Namiętna miłość lwowskich fotografów. Część 2 Zdjęcie wykonane przez Tadeusza Jaworskiego w zakładzie „Adela”

Namiętna miłość lwowskich fotografów. Część 2

Trzecim „bohaterem” tragicznego wydarzenia 12 kwietnia 1921 roku  na Pohulance był Maks Lieberman, mąż Cecylii (Czesławy) Starkmeth. Był to 33-letni młody człowiek, który około dziesięciu lat pracował w zawodzie fotograficznym, m.in. także w zakładzie fotograficznym „Adela”, do którego wstąpił w 1911 roku.

W dokumentach sądowych znajdujemy jego krótki życiorys. Otóż Maks (Mojżesz Menatsche dwojga imion) Lieberman urodził się w Przemyślu w roku 1888 w rodzinie „przynależnej do religii mojżeszowej”. Rodzina od pewnego czasu zamieszkała we Lwowie, zaś Maks wstąpił na naukę fotograficzną do zakładu „Adela” Tadeusza Jaworskiego. Działał też aktywnie w zgromadzeniu pomocników fotografów.

Już na pierwszym posiedzeniu tego zgromadzenia, które liczyło 43 członków, w dniu 10 listopada 1913 roku wybrano Maksa Liebermana na członka wydziału. Młody człowiek nie tylko prosperował w zawodzie i działalności społecznej, lecz „nie pozostał obojętnym dla wdzięków swej koleżanki Cecylii Starkmeth, pisał do niej czułe kartki, a kiedy miłość do niej potęgowała się coraz bardziej, rozpoczął oficjalnie starania o jej rękę i został przez jej rodziców przyjęty”.

Powstała dość pikantna sytuacja. Wśród pracowników zakładu „Adela” o stosunku Cecylii z szefem Tadeuszem Jaworskim krążyły głuche plotki, lecz Lieberman nie chciał w to uwierzyć. Cecylia nie dawała mu żadnych nadziei, lecz jej mamusia, która o wszystkim dokładnie wiedziała, uważała, że Lieberman może być dobrą partią dla jej córki i podtrzymywała Maksa w jego zamiarach.

Z drugiej strony, rodzina Starkmethów nadal korzystała z opieki Jaworskiego, brała od niego pieniądze. Tymczasem Maks Lieberman trafił do wojska austriackiego, potem wybuchła wielka wojna… Czas leciał, Lieberman pisał listy do Cecylii i „z niepokojem przyjmował wieści o bliskim stosunku, jaki ją łączył z Jaworskim”. Jednak nadal uważał ją za swoją narzeczoną, i według jego późniejszych zeznań podczas śledztwa, „ustawicznie posyłał Cecylii pieniądze na zakupienie mebli i innych rzeczy” do wspólnego pożycia rodzinnego w czasach przyszłych, po wojnie, które ona przyjmowała i wydawała na różne swoje zachcianki.

Lieberman po powrocie z wojska do Lwowa znów wstąpił do zakładu fotograficznego „Adela”. Chociaż nadal krążyły plotki o „ścisłym stosunku” Jaworskiego z Cecylią, Lieberman temu nie wierzył, gdyż ją bardzo kochał i nie przypuszczał, aby ona była zdolną do pozamałżeńskich stosunków z Jaworskim.

Cecylia Starkmethówna wcale nie darzyła Liebermana miłością, jednak sytuacja rodzinna, śmierć ojca i namowy mamusi powodowały, że ona, chociaż z niechęcią, „przystała ostatecznie na małżeństwo i w październiku 1919 roku odbyły się formalne zaręczyny”. W tej sytuacji Cecylia nadal nie zrywała stosunków z Jaworskim i już dla nikogo (prócz Liebermana) nie było sekretem, że była jego kochanką.

Maks Lieberman jednak dość długo nie mógł zdecydować się czy wierzyć plotkom i odwołać zaręczyny, czy też jednak ożenić się z Cecylią, którą kochał. Do małżeństwa nakłaniała go usilnie też matka Cecylii. Jak później zaznaczyło dochodzenie policyjne, „z toku całej tej skandalicznej afery wynika, że wielką część winy w obecnej tragedii ponosi Fani Starkmeth, matka Cecylii. Ona to wiedząc o stosunku Cecylii do Jaworskiego, gwałtem parła do ślubu córki z Liebermanem.

