O organach ze Lwowa i okolic

O organach ze Lwowa i okolic

Książka Serhija Kaliberdy zawiera opis organów znajdujących się na terenie dawnej Galicji Wschodniej, jak również działających tam zakładów organmistrzowskich oraz organistów.

Jest to pierwsza tego rodzaju praca, dająca wgląd w dzieje kultury muzycznej Lwowa i jego okolic pod kątem organów i muzyki organowej. Publikacja dzieli się pod względem tematycznym na trzy zasadnicze części: w pierwszej (najobszerniejszej) opisane zostały istniejące (dawniej i obecnie) instrumenty znajdujące się w kościołach i salach koncertowych Lwowa oraz bliższych i dalszych miejscowościach (obejmując także ziemię stanisławowską i tarnopolską), w drugiej opisano lwowskich organmistrzów i ich zakłady organmistrzowskie istniejące w XIX w. oraz w okresie międzywojennym, w trzeciej dokonano próby ukazania sylwetek działających we Lwowie organistów na przestrzeni kilku stuleci.

Сергій Каліберда,
Органи Львова і Галичини,
Видавництво «Апріорі»
Львів 2014

Serhij Kaliberda pracę nad książką rozpoczął ponad 15 lat temu. Od wielu lat prowadzi także stronę internetową katalogującą instrumenty znajdujące się na terenie współczesnej Ukrainy (http://www.organy.lviv.ua). Jako cel publikacji określił stworzenie historycznej i kulturalnej podstawy umożliwiającej odrodzenie muzyki i budownictwa organowego na terenach dawnej Galicji Wschodniej oraz całej Ukrainy. Należy zwrócić w tym miejscu uwagę, że zastosowane w książce przez autora rozgraniczenie dawnej Galicji na część wschodnią i zachodnią nie ma jednak uzasadnienia historycznego, bowiem za kryterium podziału uwzględnił on po prostu granicę wytyczoną w 1945 roku między Polską i ZSRR (czyli obecną granicę między Polską i Ukrainą) – Galicja jako terytorium administracyjne nie istniała wówczas od ponad 20 lat. Formalnie Galicja nigdy nie była rozdzielona, a za kryterium wyznaczające umownie jej część wschodnią badacze uznają zwykle zasięg sądu apelacyjnego we Lwowie, obejmujący także ziemię przemyską, sanocką i jarosławską, których autor w prezentowanej pracy nie uwzględnił. Autor wielokrotnie przenosi też pojęcie „Galicji” na epoki historyczne, w których nie istniał taki byt administracyjny, co ukazuje dzieje tych ziem w niewłaściwym kontekście, stwarzając błędną interpretację niektórych faktów.

Książka rozpoczyna się od dość obszernego wstępu, w którym autor usiłował ukazać kulturę muzyczną Lwowa w aspekcie muzyki organowej. Część ta oraz zamieszczone w dalszych rozdziałach opisy historyczne należą do najsłabszych stron prezentowanej publikacji. Zdumiewają chociażby zdania, w których pojawia się informacja, że początki „doby sztuki polifonicznej” we Lwowie datowane są na czasy W. A. Mozarta. Kaliberda pominął w ten sposób całą tradycję renesansową, a przecież to właśnie we Lwowie zachowały się odpisy utworów kompozytorów niderlandzkich z XV i XVI w. Nie napisał nic o możliwości udziału organów pod względem zachowanego we Lwowie repertuaru muzycznego. Nie wspomniał np. o tzw. tabulaturze organowej Łukasza ze Lwowa z XVI w. Nie napisał o praktyce muzycznej katedry łacińskiej w aspekcie muzyki organowej. W tym celu warto byłoby skonfrontować treść recenzowanej książki z nieuwzględnionymi przez autora pozycjami bibliograficznymi. Ponadto, autor opisując pobieżnie udział organów w kulturze muzycznej Lwowa powinien wydzielić zdecydowanie ten fragment na dwie części: dotyczącą muzyki sakralnej i muzyki świeckiej.

Autor słusznie zwrócił za to uwagę na to, że w wielu inwentarzach kościelnych więcej miejsca poświęcano dzwonom niż organom, dlatego tym trudniej jest opisać dzieje tego instrumentu. Jego zdaniem Lwów na przełomie XIX i XX w. był jednym z największych centrów budownictwa organów w Europie. Informacja ta nie została jednak skonfrontowana z żadnymi danymi dotyczącymi innych krajów europejskich. Lwów z pewnością za to mógł stanowić jeden z głównych ośrodków polskiego organmistrzostwa, o czym jednak autor już nie wspomniał. Liczbę organów we Lwowie i „Galicji Wschodniej” na przełomie XIX i XX w. autor szacuje na 600-800 instrumentów, z czego 450 potwierdza zgromadzona przez niego dokumentacja.

