O Festiwalu Dziedzictwa Kresów w Lubaczowie i na Podkarpaciu Ogólnopolskie Spotkanie Środowisk Kresowych, festiwalkresow.pl

O Festiwalu Dziedzictwa Kresów w Lubaczowie i na Podkarpaciu

Rozmowa Anny Gordijewskiej z Mariuszem Olbromskim, muzealnikiem i pisarzem.

W przygranicznym z Ukrainą Województwie Podkarpackim odbył się Festiwal Dziedzictwa Kresów. Proszę o refleksje na ten temat, bo włączył się Pan w organizację tego wydarzenia i bezpośrednio w nim uczestniczył.

To jest dużej miary przedsięwzięcie kulturalne, organizowane w tym roku po raz XIV, a wiec ma już dość długą tradycję. Historia Festiwalu Dziedzictwa Kresów, wcześniej organizowanego pod nazwą Festiwalu Kultur i Kresowego Jadła, sięga 2009 roku. Festiwal ten przebiegał w tym roku od 9 czerwca do 6 sierpnia, a więc bez mała dwa miesiące i obejmował – oprócz Sanoka – cały powiat lubaczowski, a głównym ośrodkiem bardzo wielu różnorodnych i ważkich wydarzeń był przygraniczny Lubaczów. To właśnie to miasto jest inspiratorem tych wydarzeń, konsekwentnie od lat kultywuje tradycje kresowe. Nie bez przyczyny, bo tam znajduje się sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, z wizerunkiem, który koronował Ojciec Święty Jan Paweł II na Jasnej Górze w 1983 roku. Wizerunek ten jest wierną kopią obrazu Matki Bożej Łaskawej ze Lwowa. Oryginał słynącego cudami obrazu wywiózł ze Lwowa po II wojnie światowej arcybiskup lwowski Eugeniusz Baziak, zmuszony do opuszczenia miasta przez władze sowieckie. Jakiś czas ten obraz znajdował się w kościele parafialnym w Lubaczowie, ale ponieważ tak zwani „nieznani sprawcy” kradli po wojnie przywiezione z Kresów  święte obrazy, oryginał wizerunku Matki Bożej Łaskawej został przewieziony po decyzji arcybiskupa Eugeniusza Baziaka na Wawel i tam zabezpieczony. Sporządzono wierną kopię, którą – jak wspomniałem – koronował dla Lubaczowa Jana Paweł II.

Koncert muzyki cerkiewnej, festiwalkresow.pl

Lubaczów jest jednym z centrów kultu Matki Bożej Łaskawej, szczególnie po wizycie Jana Pawła II 2 i 3 czerwca 1991 w tym mieście. Wyrazem tego są, miedzy innymi, odpusty nadane dla sanktuarium lubaczowskiego przez Stolicę Apostolską w 2009. Przypomnę też, że Lubaczów po II wojnie światowej był przez prawie pół wieku do 1991 stolicą wypędzonych ze Lwowa arcybiskupów lwowskich. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy na dużą skalę w okresie powojennym kulturę religijną i duchową Lwowa i Kresów przypominał Klub Inteligencji Katolickiej, którego byłem wówczas prezesem. Organizowaliśmy w trudnych latach osiemdziesiątych cykle wykładów, wystawy, prezentacje teatralne, pokazy filmów, a przede wszystkim zaś całe Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej o tej tematyce. Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej były objęte patronatem przez ówczesnego administratora apostolskiego w Lubaczowie bpa prof. Mariana Jaworskiego, później metropolitę lwowskiego. To były wówczas wydarzenia przełomowe jeśli chodzi o tę tematykę. Na przykład, III Tydzień Kultury Chrześcijańskiej we wrześniu 1989 roku w całości poświecony był kulturze Lwowa. W jakimś sensie ten festiwal, o którym właśnie rozmawiamy jest twórczym rozwinięciem tamtych działań. Oczywiście tamte wydarzenia były jeszcze skromne, bo prowadzone w innych zupełnie warunkach, w innych realiach politycznych, choć program nasz był zawsze bardzo ambitny i na wysokim poziomie artystycznym i naukowym. Początkowo nie mieliśmy na przykład żadnych funduszy poza składkami członków naszego klubu i większość często wybitnych artystów i naukowców przyjeżdżała do Lubaczowa na własny koszt, nie otrzymywała honorariów, po rozmowie telefonicznej ze mną, w której ostrzegałem na początku, że mam telefon na podsłuchu. To była inna rzeczywistość, miasto było obwieszone czerwonymi flagami, a w centrum stał pomnik wdzięczności z radzieckim „bojcem” na cokole. Dzisiaj, w wolnej Polsce, te kresowe wydarzenia przebiegają zupełnie inaczej, w innej rzeczywistości, są objęte, miedzy innymi, wysokim patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Wspierane są przez wiele organizacji i instytucji. Festiwal z roku na rok się rozwija i staje się coraz ciekawszy. Włącza się w jego organizację szereg ważnych podmiotów o charakterze zarówno lokalnym jak i narodowym.

