Losy rodziny lwowskich patrycjuszy Kampianów

Losy rodziny lwowskich patrycjuszy Kampianów

czyli rzecz o człowieku, który chciał wziąć Lwów w zastaw

Kroniki lwowskie świadczą, że jako pierwszy przybył do Lwowa Paweł Kampian (około 1527 – 21.11.1600), doktor medycyny i filozofii. Pochodzenie Pawła Kampiana oraz jego prawdziwe nazwisko są znane głównie z opisów Władysława Łozińskiego, badacza dziejów lwowskich z końca XIX w. Jest on autorem pracy „Patrycjat i mieszczaństwo lwowskie w XVI i XVII wieku”. Niektóre z opisów wyglądają na legendy i nie mają potwierdzenia w dokumentach. Według W. Łozińskiego, Paweł Kampian pochodził z miasta Nowopole (Koniecpol, obecnie obwód Mikołajowski na Ukrainie), nazywał się Woszczyna lub Woszczynka i był pańszczyźnianym hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego.

Kampian uciekł z Nowopola i w roku 1544 zapisał się na Uniwersytet w Krakowie, gdzie blisko roku 1552 otrzymał stopień magistra filozofii. W Krakowie był znany także jego brat Wojciech Kampian, student tegoż Uniwersytetu, później profesor, znany teolog i rektor, nauczyciel królewicza węgierskiego Jana Zygmunta.

Dzieje Pawła Kampiana
W Krakowie bracia wzięli sobie nowe nazwisko – łac. Novicampianus, Novicampius, Novus Campianus, pol. Nowopolczyk – które później się uprościło do Kampian. Swą edukację Kampian kontynuował we Włoszech na Uniwersytecie Bolońskim, gdzie 10 września 1556 roku otrzymał stopień doktora medycyny. Powróciwszy do Krakowa, wykładał fizykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, szybko jednak zyskał renomę znawcy medycyny i dobrego lekarza. Już wówczas zgromadził dużą bibliotekę. Kampian przyjechał do Lwowa już jako znany lekarz i w roku 1560 został przyjęty do prawa miejskiego, obejmując stanowisko lekarza miejskiego. Otrzymanie obywatelstwa miejskiego nie było sprawą łatwą. Trzeba było przedłożyć odpowiednie dokumenty dotyczące urodzenia, chrztu, zajęć rodziców, rekomendacje etc. Mając pochodzenie pańszczyźniane, uciekinierowi z majątków Koniecpolskiego dokonać tego było nadzwyczaj niełatwo. Wobec tego, do legend o pochodzeniu Kampiana należy podchodzić bardzo ostrożnie.

We Lwowie Kampian był bogatym człowiekiem – sprawa lekarska dawała dobry zarobek, tym bardziej, że miasto stale cierpiało z powodu epidemii dżumy i cholery. Mając znaczne dochody, już w roku 1561 Kampian nabył półtora łanu ziemi przy ul. Temryczkowskiej za murami miasta na Przedmieściu Halickim. We Lwowie Paweł Kampian ożenił się z Anną Grynwaldówną (zmarła w roku 1619 w wieku prawie stu lat) i wszedł do kręgu wpływowych rodzin patrycjuszy lwowskich. W roku 1584 Kampian został wybrany do Rady Miejskiej. W Rynku (ob. Rynek 29) wybudował kamienicę, która została rozebrana w roku 1765.

