Ostatnie chwile Marii Konopnickiej we Lwowie

Ostatnie chwile Marii Konopnickiej we Lwowie

Sejm RP ustanowił rok 2022 Rokiem Marii Konopnickiej. Ostatnie chwile swego życia wielka poetka spędziła we Lwowie i tu zmarła 8 października 1910 r. Przypomnijmy sobie jej ostatnie dni, opisywane w prasie z tego okresu.

„Nowości Literackie” donosiły w wiadomościach za „Kurierem Warszawskim”:

15 września – Marja Konopnicka wyruszyła z Żarnowca w swą sześciogodzinną podróż do Lwowa. W stolicy Galicji stan jej zdrowia znacznie się pogorszył. 2 października z hotelu przeniesiono ją do dorożki i zawieziono do sanatorium Kiselki. W liście do córki Zofii poetka napisała, iż ma mocno spuchnięte nogi, a także obrzękniętą twarz i że pisanie przychodzi jej z trudem: – Zdaje się, kochana Zosiu, że koniec się zbliża. Lekarz polecił mi zawiadomić was o tym.

Lwów, 5-go października. – Stan zdrowia Marji Konopnickiej pogorszył się bardzo. Lekarze obawiają się katastrofy. Przyjechała córka wielkiej poetki, p. Laura Pytlińska, artystka teatru Wielkiego z Warszawy.

7 października do umierającej matki przyjechali synowie. Córka Zofia, nim dojechała z głębi Rosji, było za późno

Następnego dnia na pierwszej stronie „Kuriera Lwowskiego” grubą czcionką podano:

„Lwów, 8-go października. – Marja Konopnicka zmarła dzisiaj o godz. 5 i pół zrana”.

I dodano krótki, lecz bardzo treściwy artykuł o zmarłej, charakteryzujący jej działalność:

Literaturze polskiej stała się krzywda nowa, krzywda wielka, krzywda nieopłakana. Pękły struny na harfie, której głos brzmiał pełnym, doskonałym dźwiękiem pieśni natchnionej, poczętej z miłości ziemi i człowieka, dojrzałej w bólu, wykołysanej przez niedolę narodu.

Zakład wodoleczniczy Kisielki na Zamarstynowie, miejsce skonu śp. Konopnickiej, Nowości Ilustrowane

Umarła Marja Konopnicka. Jasny, gorejący płomień jej ducha zaćmił podmuch śmierci, która przedwcześnie stanęła u wezgłowia poetki. Niezłomne, żelazne prawo natury położyło pieczęć milczenia na jej ustach, odebrało im cudotwórczą moc zapalania serc ludzkich słowom, które jak błyskawica, rozcinało mrok dni dzisiejszych i oczom, spragnionym światła ukazywało jutrznię słoneczną na horyzoncie.

W ciężkiej żałobie piszemy te słowa i w ciężką żałobę pogrąży się cała Polska na wieść o agonii Wielkiej Przewodniczki narodu.

Wyprowadzenie zwłok śp. Konopnickiej z Zakładu Kisielki, Nowości Ilustrowane

W smutku też pochylamy się nad Jej trumną i w smutku kładziemy pierwszą garść kwiatów wspomnienia u stóp tej trumny, w której spoczęły doczesne szczątki nieśmiertelnej chwały obywatelki, natchnionej wieszczki i szczodrej rozdawczyni nadziei i wiary w zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości.

Niech odpoczywa w pokoju po trudach i pracy żywota, który był wierną służbą Ojczyźnie i sztuce – umiłowanym głęboko, rozumnie, szlachetnie.

11 października 1910 r. w dzień pogrzebu ustała praca w warsztatach polskich i szkołach, każdy śpieszył złożyć ostatni hołd i posługę wieszczce narodowej. Tysięczne tłumy zaległy ulice i place. O godzinie pół do trzeciej po ustawieniu trumny na katafalku w głównej nawie kościoła bernardyńskiego rozpoczęły się egzekwie żałobne; w kościele zjawili się: namiestnik dr Bobrzyński, marszałek hr. Badeni, grono posłów sejmowych z L. hr. Pinińskim na czele.

Przewiezienie zwłok śp. Konopnickiej z sanatorium Kisielki do krypty oo. Bernardynów, Nowości Ilustrowane

Dopiero dnia 22 października w „Nowościach Ilustrowanych” (tygodnik) przedstawiono wzruszającą relację z pogrzebu poetki:

Pogrzeb ś. p. Konopnickiej

Takiego pogrzebu, jak złożenie do grobu zwłok wielkiej naszej poetki, Lwów dawno nie widział. Było to manifestacyjne złączenie się wszystkich stanów i narodowości, które przybyły w tysiącznych rzeszach, aby oddać ostatni hołd i posługę Tej, która Miłością swą cały naród złączyć pragnęła.

