Nie musisz – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Fot. glamour.pl

Nie musisz – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Nie musisz. Nie musisz dawać, nie musisz nie dawać. Nie musisz mówić, że dałeś. Nie musisz mówić, że nie dałeś. Rób, co Ci dyktuje sumienie. I nie śpiesz się z oceną. Tego też nie musisz: osądzać cudzego postępowania. Taką miarą jaką mierzysz, odmierzą i tobieks. prof. Andrzej Draguła.

Tak właściwie ks. profesor w kilku zdaniach zawarł to, co warto powiedzieć wszystkim, którzy corocznie (przynajmniej od lat kilku) licytują się oświadczeniami wszelakimi na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dokładnie tak! Nikt niczego nie musi, a to jak on się do Wielkiej Orkiestry odnosi oraz to dlaczego, czy i ile „daje” (także jeśli nie daje – to dlaczego „nie daje”) – to jest jego prywatna sprawa! Teoretycznie oczywiste! Tymczasem polski „styczniowy internet” (szczególnie grupy społecznościowe) aż kipiał od płomiennych deklaracji, potępień, ocen, obwinień oraz przeróżnej maści (uwaga – modne słowo!) stygmatyzacji, a wszystko to w kontekście kolejnego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

 

„Zdrowy rozsądek” „wylądował” na śmietniku

Obserwując to co się dookoła Wielkiej Orkiestry dzieje, czytając wpisy internetowe (także moich znajomych) kolejny raz mam wrażenie, że „zdrowy rozsądek” – wspominany przeze mnie w tak wielu tekstach – ostatecznie „wylądował” na śmietniku, zaś sama Orkiestra wpadła „między okopy” bezsensownej i niszczycielskiej polsko-polskiej wojny. Wątpiącym w to, czy tak jest właśnie proponuję – najpierw ponowne przeczytanie tego co na temat „dawania”, „mówienia” i „oceniania” ks. profesor napisał, następnie zastanowienie się nad tym czy to nie jest właśnie tak upragniona i ceniona przez wielu (przynajmniej deklaratywnie) „wolność wyboru”, „demokracja”, „poszanowanie różnorodności”, „szacunek”, „swoboda wyboru” itd., po czym przyjrzenie się temu co się dookoła Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dzieje. Tych, którzy się na podobne zdecydują uczciwie uprzedzam – bądźcie gotowi na wstrząs!

 

Po pierwsze – aktywiści „dający”

Problem nawet nie w tym, że się „dawaniem” chwalą! Problemem jest to, że wielu z nich chwali się w taki sposób (wyrafinowany bądź prostacki) by tych co „nie dają” spostponować. W różny to czynią sposób – „przyklejają im „łatki” wszelakie (a, że to fanatycy, a że to katotaliban, a że to głupki nierozumiejące wagi i znaczenia…), szantażują emocjonalnie („napisz oświadczenie, że gdy twoje dziecko trafi do szpitala to zabraniasz jego leczenia przy pomocy sprzętu kupionego przez WOŚP…”), używają argumentów trudnych do uznania za logiczne i przyzwoite, „żonglują”, manipulują liczbami i statystykami. Myślenie dychotomiczne – „tutaj” esencja dobra, „tam” samo zło. Wszystko to artykułowane ze złośliwością, złością i nienawiścią w stosunku do mających czelność widzieć i oceniać sprawy inaczej. Rozsądku brak, a prawda w jej represywnym „wydaniu”.

 

Po drugie – aktywiści „niedający”

Lustrzana sytuacja. Problem nie w tym, że „nie dają”, a w tym, że owo „niedawanie” podnoszą do rangi cnoty i mądrości, odmawiając ostatnich tym „dającym”. W dodatku ci „niedający” czynią to wszystko głośno, ostentacyjnie, a niekiedy (nawet często) obraźliwie. Oczywiście, budując swe teorie i wygłaszając oświadczenia, oni także korzystają z sofistyki, manipulują, żonglują liczbami, starają się wzbudzić w „dających” poczucie, że ci zostali oszukani. Także – często – porównują działania (rozmiary i efektywność) WOŚP z Caritasem i innymi organizacjami. Myślenie dychotomiczne – „tam” samo zło, „tutaj” esencja dobra. Wszystko to artykułowane ze złośliwością, złością i nienawiścią w stosunku do mających czelność widzieć i oceniać sprawy inaczej. Rozsądku brak, a prawda w jej represywnym „wydaniu”.

