Modny wypoczynek u dr. Tarnawskiego Gimnastyka poranna w sanatorium. Ćwiczenie demonstruje sam dr Apolinary Tarnawski

Modny wypoczynek u dr. Tarnawskiego

Niesprawiedliwie zapomnianą postacią jest dziś dr Apolinary Tarnawski (1851-1943). Był wybitnym lekarzem, stosującym nowatorskie metody leczenia, założycielem i wieloletnim kierownikiem sanatorium w Kosowie. Może niektórym naszym Czytelnikom historia jego działalności pomoże zmienić poglądy i poprawić własny tryb życia.

Dr Apolinary Tarnawski, 1851-1953, założyciel słynnego sanatorium w Kosowie

W Polsce imię tego lekarza znane jest lepiej, ponieważ młody naukowiec z Krakowa Natalia Tarkowska wydała w 2016 roku wspaniałą monografię, zatytułowaną „Lecznica Narodu. Kulturotwórcza rola Zakładu Przyrodoleczniczego doktora Apolinarego Tarnawskiego w Kosowie na Pokuciu (1893-1939)”. Obecnie aktywnie popularyzuje ten temat, stara się znaleźć mecenasów chętnych włożyć fundusze w odnowienie i restaurację zabudowań słynnego sanatorium, obecnie noszącego nazwę „Kosów” i przeżywającego trudne czasy.

Ale po kolei. Apolinary Tarnawski pochodził z zamożnej rodziny mieszkającej w okolicach Przemyśla. Wykształcenie medyczne uzyskał w Krakowie, praktyki odbywał w Borszczowie i Jaworowie. Od dzieciństwa był chłopcem chorowitym, zaś medycyna Austro-Węgier nie mogła mu zaproponować metody leczenia. Wówczas wyjechał do Niemiec, do Bawarii, gdzie leczył się w uzdrowiskowej miejscowości Bad Wörishofen. Przebywał tam w zakładzie wodoleczniczym dr. Sebastiana Kneippa – bawarskiego księdza, słynnego ze swej metody wodolecznictwa. Kneippowi tą metodą udało się samemu wyleczyć z gruźlicy. W tym czasie, a było to wiele lat przed wynalezieniem penicyliny, uważano tę chorobę za nieuleczalną. Kneipp stosował metodę kontrastowej kąpieli w zimnej i gorącej wodzie. Wychodził z założenia, że zdrowie człowieka w dużej mierze zależy od kontaktu z wodą – pływanie, wodne masaże, gimnastyka. Poglądy te bardzo zainteresowały dr. Tarnawskiego, szczególnie, gdy po zastosowaniu metody Kneippa nastąpiła poprawa jego zdrowia. Zbadał tę metodę, udoskonalił i zaczął ją stosować w leczeniu pacjentów.

W XIX wieku bardzo popularne, szczególnie wśród arystokracji, były wyjazdy na kurorty i do lecznic z odpowiadającymi każdej chorobie warunkami klimatycznymi. Na miejsce swej nowatorskiej praktyki dr Tarnawski wybrał Kosów na Huculszczyźnie. Gdy w 1891 roku założył tu swoje sanatorium, miał blisko 40 lat. Bardzo szybko udało mu się wybudować jeden z najlepszych na naszych terenach zakład leczniczy. W górski pejzaż trafnie wpisał kilka zacisznych drewnianych willi, usytuowanych w parku i częściowo w sadzie owocowym. Architektura sanatorium, przejąwszy niektóre elementy charakterystyczne dla huculskiej kultury, była nadzwyczaj interesująca i oryginalna. Pensjonat posiadał basen, gorącą i zimną wodę bieżącą. Część owoców i jarzyn hodowana była na miejscu, do czego aktywnie włączano pensjonariuszy, przeważnie mieszkańców miast, którzy odkrywali dla siebie piękno pracy fizycznej.

Wkrótce sanatorium dr. A. Tarnawskiego stało się bardzo popularne wśród polskich elit. Dzięki znacznej liczby słynnych osobistości Kosów stał się modnym uzdrowiskiem. W lecznicy leczono wszelkie schorzenia chroniczne, oprócz kalectw. Metody lecznicze dr. Tarnawskiego polegały na stosowaniu zabiegów wodnych, kąpieli słonecznych, diety jarskiej, leczniczego postu, gimnastyki oddechowej i ćwiczeń fizycznych. Te ostatnie doktor lubił prowadzić osobiście, uważnie obserwując pacjentów. Naruszenie dyscypliny i niepodporządkowanie się zasadom leczenia były bezapelacyjnym powodem do wykluczenia z lecznicy.