Rodzina Cecylii trzymała się Jaworskiego. Matka na prośbę Liebermana nie chciała interweniować u Jaworskiego w sprawie jego stosunków z Cecylią, zaś brat Cecylii nawet początkowo za rozmowę z Jaworskim żądał od Liebermana wynagrodzenia pieniężnego. Gdy nie otrzymapieniędzy oświadczył, że do tej sprawy nie miesza się”.

W tej sytuacji Tadeusz Jaworski w pewnym momencie zgodził się na ślub Cecylii z Liebermanem, uważając że przyszły mąż i po ślubie nie będzie przeszkadzał jego stosunkom z kochanką. Obiecał nawet wziąć Liebermana na wspólnika swego zakładu. W takich okolicznościach 27 czerwca 1920 roku doszło do ślubu Cecylii Starkmethówny i Maksa Liebermana. Jak świadczyła na procesie Cecylia, na ten jej krok dał zgodę również Jaworski, który jednak wymagał od niej aby ona i nadal pozostała jego kochanką.

Zdjęcie wykonane w zakładzie „Adela” z podpisem T. Jaworskiego

Po ślubie Jaworski nawet zaofiarował im mieszkanie w swojej realności przy ulicy Szeptyckich 17. Oboje również nadal pracowali u Jaworskiego. Jednak obiecanki Jaworskiego okazały się bez pokrycia, odmówił on Liebermanowi spisania z nim notarialnej umowy w sprawie współpracy w zakładzie, niby „wskutek zbliżających się wojsk bolszewickich do Lwowa” i wypłacił Liebermanowi 10 tysięcy marek odszkodowania. Zaraz po ślubie Lieberman przez cały czas podejrzewał żonę o stosunek z Jaworskim. Ona zaś z tego powodu nie raz płakała, prosiła Jaworskiego, jako swego opiekuna o pomoc. I wtedy gwałtownie Jaworski zmienił swoje zdanie, radząc Cecylii zwrócić się do sądu o rozwód z Maksem.

Sam Jaworski odbył z Liebermanem „męską rozmowę” i oświadczył mu, że Cecylia już od czterech lat była jego kochanką i jest nią nadal i zaofiarował Liebermanowi 30 tysięcy marek na kompensatę poniesionych strat na przyjęcie weselne. Cecylia z płaczem również potwierdziła swój stosunek z Jaworskim. Tylko wówczas Maks Lieberman ostatecznie zrozumiał całą sytuację.

Ale matka Fani Starkmeth zabrała owe 30 tysięcy marek i ustawicznie nalegała na Jaworskiego, by „cofnął swoje przyznanie, a na Cecylię – by pogodziła się na dalsze małżeńskie pożycie z Liebermanem”. Cecylia i Maks nawet odeszli od Jaworskiego do innego zakładu fotograficznego, mianowicie „Sztuka” Marcina Appla przy ulicy Legionów 1. „I wówczas, gdy Cecylia okazała się poza sferami wpływów Jaworskiego, przyznała się mężowi ze skruchą i płaczem do stosunku swego z Jaworskim, opowiadając szczegółowo o zgwałceniu jej przez Jaworskiego. Wobec tego, że Lieberman kochał bardzo swoją żonę, przebaczył jej, rozpoczynając nowe, spokojne życie rodzinne. Cecylia ze łzami wdzięczności przyjęła przebaczenie swego męża”.

Jednak nowe życie nie układało się. Jaworski starał się groźbami i pieniędzmi zmusić Cecylię do powrotu do niego. Napastował ją na ulicy i podczas pracy w zakładzie „Sztuka”. Ze swojej strony Maks Lieberman nie bardzo wierzył żonie i co godziny kontrolował ją w pracy.

Lieberman we wrześniu 1920 roku zwrócił się do policji, która wydała Jaworskiemu „zakaz dalszego nagabywania Liebermanów, pod zagrożeniem kary aresztu”. Od tego czasu Cecylia zdradzała wielki niepokój, nie chciała wychodzić z domu, jakby nie mogła postanowić, co ma robić dalej. Minęło tylko sześć miesięcy od dnia ślubu i 23 grudnia Maks był zszokowany kolejnym fatalnym wydarzeniem w stosunku z żoną. Oto Cecylia niespodzianie opuściła dom i uciekła ze Lwowa, pozostawiwszy list, że wyjechała daleko. Zabrała ze sobą cenne srebrne rzeczy wartości 25 tysięcy marek. Lieberman rozpoczął poszukiwania żony i stwierdził, że Jaworskiego też nie ma we Lwowie.

