Magiczne obrzędy na starym cmentarzu – echa zabobonów starożytnego Egiptu Magiczna lalka ze związanymi rękoma i nogami, fot. Dmytro Poluchowycz

Magiczne obrzędy na starym cmentarzu – echa zabobonów starożytnego Egiptu

Przytoczony materiał nie odnosi się bezpośrednio do Polski i Polaków, ale, mam nadzieję, spodoba się naszym Czytelnikom. Tym bardziej, że magiczne praktyki w większym lub mniejszym stopniu są obecne w mentalności wszystkich bez wyjątku narodów świata.

Z punktu widzenia adeptów magii cmentarze i miejsca pochówków są miejscami, łączącymi żywych ze światem zmarłych. Zajmowały one zawsze w magii miejsce centralne. Miasteczko Satanów w obw. chmielnickim od dawna słynie ze swego żydowskiego cmentarza, jednego z największych tego rodzaju historycznych i artystycznych zabytków w Europie. Najstarsze pochówki pochodzą z II połowy XVI w.! Najbardziej interesujące nagrobki powstały na przełomie XVIII-XIX ww. Prawie każdy jest prawdziwym pomnikiem, godnym być eksponatem w muzeum sztuki. Nie darmo cmentarz ten nazwano „Żydowskim Łyczakowem”.

Często odwiedzam tę nekropolię z turystami, i to nie tylko z Ukrainy, ale i z Polski, USA, Wielkiej Brytanii, Izraela czy innych państw. Wśród turystów cmentarz odwiedzają również pielgrzymi żydowscy, spoczywa tu bowiem wielu rabinów i mędrców, którzy, jak wierzą chasydzi, potęgują ich modlitwy. Jeden z najbardziej czczonych grobów – to pochówek znanego XVIII-wiecznego rabina Josefa ben Abrahama Blocha, autora książki „Ginze Jozef” – zbioru kazań w formie pouczających przypowieści z elementami mistyki. Książka wydana została we Lwowie w 1792 r., już po śmierci autora. Jak się okazuje, na jego grobie nie tylko modlą się pielgrzymi, ale… uprawiają czary miejscowe kobiety!

Było to mniej-więcej przed czterema laty…

Magiczna figurka ze związanymi rękoma i nogami z Egiptu. Muzeum w Luwrze, zdjęcie: © Marie-LanNguyen,Wikimedia Commons, CC BY 2.5

Zaklęcia miłosne z tysiącletnimi korzeniami

Sam rytuał magiczny, wiadomo, nie odbył się publiczne – któż robi takie rzeczy przy świadkach? Ale pozostawił po sobie dość wymowne ślady w przyczepionej do ogrodzenia grobu splecionej z trawy lalki-motanki. Podobne plecione z trawy lalki sam robiłem na zajęciach w młodszych klasach. Wprawdzie ta cmentarna zrobiona była byle jak. Najważniejsze, by przypominała człowieka.

Była jeszcze jedna ważna rzecz – jeżeli w tych dziecięcych ręce i nogi sterczały wesoło na boki, to ta miała związane jak niewolnik… Fenomen ten wywołał takie zainteresowanie, że zdjęcie lalki zostało rozesłane do kilku kulturologów, historyków i folklorystów. W rezultacie otrzymaliśmy dość ciekawe spostrzeżenia.

Okazuje się, że cmentarna lalka jest najprawdopodobniej świadectwem obrządku magii miłosnej, której zaklęcia sięgają głęboko, w tysiąclecia! Nie ma czemu się dziwić – „ludowa magia” jest dość konserwatywna. Między innymi w Luwrze możemy zobaczyć prawie identyczny atrybut datowany III-IV w. n. e., pochodzący z Egiptu. Naczynie z „magicznym kompletem” archeologowie znaleźli w pochówku nieznanego młodzieńca. Jak uważają historycy, zostało tam w tajemnicy podrzucone i nie należało do tradycyjnego wyposażenia pogrzebowego. Egipski komplet składa się z glinianej figurki kobiecej z wpiętymi w nią mosiężnymi szpilkami. Jak i u satanowskiej lalki ta egipska też miała związane ręce i nogi. Uczyniono tak, by człowieka, wcielonego w lalkę, pozbawić możliwości przeciwdziałania magicznym wpływom. Dodano tam również ołowianą płytkę z wydrapanymi magicznymi zaklęciami. Gdy je rozszyfrowano, okazało się, że są to miłosne zaklęcia dziewczyny. Szpilki wbito w głowę, serce, pochwę, również w dłonie i stopy – żeby nie mogła ani chodzić, ani niczego robić, jak tylko myśleć o młodzieńcu, który zamówił magiczny rytuał.

Stary żydowski cmentarz w Satanowie, fot. Dmytro Poluchowycz

W Satanowie mamy praktycznie podobny rytuał. Orędownikiem zaklęcia występuje tu czczony rebe, a nie zwykły nieboszczyk. Figurka nie jest gliniana, lecz spleciona z trawy (najprawdopodobniej zebranej na cmentarzu). Wprawdzie nie mamy tu do czynienia ze szpilkami, ale, możliwe, że też były.