Najobszerniejsza część pracy (strony 18-360) poświęcona jest prezentacji poszczególnych instrumentów, ułożonych według nazw miejscowości. Opis rozpoczyna się od organów mieszczących się w 27 kościołach Lwowa, po czym zaprezentowano także instrumenty znajdujące się w pozostałych budynkach: Konserwatorium Polskiego Towarzystwa Muzycznego, Teatrze Skarbkowskim, Teatrze Wielkim, Filharmonii, Muzeum Historycznym oraz Muzeum Historii Religii. W zdecydowanej większości opis dotyczy instrumentów już nieistniejących (zgodnie ze stanem sprzed 1945 r.). Autor pisze, że podczas pracy nad książką przeanalizowano wszystkie miejsca, gdzie we Lwowie mogły kiedyś znajdować się organy, szacując ich liczbę w 1939 r. na ponad 40 instrumentów. Dokonał on także próby opisania wszystkich instrumentów związanych z daną świątynią (np. istniejących w XVIII w. przed pojawieniem się nowego instrumentu w kolejnym stuleciu). Choć autor wzmiankuje, że organy wykorzystywano także w kościołach greckokatolickich, nie bierze jednak pod uwagę np. katedry św. Jura jako miejsca, gdzie znajdować się mógł taki instrument (na co wskazuje repertuar wykonywany w tej świątyni jeszcze w pierwszej połowie XIX w.). Opisowi instrumentów towarzyszy próba ujęcia tradycji muzycznej danej świątyni.

Rozdział rozpoczyna się od zaprezentowania organów mieszczących się w katedrze łacińskiej we Lwowie. Trafne jest podkreślenie podobieństwa instrumentu znajdującego się na wielkim chórze z organami w kościele franciszkanów w Krakowie. Pisząc o katedrze ormiańskiej Kaliberda stwierdził, że o obecności organów w dawniejszych czasach nic nie wiadomo, posługując się jedynie informacjami z 1947 r., gdy doszło do przewiezienia organów z tej świątyni do Uzbeckiej SRR. Szkoda, że autor nie powołał się na jedną z prac poświęconych katedrze ormiańskiej, w której widnieje informacja (oparta o źródło archiwalne) na temat instalacji organów w 1910 r.

Czytając opis instrumentów znajdujących się w dawnym kościele dominikanów (obecnie cerkiew greckokatolicka) trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że przeprowadzone na początku XXI w. przeniesienie i przebudowa instrumentu z kościoła św. Marcina dodały mu „większej dekoracyjności”. To, czego dokonano z tym instrumentem (pochodzącym częściowo z XVIII w.), można raczej ująć w kategorii dewastacji (nie wnikając już w wątpliwe estetycznie walory nowego prospektu). Efekt wręcz zabawny wywołuje opis dziejów muzyki organowej w dawnym kościele jezuitów, gdy autor rozważa możliwość, że gry na organach mógł uczyć się w tym kościele uczęszczający do kolegium Bohdan Chmielnicki – żadnych źródeł potwierdzających takie przypuszczenia nie mamy. Poświęcając miejsce w książce tego rodzaju rozważaniom, autor nie wspomina np. o kompozytorach związanych z tym kościołem jak Jan Brandt oraz Jan Piotr Habermann, tworzących także utwory z udziałem organów.