Reklama zakładu fotograficznego „Adela”

Przed wyjazdem Jaworski powiedział Józefowi Hołasowi, kierownikowi swego zakładu: „Pozdrówcie Liebermana, teraz Cecylia jest już moją”. Później okazało się, że kochankowie pojechali do Brzeżan, do brata Jaworskiego, zaś później wyjechali w nieznanym kierunku. Podczas śledztwa policyjnego Cecylia dokładnie opisała swoją ucieczkę. Komisarz Trusz zanotował z jej słów, że Liebermanowa”… z męża swego nie była zadowolona, że nie mógł on jej dogodzić, że nie podobał się jej i dlatego ciągnęło ją do Jaworskiego. Natomiast Jaworski był dla niej bardzo uprzejmym, delikatnym i zaspakajającym jej zmysły i nerwy. W ogóle wyrażała się o Jaworskim bardzo dodatnio”. Również na kolejnym przesłuchaniu w toku śledztwa Cecylia z nieustającym płaczem opowiadała komisarzowi policji Łukomskiemu, że „z mężem swoim Maksem Liebermanem była nieszczęśliwą. Wskutek jego zachowania względem niej nabrała do męża odrazy i wstrętu. Nie może na niego patrzeć i z nim żyć nie chce. Natomiast jakaś nadprzyrodzona siła pchała ją do Jaworskiego, który umiał odczuć jej myśli. Z nim była szczęśliwa, kochała jego do utraty zmysłów i jakby Jaworski umarł wskutek postrzelenia, ona chciałaby odebrać sobie życie”.

Tymczasem Maks Lieberman z końcem stycznia 1921 roku wniósł do sądu doniesienie karne przeciw Tadeuszowi Jaworskiemu o uprowadzenie mu żony, jednak dochodzenie ulegało zwłoce, gdyż Jaworskiego nie było we Lwowie i nikt nie wiedział gdzie go szukać. Na początku lutego Cecylia Liebermanowa razem z Jaworskim wróciła do Lwowa, lecz wynajęła osobne mieszkanie przy ulicy Głębokiej i wniosła pozew separacyjny przeciw mężowi. Dnia 3 marca w sądzie karnym odbyła się konfrontacja Liebermana z Jaworskim, „…w trakcie której doszło między nimi do gwałtownego zajścia”. Jak pisał korespondent „Wieku Nowego”, tylko w sądzie Maks Lieberman zrozumiał całą sytuację i stosunek żony do niego i do Jaworskiego. Poczuł się oszukaną ofiarą, której życie jest złamane i że tej sytuacji trzeba wreszcie kres położyć. Znienawidził Jaworskiego, lecz nadal namiętnie kochał Cecylię i „…na każdym kroku śledził żonę”, kontrolując jej życie osobiste. Całkiem zaniedbał pracę w zakładzie fotograficznym, przebywał przez cały czas w stanie niezwykle nerwowym, był psychicznie załamany. W takiej sytuacji 12 kwietnia doszło do tragicznego wypadku w lasku na Pohulance. W tym dniu z samego rana Lieberman czekał w ukryciu w pobliżu jej domu. O godzinie jedenastej Cecylia wyszła z domu i nie zauważywszy Liebermana wsiadła do tramwaju i pojechała na Pohulankę. Maks pojechał za nią. Na skraju lasku ona spotkała się z Jaworskim, który niby przypadkowo właśnie w tym miejscu zbierał kwiatki i oddychał świeżym powietrzem. Para poszła do lasku, a z tyłu w pewnym oddaleniu śledził ich Lieberman z rewolwerem w kieszeni. Gdy Jaworski usiadł na ziemi obok drzewa, Maks podbiegł do niego z krzykiem: „Co pan tu robi z moją żoną?”. Na to Jaworski odparł: „Co pana to obchodzi?”. Wtedy Lieberman oddał do Jaworskiego dwa strzały z rewolweru.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 5 (441), 15 – 25 marca 2024

X