Mała historia jednego grobowca

Od dawna szukałem grobu moich przodków. Próby podejmowałem już dwa razy wcześniej, ale bez skutku. Dopiero informacja, że na terenie Cmentarza Łyczakowskiego znajduje się dział naukowo-informacyjny, wzbudziła we mnie pewne nadzieje.

Tam też w ciągu dosłownie kilku minut otrzymałem stosowną informację, gdzie taki grób się znajduje. Chcę tutaj dodać, że osoby tam pracujące były bardzo sympatyczne, a przede wszystkim wyjątkowo kompetentne. Na podobną prośbę na jednym z trójmiejskich cmentarzy otrzymałem odpowiedź, że mam przyjść w późniejszym terminie.

Ku mojemu zdumieniu nie tylko znalazłem miejsce pochówku moich prapradziadków, ale również to iż grobowiec jest w doskonałym stanie. Grobowiec był wyraźnie odnowiony, a na jego postumencie znajdowała się niedawno zgasła świeczka. Jest to tym bardziej dziwne, bo we Lwowie nie mam żadnej rodziny. Takich małych, jak i wielkich tajemnic na Cmentarzu Łyczakowskim jest nieskończona ilość.

Grobowiec został wykonany przez Henryka Periera – znanego artystę i kamieniarza lwowskiego. Henryk Perier był rzeźbiarzem niebanalnym. Zostawił na Łyczakowie wiele pięknych pomników. Najsłynniejszy to tzw. Sarkofag Żelaznej Kompanii, poświęcony powstańcom z 1830 r. Inne pomniki jego dłuta to: hrabiego Pinińskiego i jego żony Marii z Mniszków, Jana Riedla, Franciszka Stefczyka – twórcy galicyjskich kas oszczędności, Omeliana Ohonowskiego – ukraińskiego filologa i wielu innych. Po wojnie Perierowie przenieśli się do Polski (Strzegom i Kraków).

Moi przodkowie należeli do osób stosunkowo zamożnych. Byli właścicielami kilku kamienic we Lwowie (m.in. przy ul. Tarnowskiego) oraz stawów rybnych w Dusanowie w ówczesnym powiecie Przemyślany. Mój pradziadek Józef Link był naczelnikiem Wydziału Izby Skarbowej we Lwowie. Według przekazów rodzinnych, zmarł na zawał w czasie łyżwiarskich popisów na lodowisku. Po wojnie rodzina Linków przeniosła się do Polski (Wrocław, Gdynia). Józef Link był ojcem bardzo znanego artysty fotografika Tadeusza Linka.

Andrzej Dworzaczek
Tekst ukazał się w nr 13 (257) 15 lipca – 15 sierpnia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X