Mieczysław Potocki. Część 3 Żókiew, zamek (Fot. Jurij Smirnow)

Mieczysław Potocki. Część 3

Mieczysław Potocki – organizator urzędu konserwatorskiego w Galicji Wschodniej 

Bardzo ważną i niestety zapomnianą postacią w historii Galicji w okresie autonomii był Mieczysław hrabia Potocki herbu Lubicz. Ten właśnie człowiek stał u podwalin organizacji służby konserwatorskiej na terenie autonomii. Z jego inicjatywy rozpoczęto badania zabytków historii, architektury i sztuki, również konserwację i stały nadzór nad stanem zabytków. 

W niedalekiej od Lwowa Żółkwi Potocki zwrócił uwagę na zabytki wielkiego znaczenia historycznego, mianowicie zamek hetmana Stanisława Żółkiewskiego i kościół farny, w którym znajdowały się liczne nagrobki i pamiątki historyczne po rodzinach Żółkiewskich, Sobieskich i Daniłowiczów. Część z nich znajdowała się w stanie zaniedbania, a zamek w ruinie. Potocki wystąpił z propozycją rozpoczęcia prac konserwatorskich, zakrojonych na wielką skalę. Inicjatywę jego popierał proboszcz świątyni żółkiewskiej ks. Józef Nowakowski, którego wspierał też abp Franciszek Ksawery Wierzchlejski. Powstał Komitet odnowienia kościoła w składzie dziewięciu osób, pod kierownictwem Józefa Jabłonowskiego, Włodzimierza Dzieduszyckiego i Jana Czajkowskiego oraz znanych polityków galicyjskich. Proboszczowi i Komitetowi udało się zgromadzić ponad 40 tys. złotych reńskich ze składek zbieranych „po całym kraju (Galicji), do których sam Najjaśniejszy Pan znacznym darem się przyczynił”. Prace konserwatorskie trwały w latach 1862-1867. Gruntownie wyremontowano kościół, poddano konserwacji ołtarze, nagrobki i obrazy batalistyczne. Marmoryzowanie i sztukaterię wykonał Włoch Viotti. Konserwację pomnika i różne rzeźby z kamienia i gipsu rzeźbili lwowscy artyści Parys Filippi i Paweł Eutele. Obrazy batalistyczne odnowił malarz Józef Cholewicz z Krakowa – „najbieglejszy restaurator dzieł sztuki”. Portrety Jadwigi Elżbiety Jakubowej Sobieskiej i króla Jana III Sobieskiego odnowił lwowski malarz Raczyński, a jeden z obrazów – Kaczmarski. Organmistrz Klement przeprowadził reparację organów. Zofia z Fredrów Szeptycka ofiarowała do kościoła obraz św. Józefa własnego pędzla, zaś Leonowa Rajska – obraz św. Anny. Zbudowano nową ambonę, wszystkie zdobienia i rzeźby do której wykonał Parys Filippi, a metalowe schody ofiarował Ignacy Lipczyński. Podczas prac konserwatorskich odnaleziono kryptę z zapomnianymi pochówkami. Włodzimierz Dzieduszycki zwrócił się do znanego historyka prof. Karola Szajnochy z prośbą o zbadanie wszystkich okoliczności. Lwowski historyk wyjaśnił, że były to pochówki królewiczów Jakuba i Konstantego Sobieskich i puszka z sercem Marii Karoliny z Sobieskich księżniczki de Bouillon, córki królewicza Jakuba.

Żółkiew, kolegiata (Fot. Jurij Smirnow)

Grób królewiczów postanowiono uczcić epitafium, wykonanie którego powierzono Filippiemu. Wykonanie tej marmurowej tablicy Mieczysław Potocki sfinansował z funduszu konserwatorskiego. Przy badaniu trumien królewiczów odnaleziono 1400 dużych gwoździ srebrnych, z których wybito 600 srebrnych i 1000 posrebrzanych medali pamiątkowych.