 

Ogólnie – ponury to obraz

W efekcie – coś, co jak mniemam, u swego zarania miało być czymś radosnym i wspólnym dla wszystkich Polaków (i co przez lat wiele takim było), już takim nie jest. Nie, nie! Same koncerty Orkiestry i zbiórka datków, muzycy, wolontariusze i lokalne sztaby Orkiestry są nadal radosne i pełne entuzjazmu! Ale to, co się dookoła „tego” dzieje trudno nazwać radosnym, kolorowym i wspólnym. Obserwując „cały ten zgiełk” dookoła Finału WOŚP ma się raczej wrażenie, że Finał nie jest unikalnym i autonomicznym wydarzeniem, a jedynie pretekstem, instrumentem służącym jeszcze głębszej polaryzacji polskiego społeczeństwa, polem kolejnej polsko-polskiej bitwy, pożywką dla wszelkich dychotomicznych teorii i obwinień.

 

Nikt na dobro i szlachetność nie ma monopolu!

Dawać? Jasne, że dawać! Sprawa jest prosta i oczywista! Dobroczynność, ofiarność, gotowość poświęcania się i służenie wspólnemu dobru – zawsze są szlachetne. Dlatego warto pomagać! Jednakże wybór tego komu i jak pomagać – to już osobista decyzja każdego z nas. Dlatego jestem święcie przekonany, że dobrze jest wesprzeć WOŚP, ale niczego nie ma złego w tym by wybrać innego adresata i inną formę pomocy. Żeby było jasne – niczego nie sugeruję! Jestem przeciwny przeciwstawianiu WOŚP Caritasu, Polskiej Akcji Humanitarnej, Szlachetnej Paczki, hospicjów i innych! Warto pamiętać, że na szlachetność i dobro nikt nie ma monopolu! Każda organizacja pomagająca chorym, samotnym, potrzebującym, skrzywdzonym, głodnym jest potrzebna! Każdy wolontariusz, czy to WOŚP, PAH, czy Caritas (także wolontariusz innych organizacji) to szlachetny człowiek. Każdy grosz, który trafia do tych organizacji, czyni dobro. Jeśli więc tak, a jestem przekonany, że to tak właśnie, nie wolno monopolizować prawa na pomaganie!

 

WOŚP – wszystkich problemów nie jest w stanie rozwiązać, a jednocześnie jest unikalna i czyni dobro

Ma ona swój określony charakter, ma swoje priorytety (wszystkich potrzebujących i wszystkich potrzeb one nie obejmują) i swoje metody działania (nie oceniam ich – stwierdzam fakt jedynie). Jest unikalna, czyni dobro – ale nie tylko ona przecież! Amnesty International, Polska Akcja Humanitarna, Caritas, Domy Samotnych Matek, Hospicja… Pozwólmy by istniały! One też robią wielkie sprawy! Przecież organizacje charytatywne wzajemnie się „uzupełniają”! To czego nie zrobi WOŚP – zrobią inne! Zaś żeby mogły to zrobić, one też potrzebują uwagi mecenatów, potrzebują datków, potrzebują uznania. Konkurencja? Tak! Istnieje między nimi konkurencja – lecz chciałoby się, by była to „biała”, uczciwa konkurencja o dobra i środki dla ich podopiecznych. Dlatego, jeśli rzeczywiście demokrację, wolność wyboru, różnorodność przekonań, wierzeń i opinii szanujemy – a nie jest to „fasada” jedynie – pozwólmy każdemu samodzielnie wybierać komu, kiedy, co i jak „dać” mają i – z uwagi na co kto i komu co „dał” – nie szantażujmy, nie krytykujmy, nie poniżajmy.

 

Każdy ma prawo mieć wątpliwości, tak jak każdy ma prawo wierzyć

Krytykujący Wielką Orkiestrę przeważnie skupiają się na wątpliwościach co do uczciwości jej organizatorów, jej rozliczeniach finansowych, kosztach zakupów sprzętu medycznego i koncertów, przepływach bankowych pomiędzy podmiotami i organizacjami powiązanymi z osobami organizatorów Orkiestry. Na tych wątpliwościach budowane są negatywne narracje, a nawet (w związku z nimi) toczą się procesy sądowe. Niestety, tak jest i tyle! Co z tym można począć? Cóż, może i naiwnie, ale ja w Polskę wierzę i wierzę też, że powołane do tego instytucje (urzędy skarbowe, prokuratury i sądy) kiedyś wreszcie ostatecznie wyjaśnią czy stawiane WOŚP zarzuty są słuszne czy nie. Do tego momentu, wśród medialnego i internetowego harmideru, co rusz „natykając się” to na prawdziwe, to na „fejkowe” o WOŚP i jej finansach wieści, pozostaje nam tylko jedno – uwierzyć bądź nie uwierzyć w uczciwość i sensowność działań Orkiestry. Każdy ma prawo uwierzyć, każdy ma prawo wątpić, a zarówno wątpliwości jak i wiara, dopóki instytucje do tego powołane nie wydadzą ostatecznego werdyktu, powinny być przez „obydwie strony” szanowane. Wiem – truizm! Nie oznacza to jednocześnie, że zarówno owa wiara jak i wątpliwości nie powinny być przedmiotem dyskusji, tyle że jeśli, to dyskusji rzeczowych i logicznych, bez emocji i erystyki. Wiem, to kolejna oczywistość! Jednakże z uwagi na to jak współcześnie toczone są dyskusje, uważam, że warta przypomnienia!

