Letnie notatki Ślub Edwarda Raczyńskiego z Cecylią Jaroszyńską (NAC)

Letnie notatki

Lwowski Wiek Nowy na przełomie lipca i sierpnia 1930 roku zamieszczał wiele informacji z kraju i świata, które miały uprzyjemnić czytelnikom ich letni wypoczynek. Mam nadzieję, że Państwu również…

Śluby zawsze były okazją do ploteczek. A już o takich wydarzeniach mówiono długo…

Panna młoda porwana od ołtarza
Jak zakochany bandyta sprzątnął nowożeńcowi młodą żonę.
Robotnik chicagowski nazwiskiem Holmes zakochał się w pięknej dziewczynie, a ona zakochała się w nim. Uczyniła mu jednak wyznanie, że od dłuższego czasu prześladuje ją jakiś okropny bandyta. Ona go nie chce znać, ale boi się jego wybryków.

Holmes uspokoił narzeczoną, że pod jego opieką nic jej się nie stanie. Tymczasem bandyta nie porzucił myśli o dziewczynie. Należał on do tego typu uprzejmych bandytów, którzy uprzedzają swoje ofiary.

Pewnego dnia zjawili się u Holmesa trzej zamaskowani ludzie i oznajmili mu, że o ile nie porzuci myśli o dziewczynie, biada mu. Holmes wyrzucił „mścicieli” za drzwi.

Nadszedł dzień ślubu. Gdy po obrządku młoda para wracała wynajętym samochodem do domu, zagrodziły jej drogę dwa auta i jak z pod ziemi wyrosło czterech zamaskowanych ludzi. Schwytali pana młodego i wrzucili do jednego auta, a pannę młodą do drugiego. W trzy dni potem znaleziono Holmesa pół żywego przywiązanego do drzewa nad jeziorem Michigan. O jego młodej żonie słuch zaginął.

Najwspanialszy ślub w Londynie
Panna młoda w sukni wyszytej złotem.
Śluby w Londynie zmieniły się w ostatnich czasach w prawdziwa operetkę. Coraz częściej widzi się orszaki ślubne ludzi nieznanych, lecz bogatych, które tamują komunikację uliczną na kilka godzin. Stało się zwyczajem, że orszak ślubny kroczy do kościoła pieszo, a stamtąd do jakiegoś luksusowego hotelu, gdzie odbywa się uczta weselna. Tren panny młodej musi być długi na kilka metrów, a liczba drużb dochodzi do wielkości wojskowego oddziału. Toalety stały się teatralne, а nawet rewjowe.

Przed kilku dniami odbył się znów sensacyjny ślub, który długo pozostanie w pamięci Londyńczyków. Mówiono o nim już dwa miesiące naprzód i twierdzono, że będzie to najwspanialszy i najdroższy ślub, jaki odbył się kiedykolwiek w Londynie.

Odbył się on w kościele St. Margarethen, gdzie łączą się wszystkie pary eleganckiego świata londyńskiego. Kościół zapełnił się tłumem ciekawych, szczególnie Amerykanów. Chór i ołtarz ozdobione były kwiatami. Kiedy panna młoda weszła do kościoła w otoczeniu dwunastu jednakowo ubranych drużek, wszyscy byli olśnieni przepychem i bogactwem sukni ślubnej. Na przeczystej bieli sukni było tyle złotych haftów, że wydawało się, jak gdyby otworzyły się nagle skarbce Banku Angielskiego.

Orszak panny młodej składał się z 3 Amerykanek, 3 Angielek, 3 Włoszek i 3 Niemek. Mała Liga Narodów. Prócz tego było jeszcze pięciu paziów: czterej nieśli tren sukni ślubnej, piąty poduszkę, na której wyhaftowane były dwa czerwone serca. Na poduszce tej leżało złote pióro do napełniania, którem panna Gasque wpisała swoje nazwisko do księgi ślubnej. Panna młoda otrzymała również dwa pierścionki, na wypadek, gdyby jeden z nich zgubiła.

W czasie ślubu utrzymywała porządek konna policja, gdyż groziło niebezpieczeństwo zalania kościoła przez tłumy ciekawych. Po ślubie drużki odprowadziły parę młodą na lotnisko w Craydon, gdzie nowożeńcy wsiedli do samolotu i udali się w podróż poślubną do Paryża.