W Żółkwi odnowiono też dwie bramy wjazdowe miejskie i bramę zamkową. Brama obok kościoła była ozdobiona „rycerskimi szyszakami i rodzinnymi herbami Żółkiewskich i Sobieskich i stanowiła szacowną pamiątkę przeszłości”. Prace konserwatorskie powierzono rzeźbiarzowi lwowskiemu Julianowi Markowskiemu, który dostał w 1875 roku wynagrodzenie w kwocie 400 florenów z funduszu krajowego. Zamek Żółkiewskich już w czasach Potockiego był bardzo zniszczony i jak pisał konserwator „każdego rodaka, zwiedzającego miasto Żółkiew i mającego w swojem sercu choć cokolwiek uczucia dla naszej przeszłości, musi koniecznie przejąć głęboki żal na widok tych ruin zamku”. Niestety Potocki nie miał możliwości przystąpienia do ratowania zamku, bo „wydane przepisy wyłączają z pod władzy konserwatora wszelkie budowle, będące własnością prywatną”.

Niedaleko kościoła farnego w Żółkwi znajdują się zabudowanie dawnego klasztoru dominikanek. Pierwsza wzmianka o kościele pochodzi jeszcze z roku 1543, zaś Jan III Sobieski osiedlił w rozbudowanym klasztorze sióstr dominikanek wypędzonych przez Turków mieszkańców Kamieńca Podolskiego. W 1782 roku klasztor uległ kasacie w ramach reform cesarz Józefa II. Zabudowania zostały adoptowane na koszary i szpital wojskowy. Wtedy też na fasadzie wmurowano tablicę pamiątkową z napisem: „Ex vestalium domocilio laeso et non Victo Marti Hospitalet errexit Josephus II. Aug. A.D. MDCCLXXXVI”. Potocki zwrócił, uwagę na tę tablicę, godną uwagi „pod względem stylu i myśli”. I wniósł do c. k. generalnej komendy wojskowej we Lwowie żądanie odczyszczenia i odnowienia tablicy, „co też władza ta swoim kosztem uczyniła”.

Mieczysław Potocki bardzo wysoko cenił sobie sztukę kościelną. W cerkwi w Uniowie zwrócił uwagę na renesansowy nagrobek Aleksandra Wanko-Łahodowskiego (zm. w 1574 r.), wykonany z marmuru i alabastru, z napisem podwójnym w języku ruskim i polskim. Łahodowski pochodził z dawnego rodu bojarów ruskich, zaś żonaty był z Polką Barbarą z Sienna. Pomnik był bardzo uszkodzony, „przeto kosztem funduszu krajowego (tzn. z tych pieniędzy, którymi dysponował konserwator krajowy) został starannie odrestaurowany”.

Żółkiew, ratusz (Fot. Jurij Smirnow)

We wsi Krasnopuszcza niedaleko Złoczowa w cerkwi klasztoru oo. bazylianów Potocki zbadał unikatowy ikonostas, który składał się z więcej niż 80 obrazów: „wszystkie bardzo dobrego pędzla, dzieło malarza nadwornego królewskiego króla Jana III Sobieskiego Elentera Siemiginowskiego, rzeźba zaś niewiadomego artysty zdumiewa swoją pięknością i dokładnością dłuta”. Na wysokim poziomie artystycznym zostały wykonane rzeźbione postacie świętych i ozdoby architektoniczne. Na chórze cerkiewnym znajdowały się portrety króla Jana III i jego rodziny, pędzla tegoż Siemiginowskiego. W ołtarzu bocznym umieszczono cudowny obraz Matki Bożej. Potocki pisał, że ikonostas był oszacowany przez znawców na 100 tys. zł. r. klasztor bazyliański należał niegdyś do klucza pomorzańskiego, własności króla Jana III Sobieskiego i na pewno przez niego był uposażony, konserwator wyraził też zdanie, że gdyby ikonostas ten zdobił którą z cerkwi lwowskich niewątpliwie byłby „jedną z największych ciekawości i podziwów naszej stolicy (Lwowa)”. Ikonostas przez czas i zaniedbania był w wielu miejscach uszkodzony, „przeto z wielką starannością takowy odrestaurowałem i do pierwotnego stanu przyprowadziłem kosztem wyłącznie funduszu krajowego”.

