Lwów Antyczny. Część 4 Pałac w Medyce, zbiory Muzeum Ziemi Przemyskiej w Przemyślu

Lwów Antyczny. Część 4

Rozmowa Anny Gordijewskiej z Mariuszem Olbromskim, literatem i muzealnikiem, animatorem działań kulturalnych.

Wróćmy ponownie do naszego dialogu „Lwów antyczny”, w którym w czasie poprzedniej rozmowy wspominał Pan o dziełach i ich twórcach z okresu pozytywizmu, Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Ale tematu nie wyczerpaliśmy…
Tak, chciałbym też wspomnieć o działalności kulturotwórczej zasłużonego dla Lwowa rodu Pawlikowskich i ich Medyce. Dziś słowo „Medyka” kojarzy się głównie z państwowym przejściem granicznym, niewielką miejscowością, gdzie pozostały resztki pałacu, tak zwana rządcówka, pałacu w którym niegdyś kwitło życie intelektualne na wysokim poziomie. Gromadzono tam bezcenne kolekcje starożytności. Większość zresztą trafiła przed II wojną do Lwowa, została zdeponowana w Ossolineum. Warto wspomnieć, że w Medyce od 1911 roku był redagowany znakomity kwartalnik „Lamus” o charakterze literacko-artystycznym. W latach 1908–1913 periodyk ten był drukowany we Lwowie. Redaktorem naczelnym był Michał Pawlikowski, przy współudziale Maryli Wolskiej, ze wspomnianej już w poprzedniej naszej rozmowie grupy „Zaświecie”, którą współtworzyli Jan Kasprowicz i Leopold Staff. Często właśnie ci polscy parnasiści publikowali po raz pierwszy niektóre swe utwory w „Lamusie”. Każdy z numerów tego pisma zawierał dwie części – literaturę współczesną, najnowszą oraz dawną, w tym przekłady. Michał Pawlikowski był nie tylko redaktorem „Lamusa”, ale też utalentowanym pisarzem i tłumaczem. Spod jego pióra wyszło bardzo oryginalne, bo gwarą góralską, tłumaczenie „Iliady” Homera. Łączyło się to też z zainteresowaniem Pawlikowskich góralszczyzną, Tatrami, „odkryciem” w tamtym okresie przez polską inteligencję Zakopanego. Ze środowiska lwowskiego Tatrami zafascynował się też Jan Kasprowicz, autor słynnego, impresjonistycznego zbioru „Krzak dzikiej róży”, opublikowanego we Lwowie w 1898 roku. Pod koniec życia pisarz przeniósł się nawet ze Lwowa pod Zakopane, zakupił tam w 1923 roku drewnianą willę Harendę, w której mieszkał i tworzył. Dziś istnieje w tym domu muzeum jego imienia, które warto odwiedzać, a obok niego mauzoleum w którym pochowano tego wybitnego poetę.

To rzeczywiście oryginalny pomysł z przekładem „Iliady’” na gwarę góralską. A inni pisarze z okresu dwudziestolecia międzywojennego, o których warto wspomnieć jeśli chodzi o sztukę translatorską?
Ze znanych pisarzy wywodzących się ze Lwowa, należy wymienić przekład utworów Horacego pióra Mariana Hemara, poety, dramaturga, komediopisarza, przede wszystkim satyryka i kompozytora, autora aż dwóch tysięcy piosenek, z których wiele stało się szlagierami, weszło na stałe do polskiej kultury, że wspomnę choćby o: „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, „Nikt, tylko ty”, czy antyhitlerowski „Ach, ten wąsik” za który Hemara ścigało po wybuchu II wojny światowej gestapo. Przekład Hemara wierszy Horacego powstał pod koniec życia poety. Hemar nie tylko układał teksty piosenek, ale też często sam komponował, tworzył melodie. Miał świetny słuch, był wyjątkowo wyczulony na brzmienie słowa. Potrafił znakomicie dostosować swoje teksty do obcej muzyki. Warto wspomnieć choćby jego najlepiej napisany po polsku tekst do zagranicznej muzyki, a mianowicie piosenkę „Człowiek, którego kocham” do muzyki amerykańskiego kompozytora Georga Gershwina. Pamiętamy dziś tę piosenkę z przejmującej interpretacji Krystyny Jandy. Można tę umiejętność Hemara dostrzec w jego dramatach, choćby w granym niegdyś przez Ludowy Teatr Polski we Lwowie „Dawnym sporze”. Jak brzmieniowo, muzycznie skomponowana jest świetnie każda strofa, jak to brzmi na scenie. Przekład Horacego pióra Hemara jest jednym z najlepszych, jakie powstały w naszej kulturze, choć jest mało znany, bo ukazał się na emigracji. Warto też dodać, że Hemar ma w swym dorobku przekłady dramatów Szekspira.