W. Łoziński pisze, że był Kampian człowiekiem „surowym, twardym i chciwym. Jednak pragnienie zysku i niewybredność w zdobywaniu majątku były typową cechą tego czasu i tego świata, w którym żył Paweł Kampian […], pragnący mieć wagę i znaczenie w mieście”. Bardzo szybko zaczął on zarabiać znaczne pieniądze, udzielając pożyczek z odsetkami. Udzielając miastu znacznych pożyczek, brał w zastaw zarządzanie łanami miejskimi i młynami. Mając wolne środki nabył ziemię na Kaleczej Górze i na przedmieściu, gdzie założył osadę, nazywaną Kampianowską Wolą. W mieście Kampiana się bano, nikt nie chciał stawać mu na przeszkodzie. Jego jedynym wrogiem był aptekarz Paweł Abrahamowicz, właściciel sąsiedniej kamienicy w Rynku. Procesy sądowe między nimi ciągnęły przez lata. Kampian znienawidził sąsiada i marzył o tym, by go zniszczyć, i nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego syn, Marcin Kampian, był potajemnie zakochany w córce Abrahamowicza Elżbiecie.

Kilka razy Kampian był wybierany na burmistrza Lwowa, należał do najbardziej wpływowych członków Rady miasta. Na cmentarzu przykatedralnym, od północnej strony katedry, Kampian wybudował kaplicę rodową. W. Łoziński pisał, że „przed śmiercią stary Kampian uznał, że trzeba coś zrobić dla Boga, którego jedynie, jak się zdaje, tylko się bał, i dla ludzi, których nie lubił. Można powiedzieć, że okropna bojaźń piekła była najbardziej charakterystyczną cechą lwowskiego patrycjusza […], a niespodziewane pobożne fundacje były podyktowane raczej strachem, niż miłością”.

Przed śmiercią Kampian założył pobożny bank „Mons Pietatis” i Bractwo Miłosierdzia. Bank (lombard) miał pożyczać pieniądze biednym mieszczanom lwowskim bez opłaty odsetek, innym – tylko na 4%. W tym czasie lichwiarze lwowscy (głównie Żydzi) udzielali pożyczki pod 30%-40%. Kampian przekazał również 1000 złotych na rozbudowę tzw. „Kaplicy Temryczkowskiej”. Tę kaplicę (kościół) zbudowały siostry bernardynki (klaryski) na gruntach temryczkowskich, które ofiarował im Mikołaj Temrycz, krewny żony Kampiana. Na szpital św. Stanisława zapisał Paweł Kampian 200 złotych.

Zmarł we Lwowie i został pochowany w rodowej kaplicy przy katedrze lwowskiej. Poza synem Marcinem, Paweł Kampian miał też córkę Zuzannę, która wyszła za mąż za Marka Ostrogórskego, a także być może syna Krzysztofa, który też jest pochowany w kaplicy Kampianów, ale badacze o nim nie wspominają. Żona Kampiana Anna przeżyła go o 19 lat i też jest pochowana w kaplicy rodowej.

Kredytodawca… miasta Lwowa
Marcin Kampian (blisko 1574 – 19.04.1629) – doktor medycyny i filozofii, rajca i burmistrz Lwowa. Urodził się we Lwowie. Po ukończeniu lwowskiej szkoły katedralnej w 1599 roku zapisał się na Uniwersytet Krakowski i w 1601 r. otrzymał stopień bakałarza nauk wyzwolonych. W testamencie ojciec, Paweł Kampian, zapisał mu po 170 złotych rocznie celem otrzymania wykształcenia medycznego w Krakowie i we Włoszech. Do Lwowa Marcin Kampian powrócił w roku 1605 jako doktor medycyny i filozofii. Pierwsze co zrobił – ożenił się z Elżbietą Abrahamowiczówną, córką najbardziej zaciekłego wroga swego ojca. Dostał w spadku po ojcu wielki majątek. Otrzymał też znaczne kapitały po śmierci teścia. Rada miejska była mu winna znaczne sumy, których nie zdążyła wypłacić jako pożyczek od Pawła Kampiana. Okazało się też, że miasto pożyczało również od aptekarza Abrahamowicza. W roku 1609 za wszystkie te długi Marcin Kampian wziął od miasta w zastaw wieś Kleparów, z której pobierał dochody na konto opłaty pożyczek. W roku 1613 Kampian został obrany na ławnika, a od roku 1617 był rajcą. W Radzie miejskiej miał znaczne wpływy, które wzrastały wraz ze wzrastaniem pożyczek.