W podlwowskiej miejscowości Nawaria w nowo wybudowanej cerkwi z inicjatywy Potockiego i greckokatolickiego proboszcza ks. Paczowskiego umieszczono XVI-wieczny ikonostas pochodzący z klasztoru bazylianów w Dobromilu. Ikonostas ten był fundacji rodziny Herburtów, ale bazylianie „mając całkiem odrębne pojęcie o piękności sztuki i wartości pamiątek historycznych, ikonostas jako wcale nie piękny i stary wyrzucili”. Konserwator Potocki postanowił ikonostas gruntownie odnowić, opłacając wszystkie prace z nim związane z funduszu krajowego.

Żółkiew, brama wjazdowa do zamku (Fot. Jurij Smirnow) Przy poparciu urzędu konserwatorskiego odnowiono ikonostas w cerkwi w Sokalu. Niestety nie zawsze miejscowi greckokatoliccy księża i parafianie rozumieli potrzebę konserwacji zabytków. W Buczaczu odmówiono finansowania odnowienia „nader pięknej snycerskiej roboty ikonostasu i antepedia”, zaś ze środków funduszu krajowego na ten cel pieniędzy było za mało. Mieczysław Potocki miał dobre wyczucie na wybitne dzieła sztuki. Carskie wrota i antepedia były dziełem zupełnie zapomnianego już wówczas słynnego mistrza Jana Jerzego Pinsla z fundacji Mikołaja Potockiego.

Prawdziwą wojnę Potocki musiał stoczyć z kapitułą greckokatolicką w Przemyślu. Wiadomo, że w roku 1784 dawny kościół karmelitów fundacji Marcina Krasickiego przez władze austriackie był przekazany grekokatolikom jako katedra diecezji przemyskiej. Władze cerkiewne przez cały czas użytkowania świątyni starały się dopasować jej wystrój i formy architektoniczne do potrzeb kultu wschodniego i swoich gustów estetycznych i narodowych. Otóż na elewacji dawnego kościoła znajdował się herb fundatorów – Krasickich i pamiątkowy napis fundacyjny. Nie pytając zgody krajowego konserwatora zabytków kapituła przemyska usunęła ten herb i napis. Płaskorzeźba kamienna z herbem została potłuczona na kawałki, a napis zniszczony. W tej sytuacji „nie tylko z obowiązku, ale też z wrodzonego uczucia słuszności musiałem powstać przeciw temu wandalskiemu niszczeniu pamiątki narodowej, zrobiłem więc do kapituły przedstawienie, prosząc o przywrócenie herbu i napisu”. Ale przedstawienie nie odniosło żadnego skutku, dlatego Potocki udał się do c. k. starostwa, a następnie złożył podanie w tej sprawie w Namiestnictwie Galicji. Kapituła czyniła opór i nie reagowała na listy odpowiednich urzędów państwowych. Wtedy Potocki zmuszony był zwrócić się do Ministerstwa Oświaty i Wyznań Religijnych w Wiedniu, „które też ów bezzasadny i kierowany jakąś niepojętą niechęcią opór kapituły przełamało, wydając ostateczne rozporządzenie z dnia 8 lipca 1873 roku”. W końcu, kosztem kapituły i rodziny Krasickich, herb i napis zostały przywrócone. Jednak grekokatolicy dążyli nadal do zmiany stylowych form świątyni i w latach 1876-1884 kapitalnie przebudowali dawny kościół według projektu prof. Juliana Zachariewicza. Wtedy została zbudowana monumentalna kopuła i dobudowana kaplica św. Mikołaja. Główną elewację ozdobiono kamiennymi postaciami św. Włodzimierza i św. Olgi, zaś na monumentalnych schodach prowadzących do katedry ustawiono figury św. Cyryla i Metodego, Bazylego Wielkiego i Jana Złotoustego. W latach 1884-1885 w ołtarzu zbudowano monumentalny ikonostas, ściany pokryto dekoracyjną sztukaterią stiukową. Wszystkie te prace prowadzono już po śmierci Potockiego. Historia stylowych zmian na tym się nie skończyła. Po II wojnie światowej świątynię znów przekazano katolikom łacińskim, zaś w latach 90. XX wieku usunięto wszystkie dziewiętnastowieczne dobudowy i zdobienia, włącznie z kopułą i ikonostasem.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 10 za 31 maja – 16 czerwca 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X