Pisząc o organach w kościele św. Elżbiety (zamontowanych w latach 20. XX w.) autor stwierdza, że nie były one największym instrumentem w międzywojennej Polsce, jak wówczas uważano. Jako przykład podaje większy instrument znajdujący się w katedrze w Gdańsku-Oliwie. Nie zwrócił jednak uwagi, iż w okresie międzywojennym Gdańsk, w przeciwieństwie do Lwowa, nie znajdował się bezpośrednio w granicach Polski, więc organy lwowskiego kościoła św. Elżbiety słusznie uznawane były za największy instrument w II RP. W książce brakuje informacji dotyczącej powojennych losów organów z kościoła św. Elżbiety, co w przypadku tak olbrzymiego instrumentu jest bardzo zastanawiające. Nie pisze, co stało się z organami z kościoła św. Mikołaja. Nie ma też informacji dokąd trafiły organy z kościoła Matki Boskiej Śnieżnej, co było jeszcze łatwiejsze do sprawdzenia, skoro instrument istniał jeszcze na początku lat 90. Ciekawych szczegółów dowiadujemy się na temat instrumentów znajdujących się niegdyś w kaplicy sióstr Sacré Coeur oraz w kościele oo. zmartwychwstańców, które po II wojnie zostały przewiezione do Polski w zmienionych granicach. Szkoda, że autor nie dotarł do informacji, gdzie dokładnie znalazł się instrument z kościoła przy ul. Piekarskiej. Poważne braki zawiera za to opis kościoła benedyktynek. Autor nie wspomniał o działającym tam w latach 40. XVIII w. Johannie Philippie Kirnbergerze, uczniu J.S. Bacha, a nie jest to przecież informacja trudna do odnalezienia (dostępna jest choćby w Encyklopedii Muzycznej PWM). Uwagę zwraca też całkowite pominięcie kościoła Matki Boskiej Gromnicznej, mimo że autor opisuje nieraz o wiele mniejsze kościoły i kaplice, zaś wcześniej stwierdził, iż przeanalizował wszystkie miejsca, gdzie we Lwowie znajdować się mogły organy.

Kontrowersje wzbudza opis organów znajdujących się w kościele św. Marii Magdaleny. Autor raz pisze, że zamontowane tam w latach 30. organy firmy Rieger są typu romantycznego, łączące cechy brzmienia orkiestralnego, innym zaś razem stwierdza, że dają one możliwość na wykonywanie z powodzeniem utworów epoki baroku. Są to zatem od strony brzmieniowej organy romantyczne, czy barokowe? Organy te, mimo zachwytów autora, daleko odbiegają od standardu instrumentów koncertowych. Należy dodać, że kościół św. Marii Magdaleny obecnie jest we władaniu Sali Muzyki Organowej i Kameralnej i jego wnętrze jedynie użyczane jest wspólnocie rzymskokatolickiej. Skoro już autor pisze o stanie technicznym instrumentu, warto byłoby dodać, że, jak każdym organom, źle służy im tylko okazjonalne wykorzystywanie (wyłącznie na koncertach), bo z powodu zakazu dyrektora Sali Organowej wspólnota rzymskokatolicka używać ich nie może, przez co instrument coraz bardziej niszczeje.

Ciekawych informacji możemy się natomiast dowiedzieć na temat organów znajdujących się w budowlach świeckich Lwowa. Dalszy opis w wielu miejscach pozostawia już jednak wiele do życzenia. Na przykład, autor stwierdza że lwowskie Konserwatorium Galicyjskiego Towarzystwa Muzycznego (po I wojnie Polskie Towarzystwo Muzyczne) „było jednym z najstarszych w Europie” (s. 109), nie zwracając uwagi chociażby na dłuższe tradycje konserwatoriów włoskich. Następnie autor pisze, że w XIX w. konserwatorium posiadało instrument zbudowany przez Antoniego Sapalskiego z Krakowa, dodając, iż jego Przewodnik dla organistów (Kraków 1880) „był faktycznie szkołą gry na organach” (s. 111). Nie jest to jednak zgodne z prawdą, bowiem w książce samej grze organowej poświęcono zaledwie 7 stron, całość zaś składa się ze wskazówek „jak organy w dobrym stanie utrzymać”. Autor mógłby uniknąć takiego błędu, gdyby samodzielnie dotarł do pozycji, na którą się powołuje. W innym miejscu pisze, że Rudolf Szwarc (wykładowca klasy organów Konserwatorium GTM) był „wspaniałym organistą” – przy takich określeniach warto jednak powoływać się na źródła, bo możemy tu podejrzewać autora jedynie o bezzasadną egzaltację. Ciekawe informacje znajdujemy na temat organów skonstruowanych w 1929 r. przez Rudolfa Haasa w sali koncertowej Konserwatorium. Autor dodaje, że zostały one rozebrane w 1952 r., jednak część instrumentu przetrwać miała do dziś – nie dowiadujemy się jednak gdzie mogłaby się ona znajdować (czy chodzi o ewentualne uzupełnienie instrumentu przeniesionego tam po wojnie z kościoła dominikanów?). Należy też zauważyć, że autor nieraz dzięki swej wnikliwości koryguje informacje zawarte w dotychczasowej literaturze przedmiotu, pisząc np. że istniejące do 1952 r. organy w sali koncertowej Konserwatorium były firmy Haasa a nie Riegera.

