Madonna Jackowa – Matką Lwowa Statua Matki Bożej z Dzieciątkiem. XIII w., alabaster, rzeźba, wysokość 43 cm, szerokość 13 cm, Lwowskie Muzeum Historii Religii (fot. Zbigniew Borkowski)

Madonna Jackowa – Matką Lwowa

Portal Internetowy św. Jacka www.jacek.iq.pl prowadzi poszukiwania obecności kultu św. Jacka zarówno w historii, jak i we współczesności.

Zgromadzono tu ponad 800 publikacji internetowych, a także zidentyfikowano ponad 300 „miejsc Jackowych” na świecie. Odkrycie Madonny Jackowej we Lwowie jest udokumentowanym dotarciem do tej relikwii. Podczas wizyty studyjnej w czerwcu 2018 r. Katolicki Program Radiowy we Lwowie wyemitował wywiad z autorem niniejszego artykułu w audycji pt. „Madonna św. Jacka” (dostęp: http://programkatolicki.org/madonna-jacka/).

Matka Lwowa
Uważano, że Matka Boża Jackowa została w 1946 r. zabrana przez oo. dominikanów do Krakowa. W 2006 r. uczeni ukraińscy odkryli podobną do niej alabastrową figurę, która znajdowała się w zasobach Lwowskiego Muzeum Historii Religii. Przeprowadzone prace badawcze doprowadziły do sensacyjnego odkrycia, mianowicie: lwowska figura jest oryginałem, a krakowska repliką. Uszkodzona i w dużym stopniu zniszczona, lecz emanująca duchową mocą, piękna alabastrowa figura Matki Bożej, znana nam z utrwalonej tradycji i historycznych zapisów jako Madonna Jackowa, uznana została za najstarszy zabytek sakralny Lwowa. Informacja o unikalnej figurce Madonny Jackowej znalazła się w Encyklopedii Lwowa. (Енциклопедія Львова. – Т. ІV. – Львів: Літопис, 2011) tłumaczenie www.jacek.iq.pl art. 731.

Zabytek umieszczono w sali wystawowej na terenie dawnego lwowskiego klasztoru oo. dominikanów przy kościele Bożego Ciała, obecnie grekokatolicka cerkiew Najświętszej Eucharystii. Niestety, w związku z trwającym obecnie remontem ekspozycja dla zwiedzających jest niedostępna.

Ten wyjątkowy przedmiot sakralny, na trwałe związany z postacią św. Jacka – Apostoła Słowian, w pełni zasługuje na przypomnienie i przybliżenie szerszemu gronu mieszkańców historycznego miasta Lwowa. Około 1241 r. św. Jacek pozostawił figurę w klasztorze oo. dominikanów w Haliczu, a oni przenieśli ją do kościoła Bożego Ciała we Lwowie.

Alabastrową figurę Madonny Jackowej otaczano wyjątkową czcią, co sprawiło, że okoliczny lud umocnił jeszcze bardziej swą miłość do Matki Bożej. Już w 1401 r. abp Jakób Strepa (Strzemię) obdarzył odpustem modlących się przed nią wiernych.

Maryja, Matka Bożego Syna, jest nazywana Matką Lwowa, Jej liczne rzeźby i obrazy zdobią kościoły, place, a także fasady domów lwowskich. Tylko we Lwowie, jak w żadnym innym mieście na świecie, można spotkać „Ją” tak często. Ten fenomen maryjny wspaniale dokumentuje film dostępny na YouTube pt. „Madonny Lwowskie”. Lwów jawi się nam jak nowa Częstochowa, choć pozbawiona głównego obrazu Maryi. Jest zatem tym bardziej miejscem dla kultu odnalezionej Madonny Jackowej.

św. Jacek Odrowąż – ten, który nauczył nas chodzić z Maryją
(kard. Karol Wojtyła)
Ojciec założyciel Zakonu Dominikanów Polskich Jacek Odrowąż urodził się w 1183 r. w Kamieniu Śląskim, zmarł 1257 r. w Krakowie. Świętego nazywano Apostołem Ludów Słowiańskich oraz Apostołem Rusi, był misjonarzem. Na ołtarze wyniesiono go w roku 1594, a w roku 1686, na wniosek króla Jana III Sobieskiego, ustanowiony został przez papieża Innocentego XI Patronem Królestwa Polskiego i Litwy. Otaczała go sława cudotwórcy. Papież Klemens VIII napisał w bulli kanonizacyjnej, że święci pańscy Starego i Nowego Testamentu nie uczynili takich cudów, jakich by i Jacek nie uczynił. Św. Jacek był najbardziej znanym polskim świętym poza granicami kraju, do czasów św. Jana Pawła II i św. siostry Faustyny. Wśród wybitnych Polaków wyróżnia się tym, że uczył naród sztuki pokojowego jednoczenia w trudnym czasie rozbicia dzielnicowego i nie mniej trudnym czasie po najeździe tatarskim. U podstaw jego misji leżało umacnianie chrześcijaństwa i jego jedności. Politykiem nie był, był apostołem, ale jeśli apostoł owładnięty jest prawdziwie Duchem Chrystusowym, służy też wspaniale narodowi. To dlatego prof. Feliks Koneczny (1862–1949) zaliczył św. Jacka do najwybitniejszych Polaków i najwybitniejszych postaci historycznych w Europie trzynastego wieku. Swoim życiem, pracą i cnotami zaskarbił sobie św. Jacek wdzięczność Rodaków i chwałę ołtarzy Pańskich. To on przed wiekami jednoczył nasz kontynent, opierając się na wartościach chrześcijańskich, dlatego też bez przesady możemy nazwać go jednym z najstarszych Europejczyków, a nawet „patronem” procesu integracyjnego współczesnej Europy (abp Alfons Nossol). Chociaż został posłany przed tylu wiekami, to przecież jego posłannictwo jest wciąż aktualne. Przede wszystkim jednak nas, katolików, uczył dawniej i dziś kochać Najświętszy Sakrament i Matkę Bożą. Jego gorliwość została „doceniona” przez Maryję, gdy któregoś dnia ukazała mu się w czasie modlitwy i rzekła: Raduj się, synu mój Jacku, albowiem twoje modlitwy miłe są mojemu Synowi i o cokolwiek będziesz prosił za moją przyczyną, otrzymasz.

