Ostatni sekret namiestnika Galicji Leona hr. Pinińskiego. Część 3 Galicyjska Kasa Oszczędności

Ostatni sekret namiestnika Galicji Leona hr. Pinińskiego. Część 3

W latach pełnienia przez Leona Pinińskiego urzędu namiestnika, opinia publiczna była wzburzona również wielu innymi wydarzeniami, m.in. w sferze politycznej i finansowej. Jednym z takich wydarzeń było ujawnienie w styczniu 1899 roku nadużyć w Galicyjskiej Kasie Oszczędności (GKO), największej galicyjskiej instytucji finansowej. W prasie galicyjskiej oskarżenie głównych figurantów i proces sądowy nad nimi w październiku – listopadzie tegoż roku dostał nazwę „procesu o miliony”.

Głównymi „bohaterami” tego procesu byli: dyrektor GKO Franciszek Zima i inżynier Stanisław Szczepanowski, przedsiębiorca, „król polskiej nafty”, poseł do parlamentu wiedeńskiego. Śledztwu i procesowi towarzyszyły liczne sekrety, plotki, intrygi. W trakcie śledztwa w więzieniu tajemniczo zmarł (został otruty) dyrektor Franciszek Zima. Stanisław Szczepanowski dostał zawału serca i z trudem świadczył przed trybunałem, rok później zmarł w wieku 54 lat.

Franciszek Zima

Dyrektor Franciszek Zima przez wiele lat bez kontroli zarządzał finansami GKO. Dziwnym zbiegiem okoliczności, na nieprawidłowości i nadużycia w działalności GKO, fałszowanie bilansów i weksli, udzielanie bardzo wysokich kredytów bez pokrycia, przez lata nikt w Namiestnictwie nie zwracał uwagi i nie kontrolował rzeczywistego stanu wykorzystywania kapitału. W styczniu 1899 roku wybuchł skandal, kiedy ujawniono ogromne długi Szczepanowskiego oraz jego faktyczną niewypłacalność i bankructwo jego przedsiębiorstw. Zima podał się do dymisji, w lutym 1899 roku został aresztowany i osadzony w śledczym więzieniu. We Lwowie wybuchła panika, tysiące drobnych właścicieli książeczek wkładowych rzuciły się po odbiór w Kasie swoich pieniędzy.  Pod gmachem GKO zebrały się tłumy właścicieli wkładów, „prawie wyłącznie Żydzi”. „Kurier Lwowski” donosił, że „8 lutego szturmowano GKO z taką siłą, że po chwili drzwi zatarasować musiano i policja z trudem utrzymywała porządek”. Długi tylko Stanisława Szczepanowskiego wynosiły ponad pięć milionów złr., zaś fundusz rezerwowy Kasy stanowił tylko około 4 mln złr. Zaistniał stan niewypłacalności. „Katastrofa wstrząsnęła całą Galicją, zatamowała obrót, przemysł i handel, wywołała niedowierzanie zagranicy w produktywność i uczciwość kraju”. Wiadomości o zachwianiu się wielkich firm naftowych w Galicji wywołały w Wiedniu przygnębiające wrażenie, bo miały one i w Wiedniu milionowe zobowiązania.

Stanisław Szczepanowski

Dla ratowania GKO Wydział Krajowy ulokował w niej 3 mln złr., Namiestnictwo – 7 mln złr. z funduszy propinacyjnych. Namiestnik Leon Piniński niezwłocznie mianował nowego dyrektora GKO Antyma Nikorowicza, swojego kuzyna.