Kto jest organizatorem tego Festiwalu Dziedzictwa Kresów i jak przebiegała jego inauguracja?

Bezpośrednim organizatorem festiwalu jest Gmina Lubaczów i Samorząd Województwa Podkarpackiego. Szczególnie zaangażowany jest wójt gminy Lubaczów Wiesław Kapel oraz działający w jego imieniu Gminny Ośródek Kultury, ale do współpracy w organizacji przedsięwzięcia włączyły się wszystkie instytucje kultury miasta: Muzeum Kresów w Lubaczowie, Miejski Ośrodek Kultury, Miejska Biblioteka. Także liczne organizacje, że wymienię choćby Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Lubaczowie, środowiska kombatanckie i harcerzy. Również instytucje wojewódzkie podległe Urzędowi Marszałkowskiemu w Rzeszowie, przede wszystkim Centrum Kulturalne w Przemyślu kierowane przez dyrektora Janusza Czarskiego. Aktywnie włączyło się w przebieg wydarzeń festiwalowych Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej w Lublinie, także Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa za Granicą POLONIKA. W tym roku włączył się do tej inicjatywy Instytut Lwowski Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich. Łącznie festiwal przebiegał w kilkunastu miejscowościach. W niektórych z nich odbyło się po kilka wydarzeń. W innych było ich jeszcze więcej, zwłaszcza w Lubaczowie. Łącznie w czasie tego festiwalu miało miejsce ponad czterdzieści różnego rodzaju przedsięwzięć kulturalnych: sesje naukowe, wykłady, spektakle teatralne, wystawy, koncerty muzyczne, prezentacje książek, rekonstrukcje historyczne, warsztaty rękodzielnicze, występy zespołów folklorystycznych, kiermasze staroci i prezentacje jadła kresowego. Niezwykle istotną była część religijna tych wydarzeń, bo cechą Kresowian była i jest zawsze głęboka wiara i przywiązanie do chrześcijaństwa. Uroczysta Msza Święta Kresowa pod przewodnictwem bpa Mariusza Leszczyńskiego – biskupa pomocniczego Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej z oprawą chóru „Deo Cantamus” zgromadziła 30 lipca w lubaczowskiej konkatedrze pod wezwaniem bł. Jakuba Strzemię władze powiatowe, miejskie, gminne, mieszkańców miasta i okolic oraz bardzo licznie grono Kresowian z całej Polski.

Cerkiew w Radrużu, koncert, elubaczow.com

Jak wyglądała inauguracja tego Festiwalu?