Jackowa posługa i otrzymana obietnica nadaje historyczne i duchowe znaczenie tej figurze, mającej wartość w naszych czasach.

Cud w Kijowie
Żarliwy głosiciel Ewangelii dotarł na Ruś w 1228 r. Hagiografowie twierdzą, że za cudowne przywrócenie wzroku ociemniałej księżniczce otrzymał od księcia Włodzimierza figurę Maryi, wyrzeźbioną w alabastrze, kamieniu uznawanym w Persji i na Bliskim Wschodzie za kamień święty. Zidentyfikowana jako Jackowa figura Matki Bożej przedstawia postać Maryi z Dzieciątkiem na lewym ramieniu, obok widzimy Chrystusa z rozpostartymi jak na krzyżu ramionami, lecz zamiast krzyża jest „Drzewo Życia”. Po drzewie zsuwa się wąż, któremu Maryja depcze głowę. Na postumencie jest herb książąt Kijowskich – płaskorzeźba św. Jerzego na koniu, zabijającego włócznią smoka, przy nim postać modlącego się na klęczkach mnicha. Dar ten początkowo umieścił Jacek w Kijowie w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny. W czasie szturmu Tatarów na Kijów (1240 r.) Jacek, klęcząc przed ołtarzem, modlił się o ocalenie miasta. Wtem przybiegli przerażeni bracia, oznajmiając, że miasto ginie i trzeba się ratować. Jacek wstał, wziął pospiesznie z ołtarza Najświętszy Sakrament i gdy był na środku kościoła, usłyszał głos idący od alabastrowej figury Matki Bożej: Synu Jacku, dlaczego sam uciekasz, a mnie zostawiasz. Weź mnie ze sobą! – Mateczko kochana, ciężki jest ten Twój posąg, jakżeż go udźwignę? – odpowiedział. – Weź go, Syn mój uczyni go lekkim – powiedziała Najświętsza Panienka.

Wrócił Jacek przez płonący kościół, zabrał posąg, który był lekki jak piórko i opuścił miasto. Hagiografowie twierdzą, że uciekając przed tatarami dotarł do Lwowa i tam przeczekał najazd, skrywszy się na wzgórzu zwanym później Wzgórzem św. Jacka.

Ucieczka z Kijowa z Najświętszym Sakramentem i figurą Maryi oddaje doskonale eucharystyczną i maryjną duchowość św. Jacka. Stała się też ona inspiracją dla artystów tworzących jego obrazy i rzeźby, będące alegorią zmagań Kościoła katolickiego z Reformacją, negującą kult eucharystyczny i maryjny.

Trzy Madonny Jackowe?
Papieże w ciągu wieków wydali kilka bulli, zawierające odpusty związane z nabożeństwami przy figurze Maryi stojącej na ołtarzu. Z odpustów tych korzystali chętnie mieszkańcy Lwowa i Galicji, otaczając coraz większą czcią Jackową Madonnę, za której pośrednictwem doznawali licznych łask i cudów. Oddziaływanie było tak silne, że w latach 1749–1751 przy budującym się nowym kościele pw. Bożego Ciała wzniesiono dla niej osobną dużą kaplicę. W ołtarzu umieszczono figurę Matki Bożej. Podczas uroczystości Bożego Ciała i święta Najświętszej Panny Różańcowej była noszona po mieście w procesji, na którą przybywały dziesiątki tysięcy wiernych. W 1701 r. figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem ukoronowano złotymi koronami z brylantami.

Autentyczność figurki dokumentowali badacze świeccy i kościelni. Znane jest nam niedawno odkryte w Bayerische Staatsbibliothek Munchen zdigitalizowane przez Google sprawozdanie z badań przeprowadzonych w 1857 r. Zawiera ono rysunek potwierdzający autentyczność lwowskiego zabytku, jak również kopie pism: arcybiskupów lwowskich wszystkich trzech obrządków, senatora i urzędu miasta Lwowa. Wydruk wersji elektronicznej książki przekazałem abp. Mieczysławowi Mokrzyckiemu, metropolicie lwowskiemu, podczas spotkania w czerwcu 2018 r.