Na początku lat 20. XVII wieku miasto było winne różnym pożyczkodawcom ponad 35 tys. złotych (tylko ojcom jezuitom – 14 tys. złotych pod wysoki procent) i było faktycznie bankrutem. Kasa miejska była pusta. We Lwowie było niemało osób bogatych, ale nikt z nich nie chciał ryzykować. Marcin Kampian w roku 1622 udzielił miastu kredytu w wysokości 20.000 złotych pod 2 proc. w skali roku, wówczas gdy nawet odsetki państwowe stanowiły 8 proc. W zamian Kampian otrzymał od Rady prawo kontroli niemalże wszystkich dochodów miasta, najważniejszy z których był tzw. „prewencja gorzałczana”. W tych latach Kampian był już nie tylko właścicielem gruntów Temryczkowskich i Woli Kampianowskiej, ale także wsi Skniłów, folwarków Skniłówek i Biała Cerkiew.

Proces arcybiskupa lwowskiego z władzami miasta
Wieś Skniłówek w roku 1607 należała do szpitala Ducha św. i znajdowała się w zarządzie Rady miejskiej. W roku 1624 Rada sprzedała ją Kampianowi, graniczyła ona z majątkiem arcybiskupa Jana Próchnickiego. Denis Zubrzycki pisze, że „chcąc zaczepić Kampiana, arcybiskup wystąpił przeciwko tej sprzedaży i nakazał wezwać do swego sądu radę i prowizorów, aby oni złożyli przed nim rachunki w administrowaniu majątkami”. Rada odmówiła zrobienia tego i wówczas arcybiskup wydał dekret o ekskomunikowaniu władzy miejskiej. „Gdy kapłan zaczął wygłaszanie dekretu o przekleństwie z ambony, w kościele powstało poruszenie, wierni rzucili się na kapłana i zrzucili go z ambony”. Ten zuchwały krok jeszcze bardziej rozjuszył J. Próchnickiego, nałożył on interdykt na całe miasto, nakazał zamknąć wszystkie kościoły. Miasto zwróciło się z apelacją do nuncjusza w Warszawie i wygrało proces. Arcybiskup oskarżył decyzję w Watykanie i tam również przegrał. D. Zubrzycki pisze, że „ten nierozważny proces zadał arcybiskupowi wielu kłopotów, wydatków i skończył się upadkiem jego autorytetu”.

Jak nie epidemia, to Tatarzy, czyli znowu pieniądze
Zależność finansowa miasta od Kampiana wzrastała z każdym rokiem. Lwów stale walczył z nowymi problemami i jedyną pomocą były pożyczki Kampiana. W roku 1623 wioski Zubrzę i Sichów spalili i spustoszyli Tatarzy. Na ich odbudowę Kampian pożyczył Radzie miasta 1200 złotych. Do ochrony miasta potrzebne były siły wojskowe. Kampian otrzymał od króla Zygmunta III pozwolenie na organizację chorągwi hajduków, która była pod jego osobistym dowództwem. Dla utrzymania hajduków zatwierdził przez Radę nowy podatek nadzwyczajny od mieszczan, tzw. „hajduczne”.

Rok 1623 był dla Lwowa, jak pisze D. Zubrzycki, „jeszcze bardziej straszny. Epidemia, ogień, głód i wojna nękały miasto, jak nigdy dotąd […] Epidemia (czarna ospa) z niezwykłym okrucieństwem ogarnęła całe miasto, przedmieścia i okolice. Ustał cały handel i rzemiosła, działalność sądów, urwały się wszystkie kontakty społeczne, zamożniejsi i wszyscy, kto tylko mógł, uciekali z zarażonego miasta […] Ponieważ członkowie urzędu rajeckiego rozbiegli się lub wymarli, najwyższa władza w mieście skupiła się w rękach burmistrza, doktora medycyny Marcina Kampiana, który pozostał, aby zachować choćby jakiś porządek”. Bartłomiej Zimorowicz z dużą przesadą pisze, że we Lwowie zmarło 20 tysięcy ludzi.