Odbyła się nieco wcześniej, bo 27 lipca w niezwykłym miejscu jakim jest cerkiew z XVI wieku w Radrużu, usytuowana tuż obok państwowej granicy polsko-ukraińskiej. To unikalny zabytek wpisany na listę UNESCO, będący obecnie oddziałem Muzeum Kresów w Lubaczowie. W ubiegłych latach cerkiew ta została pieczołowicie odrestaurowana przez Muzeum Kresów wraz z otoczeniem, przyległymi cmentarzami unickimi, na których znajdują się cenne nagrobki ze słynnego ludowego warsztatu w Bruśnie. Został też odrestaurowany dom w pobliżu tej cerkwi, gdzie obecnie znajduje się mała, ale cenna, stała ekspozycja muzealna, a także organizowane są niewielkie wystawy czasowe. Właśnie tam obył się wernisaż wystawy fotograficznej Alicji Dybowskiej przedstawiającej współczesny Lwów – „Miasto warstw. Lwow 2014–2019”. Ale głównym wydarzeniem wieczoru był rzeczywiście piękny koncert „A to Polska właśnie” podczas którego zaprezentowano we wnętrzu cerkwi pośród prastarych ikon lśniących złotem utwory: S. Moniuszki, K. Szymanowskiego, A. Panufnika w wykonaniu niezrównanej Renaty Johnson-Wojtowicz z towarzyszeniem kwintetu smyczkowego ARSO z Filharmonii w Rzeszowie. Słuchając koncertu wspominałem jak w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, odwiedzałem jako młody pracownik lubaczowskiego muzeum tę cerkiew. Była wtedy opuszczona, w fatalnym stanie, ulegała stopniowej dewastacji, drzwi wejściowe były uszkodzone i mógł wejść tam każdy. Oczywiście nie było wtedy, jak obecnie, ikonostasu, niczego oprócz ławek, pachniało wilgocią i jednak świecami i kadzidłami, których to zapach wsiąkł w stare drewno. Namawiałem ówczesnego dyrektora muzeum w Lubaczowie do objęcia tego bezcennego zabytku choćby skromną na początek opieką konserwatorską, a później do włączenia tej cerkwi do działalności muzeum jako oddziału. I tak się faktycznie stało.

Jak przebiegały następne dnie festiwalowe?

Dzień później, po tym koncercie, w Galerii Oficyny w Zespole Zamkowo-Parkowym przy Muzeum Kresów odbyło się seminarium naukowe, które przygotowałem i byłem jego moderatorem: „Lwów. Historia – kultura – sztuka – literatura”. Sesja ta towarzyszyła wystawie „Grafika lwowska. Miasto – ludzie – wydarzenia. Pamięci Janusza Wasylkowskiego (1933–2020)”.

Proszę przedstawić jej program i przebieg. Kto w niej wziął udział?

O samej tej wspomnianej wystawie pisałem poprzednio w „Nowym Kurierze Galicyjskim” w artykule „Wspaniała wystawa grafik lwowskich w Muzeum Kresów w Lubaczowie”. W seminarium uczestniczyli członkowie Instytutu Lwowskiego Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich, a program jej wyglądał następująco: Bogdan Kasprowicz (prezes Instytutu Lwowskiego), Polski teatr we Lwowie, prof. Aleksandra Julia Leinwand, „Z dziejów malarstwa lwowskiego”, prof. Andrzej Miśkowiec, „Kolekcja XVIII- i XIX-wiecznych drzeworytów ludowych w zbiorach sztuki rodu Pawlikowskich”, prof. Oskar Stanisław Czarnik, „Kombatanci Powstania Styczniowego w życiu Lwowa w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku”, Mariusz Olbromski, (wiceprezes Instytutu Lwowskiego), „Poeta wciąż mówi z Wysokiego Zamku – w 25. rocznicę śmierci Zbigniewa Herberta”. Byliśmy uradowani, że w naszym seminarium uczestniczyło – oprócz mieszkańców Lubaczowa – ponad sto pięćdziesiąt osób, które przybyły na Ogólnopolskie Spotkanie Środowisk Kresowych w ramach Festiwalu z terenu całej Polski.