Poza lwowską figurą dotarły do naszych czasów dwie inne figury alabastrowe pod tą samą nazwą: jedna jest przechowywana w skarbcu klasztoru Dominikanów przy kościele Trójcy Świętej w Krakowie, a druga w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i świętego Jana Chrzciciela w Przemyślu. Przemyska daleko odbiega od odkrytego pierwowzoru, krakowska jest repliką. Od lat trwa dyskusja, która ze znanych figur jest autentyczna. Dla mnie większe znaczenie ma prawda teologiczna niż historyczna, jednakże w świetle ostatnich odkryć naukowych najwięcej „Jackowego DNA” ma figura lwowska. Ważnym jest, aby otaczane były szacunkiem i czcią i służyły wiernym w modlitwie.

Tragiczny los lwowskiej figury i nadzieja na powrót z ciemnicy
Jak wspomniano wyżej, będąca najstarszym zabytkiem sakralnym miasta Madonna Jackowa była eksponowana na wystawie w muzeum. Mimo publikacji o tym eksponacie w mediach ukraińskich, nie zauważono tego wydarzenia w mediach polskich. Ukraińskie doniesienia naukowe również nie znalazły echa po polskiej stronie. Trudno powiedzieć dlaczego, być może dlatego, że w swej obecnej formie figura nie zwraca na siebie uwagi. Na początku minionego wieku została okaleczona i zbezczeszczona. Złodzieje, kradnąc złote korony, zniszczyli głowę figury Maryi i oderwali główkę figurki Dzieciątka, zabierając ją ze sobą. „Drzewo życia”, nosi ślady uderzeń. Gołym okiem rozpoznać można, że figurka została połamana na trzy części i nieudolnie sklejona. Są ślady próby cięcia postumentu. Jakże to wszystko przypomina tragiczne losy Madonny Częstochowskiej podczas najazdu husytów w 1430 r. Na postumencie jest kilka sygnatur inwentarzowych, świadczących o przekazywaniu w kolejnych pokoleniach tego cennego artefaktu. Można zrozumieć, że w okolicznościach tamtych lat i wobec trudno naprawialnych uszkodzeń, dla potrzeby zachowania ciągłości świętych nabożeństw związanych z tradycjami figura została złożona w skarbcu dominikańskim i zastąpiona repliką. Replikę pokazano wiernym po raz pierwszy w 1903 r. i umieszczono na ołtarzu w kaplicy. W 1946 r. dominikanie zostali przez Rosjan usunięci ze Lwowa. Wyjeżdżając, zabrali replikę do Krakowa i z jakiegoś powodu pozostawili tu uszkodzony oryginał. Więcej o losach oryginału można przeczytać w naukowych opracowaniach ukraińskich oraz częściowo na stronie: www.jacek.iq.pl w języku polskim. Źródłem podstawowym są wyniki badań ukraińskiego uczonego Mykoły Chmilowskiego – kierownika naukowo-metodycznego z Lwowskiego Muzeum Historii Religii, do którego kieruję podziękowanie i wyrazy szacunku za wykonaną pracę.

Zainteresowanie odkryciem wykazał abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita Lwowski, oraz polski konsul, radca, kierownik Wydziału Spraw Prawnych i Pomocy Konsularnej Włodzimierz Sulgostowski, który poprosił także o możliwość obejrzenia eksponatu.

Wydobyta z zapomnienia Madonna promieniuje swoistym pięknem, wzbudza współczucie, łzy wzruszenia i refleksje. Moim zdaniem, nie trudno skojarzyć, że jest alegorią historii miasta. Historii, która wymaga ponownego opowiedzenia, właśnie w duchu pojednania narodów i wyznań, o które zabiegał św. Jacek jako Apostoł Rusi. Odkrywając tragiczne losy pozostawionej tu relikwii, można wyobrazić sobie, że św. Jacek stojący na frontonie kościoła pw. Bożego Ciała ustrzegł ją w ostatnim stuleciu przed zniknięciem, aby teraz, gdy została wyjęta jakby z ciemnicy, mogła ponownie służyć ku chwale Boga, spełniając również pokojową misję w naszym świecie, tak jak to czynił ten, który ją tu przyniósł.

Lwów to miejsce ludzi wiary, gorliwie modlących się do Matki Bożej. Ważne jest przywrócenie figury do kultu religijnego, aby mogła służyć miastu i ludziom świętym wstawiennictwem Maryi oraz być Matką Lwowa. Przy życzliwości władz miasta, a także zaangażowaniu strony kościelnej i przedstawicieli polskiego rządu możliwość ta wydaje się realna. Potrzebna jest również mobilizacja wiernych i zebranie środków finansowych na częściową rekonstrukcję i konserwację figury.

Zbigniew Borkowski
Tekst ukazał się w nr 13 (305) 17-30 lipca 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X