Papież na maszt domena publiczna/wikipedia.org/ Jeffrey Bruno from New York City, United States

Papież na maszt

Arnold Mostowicz, redaktor naczelny czasopisma „Szpilki”, sześćdziesiąt lat temu przekonywał, że „W historii naszego piśmiennictwa satyra występuje jako rodzaj twórczości zawsze zaangażowanej we wszelakie skomplikowane spory religijne, społeczne czy polityczne” i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Może tylko rolę prześmiewczych komentarzy do rzeczywistości przejęły obecnie w dużej mierze internetowe memy. Nie dziwi więc, że stały się one sposobem na wyrażenie oburzenia słowami papieża Franciszka, który w wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji wezwał Ukraińców do poddania się, a przynajmniej tak jego przekaz został zinterpretowany.

„Silniejszy jest ten, kto widzi sytuację, kto myśli o narodzie, kto ma odwagę białej flagi, by negocjować. Dzisiaj można negocjować przy pomocy potęg międzynarodowych” – mówił Franciszek i dodał, że gdy „sprawy nie idą dobrze” trzeba myśleć o tym „iloma zabitymi to się skończy”. Przypomniał, że Turcja i inne kraje zaoferowały pośrednictwo w rozmowach między Kijowem i Moskwą, które jego zdaniem należy podjąć, zanim sytuacja się pogorszy. Szef biura prasowego Watykanu Matteo Bruni pospieszył co prawda z wyjaśnieniami, że symbol białej flagi został niejako narzucony przez prowadzącego rozmowę dziennikarza, a papież optuje po prostu za „stworzeniem warunków dla rozwiązania dyplomatycznego w dążeniu do sprawiedliwego i trwałego pokoju”, ale przekaz, który odczytał świat, jest zupełnie inny. Być może gdyby była to pierwsza tego rodzaju „wpadka” Franciszka, to byłaby inaczej przyjęta. Niestety, wypowiedzi uznawane za prorosyjskie stały się symbolem tego pontyfikatu.

Rosjanie sami zresztą zadbali, by chociażby spotkanie papieża z patriarchą Cyrylem na Kubie w 2016 roku było postrzegane jako krok w kierunku zabezpieczenia moskiewskich interesów na Bliskim Wschodzie. Ostentacyjną wydawała się też wizyta Franciszka w ambasadzie rosyjskiej dzień po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny, 25 lutego 2022 roku. Pikanterii temu wydarzeniu dodawał fakt, że odbyła się po tym, jak odwołano papieskie nabożeństwa, co tłumaczono kontuzją duchownego. Co więcej, było to „bezprecedensowe odejście od protokołu dyplomatycznego”. Dotychczas to ambasadorzy spotykali się z papieżem w Watykanie, na jego wyraźne zaproszenie.

Od 2022 roku papież Franciszek był także krytykowany przez wiernych za swoją zachowawczość, unikanie słowa „wojna”, ale przede wszystkim za symetryzm i niechęć do jednoznacznego wskazania winnego konfliktu i śmierci w Ukrainie. Niepokój o to, na ile jego postawa jest wprost inspirowana przez Kreml, podsyciła rozmowa Franciszka z Cyrylem, do której doszło 16 marca 2022 roku. Jak donosiły media, prawosławny przywódca cerkiewny „sprostował” wówczas doniesienia zachodnich mediów dotyczące Ukrainy i „objaśniał” tło wojny. Trudno zakładać, że zrobił to z innej, niż rosyjska perspektywy.

Stojący na czele Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych Patriarchatu Moskiewskiego metropolita Hilarion informował, że patriarcha „szczególnie skupił się na wydarzeniach w Odessie, które wywołały masowe niezadowolenie wśród ludności rosyjskojęzycznej i sprowokowały z kolei wydarzenia w Donbasie”. To, że Hilarion podkreślał bardzo przyjazną, braterską atmosferę spotkania i brak rozbieżności między obu hierarchami, przez wielu zostało odczytane nie jako tradycyjne w takiej sytuacji, kurtuazyjne słowa, a sygnał, że Franciszek przyjął rosyjską perspektywę. I nie pomogło tu zapewnienie, że „być może strony pozostały przy swoich poglądach”. „Być może” zabrzmiało zbyt dwuznacznie.