„Hipnoza” Antoniego Cwojdzińskiego w wykonaniu Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Reżyseria: Zbigniew Chrzanowski. Na scenie: Jadwiga Pechaty i Wiktor Lafarowicz, festiwalkresow.pl

Jak Pan wspomniał Festiwal, obfitował także w wydarzenia teatralne…

Oczywiście i to bardzo ciekawe. Z prawdziwą przyjemnością obejrzałem w Horyńcu Zdroju w niewielkiej, ale mającej szczególną aurę sali dawnego teatru Ponińskich spektakl Ludowego Teatru Polskiego ze Lwowa, który – jak pisałem o tym już w jednym z poprzednich numerów „Nowego Kuriera Galicyjskiego” – obchodził w tym roku jubileusz 65-lecia działalności. W Horyńcu Zdroju teatr ten zaprezentował pogodny spektakl „Hipnoza” autorstwa Antoniego Cwojdzińskiego – zagrany z mistrzostwem przez aktorów Jadwigę Pechaty i Wiktora Lafarowicza, tworzących niezapomniany, znakomity duet. To uroczy kalejdoskop dialogów pacjentki zakochanej z wzajemnością w lekarzu leczącym hipnozą. Ciąg wizyt pacjentki zakończony jest upragnionym przez obojga happy endem. Faktycznie oboje ulegli głębokiej hipnozie – ale hipnozie miłości. Rzekome leczenie stało się kanwą historii wzajemnego zauroczenia się zarówno pacjentki jak i lekarza. Spektakl ten spodobał się publiczności składającej się głównie z pacjentów uzdrowiska Horyńca Zdroju. W słowie wstępnym Zbigniew Chrzanowski, dyrektor i reżyser teatru mówił lapidarnie o tradycjach i jubileuszu tego teatru, a także właśnie o szczególnej aurze miejsca, w którym teatr ten niejednokrotnie w ubiegłych latach występował z innymi przedstawieniami. Warto wspomnieć, że  właśnie tam też odbywały się i obywają teatralne spotkania „Biesiady Teatralne”. Dobrze wiem jak cenne to przedsięwzięcie kulturalne, te przeglądy kameralnych teatrów i młodych talentów z całej Polski, bo w ubiegłych latach bywałem na nich, a także jako dyrektor Wydziału Kultury w Urzędzie Wojewódzkim w Przemyślu, mogłem konsekwentnie przez wiele lat wspierać te cenne dla kultury wydarzenia.

„Moralność Pani Dulskiej” na deskach GOK w Horyńcu-Zdroju. Teatr Fredreum z Przemyśla, festiwalkresow.pl

Mamy rok Aleksandra Fredry ogłoszony przez Sejm RP. Czy na Festiwalu w związku z tym miały miejsce wydarzenia z tą rocznica związane? 