Jeszcze słówko o panu młodym! Odgrywał on w czasie tych uroczystości małą rolę. Jest nim młody adwokat z Liverpoolu, mr. Roland Davidson. Był naprawdę obecny w czasie swego ślubu. Ale nikt go nie widział i nikł na niego nie patrzał.

Okazuje się, że szwindle w biznesie taksówkowym były i przed wojną, gdy to auta TAXI we Lwowie można było zliczyć na palcach. A co dopiero dziś…

Nielegalne auto-dorożki
Igraszki z życiem ludzkiem.
Od dłuższego czasu zauważono w mieście naszem, że pewne samochody zarobkowe kursowały po ulicach o podejrzanych numerach rejestracyjnych. I ostatecznie przed dwoma dniami została przytrzymana taka auto-dorożka, będąca własnością niejakiego Oskara Fasslera. Była ona zaopatrzona w numer sfałszowany „LW. 7853”, nie zarejestrowany w Dyrekcji Robót Publicznych. Co zarazem jest oszustwem skarbowem, gdyż nie była wpłacana taksa rejestracyjna oraz uboczne opłaty, jak np. postojowe, a w szczególności dla tej auto-doróżki nie był wykupiony patent.

Przy tem zauważyć należy, że taki proceder Fassler uprawia od dłuższego czasu, mając poparcie u pewnych czynników tutejszego Starostwa Grodzkiego, co ośmieliło go do tego stopnia, że zatrudnia on u siebie nawet szoferów sądownie ściganych i nie posiadających prawa prowadzenia samochodów. Twierdzenie to potwierdza fakt, że auto-dorożką, zaopatrzoną w numer nie zarejestrowany, kierował szofer Adam Wander, który za śmiertelne przejechanie przechodnia i rozbicie wozu wojskowego został aż do załatwienia sprawy w sądzie pozbawiony prawa kierowania samochodami.

Taksówkarz w swoim aucie (NAC)

Gorąca letnia pogoda sprzyjała pożarom. Nie zawsze tym samoistnym…

Ujęcie upiora-podpalacza
Wychodził nocą z lasu i wzniecał pożary.
W okolicy Zagórzan w powiecie lubomelskim od dłuższego czasu grasowało jakieś tajemnicze indywiduum, które wzniecało pożary w okolicznych wsiach. – Opowiadano sobie o upiorze podpalaczu, który wychodził w nocy z kryjówki swojej w lesie.

Włościanie zorganizowali samoobronę, której udało się wczoraj schwytać podpalacza na gorącym uczynku. Okazało się, że jest nim umysłowo chory Piotr Romaniuk, który istotnie miał swoją kryjówkę w lesie i co noc wzniecał po kilka pożarów.

Pogorzelisko (NAC)

W 1930 roku szykowano się do obchodów 10-lecia cudu nad Wisłą.

Dziesięciolecie zwycięstwa nad Wisłą
Komitet obchodu 10-lecia odparcia najazdu bolszewickiego ustalił już szczegółowy program uroczystości.

Rozpoczną się one 17 sierpnia i trwać będą do 28 października. Datę 17 sierpnia obrano dlatego jako początek obchodu, że, jak wynikło ściśle z danych historycznych, momentem decydującym w wojnie z bolszewikami była akcja wypadowa 14 dywizji w nocy z 16 na 17 sierpnia. Uroczystości poprzedzone będą wieczornym capstrzykiem orkiestr wojskowych, transmitowanym przez radjo.

Dnia 17 sierpnia odbędzie się w Rembertowie „bitwa”, w której wezmą udział: dywizjon czołgowy artylerii, samoloty, karabiny maszynowe. Również „bitwa” transmitowana będzie przez radjo.

W ciągu całego okresu, poświęconego uroczystościom, wygłoszone będą w miastach i miasteczkach odczyty, wyświetlane okolicznościowo filmy, oraz urządzane akademje.

Defilada kawalerii z okazji uroczystości upamiętniających Bitwę Warszawską (NAC)

…a we Lwowie oddawano hołd bohaterom spod Polskich Termopil…

Lwów w hołdzie Polskim Termopilom
W dziesiątą rocznicę bitwy pod Zadwórzem.
Zbliża się dziesiąta rocznica pamiętnej bitwy Zadwórzańskiej, w której poległ kwiat młodzieży polskiej w nierównym śmiertelnym boju z nawałą bolszewicką.