W mieście jeszcze grasowała epidemia, kiedy znów pojawili się Tatarzy. Wzięli do niewoli wielu mieszczan, którzy ukrywali się w sąsiednich wioskach. Ospa zaledwie zaczęła się usuwać, jak na Krakowskim przedmieściu wybuchł pożar. B. Zimorowicz twierdzi, że się spaliło 1200 budynków, ale jest to niewątpliwie znacznie przesadzona liczba, chociaż straty rzeczywiście były ogromne. Kampian, mając upoważnienia tzw. „burmistrza powietrznego”, faktycznie był w mieście dyktatorem. Utrzymywał ład, leczył ludzi, nakazał by zamknąć bramy, wysiedlił z miasta żebraków i biedaków, zabronił korzystania z łaźni miejskiej. Zamknął miejsca rozpusty, a „rozpustne kobiety wysiedlił z miasta”. Na bramach i wieżach, pisze Łucja Charewiczowa, zawieszone zostały obrazy świętych, w katedrze postawiono nowy ołtarz poświęcony św. Rochowi, który odpędza zarazę”. Na wszystkie te działania Kampian pożyczył miastu kolejne 4.800 złotych, a w zastaw wziął od miasta dochód ze wsi Kulparków, zabezpieczając go dochodami z młynów miejskich.

Zasługi Marcina Kampiana dla miasta
W lonherii Kampian szybko zaprowadził porządek, rozliczył się z większością pożyczkobiorców miasta, w tym z jezuitami. Jak pisze W. Łoziński, „M. Kampian przewyższał ojca rozumem, jego działania uszlachetnione były poczuciem obowiązku obywatelskiego”. W latach 1617-1619 Kampian zajął się przebudową lwowskiego Ratusza. Aleksander Czołowski oceniając przebudowę podkreślał, że Kampian kapitalnie przebudował cały Ratusz i ozdobił go na nowo. Stara wieża została rozebrana do trzeciego piętra i na tej czterościennej podstawie architekt Andrzej Bemer zbudował część górną, ośmiościenną. Wysokość wieży sięgała 30 sążni, tj. 58 metrów. Od tego czasu nie tylko wieża, ale cała budowla Ratusza zaczęły być określane jako „kampianowskie”. Ratusz uwieńczony był galerią ze zgrabną kopułą miedzianą. Na wysokości czwartego piętra umieszczone zostało godło Polski, dalej – herb Lwowa, łódź pod żaglami (symbol sukcesów handlowych i ambicji miasta) oraz figura św. Rocha, ratującego przed epidemiami. Galerię podpierały figury lwów – w postaci konsoli. Trzymały one herby (gmerki) rajców miejskich, również Kampianów. Cztery lwy przetrwały do naszych czasów i można je zobaczyć na ulicy Kopernika i na Wysokim Zamku. Nad galerią umieszczono zegar – dumę całego miasta. W roku 1619 (niektórzy autorzy podają rok 1618) Kampian rozkazał, by przed Ratuszem postawić figurę lwa na wysokim postumencie, dla upamiętnienia szlachetnego uczynku rajcy Jana Juliana Lorencowicza. Lew trzymał w łapach tarczę z herbami Polski i Lwowa, a w centrum była tablica z napisem łacińskim: „Marcin Kampian burmistrz, senat (to jest Rada miejska) i naród lwowski Janowi Julianowi Lorencowiczowi za uratowanie obywatela; uchwalili w 1618 roku”.