Po sześciu miesiącach wojny przeciwko Ukrainie papież wyraził nadzieję na jej szybkie zakończenie i przypomniał, że płacą za nią życiem niewinni ludzie. Ale równocześnie wspomniał, że myśli o Darii Duginie, „biednej dziewczynie, która została wysadzona w powietrze przez bombę”. Postawił w ten sposób znak równości między ginącymi w rosyjskich atakach tysiącami cywili, wśród nich niemowlętami, kilkuletnimi dziećmi, starszymi osobami, a jawnie antyukraińską w swoich poglądach propagandystką.

Wizerunku papieża nie poprawiło nazwanie Cyryla „ministrantem Putina”, za co zresztą Rosyjska Cerkiew Prawosławna skarciła Franciszka mówiąc o „użyciu niewłaściwego tonu”, ponadto ostrzegła, że „takie uwagi zaszkodzą dialogowi między Kościołami”. Ponownie „naraził się” na krytykę Rosjan nazywając w listopadzie 2022 roku Czeczenów i Buriatów „najbardziej okrutnymi” uczestnikami wojny. Ustosunkowała się do tej wypowiedzi Maria Zacharowa mówiąc, że słowa te „nie są już rusofobią, są wypaczeniem, nawet nie wiem na jakim poziomie”.

Franciszek potrafił jednak „zrównoważyć” takie opinie. W wywiadach dla jezuickiego magazynu La Civilta Cattolica i włoskiej gazety Corriere della Sera sugerował, że wojna w Ukrainie jest konsekwencją „szczekania NATO pod bramą Rosji”. Snuł też rozważania, czy sojusznicy powinni wspierać zbrojnie Ukrainę, bo być może „gniew Putina” ułatwiła postawa Zachodu.

Podczas wideokonferencji zorganizowanej 25 sierpnia 2023 roku papież zwrócił się do młodych rosyjskich katolików wspominając o carach Piotrze I i Katarzynie II, którzy przyczynili się do rozszerzenia terytorium Rosji. Dodał też, że młodzież jest spadkobiercą „wielkiego imperium rosyjskiego”, co zostało odebrane jako pochwała rządów Putina, uważającego się za kontynuatora wielowiekowych imperialnych tradycji, „poszerzającego” granice państwa kosztem Ukrainy.

Emocji nie uspokoiły zapewnienia Nuncjatury Apostolskiej w Kijowie, że „papież Franciszek nigdy nie popierał idei imperialistycznych. Jest on zagorzałym przeciwnikiem i krytykiem wszelkich form imperializmu lub kolonializmu”. Do tego Kreml niezwłocznie pochwalił papieża za znajomość historii Rosji, podczas gdy ukraińscy biskupi mówili o bólu, cierpieniu i „pewnym rozczarowaniu narodu ukraińskiego” takimi słowami. A tłumaczenie głowy Watykanu, że miał on coś innego na myśli, niż powiedział, nie zmieniło tego, że rosyjska propaganda wykorzystała tę wypowiedź „do usprawiedliwiania i wspierania morderczej ideologii”, jak oceniła strona ukraińska.

Jakkolwiek wstyd byłoby, gdyby papież nie tylko nie znał historii, ale też nie orientował się w bieżącej polityce, to znaleźliśmy się w takim momencie, w którym wiele osób chciałoby wręcz zrzucić odpowiedzialność za te wszystkie wypowiedzi na ignorancję Franciszka. Byłaby „mniejszym złem”, niż rusofilia głowy Kościoła rzymskokatolickiego czy potwierdzenie słuszności przypuszczeń, że polityka Watykanu jest skutkiem bliskich kontaktów z doświadczoną agenturą rosyjską. Doradca szefa gabinetu prezydenta Ukrainy Michaił Podolak wprost nazwał papieża „instrumentem rosyjskiej propagandy”, a podejrzenia te potęguje Dmitrij Pieskow, który twierdzi, że „Papież zna rosyjską historię i to bardzo dobrze”.

Obecnie nie są zaskoczeniem krytyczne wypowiedzi pod adresem głowy Kościoła rzymskokatolickiego wyrażające przekonanie, że Watykan nie powinien wzywać Ukrainy do poddania się. Jeśli już miałby do kogoś apelować o zaprzestanie walki to do Rosji, bo to ona jest agresorem i powinna ustąpić z granic państwa ukraińskiego, wycofać swoje wojska z Donbasu i okupowanego Krymu. W reakcji na wystąpienie papieża pojawiły się obrazki przedstawiające Franciszka z dwugłowym orłem na piersiach, opatrzone cyrylicą lub charakterystyczną dla rosyjskich wojsk literą „z” czy kolorami flagi Rosji. Do wyobraźni przemawia rysunek papieża wciąganego na maszt przez Ukraińców jako biała flaga i mówiącego do ukrzyżowanego Jezusa, że sprowokował swoich oprawców.