A jak odczytywali dziedzictwo antyku jeszcze inni pisarze wywodzący się ze Lwowa i Kresów w dwudziestoleciu międzywojennym i później?
Z pisarzy okresu dwudziestolecia międzywojennego oprócz Leopolda Staffa i Jana Kasprowicza, z całą pewnością trzeba wymienić również Kazimierza Wierzyńskiego i Jarosława Iwaszkiewicza, jako tych w których twórczości znajdujemy różnorodnie wyrażone fascynacje antykiem, kulturą Grecji i Rzymu. Oczywiście obaj byli dużo młodsi, o pokolenie, od wcześniej wymienionych. Wierzyński i Iwaszkiewicz, jak wiadomo, współtworzyli w okresie dwudziestolecia międzywojennego najbardziej znamienitą grupę poetycką, jakim był Skamander. Obaj uważali Staffa za swego mistrza, tak jak i pozostali skamandryci. Kazimierz Wierzyński, który urodził się w Drohobyczu w 1894 roku, uczęszczał tam do szkoły, a później w Stryju. Już po odzyskaniu niepodległości, we wczesnej młodości zyskał międzynarodową sławę tomem poezji „Laur olimpijski”, za który otrzymał złoty medal na Olimpijskim Konkursie Literatury i Sztuki na Igrzyskach IX Olimpiady w Amsterdamie w 1928 roku. Tom ten był i jest do dziś wielokrotnie wznawiany, przetłumaczony został na wiele języków, jest klasyką tego rodzaju literatury. Poeta osiągnął ogromny sukces, a jego fascynacja ideą olimpijską, jak wiadomo, wywodzącą się ze starożytnej Grecji, z Olimpii, łączyła się z jego osobistymi doświadczeniami z lat szkolnych, bo szczególnie interesował się piłką nożną, ale nie tylko. Uprawiał narciarstwo, odbywał wędrówki po Karpatach, był bardzo wysportowany. W wierszach z tomu „Laur Olimpijski” odnaleźć można odwołania do czasów antycznych, mitologii greckiej. Wierzyński uczęszczał w Stryju do gimnazjum klasycznego, z nauką łaciny i greki oraz historii i kultury antycznej, co wpłynęło na rozwój dalszych jego zainteresowań, tematykę jego wielu wierszy z różnych okresów twórczości. I tak na przykład, w opublikowanym w okresie młodzieńczym, w drugim jego tomiku poetyckim „Wróble na dachu” znajdujemy utwór „Ballada o Kartaginie”. Jest on świadectwem fascynacji poety w okresie gimnazjalnym postacią jednego z największych wodzów starożytności, który dowodził wojskami kartagińskimi w czasie tak zwanej II wojny punickiej z Rzymem. Wkrótce po zakończeniu zmagań z bolszewikami w 1921 roku, w latach 1924–26 Wierzyński wraz żoną kilkakrotnie odwiedzili Rzym i Italię. W tomie „Pamiętnik miłości” ogłoszonym w Warszawie w 1925 roku, opublikował piękne wiersze będące świadectwem zauroczenia kulturą i krajobrazem włoskim. To między innymi: „Wieczór w Kampanii”, „Pocztówka z Neapolu”. Później, po II wojnie światowej, Wierzyńscy pozostali na emigracji. W 1955 roku odbyli podróż ze Stanów Zjednoczonych i zatrzymali się na dłużej w Rzymie. W następnych dekadach jeszcze kilkakrotnie odwiedzali Italię. Nie były to wizyty krótkie, często trwały po kilka miesięcy. W 1967 roku poeta odwiedził Grecję. Rok później był w północnej Italii. Zmarł na zawał serca w lutym 1969 roku. Ostatni jego tom, który ukazał się pośmiertnie nosi tytuł „Sen, mara”. Zawiera on wiersz „Próg Persefony”, jak wiadomo oparty na micie antycznym o schodzeniu do podziemi. Jeśli zatem uważnie się przyjrzeć całej biografii Wierzyńskiego to można z całą pewnością stwierdzić, że kultura antyczna Grecji i Rzymu, a także współczesnej Italii, była ważnym punktem odniesienia w jego całej twórczości. Inspirowała go do coraz to nowych refleksji i osiągnięć artystycznych. Była też podstawą jego największego, międzynarodowego sukcesu literackiego jakim był wspomniany złoty medal na Olimpijskim Konkursie Literatury i Sztuki na Igrzyskach IX Olimpiady w Amsterdamie.