Tak, kilka dni wcześniej niż teatr ze Lwowa w tym samym miejscu wystąpił teatr Fredreum z Przemyśla, nazwany tak od imienia naszego najwybitniejszego komediopisarza. Przypomnijmy, że Fredreum to najstarszy amatorski teatr w Polsce, a także jeden z najstarszych w Europie. W swoich dziejach ma setki znakomitych spektakli. W Przemyślu ma piękną, stałą siedzibę na Zamku Kazimierzowskim z profesjonalną sceną, dużą widownią, garderobami, zapleczem magazynowym. Teatr ten przez dziesiątki lat wystawia sztuki Aleksandra Fredry. Często jest tak, że babcie uczą swych dawnych ról wnuczki, a później gdy te czasem już na scenie się zapominają, to służą im pomocą podpowiadając. To urocze, dla mnie zupełnie niepowtarzalne, dodatkowo komiczne. Bo okazuje się, że to babcie mają często lepszą pamięć. W wielu przemyskich rodzinach Fredro i jego twórczość są obecni od pokoleń. W Horyńcu Zdroju tym razem teatr ten z maestrią zagrał „Moralność Pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej. Spektakl, który tematycznie wcale się nie zestarzał doczekał się wielkiego aplauzu publiczności. Szczególnie mogła zachwycić tytułową rolą Krystyna Maresch-Knapek, reżyser i zarazem prezes Towarzystwa Dramatycznego Fredreum, która zagrała swą rolę świetnie. Po zakończeniu tego spektaklu akcentem fredrowskim była prezentacja mego utworu pióra „Rozmowa z Fredrą”, publikowanego zresztą już wcześniej w „Nowym Kurierze Galicyjskim”. Innym akcentem fredrowskim w czasie trwania Festiwalu był spektakl amatorskiego teatru „Arka Lwowska” z Lubaczowa, założonego i prowadzonego przez lat dziesiątki przez księdza kanonika Józefa Dudka. Jakże podziwiam pasję teatralną tego niezwykłego kapłana, który zresztą – jak mi kiedyś opowiadał – jako seminarzysta Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu – teatralną pasją zaraził się w tym mieście, uczęszczając na spektakle Teatru Fredreum i sam w nich uczestnicząc jako aktor. Nigdy też nie zapomnę, z jakim zaangażowaniem przygotowywał wiele już lat temu razem z członkami Klubu Inteligencji Katolickiej w Lubaczowie, którego – jak wspomniałem – byłem wtedy prezesem, spektakl „Pod stopy Krzyża”. Było to w 1987 roku. Ksiądz Józef Dudek przedstawienie to wyreżyserował. Prapremiera obyła się w konkatedrze w Lubaczowie, będącej wówczas w budowie. Tu, gdzie teraz jest ołtarz z antepedium przedstawiającym, miedzy innymi, scenę ślubów króla Jana Kazimierza, i gdzie później był Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie swej historycznej wizyty w czerwcu 1991 roku – staliśmy wcześniej wśród drewnianych filarów podpierających strop konkatedry i recytowaliśmy wiersze Cypriana Norwida, Juliusza Słowackiego i innych, którym towarzyszyła muzyka Fryderyka Chopina i Krzysztofa Pendereckiego. Nigdy tego nie zapomnę. Na zaimprowizowanych ławkach siedział tłum lubaczowian, na sali był też ks. bp prof. Marian jaworski, administrator apostolski w Lubaczowie, najbliższy przyjaciel i współpracownik Jana Pawła II. Obecnie, w czasie festiwalu prowadzona przez ks. Józefa Dudka „Arka Lwowska” wystawiła pięknie wyreżyserowany właśnie przez niego spektakl „Teraz” oparty na tekstach Fredry. Oczywiście barwna i świetnie przygotowana prezentacja wszystkich zachwyciła i została entuzjastycznie przyjęta przez publiczność lubaczowską, która bardzo dobrze zna i ogromnie ceni ten teatr. Bowiem uświetnia on od lat swym spektaklami zarówno Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej w Lubaczowie, jak i właśnie wydarzenia festiwalowe. Ale występuje też w całej Polsce, o czym może kiedyś jeszcze porozmawiamy.

Czy też w innych „akcentach fredrowskich” można było uczestniczyć w ramach Festiwalu?

W tym samym miejscu, co spektakl „Arki Lwowskiej”, a wiec w lubaczowskim Miejskim Domu Kultury, odbyło się spotkanie z poetą, literaturoznawcą, filozofem, Karolem Samselem, który podzielił się swymi ciekawymi refleksjami na temat „Śladami Fredry”. A wcześniej w ramach Dni Fredrowskich miały miejsce wydarzenia kulturalno-edukacyjne odbywające się w miejscu urodzin komediopisarza, to jest w nie tak odległym od Lubaczowa Surochowie, w tamtejszym parku pałacowym, gdzie znajduje się pamiątkowy kamień z tablicą ku pamięci twórcy „Zemsty”. 19 czerwca, w przeddzień urodzin Fredry, który przyszedł na świat w roku 1793 rozpoczęły się tam wspomniane Dni Fredrowskie, na które złożył się festyn, a jego częścią był spektakl „Miłość po fredrowsku” zaprezentowany przez Teatr Fredreum. Jest on kompilacją fragmentów utworów Fredry: „Zemsta”, „Śluby panieńskie” „Dwie blizny”, „Pierwsza lepsza”. Wystąpili też uczniowie szkoły podstawowej w Surochowie, a także dzieci z przedszkola prezentując „Bajki” Fredry. Spotkanie muzycznie ubogacił koncert CK Kapeli działającej pod auspicjami Stowarzyszenia Muzyka Dawna w Jarosławiu.

Czy prócz Roku Fredry dostrzegł Pan w programie Festiwalu Dziedzictwa Kresów inne wydarzenia, ważne w bieżącym roku dla naszej historii?