 

Lepiej by było

Oczywiście, dla WOŚP i dla zwolenników pomagania właśnie za jej pośrednictwem lepiej by było gdyby wszystkie wątpliwości zostały jak najszybciej wyjaśnione i to na jej korzyść. Lepiej by było, gdyby jej organizatorzy potrafili i mogli to uczynić. Niepoprawny idealista – chcę wierzyć, że jest to możliwe i że kiedyś tak się stanie. Tymczasem – pomimo wielkiej sympatii i nostalgii wielkiej (to już ponad 25 lat!) – nie wszystko w działaniach WOŚP wydaje mi się oczywiste i jasne. Te wątpliwości – to moje prawo, tak jak wiara w „przejrzystość” WOŚP jest prawem innych. Jednocześnie uważam za stosowne zaznaczyć (to dla „czytających inaczej”), że pomimo zadeklarowanego powyżej, nie czynię nieuzasadnionych uogólnień i nie oceniam wszystkiego co WOŚ robi i co z WOŚP jest związane wyłącznie przez pryzmat tychże wątpliwości. Mam świadomość tego, że WOŚP, niezależnie od moich zastrzeżeń, to także dobro i to w wielu wymiarach. Tym niemniej – lepiej by było…

 

Lepiej by było gdyby…

Tak się też niestety stało, że stosunek do WOŚP stał się wyznacznikiem przekonań i sympatii politycznych. Lepiej by było gdyby do tego nie dopuszczono! W sytuacji drastycznej polaryzacji politycznej i dychotomicznego myślenia WOŚP stała się zarówno bronią jak i celem w toczonych bataliach. Niestety – powtórzę to słowo – wskutek działań przeróżnych sił i osób, niemała część działań Orkiestry (i ich odbioru) przesunęła się ze sfery dobroczynnej w stronę sfery politycznej. Nie sposób nie zauważyć, że nie jest to dla odbioru działań WOŚP korzystne. Poza tym – przecież dobro powinno nas łączyć, tymczasem (już pisałem) polaryzacja, dychotomia… no i WOŚP w tym wszystkim… Dlatego lepiej by było gdyby…

Mając wszystko powyższe na uwadze, przypominam: Nie musisz. Nie musisz dawać, nie musisz nie dawać. Nie musisz mówić, że dałeś. Nie musisz mówić, że nie dałeś. Rób, co c i dyktuje sumienie. I nie śpiesz się z oceną. Tego też nie musisz: osądzać cudzego postępowania. Taką miarą jaką mierzysz, odmierzą i tobie.

Artur Deska

Artur Ryszard Deska (1964). Niemłody i brodaty wielbiciel fajki, dobrych książek, filozofii oraz historii. Poeta. Pasjonat zdrowego rozsądku i bezkompromisowy krytyk panoszących sie i rozdętych: relatywizmu tudzież poprawności politycznej. Jesienią 2003 roku, po kolejnym kryzysie (nadciśnienie, serce i cukrzyca) postanowił „dożyć swoich dni inaczej” – złożył w kościele „śluby prywatne”, wyjechał z Polski, osiadł w Drohobyczu i zajął się działalnością charytatywną. Od listopada 2003 roku zastępca Dyrektora Caritas Samborsko-Drohobyckiej Diecezji UGKC. Założyciel i wieloletni Dyrektor Centrum Wolontariatu Caritas w Drohobyczu. „Ojciec” i wychowawca wielu pokoleń wolontariuszy. Współzałożyciel Ukraińskiej Grupy Humanitarnej. Od 2014 roku – opiekun „drohobyckiej” wspólnoty Tatarów krymskich. Mimo cyklicznie powtarzanych i apokaliptycznych diagnoz lekarzy – wciąż żyje i walczy. Motto: „Bóg kocha wariatów...”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X