W dniu 17 sierpnia serca wszystkich Polaków uderzają głośniej na wspomnienie tej świetnej karty dziejów naszych i dumą przepełniają się, ponieważ zadwórzański Czyn Orląt dał świadectwo całemu światu, iż cnota rycerska żyje w naszym narodzie, a ofiarność i bohaterstwo polskich zastępów nie ulęknie się rzezi, ni tortur, gdy chodzi o obronę ukochanej ojczyzny przed wrogiem.

Ta spartańska ofiarność krwi, tak hojnie w ofierze złożona na Ołtarzu Ojczyzny, słusznie Bitwie Zadwórzańskiej nadała zaszczytne miano Polskich Termopil. Słusznie zrównano Polskie Orlęta ze starożytnymi Spartanami, a ich śmierć męczeńska przysporzyła niewiędnących nigdy laurów narodowi naszemu.

Corocznie więc Lwów czci niezapomnianą rocznicę całą duszą i całem sercem. I w tym roku rozgorzeje na nowo ognisko wspomnień, a hołd, złożony Bohaterom, będzie wspanialszy, niż kiedykolwiek. Do kurhanu w Zadwórzu, w którym spoczywa kilkaset najofiarniejszych Synów Ojczyzny, pośpieszy ludność naszej Kresowej Strażnicy masowo w dniu 17 sierpnia, by uwieńczyć ten zbiorowy grób kwieciem i hołd złożyć Wielkiemu Czynowi.

Przygotowania do uświetnienia uroczystości są już w toku, a akcję podjęła Małopolska Straż Obywatelska.

Powracamy do tematyki lotniczej. Okazuje się, że wiele ciekawego działo się w tych czasach…

Międzynarodowy rajd awjonetek
W ciągu dnia wczorajszego przyleciało do Warszawy 13 awjonetek. Publiczność, zgromadzona na lotnisku, śledziła z wielkiem zainteresowaniem przebieg rajdu. Wielka radość wywołała wiadomość o przelatywaniu przez lotników polskich etapu Wrocław – Poznań. Liczba lotników polskich skurczyła się niestety. Kapitan-plt Orliński nadesłał depeszę z Madrytu, że zmuszony jest na skutek defektu silnika wycofać się z rajdu i powraca do kraju koleją.

Po Pieczyńskim, który przyleciał do Poznania o 10.43, wylądował o 11.26 por. Bajan, przebywając trasę, wynoszącą 286 km., w 1 godzinie 89 min. Trzecia z kolei wylądowała Lady Bailley, o godz. 11.35, uzyskując czas 1 godz. 55 min., czyli o 15 minut gorszy od Bajana. Kolejno wylądowali Peschke o 12.05, Notz o 12.11. Ostatni na lotnisku wylądował o godzinie 12.25 Niemiec Osterkampf.

Irlandzka pilotka Mary Bailey (fot. wikimedia.org)

Pierwszy wystartował do Królewca Pieczyński o 12.21, w cztery minuty po nim wyleciała Miss Bailley, następnie o 12.20 por. Bajan, który jeszcze nad Warszawa wysunął się przed maszynę Angielki, czwarty z kolei wyleciał Peschke o 12.44, w 3 min. po nim wystartował Osterkampf o 12.46 i Miss Spotmer o 13.19. Jako ostatni wystartował lotnik niemiecki Notz.

Minister komunikacji ufundował nagrodę dla najlepszego pilota-Polaka.

Zagadkowe wypadki lotnicze
Jakaś „siła wyższa” psuje w złośliwy sposób aparaty.
Uczestnikom polskim, biorącym udział w międzynarodowym rajdzie awjonetek, nie wiedzie się. Do tej pory wydarzyło się kilka zagadkowych wypadków, które, jeśli nie zupełnie, to przynajmniej w bardzo wielkim stopniu utrudniły dalszy lot. Ostatnio podobny wypadek wydarzył się kpt. Więckowi w Madrycie. Kpt. Więcek, badając swój samolot przed startem, spostrzegł, że została zerwana pieczęć, a w karburatorze wywiercono dwie dziury, przez które ulatniała się benzyna. Wypadek ten spowodował opóźnienie startu i kilka punktów karnych dla lotnika. Podobnie zagadkowo przedstawia się zepsucie się silnika w awionetce Bajana, wreszcie trzeci lotnik, Giergułt, znalazł w swojej maszynie piasek. Rozmawiając z przedstawicielami pism, zaznaczył Giertrułt, że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie „siła wyższa”, tzn., że gdyby mu nikt nie był nasypał piasku do maszyny.

