Lwów w blasku i cieniu

Lwów w blasku i cieniu

Kto chce zobaczyć Lwów w świetle i cieniu powinien odwiedzić wystawę fotografii, którą otwarto 15 stycznia br. w salach Muzeum Etnografii we Lwowie. Ekspozycja złożona jest z fotogramów mistrza – Georga Borysowskiego i jego uczennicy – Danuty Greszczuk. Tytuł wystawy „Cienie i światła zaginionego Lwowa”. Dlaczego zaginionego? Bo przedstawione zakątki, architektura czy ludzie powoli odchodzą do przeszłości.

Wystawa lwowskich fotografików, należących do różnych pokoleń, pokazuje Lwów w czarno-białych tonacjach. Śpiesząc się do naszych codziennych spraw, nie zauważamy go wcale. Artyści uchwycili przelotne piękno, które można zobaczyć tylko przy odpowiednim oświetleniu. Oświetlenie to rzecz najbardziej ulotna – gra światła i inne detale stają się widoczne, inaczej wyglądają przedmioty. Artyści przekazali nam swoją wizję miasta.

Wystawa została zorganizowana dzięki wsparciu Konsulatu Generalnego RP we Lwowie. Na otwarcie przyszło wiele osób zainteresowanych sztuką fotograficzną, artystów i ludzi z polskiego środowiska. Otwierając wystawę dyrektor Muzeum Etnografii Roman Czmełyk zaznaczył, że cały szereg imprez artystycznych współorganizowanych z Konsulatem Generalnym zaplanowano na rok 2013. Będzie to kontynuacja obchodów 25-lecia placówki dyplomatycznej RP we Lwowie.

 

Folder wydany z okazji wystawy lwowskich fotografików

Konsul generalny RP we Lwowie Jarosław Drozd mówił, że cieszy go kolejna wspólna impreza w Muzeum Etnografii, zachęcał do zapoznania się z wystawą  – Widzimy tu Lwów oczyma ludzi, którzy znają i kochają Lwów i przedstawiają go nam w innym wymiarze. Cieszę się, że dzięki inteligencji, rozumowi i spojrzeniu na świat tych dwojga artystów zrobi się dla nas bliższy, ciekawszy.

Kierownik wydziału współpracy międzynarodowej Administracji Wojewódzkiej Lewko Zacharczyszyn – Fotografia pozwala uchwycić zanikający Lwów i przekazać jego piękno następnym pokoleniom. Za to należy podziękować autorom fotografikom.

W imieniu autorów Danuta Greszczuk podziękowała za ciepłe słowa i zaprosiła do obejrzenia prac. – Każdy z nas ma Lwów w sercu i ten Lwów chcieliśmy państwu pokazać – podkreśliła. Niestety, na otwarcie nie mógł przybyć Georg Borysowski.

Publiczność przy lampce wina oglądała nastrojowe lwowskie zaułki, stare kamienice, podwórka, starych i młodych ludzi, klatki schodowe i studzienki kanalizacyjne. Część obiektów z fotografii już nie istnieje, ale pozostaną na zawsze uchwycone w świetle i cieniu.

Wystawa w Muzeum Etnograficznym czynna do 24 stycznia.

Danuta Greszczuk (Fot. Krzysztof Szymański)Autorka fotografii Danuta Greszczuk zwierzyła się czytelnikom Kuriera Galicyjskiego:

Jak zaczęła się twoja przygoda z fotografią?
Moja przygoda z fotografią zaczęła się wiele lat temu, kiedy jeszcze jako mała dziewczynka wyciągałam z szafy aparaty fotograficzne dziadka i… potem już były nie do użytku. Tak naprawdę moja przygoda zaczęła się po studiach, wtedy kupiłam swój pierwszy aparat na filmy i zaczęłam robić zdjęcia. Był rok 2003 i od tej pory tak się to kręci. Kolejny aparat, już cyfrowy, kupiłam już w 2005 roku. Jednak w fotografii artystycznej jestem sentymentalna, czyli wierna aparatom na filmy.

Czy pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie?
Powiem szczerze, że swego pierwszego zdjęcia nie pamiętam. Pamiętam za to moje pierwsze ulubione zdjęcie. Jest to bardzo wymowne zdjęcie – stara furtka opleciona dzikim winem.

Czy masz to zdjęcie jakoś wyeksponowane, oprawione, gdzieś w domu zawieszone?
Niestety. Nie mam go oprawionego. Jednak przed dwoma laty w książce „Ukraińska fotografia” („Українська світлина”) zostało opublikowane.

Jesteś samoukiem, czy szkoliłaś się w fotografii?
Ukończyłam kursy fotografiki tu we Lwowie. Moim pierwszym nauczycielem, który jest tu dziś obecny, był Aleksander Sawielicz. To praktycznie on nauczył mnie podstaw tej sztuki. Później Georg Borysowski, którego uważam za swego Mistrza, nauczył mnie tego, co umiem. Tak na prawdę, to uczę się całe życie, bo nie można powiedzieć jednoznacznie, że już wszystko umiem i jestem gotowa do wielkiej sztuki fotografii.

Czym jest dla ciebie fotografia: przygodą, zawodem, miłością, sposobem na życie czy pasją?
Fotografia jest moim życiem. Miłość z czasem spłowieje, a w sercu mam fotografię i to jest moje życie. Nie wyobrażam sobie życia bez fotografii trudno mi powstrzymać się od pstryknięcia zdjęcia, gdy widzę oryginalne ujęcie, oświetlenie czy sytuację.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 1 (173) 18-28 stycznia 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X