Teatr antyczny w Taorminie (wikipedia.org)

A Jarosław Iwaszkiewicz?
To osobny i bardzo ciekawy temat. W zasadzie to materiał sam w sobie na dużą książkę. Jedną z wielkich pasji życia Iwaszkiewicza było podróżowanie. Była to dla niego zawsze ważna przygoda, która skłaniała go do intensywnego poznawania, przemian wewnętrznych, konfrontacji osiągnięć wielu narodów. Jest na ten temat bardzo ciekawa praca „Sztuka podróżowania” Heleny Zaworskiej, której część poświęcona jest właśnie podróżom autora „Brzeziny”, a szczególnie jego podróżom na Sycylię i do Italii. Dużo na ten temat pisze też Radosław Romaniuk w dwutomowej, monumentalnej biografii Jarosława Iwaszkiewicza „Inne życie” ze wstępem prof. Jacka Łukasiewicza. W zasadzie Iwaszkiewicz od wczesnej młodości aż do śmierci podróżował na południe Europy. Na Sycylii, największej wyspie na Morzu Śródziemnym, będącej częścią Woch, był trzynaście razy. Sycylia stała się szczególnym miejscem jego życia i twórczości, refleksji zatrzymanych w wierszach i w prozie. Wielokrotnie też odwiedzał Włochy, Wenecję, Florencję. W Rzymie był trzydzieści razy. Tamtejsze krajobrazy, dzieła sztuki, począwszy od czasów starożytnych, ludzie, ich życie, obyczaje, nakładające się na siebie warstwy kultury, zachwycały go, inspirowały go do różnorodnej twórczości. Pierwszą podróż na Sycylię odbył Iwaszkiewicz we wczesnej młodości mentalnie, to znaczy na podstawie opowieści Karola Szymanowskiego, z którym był spokrewniony i znali się od dzieciństwa. Szymanowski był starszy. Kompozytor, pochodzący z zamożnej rodziny szlacheckiej podróżował na Sycylię w latach 1911–15, był zafascynowany kulturą orientu i starożytności, wczesnym średniowieczem. Po powrocie podzielił się swymi pierwszymi wrażeniami z przyjacielem. Pod ich wpływem powstało arcydzieło muzyczne „Król Roger”, którego akcja dzieje się na Sycylii i którego głównym bohaterem jest właśnie Król Roger, pierwszy król Sycylii. Muzykę napisał Szymanowski, a libretto wraz z nim Iwaszkiewicz. Drugą, równie ważną postacią jest Pasterz, który przemienia się w Dionizosa, greckiego boga wina i miłości. Utwór prezentowany był i jest na wielu najsławniejszych scenach operowych całego świata, był też kilkakrotnie prezentowany na Sycylii. Wspominaliśmy już kiedyś zresztą o tym w czasie naszej rozmowy „O przyjaźni dwóch artystów” – Szymanowskiego i Iwaszkiewicza. Te pierwsze opowieści Szymanowskiego z Elizawetgradu i Tymoszówki, stały się później dla Iwaszkiewicza także inspiracją do podróży realnych, do pierwszej podróży w 1931 roku, a potem do następnych. Jednym z plonów wyjazdów Iwaszkiewicza na „wyspę słońca” – jak się nazywa Sycylię – jest „Książka o Sycylii” dzieło wysokiej próby artystycznej, którego pierwsze wydanie ukazało się w roku 1958, ale większość szkiców powstała już w latach 30. Pracę nad tą książką kontynuował w Stawisku, w latach okupacji. Ostatnie fragmenty pochodzą z 1955 roku. Książka dedykowana jest Józefowi Rainfeldowi, malarzowi, który był towarzyszem i przewodnikiem pierwszych podróży włoskich Iwaszkiewicza.