Autor relacjonuje, że w 1955 r. do utworzonej po II wojnie Filharmonii Lwowskiej, otrzymującej pomieszczenia dawnego PTM, przeniesiono organy z kościoła dominikanów. Jego zdaniem organy te „stały się najlepszym instrumentem koncertowym na Ukrainie” (s. 118). Trudno stwierdzić na jakiej podstawie wyrażona została ta opinia. Wiarygodność jej podważa już zamieszczone w innym miejscu stwierdzenie samego autora, piszącego że organy te posiadały rejestry, które „grały głucho”, zaś mechanika okazywała niedociągnięcia. Zresztą instrument już w latach 60. był niezdatny do użytku. W takim razie „najlepsze koncertowe organy Ukrainy” przeniesione do filharmonii z kościoła dominikanów zdolne były grać jedynie przez 8 lat. Należało przy tym zastanowić się dlaczego tak się działo, skoro wcześniej instrument ten mógł przez o wiele dłuższy czas służyć w kościele. Takiego pytania autor już jednak nie stawia.

Opisowi organów w Teatrze Skarbkowskim przydałaby się odpowiednia fotografia, dostępna choćby w czasopismach z epoki. Książka zawiera cenne informacje o organach znajdujących się niegdyś w Teatrze Wielkim, które zdemontowano dopiero w latach 80., podczas remontu wyrzucając je na złom. Na końcu opisu organów znajdujących się we Lwowie autor wspomniał też o dwóch pozytywach znajdujących się w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Lwowa pochodzących z kolekcji Władysława Łozińskiego.

W kolejnej części książki zamieszczony został opis organów znajdujących się (dawniej i obecnie) na terenie obwodów: lwowskiego (26 miejscowości), iwanofrankiwskiego (3) i tarnopolskiego (13). Szkoda, że w publikacji nie zamieszczono mapy, aby czytelnik mógł dokładnie sprawdzić gdzie znajduje się dana miejscowość. Opis ujmuje m.in. takie miejscowości jak: Gródek (d. Gródek Jagielloński), Żółkiew, Złoczów, Mościska, Sambor, Stryj, Truskawiec. Należy zwrócić uwagę na dokonaną przez autora dokładną penetrację instrumentów znajdujących się w Gródku – organów budowanych w kościele podczas okupacji hitlerowskiej, które po wojnie trafiły do Opola oraz pozytywu niewiadomego pochodzenia przechowywanego w piwnicy obecnej siedziby rady miejskiej Gródka. W rozdziale tym całkowicie bezzasadny jest za to obszerny opis pożaru kościoła w Dolinówce. Zresztą nie tylko w tym miejscu autor zamiast stworzenia zamierzonego katalogu instrumentów próbował zamieścić wszystkie znane mu i nieuporządkowane informacje dotyczące danej świątyni, nawet całkowicie zbędne dla prezentowanej pracy. Autor np. cytuje gazetę „Wysoki Zamek” (s. 148), zamieszczając obszerny opis wrażeń parafian po pożarze kościoła w Dolinówce. Doprawdy, trudno stwierdzić czemu ma to służyć w książce poświęconej organom. Przez brak jasnej koncepcji pracy nieraz znacznie oddalamy się od zagadnienia sugerowanego w jej tytule.

W rozdziale tym opisane są także nieliczne instrumenty zrekonstruowane po 1991 r. jak np. w kościele w Żółkwi, gdzie w tym celu wykorzystano organy sprowadzone z okolic Genewy. Prace te odbywały się z ramienia Ministerstwa Kultury w Warszawie, na co autor zwrócił uwagę. Ciekawych rzeczy możemy się dowiedzieć na temat wzniesionych na nowo organów w kościele w Truskawcu. Należą one do najlepszych instrumentów w obecnych granicach Ukrainy, o czym autor jednak już nie wspomina.

Po opisie organów w obwodach iwanofrankiwskim i tarnopolskim zamieszczony jest podrozdział „nieistniejące organy Galicji”. Zastanawiające jest jednak, według jakich kryteriów instrumenty rozróżniono na „istniejące” oraz „nieistniejące”, skoro jako „organy istniejące” w wielu przypadkach uwzględnione zostały instrumenty zachowane fragmentarycznie, nieraz z samą tylko obudową prospektu. Wśród organów nieistniejących autor wymienia ponad 300 instrumentów.