Przy powiększeniu zdjęcia widoczne jest, że z ręki lalki wygląda kawałek folii plastikowej. Możliwe, że owinięta w nią była kartka z zapisanymi zaklęciami, które „czarodziej” umieścił wewnątrz lalki. Podobnie jak „materiał biologiczny” – ostrzyżone włosy lub paznokcie ofiary.

Jeżeli w egipskim wariancie mamy do czynienia z magią chłopaka, to w naszym – z wielkim prawdopodobieństwem – magią parała się dziewczyna bądź kobieta. Bo dziś to one najczęściej zajmują się różnego rodzaju zaklęciami i innymi magicznymi głupstwami. Nie trzeba przy tym zapominać, że z wiarą mojżeszową ten rytuał nie ma żadnego związku, jest to klasyczna ludowo-bytowa magia, będąca poza religijnymi doktrynami i narodami.

Specjalista z dziedziny żydowskiego folkloru, dziś już nieżyjący, Anatolij Kerżner, w swoim czasie przypuszczał, że lalkę z trawy nie spletli pielgrzymi, lecz ktoś z miejscowych mieszkańców. Jest to przykład dość powszechnego mniemania, że modlitwa „obcego” ma szczególną moc. Stąd wzięły się pielgrzymki chrześcijan do grobów cadyków w Rzeczypospolitej. Zwracali się do nich nawet magnaci i szlachta. W tym przypadku mowa jest o wybitnym przedstawicielu „obcych”, co według organizatora obrzędu ma wzmocnić efekt rytuału. Ze swej strony dodam, że Żydzi w swoich magicznych rytuałach również wykorzystywali „obcych”.

Ale o tym niżej…

Z interesującym przypadkiem zapoznałem się przed rokiem. Nie jest to klasyczna magia, ale jej jaskrawy przykład.

Modlitwa „Ojcze nasz” koło grobu cadyka, fot. Dmytro Poluchowycz

Modlitwa „Ojcze Nasz” i cadyk

Pośród czczonych pochówków Satanowskiego cmentarza jest grób ucznia założyciela chasydyzmu Baal szem Towa (Beszta), autora księgi kabalistycznej „Tiferet Israel” (Duma słowa [narodu] Izraela), słynnego cadyka Israela Harifa (1695-1781).

Na jego grób przyjeżdża wielu pielgrzymów żydowskich prawie z całego świata. O częstotliwości nawiedzeń tego grobu świadczą niewielkie kamyczki, które Żydzi kładą zamiast kwiatów. Pod kamyczkiem zazwyczaj umieszcza się cedułki z prośbami do rabina o rozwiązanie pewnych problemów, czy po prostu, o pomyślność dla siebie i rodziny. Pewnego razu pod kamyczkiem znaleziono niewielką karteczkę z chrześcijańską modlitwą „Ojcze Nasz”. Jedynie ostry zakaz czytania próśb czy listów, nawet do nieboszczyka, przeszkodził w przeczytaniu, o co prosił cadyka autor tego oryginalnego wezwania.

Kolejny przypadek znalezienia na Satanowskim cmentarzu śladów magicznych rytuałów zdarzył się całkiem niedawno – pod koniec października tego roku.

Magiczny amulet z trzema zającami na tle takich samych zająców na nagrobku, fot. Dmytro Poluchowycz

Magia trzech zająców

Na wspomnianej nekropolii jest kilka oryginalnych nagrobków (wszystkie datują się początkiem XIX w.), gdzie głównym elementem ozdoby w kształcie medalionu jest wizerunek trzech zająców, biegnących w kole. Każde zwierzątko ma długie uszy, ale– gdy przyjrzymy się uważniej – zobaczymy, że są one bez uszu! Uszy każdego należą do sąsiedniego zająca. Ornament od dawna uważany jest za magiczny.

Ten ornament-łamigłówkę stworzyli w VI wieku mnisi buddyjscy w skalnym klasztorze Ciańfodun, w centrum pustyni Gobi. Według buddyjskiej tradycji te zające symbolizują nieśmiertelność, nieskończoność i bieg czasu, również tradycyjną dla tej religii – reinkarnację duszy. Utworzony przez uszy trójkąt wskazuje na trójjedność Nieba Ziemi i Człowieka. Uważa się, że amulety z takim wzorem przynoszą jego właścicielowi liczne dobra i długowieczność.

W XIII w. chińskie zające trafiają do Europy, gdzie ten dawny buddyjski symbol otrzymuje nowe życie i staje się symbolem św. Trójcy – bo każdy z zająców jest samodzielny, a jednocześnie – są jedną całością. Wizerunek ten staje się popularną dekoracją świątyń chrześcijańskich. Wiele z nich możemy oglądać w Anglii, Włoszech, Niemczech i Francji. Zające trafiają nawet na herb miasta Hasloch w Bawarii. W Polsce ten symbol nie jest znany.