„Kościół powinien być wśród ludzi” – powiedział Wołodymyr Zełenski odnosząc się do słów o białej fladze. Podziękował przy tym „każdemu ukraińskiemu kapelanowi, który jest w armii, w Siłach Obronnych. Oni są na pierwszej linii frontu. Chronią życie i ludzkość. Wspierają nas modlitwą, rozmową i czynami. Tym właśnie jest Kościół” stwierdził dodając, że nie ma go „dwa i pół tysiąca kilometrów stąd”, gdzie chce „wirtualnie pośredniczyć między kimś, kto chce żyć, a kimś, kto chce cię zniszczyć”.

Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski zaproponował, by „dla równowagi” nakłonić Putina, „aby miał odwagę wycofać swoją armię z Ukrainy”. To sprawi, że „Pokój nadejdzie natychmiast, bez konieczności negocjacji”. Z kolei prezydent Łotwy Edgars Rinkiewicz oświadczył, że „Nie należy kapitulować przed złem, trzeba z nim walczyć i pokonać je, aby zło podniosło białą flagę i skapitulowało”.

Co prawda sam Franciszek w maju 2023 roku stwierdził, że Watykan „jest zaangażowany w tajną misję pokojową” w Ukrainie, co potwierdzono w Moskwie, a ambasador Rosji przy Watykanie Iwan Sołtanowski zadeklarował, że Rosja z zadowoleniem odnosi się do papieskich inicjatyw mających na celu osiągnięcie pokoju. Problem w tym, że śladów tych działań do dziś nie widać. Za to 11 marca Kreml ustami Pieskowa przypomniał, że jest gotów „do rozmów w celu rozwiązania kryzysu w Ukrainie”, jak eufemistycznie określa wojnę. Dodał przy tym, że niestety takie oświadczenia „spotkały się ostatnio z absolutnie surowym zaprzeczeniem reżimu w Kijowie i nie pozwalają na prowadzenie jakichkolwiek negocjacji”.

Natomiast rzeczniczka MSZ Federacji Rosyjskiej słowa Franciszka zinterpretowała jako wezwanie Zachodu, „aby odłożył na bok swoje ambicje i przyznał, że popełnił błąd” wykorzystując Ukrainę jako narzędzie do „osłabienia Rosji”. Zacharowa zapewniła przy tym, że jej kraj nigdy nie blokował negocjacji w sprawie zakończenia wojny.

*

Dziś dwie trzecie katolików mieszka poza Zachodem, który konsekwentnie się laicyzuje. Proporcje te z biegiem lat będą się zmieniać na korzyść Afryki czy chociażby Indii. Rocznik statystyczny Kościoła za rok 2021 podaje, że liczba ochrzczonych katolików wzrosła o 1,3%, z czego w Afryce przybyło o 3,1%, w Azji i obu Amerykach odnotowano wzrost o około 1%. W Europie sytuacja pozostała bez zmian. Być może dlatego papież patrząc w przyszłość niezbyt przejmuje się starym kontynentem i bardziej interesuje go polityka państwa watykańskiego wobec obszarów, którym, niestety, bliżej jest do Moskwy. Nie próbuje im nawet dać sygnału, że należy zrobić wszystko, by zagwarantować pokój Ukrainie, przekonać Rosję do zakończenia wojny i ustępstw, przemilcza sytuację katolików nad Dnieprem i zniszczone ukraińskie kościoły. Niewykluczone, że z jego perspektywy jest to uzasadnione działanie, ale na pewno nie tego oczekuje świat od człowieka stojącego na czele instytucji mającej kierować się miłością. Tłumaczenia, że papież nie jest nieomylny, nie są przekonujące, gdy w grę wchodzi ludzkie życie.

Agnieszka Sawicz

Tekst ukazał się w nr 5 (441), 15 – 25 marca 2024

Prof. dr hab. Agnieszka Sawicz pracuje na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a z Kurierem Galicyjskim współpracuje od 2009 r. Zajmuje się historią współczesnej Ukrainy, polityką rosyjską i z pasją śledzi wszelkie fałszywe informacje. Lubi irlandzką muzykę, gorzką czekoladę i górskie wyprawy. Od 2013 r. jest też etatową wiedźmą, autorką ukazujących się w wirtualnej przestrzeni „Zapisków Wiedźmy”.

X