Kolejny rozdział poświęcony został działającym we Lwowie organmistrzom i zakładom organmistrzowskim (s. 362-400). Autor zwraca uwagę, że z historią Lwowa związanych jest niemało nazwisk organmistrzów. Pisze, że wielu z nich mogłoby stać się dumą narodu, do jakiego należeli, jednak w dalszej części pracy nie wspomina, że zdecydowana większość lwowskich organmistrzów była narodowości polskiej. W jednym akapicie wymienił imiona budowniczych organów od XVI do XVIII wieku. Następnie szczegółowo omówił (wraz z ich zakładami organmistrzowskimi) postacie działających w XIX wieku organmistrzów: Jakuba Kramkowskiego, Romana Ducheńskiego, Andrzeja Sitnickiego, Jana Grocholskiego, Antoniego Klementa, Jana Śliwińskiego, Tomasza Falla, Rudolfa Haase, Franciszka Gajdę, Mieczysława Janiszewskiego, Bronisława Markiewicza, Mikołaja Sojkowskiego, Bartłomieja Ziemiańskiego, Franciszka Zucha, Wacława Biernackiego, Ignacego Żebrowskiego, Aleksandra Żebrowskiego, Kazimierza Żebrowskiego. Wiele z wymienionych nazwisk nie pojawia się w innych pracach, dzięki czemu prezentowana książka stanowi uzupełnienie choćby dla opublikowanego ponad 50 lat temu Słownika muzyków polskich.

Niemało miejsca autor poświęcił postaci Jana Śliwińskiego, który w Paryżu terminował w słynnej firmie organmistrzowskiej Aristide’a Cavaillé-Colla, zaś we Lwowie założył Fabrykę Organów Kościelnych i Harmonium, z której 110 instrumentów znajdowało się na terenie całej Galicji. Zauważalne jest, że autor postacią Jana Śliwińskiego zajmował się już od dłuższego czasu, uzyskując wiele informacji na jego temat. Na uwagę zasługuje dokładny wykaz organów wykonanych w fabryce Jana Śliwińskiego, obejmujący w większości instrumenty już nieistniejące. W książce znajdziemy szczegółowy wykaz organów wybudowanych przez członków rodziny Żebrowskich. Zadziwiające jest jednak to, że autor pisząc o organach Śliwińskiego stwierdza, że wykonano je także dla „ukraińskiej części Galicji” (choć podziału takiego nie było), a z jego instrumentów korzystała przede wszystkim społeczność polska, bowiem Ukraińcy tradycyjnie przynależeli do Kościoła greckokatolickiego, nie używającego już w tym okresie organów w cerkwiach. Związek organów z kulturą ukraińską był zatem bardzo luźny, niezależnie od miejscowości w której zostały one zamontowane. Z tego względu stwierdzenie autora jest wyjątkowo niejasne.

Ostatni rozdział poświęcony został organistom działającym we Lwowie. Jest w nim zdecydowanie najwięcej braków i nieścisłości. Autor usiłował dokonać przeglądu nazwisk muzyków działających w mieście od średniowiecza po wiek XX. Nic nie wspomina przy tym o tzw. Łukaszu ze Lwowa (o czym już była mowa). Wśród XVI-wiecznych organistów wymienia Marcina Leopolitę. Nie ma jednak informacji potwierdzających źródłowo, że pochodzący ze Lwowa i działający prawdopodobnie na dworze Zygmunta Augusta muzyk w ogóle kiedykolwiek zatrudniony był w tym mieście, choć zdaniem autora miało to miejsce w roku 1564. Jest to częsty błąd pojawiający się zwłaszcza w ukraińskiej literaturze przedmiotu. Po Leopolicie autor przechodzi do omawiania organistów działających w wieku XIX i XX. Zadziwiająca jest tu niemal 300-letnia luka, której autor nie próbuje wytłumaczyć.