Już przed drugą popołudniu zebrały się ogromne tłumy przed kościołem Bernardynów. Młodzież szkolna i straż pożarna uformowały szpaler wokół kirem obitej mównicy. Punktualnie o wpół do trzeciej otwarto główne drzwi kościoła, a rodzina, przedstawiciele władz i delegacye udali się do wnętrza, gdzie prowincyał oo. Bernardynów Norbert Golichowski, w otoczeniu kleru zakonnego odprawił egzekwie.

Po przyniesieniu trumny chór „Lutni” odśpiewał „Pieśń żałobną” Rutkowskiego, a wokół mównicy ustawili się uczestnicy pogrzebu. Nie brakło między nimi i przedstawicieli instytucji ruskich. Szczególnie licznie reprezentowany był świat artystyczny i literacki.

Zgon wielkiej Poetki; śp. Konopnicka na marach pośmiertnych, Nowości Ilustrowane

Nieprzejrzane fale ludności w potokach cudnego, jesiennego słońca i opadających liści drzew skweru. Pierwszym mówcą był wiceprezydent miasta dr. Tadeusz Rutowski, który podniósłszy w krótkiem, serdecznem przemówieniu jej znaczenie, jako poetki i obywatelki, pożegnał ją imieniem stolicy. „Zaniesiem ją tam do mogiły na ziemi lwowskiej, a powitają ją tam bratnie duchy: Goszczyński, Grottger, Bartusówna i tylu innych. A pójdzie za tobą nie tylko nasz ból, ale i żal bratniego narodu ruskiego, który odczuł również stratę ciebie”.

Wśród bicia dzwonów ruszył olbrzymi kondukt, liczący kilkadziesiąt tysięcy głów, na cmentarz Łyczakowski. Na ulicach, któremi przechodził, płonęły latarnie, okryte kirem. Otwierała go kapela Czwartaków, następowały delegacye zakładów, instytucyi, stowarzyszeń i młodzież. W pochodzie niesiono kilkadziesiąt wieńców, pokryte nimi były także dwa rydwany żałobne. Za karawanem, zaprzężonym w trzy pary koni, postępowała najbliższa rodzina, synowie i córki. Szli obaj synowie Konopnickiej, prowadząc swe siostry pp. Mickiewiczową i Pytlińską-Zawiejską, pp. Królikowscy, dalej reprezentacye kraju i miasta, senat uniwersytecki i nieprzejrzane tłumy publiczności.

U wrót cmentarnych młodzież akademicka wzięła trumnę na ramiona i poniosła ją do tymczasowego miejsca spoczynku: do grobowca śp. prezydenta miasta, Michalskiego. Tu, po odprawieniu przez duchowieństwo modłów żałobnych przemówił pierwszy Jan Kasprowicz. Znakomity poeta scharakteryzował świetnie twórczość Konopnickiej, zakończywszy piękne to przemówienie słowami: „W tymczasowym ponoć składamy cię grobie. Ale czy tu do snu wiecznego twa ziemska ułoży się powłoka, duch twój pozostanie między nami, dopóki żywi będziemy. A żywi będziemy, gdyż nie umiera naród, który z łona swego takich jak ty wydaje bojowników. Jedynem, odpowiedniem miejscem, w którem zwłoki wielkiej poetki spocząć powinny na wieczny spoczynek, są Groby Zasłużonych na Skałce”.

Po nim przemawiali pp.: poseł Bojko, dr. Zofia Golińska-Daszyńska, A. Neumanowa, poseł Hudec, akademik Gluziński, Soblówna, Rattinger i A. Zagórski.

Mrok już ogarnął cmentarz. Zapalono pochodnie. W blaskach ich krwawych spuszczono trumnę do grobu na długi sen. Raptem tłum zaintonował Anioł Pański, potem Chorał, Boże coś Polskę i Pieśń Legionów. W takt tych pieśni, huczących daleko po cmentarzu Łyczakowskim, rozchodzono się powoli do domów, a tam na świeżej mogile konały w chłodzie jesiennym stosy kwiatów, wieńców – ostatnich, jakie kornie rzucono pod stopy wielkiej pieśniarki.

Pokój w sanatorium Kisielki, gdzie zmarła śp. Konopnicka, Nowości Ilustrowane

Niestety podniosłość ceremonii zakłócił zakaz arcybiskupa Bilczewskiego, który prasa relacjonowała:

Zapowiedziany udział duchowieństwa w organizacji pogrzebu i mowa biskupa Bandurskiego zostały odwołane. Zakaz arcybiskupa był skutkiem tego, iż w kołach klerykalnych zwrócono uwagę, iż Konopnicka nie była prawowierną katoliczką. Zakaz ogłosił arcybiskup Bilczewski. Skutkiem tego i biskup Bandurski odmówił udziału w pogrzebie. (…)

Kilka lat po śmierci Marii Konopnickiej trumnę z jej ciałem przeniesiono do nowego grobu na cmentarzu Łyczakowskim, ufundowanego przez kobiety Polonii amerykańskiej. Popiersie nagrobne wykonała Luna Drexlerówna. Na cokole wyryto fragment wiersza poetki:

Proście wy Boga o takie mogiły,
Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości,
Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły
Na dzień przyszłości…

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 19 (407), 18 – 31 października 2022

X