od lat najmłodszych. Współczesne metody nauczania młodzieży sięgają swymi korzeniami do stuletnich tradycji pijarów i nadal kultywowane są w ich szkołach. Działalność ojców pijarów jest odpowiedzią na dzisiejsze potrzeby społeczeństwa.

Fot. Konstanty CzawagaStowarzyszenie Parafiada powstało w 1992 roku. Imprezy, które organizuje sprzyjają kształtowaniu młodzieży, szczególnie z rodzin patologicznych, potrzebujących pomocy. Stowarzyszenie zainicjowało i prowadzi liczne akcje w szkołach, klubach sportowych, domach dziecka, centrach społecznych – zawsze na bazie kontaktów z parafią. Szeroko zakrojona działalność pozwala na umacnianie stosunków pomiędzy młodymi ludźmi i budowanie poczucia odpowiedzialności za parafię i społeczeństwo.

Podstawą działalności Stowarzyszenia Parafiada jest organizacja dorocznej międzynarodowej dziecięcej i młodzieżowej parafiady. Opracowano program „Ruch kształtuje rozum, serce i ciało”, który przewiduje udział w nabożeństwach, zdobywanie wiedzy biblijnej, udział w imprezach artystycznych i w zawodach sportowych. Ale podstawową zasadą jest wychowanie w miłości do bliźniego, pomoc innym i umiejętność cieszenia się z sukcesów kolegów.

Fot. Konstanty CzawagaStowarzyszenie Parafiada ma też program polonijny. W IV Parafiadze w Dolinie udział wzięło około 300 dzieci i młodzieży z Bolechowa, Kałusza, Doliny, Drohobycza, Halicza, Tysowca, Żółkwi, Rohatyna, Tarnopola, Sokala, Iwano-Frankiwska (Stanisławowa), Obołonia, Kołomyi, Rawy Ruskiej, Lwowa, Małej Turii, Sambora, Brodów, Mościsk, Bóbrki, Złoczowa i Kamionki Buskiej (Strumiłowej).

Uczestnicy rywalizowali ze sobą w różnych dyscyplinach: lekkoatletycznych, tenisie stołowym, szachach, warcabach, piłce nożnej, ręcznej i siatkówce. W dziale kulturalno-edukacyjnym 70 dzieci brało udział w konkursach z wiedzy o Biblii, plastycznym, wokalnych (w programie polskie i ukraińskie piosenki religijne i popularne) i w konkursie teatralnym. Program kościelny obejmował udział w nabożeństwach, spotkania z przedstawicielami Kościoła rzymskokatolickiego i Cerkwi greckokatolickiej. Oprócz zawodów sportowych młodzież zwiedzała Dolinę, klasztor hoszowski, skały Dobosza, wypoczywała nad rzeką, brała udział w obchodach Święta Niepodległości i dniach miasta.

Dzieciom błogosławi abp Mieczysław Mokrzycki (Fot. Konstanty Czawaga)Siedzimy w zacisznym pokoju na plebanii i rozmawiamy z ks. Krzysztofem o podsumowaniu Parafiady. Nie jest to wywiad, lecz zwykła rozmowa ludzi, którzy zajmują się wychowaniem i nauczaniem dzieci – polskiego księdza i ukraińskiego nauczyciela. Mamy podobne poglądy na wychowanie młodzieży. Wierzymy obaj w rolę kościoła i szkoły w kształtowaniu mądrych, silnych i prawych obywateli. Jak podkreśla ks. Krzysztof, w tym procesie najważniejsze nie są pieniądze, które wszyscy chcą otrzymywać za swą pracę, ale oddanie swemu powołaniu. Rolę kapłanów widzi jako jedną z podstawowych, bo to nie tylko msze św., wesela, pogrzeby i chrzciny, a stała praca ze swymi parafianami. Kaplan jest nie tylko pasterzem, który odpowiada przed Bogiem za powierzonych mu ludzi. „Najprościej jest złożyć ręce, usiąść na kanapie, a jeszcze lepiej położyć się” – uśmiecha się ksiądz Krzysztof. Najważniejszym problemem na Ukrainie, jak uważa ksiądz, jest brak jedności wśród cerkwi ukraińskich, brak ich współpracy i wielka konkurencja pomiędzy nimi o dusze parafian. W tej wojnie nigdy nie będzie absolutnych zwycięzców, a jedynie straty.


 W naszych rękach przyszłość młodzieży (Fot. Konstanty Czawaga)Problemem szkolnictwa zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce jest brak funduszy, szczególnie na zajęcia ponadprogramowe i pozaszkolne. Dzieci i młodzież muszą gdzieś wyładowywać energię, jeżeli nie zrobią tego w trakcie zajęć sportowych czy artystycznych, to znajdą swoje miejsce w ugrupowaniach przestępczych, przy wódce i narkotykach. Poziom przestępczości nie zniży większa ilość milicjantów, a zapobieganie tworzenia warunków powstania przestępczości. Ustalamy, że powinniśmy już zacząć przygotowywać drużyny na parafiadę w następnym roku. Impreza jest podsumowaniem wielkiej i ciężkiej pracy w ciągu roku. Podobne parafiady można robić w każdej parafii i nie potrzebne są na to duże pieniądze: dzieci nie trzeba nigdzie wozić, zjeść mogą u siebie w domu, a zawody odbywają się na szkolnym boisku – dzieli się przemyśleniami ks. Krzysztof.

Żegnam się z księdzem na podwórzu plebanii. Życzę mu zdrowia i pomyślności w jego działalności. Uśmiechając się do siebie myślę, czy wizerunek złego księdza-katolika, który jedynie usiłuje zaciągnąć w swoje sieci każdego Ukraińca obrządku wschodniego, narzucony i nadal pokutujący, odpowiada wizerunkowi księdza z Doliny?

Dmytro Wesołowski
Tekst ukazał się w nr 16 (188) 30 sierpnia – 16 września 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X