Od 1620 roku Kampian zajął się przebudową i nowym zdobieniem kaplicy rodowej. Znacznie również powiększył kapitały banku „Mons Pietatis”, wspierał działalność Bractwa Miłosierdzia i otrzymał zezwolenie króla na budowę osobnej kamienicy na pomieszczenie dla banku – od strony południowej katedry. W roku 1625, nie zważając na protesty niektórych rajców, Kampian rozpoczął budowę nowych fortyfikacji miejskich. B. Zimorowicz pisze, że „Marcin Kampian przednie umocnienie muru miejskiego, które podpiera skraj rowu zewnętrznego, począł budować od Bramy Halickiej […] i doprowadził do Krakowskiej”, tj. odnowił stoki między fosami i murami, wybrukował ścianki i w ten sposób utworzył chodniki poza murami między dwiema bramami. Kampian rozpoczął budowę dwóch nowych wież – Zimnowodzkiej i Halickiej od strony Przedmieścia Halickiego. Częściowo do tych prac wykorzystywano „nierobów, włóczęgów oraz innych ludzi bez zarobku, którzy szukali w mieście dochodu”. Nowe umocnienia były bardzo potrzebne, jednak część magistratu była przeciwna nowym wydatkom i podatkom na mieszczan. Zasługi Kampiana dla miasta zostały zauważone na dworze królewskim, gdzie Kampian na pewno miał wpływowych protektorów. W roku 1626 król Zygmunt III przyjął go do honorowego pocztu lekarzy królewskich. Taki tytuł dawał wiele wygód, przywilejów i praw, szczególnie podczas procesów sądowych.

Chciwy… dobroczyńca
Jednak w karierze Kampiana nie wszystko było tak bezproblemowo. Miał wielu zazdrośników i wrogów. Sam Kampian też nie był człowiekiem idealnym, nie był jedynie „opiekunem i ojcem narodu”. Szukał, gdzie było można, zysku, trzymał w tajemnicy część rachunków lonherii, nadużywał władzy, wchodził w tajne układy z innymi wpływowymi osobami w mieście. Absolutnie nie wszystkie jego operacje finansowe znajdowały swe odbicie w odpowiednich dokumentach magistratu. Dla przykładu, Kampian zamknął dwie cegielnie miejskie, a dla całego miasta sprzedawał cegłę wyprodukowaną w swej prywatnej. W jego cegielni mieszkańcy przedmieść pracowali praktycznie za darmo, a drewno pobierał on z lasów miejskich bezpłatnie. Siano miasto kupowało tylko na jego folwarkach, 100 proc. drożej, niż u innych gospodarzy. Jak pisze W. Łoziński, Kampian latami „trzymał miasto w niewoli gospodarczej, przygniatając je swą podwójną przewagą – materialną i moralną, gnębił niemiłosiernie wszystkich dookoła”. Człowiek ten miał wielkie wady, ale też wielkie cnoty. Tych ostatnich jego wrogowie nie chcieli zauważyć.

Ukaranie dobrych uczynków Kampiana
Wszystko się skończyło w roku 1628, kiedy burmistrz, doktor medycyny Erazm Sykst wysunął przeciwko Kampianowi dwanaście oskarżeń o nadużycia władzy i machinacje finansowe. Było to dla wszystkich wielką niespodzianką, ponieważ trzy miesiące wcześniej Kampian i Sykst podpisali opłacalny, intratny dla nich obu, kontrakt o przekazaniu Kampianowi niektórych dochodów miasta. Współczesna badaczka H. Kowalska uważa, że „bardzo sprzyjające Kampianowi warunki kontraktu pozwalają przypuszczać, że doszło wówczas do dodatkowego tajnego porozumienia między Kampianem i Sykstem, który, w tym wypadku, przekroczył pełnomocnictwa burmistrza”. B. Zimorowicz pisał, że Kampian „zaginął, użądlony zazdrością”. W. Łoziński uważał, że sprawa polegała na niewykonaniu przez Kampiana tajnych zobowiązań dotyczących Syksta, mających z pewnością charakter materialny. Wskutek tego, magistrat wyłączył Kampiana ze składu członków Rady miasta, a sprawę o nadużyciach przekazał do sądu królewskiego. Kampian pojechał do Warszawy, osobiście zwrócił się do króla Zygmunta III i kancelaria królewska w lipcu 1628 r. wydała dekret o restytucji (ponowieniu) Kampiana na stanowisku rajcy. Po upływie trzech miesięcy, 28 listopada 1628 r. na mocy nowego dekretu królewskiego Rada została zobowiązana do przekazania sprawy Kampiana do sądu polubownego. Sąd przyjął stronę Syksta, jednak oskarżył Kampiana jedynie według kilku punktów oskarżenia. Miał on odbudować Wieżę Ruską, zorganizować tam więzienie miejskie, zapłacić miastu 6000 złotych, „uroczyście” przeprosić Radę miejską, ławę i całe pospólstwo. Jednak, obie strony pozostały niezadowolone z wyroku, wysłały skargi do sądów królewskich, tzw. „zadwórnych”, a Rada miejska, z inicjatywy tegoż Syksta, rzuciła na Kampiana i całą jego rodzinę klątwę.