Grobowiec Króla Rogera w katedrze w Palermo

Co Iwaszkiewicza szczególnie zafascynowało na Sycylii?
Krajobraz, bardzo różnorodny, od terenów nadmorskich, wyżynnych, po górskie, z groźnym, czynnym wciąż wulkanem Etną. Ale przede wszystkim wielość kultur, w tym antycznej. Wyspa jest usiana ruinami starożytnych świątyń, innych budowli, jak na przykład teatry, gdzie bywali na przedstawieniach między innymi Platon i Archimedes. W miastach, na placach, widnieją często posągi starożytnych, mitycznych bogów, filozofów greckich. No i jest tam wiele miejsc związanych z greckimi mitami, które tam się właśnie rodziły, jak choćby źródło Aretuzy w Syrakuzach, o którym to źródle napisał Iwaszkiewicz piękny wiersz zamieszczony w cyklu „Sonety sycylijskie”. Na Sycylii powstawała poezja grecka, na przykład, miasto Agrygent opisywał grecki poeta Pindar z IV w. p.n.e. jako „najpiękniejsze z miast zamieszkiwanych przez śmiertelników”. Trzeba wspomnieć, że Sycylia była w swej historii przedmiotem rywalizacji wielu morskich potęg, które wyrywały ją sobie spod panowania. Przez ponad 500 lat władali nią Grecy i w tym właśnie okresie powstały setki budowli, często wspanialszych niż w Grecji rodzimej. Później wyspę zdobyli Kartagińczycy, następnie Rzymianie, w IX wieku Arabowie, następnie Normanowie, Niemcy, później Włosi. Każdy z tych narodów wnosił na wyspę coś ze swego ducha, coś ze swych osiągnięć kultury, które na Sycylii pozostały, choćby w ruinie, tworząc niezwykły konglomerat. Często na przykład świątynie na Sycylii łączą w swej architekturze elementy greckie, arabskie z chrześcijańskim barokiem, z gotykiem. Także sami Sycylijczycy są inni od Włochów z kontynentu, wyglądem, zwyczajami, często strojem, kuchnią, tańcem. Dla Iwaszkiewicza Sycylia była miejscem konfrontacji z licznymi wspomnieniami z Ukrainy, przypominała mu bowiem wielością kultur i tradycji kraj dzieciństwa i wczesnej młodości – wschodnie Podole, gdzie przyszedł na świat w 1894 roku. Oprócz „Książki o Sycylii”, która mimo upływu lat do dziś nic nie straciła ze swej świeżości, wyszły też spod pióra Iwaszkiewicza pełne niezwykłych refleksji „Podróże do Włoch”, czy ciekawe szkice podróżnicze „Sycylia”, zamieszczone w książce „Rachunki włóczęgi”, opublikowanej w przez Zeszyty Literackie w 2016 roku. Znakomite są też jego, „Nowele włoskie”, dedykowane „Pamięci Karola Szymanowskiego”. Akcja jednego w z najlepszych utworów w tym tomie „Powrót Prozerpiny” toczy się właśnie na Sycylii. Fabuła noweli osnuta jest – jak sam tytuł wskazuje – na micie rzymskim. No i wiersze. Wiele świetnych wierszy z różnych okresów jego życia. Młodzieńczy tom poezji wydany w 1921 roku nosi tytuł „Dionizje” i rozpoczyna się utworem „Do Dionizosa”, pełnym zachłyśnięcia się witalnością, radością życia. Inny w tonie jest tom „Księga dnia i nocy”, gdzie znajdujemy cykl „Bilety tramwajowe”, a w nim utwory których same już tytuły wiele mówią” Rzym I”, „Kopuła św. Piotra”, „Rzym II”, „Wenecja”, „Z Florencji”, „Ravenna”. Z kolei tom „Inne życie” wydany w 1937 r. przynosi między innymi świetny wiersz „Wieczór późnej jesieni na polach pod Sieną”, którym się kilka lat temu szczególnie zachwycał Dmytro Pawłyczko, kiedy rozmawialiśmy z nim w Stawisku o jego przekładach wierszy Iwaszkiewicza, które ukazały się później w tomie „Wieże”, wydanym przez Wydawnictwo Bosz. Wiersz ten właśnie mówi o tęsknocie Iwaszkiewicza do kraju rodzinnego, poeta porównuje w nim urodę ziemi włoskiej do ukraińskiej. Ale właśnie w tym tomie znajdujemy też wyjątkowo ciekawy z punktu naszych rozważań cykl „Sonetów sycylijskich”, świetnych jedenastu utworów, świadczących jak głęboko zagłębił się w kulturę wyspy poeta, w tym szczególnie antyczną. Pierwszy z tych utworów „Sonet wstępny” jest bezpośrednio skierowany do Karola Szymanowskiego i wspomniany jest w nim grób Króla Rogera II.