Prasa jednak była pełna pogłosek o machinacjach w GKO. Rozpoczęto śledztwo. Wśród oskarżonych m byli.in.: Franciszek Zima i Stanisław Szczepanowski, lecz nigdy nie zostały nazwane nazwiska innych osób, zamieszanych w machinacje finansowe. Jak pisała wiedeńska Neue Freie Presse: „Wielkie hyeny, machlerzy i potentaci, którzy poza kulisami ciągnęli zyski z przedsiębiorstwa, do odpowiedzialności pociągnięci nie zostali i nigdy przed forum publiczne pociągnięci nie będą”. Wysiłek śledztwa skupił się tylko na głośnej sprawie długów Szczepanowskiego. Inne nadużycia, które miały miejsce w Kasie, jakby nie zainteresowały śledztwo, jakby nie były przez prokuratorów zauważone. „Kurier Lwowski” pisał: „Obca jakaś ręka zmyliła ślad i śledztwo poszło mylnymi poszlakami”. Była to być może najważniejsza tajemnica, najważniejszy sekret w całej historii krachu Galicyjskiej Kasy Oszczędności. Na pewno ślady prowadziły bardzo wysoko, do Namiestnictwa, do kręgów konserwatywnej arystokracji, która rządziła w tym czasie w Królestwie Galicji i Lodomerii. Żeby zmylić opinię publiczną, zjawiły się w procesie o krach GKO naprawdę dziwne osoby. Do oskarżonych, dołączono na przykład Fuhrmannową, dziewicę o „wątpliwej moralności” – czytaj prostytutkę, która była kochanką F. Zimy, ale nie miała nic wspólnego z machinacjami finansowymi.

Opozycyjny do Namiestnika „Kurier Lwowski” uważał, że „przyczyny krachu GKO szukać trzeba w spekulacjach pewnego konsorcjum”. Inne dzienniki donosiły, że w GKO przez 10 lat nie było kontroli nad wekslami, zaś wszystkie sprawy GKO znajdowały się w rękach dyrektora urzędującego, czyli Franciszka Zimy.

Gmach sądu przy ul. Batorego

Komisja rewizyjna corocznie oświadczała, że wszystko w Kasie jest w porządku, a tak nie było. Wydział nadzorczy wykonywał kontrolę nad wszystkimi operacjami GKO, ale dziwnym zbiegiem okoliczności tylko nie nad wekslami. Komisarz rządowy w GKO radca Juliusz Kleeberg miał z tego powodu stałe zatargi z Zimą. W 1894 roku złożył on wszystkie swoje uwagi i wszystkie znane mu nieprawidłowości w działalności GKO, które uważał za bardzo groźne dla instytucji, w obszernym memoriale, który wręczył „wiceprezydentowi Namiestnictwa Lidlowi z wyraźnym żądaniem, aby doszedł on do rąk namiestnika i sprowadził poprawę fałszywych stosunków w GKO”. Ówczesny namiestnik hrabia Kazimierz Badeni był poinformowany, że w Kasie dzieją się szokujące nieprawidłowości, ale z niezrozumiałych powodów w konflikcie Kleeberga z Zimą stanął po stronie ostatniego i przyjął dymisję Kleeberga” (były pogłoski, że w machinacjach finansowych GKO był zamieszany ktoś z bliskich krewnych namiestnika). Dyrektor Zima znał wszystkie tajemnice GKO, wszystkie podejrzane operacje z kredytami i wekslami, udział w nich wysoko postawionych osób i jawna rozprawa sądowa mogła „usunąć te straszne tajemnice”. Aresztowany 26 lutego 1899 roku Franciszek Zima przebywał w więzieniu 6 miesięcy. W tragicznym dniu 3 sierpnia wręczono mu akt oskarżenia na 425 stronach. Tylko pobieżnie przeglądając akt oskarżenia Zima miał powiedzieć: „gdyby dziesiąta część tego, co zarzuca się mnie, było prawdą – to powinienem był już dawno wisieć na haku!”. Późnym wieczorem tegoż dnia Lwów obleciała sensacyjna wieść, mianowicie Franciszek Zima zmarł nagle w śledczym więzieniu. Towarzyszyły jej pogłoski o nienaturalnej śmierci, o otruciu dyrektora, o spisku w bardzo wysokich sferach w celu mordu Zimy, który był nie tyle oskarżonym, ile niezwykle niebezpiecznym świadkiem potajemnych finansowych machinacji na bardzo wysokich szczeblach władzy.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 16 (428), 31 sierpnia – 14 września 2023

X