Jadalnia sanatorium dr. Tarnawskiego. Zdjęcie współczesne

Szczególne miejsce w leczeniu zajmowała psychoterapia, ukierunkowanie pacjenta na pozytywne myślenie. Przybywających witał napis na bramie wejściowej: „Władaj sobą” – było to podstawowe hasło metody leczniczej dr. Tarnawskiego. Szczególną uwagę zwracał doktor na wyrzeczenie się podczas kuracji spożycia alkoholu, kawy i herbaty, które uważał za narkotyki. Do sanatorium na kurację przyjmowano pacjentów nie krócej niż na miesiąc, ponieważ w krótszym czasie – jak uważał dr Tarnawski – nie sposób było uzyskać pozytywne wyniki leczenia.

W 1920 roku cena doby pobytu w sanatorium w okresie wiosennym i jesiennym wynosiła 10-13 złotych, a w okresie letnim – 12-15 złotych. Na owe czasy były to dość znaczne sumy. Aby porównać cenowo tamte czasy z obecnymi, przytoczymy ceny produktów spożywczych. Na rynku w Stanisławowie w 1926 roku kilogram mąki pszennej kosztował 65 groszy, 1 kg chleba żytniego – 42 gr., litr mleka „od krowy” – 35 gr., kilogram masła – 6,40 zł, jajko – 14 gr., kilo słoniny – 2,8 zł., ceny mięsa wahały się od 1,7 do 2 zł., a ceny 1 kg kawy – od 6,5 do 13 zł. Najdroższą była herbata, która kosztowała od 15 do 30 zł. za kilogram.

W sanatorium mogło przebywać jednocześnie 120 pacjentów, w ciągu roku – do 500. Wśród pacjentów lecznicy byli działacze wszystkich ugrupowań politycznych, wyższe duchowieństwo rzymskokatolickie, grekokatolickie i ormiańskokatolickie, wyżsi oficerowie, pisarze i aktorzy. Niejednokrotnie w sanatorium przebywał czołowy polityk endecki Roman Dmowski. Ulicami Kosowa spacerował socjalista Ignacy Daszyński. Kosów w okresie międzywojennym stał się analogiem Zakopanego – spotykano tu wiele znanych osobistości, w tym też przedstawicieli bohemy.

O dr. Tarnawskim pozostało wiele komicznych historii. Wszyscy wiedzieli, że nie cierpiał ludzi otyłych, twierdząc, że ich nadmierna waga jest wyjątkowo ich winą. Pewnego razu dr Tarnawski powiedział pacjentowi: „Podgardle obfite, wygląd tępy, brzuch obwisły – kim pan jest?”. Okazało się, że był to znany chirurg, profesor wydziału medycyny Uniwersytetu Lwowskiego. „Musi pan to naprawić!” – zdecydował zdziwiony lekarz. Po tej rozmowie chirurg regularnie odwiedzał kosowską lecznicę, aż udało mu się uzyskać wymarzoną kompleksję.

Jedna z willi, zbudowanych przez dr. Tarnawskiego. Dziś mieści się tu kancelaria głównego lekarza sanatorium „Kosów”

Najbardziej popularnym werdyktem dr. Tarnawskiego było: „Nie przejadaj się – nie będziesz chorował”, lub: „Najzdrowsze jest to, co zostawisz na talerzu”. A gdy żona namawiała męża do jedzenia, doktor pytał: „Chce pani po raz drugi wyjść za mąż?”.

Pewnego razu w jadalni swego pensjonatu doktor zauważył, jak biskup dobierał sobie dodatkowe porcje smacznych potraw. Podszedł do niego, zabrał mu pełny talerz spod nosa i powiedział: „Proszę się pohamować, ekscelencjo!”. A gdy któryś z pacjentów dziękował mu za leczenie, zawsze odpowiadał: „Słońcu dziękuj, powietrzu dziękuj i zasadom powściągliwości, które, mam nadzieję, nareszcie zrozumiałeś”. Podróżni, jadący z Kołomyi do Kut, mijając Kosów, często widzieli dziwne bose postacie, odziane w białe ubrania. „To wariaci od Tarnawskiego” – pobłażliwie wzruszali ramionami miejscowi Huculi, których wędrowcy pytali, o co tu chodzi.