Tak, w tym roku przypadła 11 lipca 80. rocznica rzezi wołyńskiej. Z tej okazji 9 lipca w Cieszanowie została zorganizowana konferencja naukowa z udziałem licznych znawców zagadnienia połączona z panelem dyskusyjnym „Jak rozmawiać o Wołyniu w 2023 roku?”. Dokładnie w 80. rocznicę tragicznych wydarzeń na Wołyniu obyły się też uroczystości związane z Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, na które złożyły się: Msza Święta Kresowa w konkatedrze w Lubaczowie za dusze pomordowanych, złożenie kwiatów pod pamiątkowa tablicą, oraz Marsz Pamięci. W uroczystościach uczestniczyły rodziny pomordowanych, władze wojewódzkie, powiatowe, miejskie oraz licznie zgromadzona młodzież harcerska i szkolna.

Włodek Pawlik koncert w Narolu, elubaczow.com

Jakie były najciekawsze wydarzenia muzyczne tych letnich dni?

Było ich wiele, w zasadzie można by mówić o osobnym festiwalu muzycznym w „Festiwalu Dziedzictwa Kresów”. Na przykład w Narolu, w Centrum Koncertowo-Wystawienniczym wystąpił z recitalem fortepianowym światowej sławy kompozytor i pianista jazzowy Włodek Pawlik, artysta cudownie natchniony muzyką. Kiedy w ubiegłych latach byłem dyrektorem Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, Włodek Pawlik przychodził dość często aby pograć sobie na fortepianie na którym komponował wcześniej niegdyś Karol Szymanowski. Pawlik tworzył niezwykle tam piękne improwizacje, zupełnie mnie przekonał wówczas do swego absolutnego słuchu i geniuszu muzycznego. Bo co innego koncerty starannie przygotowane, a co innego właśnie takie improwizacje. Artysta świetnie zaprezentował się w Narolu, gdzie dawny pałac Łosiów jest ozdobą okolic. Poruszający był też w czasie trwania festiwalu koncert artystów Królewskiej Opery Kameralnej, którzy w kościele w Baszni Dolnej pw. Św. Andrzeja Boboli zaprezentowali utwór „Exsultate Jubilate” W. A. Mozarta. Z kolei młodzież z Lubaczowa i całego Podkarpacia zaprezentowała w Miejskim Domu Kultury w Lubaczowie koncert, który mnie szczególnie zainteresował „Kresowych poetów śpiewajmy”. Młodzi artyści zostali przygotowani do tego koncertu na warsztatach muzycznych prowadzonych przez Paulinę Mazepę. Niestety nie mogłem na nim być, bo w tym czasie uczestniczyłem we wspomnianym spektaklu teatru lwowskiego w Narolu. W Lubaczowie, tym samym miejscu wystąpił też ze swym ciekawym programem „Dni, których nie znamy” Józef Duda. Tych wydarzeń muzycznych było o wiele więcej, podaję tylko przykłady.

Niedziela z kulturą żydowską w Lubaczowie, festiwalkresow.pl

Jeśli Festiwal Kresów, to zapewne obyły się prezentacje kultur innych narodów, które dawniej współtworzyły razem z nami Kresy?

Dobrze, że Pani o to zapytała. Oczywiście na każdej prawie z dotychczasowych edycji tego festiwalu były reprezentowane również kultury ruska, a dziś ukraińska, no i żydowska, choć nie tylko, bo i węgierska, czeska, litewska, białoruska, inne… Prawie jako symboliczny znak tego można odczytać tegoroczną, wspomnianą inaugurację tego festiwalu, gdzie w grekokatolickiej cerkwi w Radrużu zabrzmiały utwory polskich kompozytorów rodem z Kresów: Moniuszki i Szymanowskiego. Jakby wymiar przyszłościowy z kolei miał obóz językowy zorganizowany w Baszni Dolnej dla dzieci polskich i ukraińskich przy wsparciu Fundacji Kościuszkowskiej. Z kolei 31 lipca Mateusz Pospieszalski wraz zespołem zaprezentował w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej szczególnie tam głęboko brzmiący koncert Psalmy Dawidowe”. Było to świetne przeżycie duchowe i religijne. W plenerze z kolei przy pięknej pogodzie lubaczowianie i goście miasta mogli w czasie „Niedzieli z kulturą żydowską” obejrzeć spektakl „Echa” w wykonaniu Teatru Migro, posłuchać koncertu zespołów klezmerskich w tym z Rzeszowa Klezmer Band, no i posmakować świetnej, żydowskiej kuchni, poznać tajniki przyrządzania potraw dzięki paniom z Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie.