Czy Iwaszkiewicz zdobył sobie popularność na Sycylii?
Książki jego o Sycylii były przekładane na język włoski. Jak wspomniałem, kilkakrotnie wykonano tam „Króla Rogera”. U kresu życia w 1979 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, w wieku 85 lat, Iwaszkiewicz odbył swą ostatnią podróż do Palermo na Sycylii, by odebrać tam nagrodę literacką Premio Mondello za wspaniałe utrwalenie kultury dawnej i współczesnej Sycylii w swych dziełach. Powstała na temat tej podróży cała, ciekawa książka Eugeniusza Kabatca „Pogoda burzy nad Palermo”. To w zasadzie piękna historia, bo po ponad z górą pięćdziesięciu latach od pierwszej fascynacji tą wyspą, w wielu utworach jej poświęconych, stary poeta otrzymał nagrodę szczególnie cenną, bo przyznaną w dowód wdzięczności i uznania przez młodych Sycylijczyków.

Fontanna Aretuzy w Syrakuzach

Kto zatem z poetów lwowskich i z dawnych Kresów Południowo-Wschodnich Rzeczypospolitej w XX wieku najciekawiej nawiązał w swej twórczości do dziedzictwa antyku?
Wyrażanie takich opinii jest zawsze bardzo trudne, bo twórczość każdego artysty jest osobnym światem. Zwłaszcza jeśli odnosi się to do artystów wybitnych. A przecież o takich właśnie rozmawiamy. Mogę mówić, oczywiście, tylko o swojej opinii. Ale przy całym uznaniu i fascynacji osiągnięciami artystycznymi Staffa, Kasprowicza, Wierzyńskiego, Iwaszkiewicza w ich spojrzeniu na antyk, w moim rozumieniu najgłębiej odczytywał i interpretował to dziedzictwo jednak Zbigniew Herbert.

Proponuję abyśmy porozmawiali o Herbercie w następnej naszej rozmowie. Dziękuje bardzo za rozmowę.
Dziękuję.

Rozmawiała Anna Gordijewska
Tekst ukazał się w nr 14 (354), 31 lipca – 17 sierpnia 2020

Anna Gordijewska. Polka, urodzona we Lwowie. Absolwentka polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Ukończyła wydział dziennikarstwa w Lwowskiej Akademii Drukarstwa. W latach 1995-1997 Podyplomowe Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa na KUL. Prowadziła programy w polskim "Radiu Lwów". Nadawała korespondencje radiowe o tematyce lwowskiej i kresowej współpracując z rozgłośniami w Polsce i za granicą. Od 2013 roku redaktor - prasa, radio, TV - w Kurierze Galicyjskim, reżyser filmów dokumentalnych "Studio Lwów" Kuriera Galicyjskiego. Od września 2019 roku pracuje w programie dla TVP Polonia "Studio Lwów". Otrzymała nagrody: Odznaka "Zasłużony dla Kultury Polskiej", 2007 r ., Złoty Krzyż Zasługi, 2018 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X