Jednak król poparł Kampiana i wysłał do miasta trzy nowe dekrety, które go całkowicie uniewinniły. Wówczas Kampian nieoczekiwanie zachorował i zmarł. Został pochowany w kaplicy rodowej przy katedrze.

Marcin Kampian pozostawił po sobie dwoje dzieci. Córka Zuzanna wyszła za mąż za Kacpra Scholza. Syn, Jan Chryzostom, w tym czasie studiował na uniwersytecie za granicą. W testamencie Kampiana nie zostały wymienione znaczne sumy gotówki, które pozostały po jego śmierci. Zrobiono tak w celu ukrycia przed sądem i Radą miejską rzeczywistych bogactw rodziny. Później, w trakcie procesów sądowych między członkami rodziny, gotówka ta została wyceniona na sumę 200 tysięcy złotych. Wypisane w testamencie włości, kamienica w Rynku, różne przedsiębiorstwa (cegielnia i in.), kapitał banku „Mons Pietatis” porażały wyobraźnię. Dłużnikami Kampiana były Rada miejska, klasztory brygidek, klarysek, bernardynów lwowskich i sokalskich, franciszkanów, a także osoby prywatne. W. Łoziński uważa, że wszystko razem stanowiło kapitał rodzinny na sumę ponad 1 milion złotych. W tamtych czasach był to majątek ogromny.

Procesy sądowe i… koniec historii
Rada miejska przerzuciła swą nienawiść na rodzinę Kampiana i kontynuowała prześladowania sądowe, tym razem kierując je wobec dzieci i wdowy po nim. Miasto nigdy nie zwróciło im pożyczonych pieniędzy, sąd zobowiązał Kampianów do wypłacenia 5 tys. złotych odszkodowania i do zwrotu lub sprzedaży części włości ziemskich. Niespodziewanie także hetman Koniecpolski zgłosił swe pretensje do Rady miejskiej i do sądu, przypomniawszy, że Paweł Kampian podobno był jego chłopem pańszczyźnianym. Jan Chryzostom Kampian prowadził z hetmanem wielokrotne pertraktacje i wypłacił mu 3.000 złotych odstępnego. Nowy król Władysław IV był po stronie rodziny Kampianów i na mocy trzech dekretów królewskich poparł prawa spadkowe syna i wdowy po Marcinie Kampianie. Po tak burzliwych wydarzeniach Jan Chryzostom wyjechał we Lwowa do Europy i ślad po nim zaginął. W. Łoziński pisze, iż „zginął on w pojedynku… nie wiadomo, gdzie i kiedy”.

Na tym historia rodziny Kampianów ma swój kres. Wielkie bogactwa Kampianów przypadły spokrewnionym z nią rodzinom patrycjuszy lwowskich Groswajerów, Ostrogórskich, Szolzów, Zimorowiczów. Pamiątką po tym rodzie jest Kaplica Kampianów.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 8 (50) 30 listopada 2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X