Od XVI w. trzy buddyjskie zające stają się popularnym symbolem żydowskim. Taki wizerunek widzimy w synagogach, na manuskryptach i – bardzo rzadko – na nagrobkach. Liczba „trzy” na całym świecie i u różnych narodów ma magiczne, sakralne znaczenie. Na tym rysunku widzimy od razu trzy trójki: troje zwierząt, troje uszu i trójkąt, utworzony przez ich uszy.

Ten ornament zdobi między innymi nagrobek Jakóba, syna Ari Lejba Blocha z 1803 r. Jest to jeden z najbardziej udekorowanych nagrobków na satanowskim cmentarzu. Oprócz zająców na nagrobku mamy gryfy, bociany ze żmijami w dziobach, wiewiórkę z orzeszkiem, jelenia i wspaniałą dekorację roślinną. Jest to jeden z największych nagrobków na tym cmentarzu.

Oprowadzałem wycieczkę przyjaciół, którzy przyjechali z Kijowa. Koło nagrobka z zającami leżała jakaś moneta. Gdy ją podniosłem, okazało się, że jest to magiczny amulet z dokładnie takim samym wzorem! Dla Ukrainy jest to rzecz unikalna, a i w Europie Zachodniej – też nie częsta. Dlaczego i jak ten amulet tu trafił – trudno powiedzieć. Ale warto odwołać się do symboliki wzoru. Tradycyjnie zając lub królik symbolizuje kobiecość i płodność. Potrójne zające związane są z kobiecym poczęciem. Prawdopodobnie, jakaś kobieta, pasjonująca się ezoteryką, a teraz takich nie brakuje, przeprowadziła tu obrzęd, związany z poczęciem dziecka. Niewykluczone, że amulet pozostawiono tu na jakiś czas, aby się „naładował” energią.

Jedna z mogił ofiar epidemii z lat 1830-1831 na „cholernym” cmentarzu chrześcijańskim, fot. Dmytro Poluchowycz

Cholera i złoty czerwoniec

Inna magiczna historia związana jest z cholerą. W Satanowie najstraszniejsza epidemia miała miejsce w latach 1830-1831 i zabrała życie około 400 mieszkańców. W tamtym czasie cholera uważana była za mistyczną karę bożą, z którą walczono nie gotowaniem wody i myciem rąk (koniecznie myjcie ręce przed jedzeniem!), a modlitwami i magią.

O takim „antycholerycznym” obrzędzie będzie mowa. Od razu zaznaczę, że jest to nie tyle legenda, co ówczesna anegdota. Podobne historie dotąd krążą w dawnych żydowskich miasteczkach Prawobrzeżnej Ukrainy.

Otóż, epidemia cholery sięgnęła zenitu. Przywódcy społeczności żydowskiej postanowili odbyć ochronny rytuał magiczny. Na stróża cmentarnego przyjęto jakiegoś moskala, który zamieszkał w miasteczku u boku wdowy. Z innego narodu i innej wiary – absolutny zajda – miał wystąpić jako strażnik wrót do świata zmarłych. Według scenariusza miał stanąć przed kolejną procesją pogrzebową i nie wpuszczać jej na cmentarz. W czasie rytualnej „kłótni” stróż miał jak najczęściej powtarzać: „Dość umierania!”, „Dość śmierci!”, „Nie ma miejsca dla cholery!” i tym podobne. Ta klasyczna magia znana jest od czasów prehistorycznych.

Dopiero po pewnym czasie stróż miał się „ulitować” i w zamian za srebrnego rubla wpuścić procesję na cmentarz. Na zakończenie miał powiedzieć: „Ostatniego grzebiecie. Koniec! Więcej śmierci na cholerę nie będzie, bo miejsca na cmentarzu nie zostało!”.

Powiadają, że ten stróż-moskal odegrał swoją rolę wspaniale, ba, nawet jeszcze lepiej! Organizatorzy pogrzebu zamiast obiecanego srebrnego rubla dali mu złotego czerwońca (10 rubli – red.). Widząc tak niebywałą szczodrość, moskal-czarownik wykrzyknął: „Oho! Za takie pieniądze cały Satanów pochowam!”.

Innymi słowy – wszystko zepsuł i cała magia zdała się psu na budę!

Nota bene

Zaznaczam, że powyższa opowieść nie jest wcale reklamą magii ani ezoteryki. To jedynie przekaz interesujących i, jak sądzę, komicznych faktów. Taki sobie przegląd ludowych wierzeń, zwyczajów i zabobonów. Jest to też ilustracja, jak głęboko archaiczny światopogląd magiczny zakorzenił się w naszym niby już nowoczesnym społeczeństwie.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 23-24 (435-436), 19 grudnia – 15 stycznia 2023

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

X