Wspominał Pan też o Ogólnopolskim Spotkaniu Środowisk Kresowych w ramach tego festiwalu… Proszę o kilka refleksji na ten temat.

Częścią festiwalu było Ogólnopolskie Spotkanie Środowisk Kresowych. Przybyło na nie ponad sto osób zarówno z Polski jak i ze Lwowa i Ukrainy. Byli to głównie prezesi i działacze Towarzystw Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Lwów reprezentował miedzy innymi Marian Frużyński – prezes Katolickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zjazd ten stał się okazją do łączenia tego środowiska, wymiany bardzo różnorodnych i ciekawych doświadczeń. W Miejskim Domu Kultury odbył się bardzo ciekawy panel dyskusyjny, połączony z emisją filmów, wykładami, prelekcjami i prezentacjami głównie programów internetowych dotyczących digitalizacji zbiorów o charakterze kresowym, a opracowanych przede wszystkim przez Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej w Lublinie, także Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa za Granicą POLONIKA oraz Urząd Marszałkowski w Rzeszowie.

Koncert finałowy podsumowujący warsztaty wokalne „Kresowych poetów śpiewajmy”, festiwalkresow.pl

Jak zatem można by podsumować ten Festiwal?

Z pewnością był bardzo ciekawy i bardzo różnorodny, zorganizowany z wielkim rozmachem. Finał festiwalowych wydarzeń w Kresowej Osadzie w Baszni Dolnej zgromadził tłumy. Czego tam nie było. Bo i muzyka ludowa, i na wielu stoiskach bardzo smaczne, pachnące, dania regionalne serwowane uprzejmie i z uśmiechem przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich, które w dodatku były wspierane przez znanego ze stałych programów telewizyjnych arcykucharza Karola Okrasę. Można też było spotkać stare i nowe wyroby rękodzieła. No i oprócz ciekawych i barwnych zespołów folklorystycznych, ich śpiewów i tańców, wystąpiła Magdalena Białorucka-Ogorzelec, a gwiazdą wieczoru była Ewa Farna. Przyznam, że nawet w dość długiej rozmowie nie można o tym wszystkim dokładnie opowiedzieć, czy choćby wszystkich wydarzeń wymienić. Ci, którzy chcą pogłębić się duchowo, poszerzyć swą wiedzę o Kresach, posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć ciekawe spektakle, wystawy, a także posmakować świetnej kuchni kresowej, powinni po prostu w przyszłym roku udać się w okresie wakacyjnym do Lubaczowa i na Podkarpacie na ten festiwal. Będą zadziwieni, ubogaceni i uradowani tym różnorodnym w swym pięknie duchowym dziedzictwem.

Bardzo dziękuje za rozmowę.

Ja również.

Rozmawiała Anna Gordijewska

Tekst ukazał się w nr 16 (428), 31 sierpnia – 14 września 2023

Anna Gordijewska. Polka, urodzona we Lwowie. Absolwentka polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Ukończyła wydział dziennikarstwa w Lwowskiej Akademii Drukarstwa. W latach 1995-1997 Podyplomowe Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa na KUL. Prowadziła programy w polskim "Radiu Lwów". Nadawała korespondencje radiowe o tematyce lwowskiej i kresowej współpracując z rozgłośniami w Polsce i za granicą. Od 2013 roku redaktor - prasa, radio, TV - w Kurierze Galicyjskim, reżyser filmów dokumentalnych "Studio Lwów" Kuriera Galicyjskiego. Od września 2019 roku pracuje w programie dla TVP Polonia "Studio Lwów". Otrzymała nagrody: Odznaka "Zasłużony dla Kultury Polskiej", 2007 r ., Złoty Krzyż Zasługi, 2018 r.

X