Kolejni wymienieni przez autora organiści związani byli z Galicyjskim Towarzystwem Muzycznym oraz Konserwatorium GTM i PTM: Gorgon Traugott, Rudolf Szwarc i Mieczysław Sołtys. Brakuje tu nazwiska Józefa Rubingera, wykładowcy klasy organów w Konserwatorium Polskiego Towarzystwa Muzycznego po śmierci Mieczysława Sołtysa. Szkoda także, że autor nie dotarł do informacji na temat Władysława Jurkiewicza, prowadzącego klasę organów w Lwowskim Instytucie Muzycznym, widoczny jest też brak nazwisk nauczycieli prowadzących zajęcia w katedralnej szkole organistowskiej. Opisu sylwetek artystycznych lwowskich organistów autor dokonuje bez żadnej koncepcji, poświęcając np. miejsce na zamieszczenie informacji o operach Sołtysa, za to nie omawiając jego Canzony op. 23 na organy, co byłoby o wiele bardziej wskazane. Kolejni omówieni organiści to działający w okresie międzywojennym i nieraz także powojennym: Michał Woźny (z niewiadomych przyczyn tylko jego nazwisko podano również w transkrypcji na alfabet łaciński), Tadeusz Majerski, Tadeusz Mahl, Jan Ranged-Śmigielski i Józef Nowakowski. Szkoda, że autor nie podaje źródeł skąd zaczerpnął informacje dotyczące omawianych organistów. Bardzo zdawkowo opisana została postać Józefa Nowakowskiego, wieloletniego organisty katedry lwowskiej, który pełnił w tej świątyni swoje obowiązki także po II wojnie światowej. W dalszym ciągu pozostaje on postacią zapomnianą. Autor nie wspomniał także, że obecny organista lwowskiej katedry, Bronisław Pacan, jako uczeń Nowakowskiego, kontynuuje tradycje muzyczne tej świątyni. Nie pojawiły się też ani razu nazwiska organistów działających w dwóch pozostałych rzymskokatolickich kościołach Lwowa nieodebranych wiernym przez władzę sowiecką: Andrzeja Nikodemowicza – kompozytora związanego z kościołem św. Marii Magdaleny (zamienionym później na salę koncertową) oraz Andrzeja Tarasyka – organisty i kompozytora pracującego w kościele św. Antoniego (obok katedry czynnym nieprzerwanie do dziś). Na końcu autor omówił sylwetki organistów narodowości ukraińskiej, którzy działali we Lwowie po II wojnie światowej: Arsenija Kotlarewskiego, Samuela Dajcza, Witalija Piwnowa i Nadii Wełyczko. Przedstawił także swoje pomysły dotyczące ożywienia we Lwowie wykonawstwa muzyki organowej, obejmujące m.in. przeniesienie organów z Filharmonii na swoje dawne miejsce w kościele podominikańskim oraz budowę nowego instrumentu w sali koncertowej, a także powstania klasy organów w Lwowskiej Akademii Muzycznej im. M. Łysenki.

***
Omawiana publikacja zasługuje na uwagę przede wszystkim ze względu na podjęty w niej temat. Uwagę zwracają liczne cenne ilustracje, zwłaszcza nieistniejących już instrumentów wraz z podaną ich dyspozycją.

Brak też wielu wniosków – autor np. nie zauważa, że w większości przypadków organy uratowane zostały od zniszczenia tam, gdzie pozostałym po II wojnie światowej Polakom nie odebrano kościoła. Najwięcej nieścisłości znajdziemy jednak w opisach tradycji muzycznych świątyń, spowodowany chociażby niedostatecznym zaznajomieniem się autora z literaturą przedmiotu.

Nieprzemyślana koncepcja redakcyjna widoczna jest także przy opisie poszczególnych instrumentów. Zauważalny jest nieraz brak odpowiedniej tabeli z dyspozycją omawianych organów, co zastanawia zwłaszcza w przypadku istniejących do dziś instrumentów (np. w Nowym Mieście i Pnikucie). Innym razem całkowicie niepotrzebnie przy opisie organów pojawia się cytowana w całości (w przekładzie na język ukraiński) treść dokumentów archiwalnych, która rozbija zwartość opisu instrumentów. Narrację niepotrzebnie rozbija także umieszczanie informacji na temat współczesnego wykonawstwa organowego w rozdziałach poświęconych opisowi konkretnych instrumentów. Lepiej byłoby, gdyby autor wydzielił osobne miejsce na ewentualny opis przeszłości i teraźniejszości muzycznej danych świątyń oraz na zaprezentowanie samych instrumentów. Wobec omówionych powyżej uchybień prezentowana książka posiada cenne walory wyłącznie jako katalog instrumentów, co jest bez wątpienia wielkim dokonaniem autora.

Pełny tekst recenzji ukazał się w „Pro Musica Sacra” 2015, nr 13.

Michał Piekarski
Tekst ukazał się w nr 4 (248) 29 lutego – 17 marca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X