We wrześniu 1939 roku rodzina Tarnawskich podjęła decyzję o opuszczeniu Kosowa i wyjeździe do Rumunii. Dr. Tarnawskiego przekonał do tego jego syn, Wit, przeczuwający zagrożenie. Jednak rodzina nie była przygotowana na emigrację. Ogrodnik sanatorium Jan Magda oddał doktorowi część swoich oszczędności. Tarnawski poprosił go, aby zaopiekował się sanatorium. Tak się też stało – Jan Magda dbał o lecznicę do 1945 roku, do czasu, gdy sam został zmuszony do opuszczenia Kosowa i przeniesienia się na Śląsk.

Po wojnie władze sowieckie lecznicę w Kosowie znacjonalizowały. Dr Apolinary Tarnawski dożył sędziwych lat w dobrym stanie fizycznym i umysłowym. Jego pacjent i jednocześnie przyjaciel, pisarz Wacław Fiłochowski żartował: „Starego doktora trzeba będzie chyba rozstrzelać na Sądzie Ostatecznym, bo ze swoją niewiarygodną higieną gotów jest żyć wiecznie”.

Dr Apolinary Tarnawski uważał, że aby być zdrowym należy przestrzegać ułożonego przez niego dekalogu. Przytoczę te zasady w nieco skróconej wersji:

  1. Unikaj przejedzenia. Według Tołstoja – powściągliwość jest pierwszym krokiem do doskonałości – ćwicz ducha i kształtuj charakter człowieka. Nie dobieraj z garnka, bo pierwszy raz bierzesz w miarę, a drugi – by się przejeść;
  2. Zajęcia ma przerywać nie czas jedzenia, lecz uczucie głodu. Dlatego nie jedz, gdy nie jesteś głodny. Nie jedz, gdy jesteś zmęczony, niespokojny czy przygnębiony. Przede wszystkim staraj się odnaleźć spokój, bo jedynie w spokoju dobrze wydzielają się soki trawienne;
  3. Jedzenie przeżuwaj powoli i uważnie, smakując, wówczas jedzenie w połowie przetrawi się w ustach, zaś żołądek nie będzie przeciążony;
  4. Jadaj rzadko, najwyżej trzy razy dziennie, tj. śniadanie, obiad i kolację, a w przerwach unikaj dojadania przekąsek lub słodyczy, które zakłócają spokój trawienia;
  5. Gdy jedzenie smakuje, przetrawisz je szybciej, jeśli nie smakuje – nie zmuszaj się do jedzenia, bo psychologicznie wstrzymujesz wydzielanie się soku trawiennego;
  6. Nie wracaj do poprzedniej potrawy, bo do każdej żołądek wydziela odpowiednie soki;
  7. Unikaj przypraw, które zwiększają apetyt, ostrych przekąsek, picia wódki i tp. Podrażniają żołądek i przeszkadzają spokojnemu trawieniu;
  8. Na trawienie wpływa ruch na świeżym powietrzu i świeże powietrze w jadalni. W tym celu otwieraj okna, a jeszcze lepiej – jedz na dworze;
  9. Rozmowa podczas jedzenia jest żwawsza, ale dla chorych na żołądek niezalecana, bo osłabia uwagę i kontrolę za ilością spożytego jedzenia. Najbardziej ludzie psują sobie żołądki na uroczystościach i przyjęciach, gdy zachęcanie do jedzenie i rozmowa towarzyska są zasadą gościnności;
  10. Przykazanie najważniejsze: dbaj o dobry nastrój psychiczny przy jedzeniu, bo złe myśli wpływają na nerwy trawienne. Siadając do stołu, zapominaj o przeżyciach i sprawach dnia, a koncentruj się na dobrym przeżuwaniu.

Wielka szkoda, ale 22 października 2020 r. pożar częściowo strawił zabytkowy „Domek Mazurski” z zespołu zabudowy dawnego Zakładu Przyrodoleczniczego doktora Apolinarego Tarnawskiego. Czy nowe pokolenie powstrzyma rujnację sanatorium?

Petro Hawryłyszyn

Tekst ukazał się w nr 3-4 (367-368), 19 lutego – 15 marca 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X