Nadeszła tu wiadomość, że por. Żwirko uległ wypadkowi pod Saragossą wskutek defektu motoru i wycofał się dobrowolnie z rajdu, po naprawieniu silnika, które trwało kilka dni, podjął dalszy lot wzdłuż trasy rajdu, lecąc poza konkursem.

Również odpadł z konkurencji por. Lewoniewski, lecący na PWS. 51, wskutek zatarcia się motoru.

Z Berlina donoszą, że przybycie na lotnisko w Tempelhoffie lotników polskich Piaczyńskiego i Korbela, jako pierwszych z grupy, która wystartowała w małych odstępach czasu z Gdańska, powitane było w Berlinie, jako duży sukces sportowy, gdyż awjonetka D3 należy do typu awionetek lekkich o stosunkowo słabym motorze, a mimo to pokonała znacznie lepiej wyposażone maszyny niemieckie. Polscy lotnicy przybyli w doskonałej formie i pełni humoru, mimo, że na ostatnim etapie rajdu z Gdańska była silna burza.

Z angielskich uczestników rajdu awjonetek, przybyłych w dniu wczorajszym do Berlina, Buttler został przez komisję sportową skreślony, za zmianę silnika w Poznaniu. Buttler wniósł protest do komisji sportowej, która będzie musiała w tej sprawie wdrożyć dochodzenie.

Jerzy Bajan za sterami RWD-9 (z archiwum KG)

W rubryce „Z dziedziny nauki” rozwiązano tajemnicę biblijnej manny…

O mannie biblijnej
W roku 1927 została przez uniwersytet hebrajski w Jerozolimie zorganizowana ekspedycja, mająca na celu wyjaśnić podanie biblijne o mannie, którą Żydzi zbierali na pustyni. Ekspedycja ta znalazła na półwyspie Synaj rodzaj wszy roślinnej, żyjącej na krzewach zwanych tamaryskiem (Tamarix nilotica), która okazała się dawczynią manny. U wszy tych występuję na odwłoku kropelka cieczy o wielkości wahającej się od wielkości główki od szpilki aż do wielkości orzecha. Ciecz ta jest zrazu przeźroczysta i gęsta jak syrop; w krótkim czasie jednak zastyga ona i pokrywa w postaci białych kuleczek gałązki krzewów. Kuleczki te mają smak słodki i aromatyczny, przypominający miód. Wszy wspomniane wydzielają ową ciecz w ciągu dnia, w ciągu nocy ciecz ta ostyga, zatem najwłaściwszą porą dla zbierania „manny” jest wczesny ranek.

Beduini zbierają tę mannę, jedzą ją i używają jej do słodzenia napojów. Manna ta tworzy się corocznie. Okres manny rozpoczyna się w drugiej połowie maja i trwa 1–2 miesiące. W latach obfitujących w mannę może jedna osoba zebrać dziennie do 2 kg. manny.

Tak jak mszyce są dojnemi krowami mrówek, przez mrówki hodowanemi, tak wspomniane tu wszy roślinne są pod troskliwą opieką pewnego gatunku pająków.

Natomiast „Porady zdrowotne” twierdzą, że nie zawsze słodycze są szkodliwe dla dzieci, są nawet korzystne…

Nie łakomstwo, lecz potrzeba organizmu
Pospolicie najbardziej tępione jest przez rodziców łakomstwo. Uznaje się to za kardynalną wadę i walczy się z nią bardzo ostro, nie zawsze jednak właściwemi środkami. Przede wszystkiem więc trzeba ustalić, co to jest łakomstwo i czy nie podciągamy pod tę nazwę czego innego, objawu zupełnie naturalnego, pragnienia, będącego wyrazem istotnych potrzeb organizmu.

Dziecko, dajmy na to, lubi słodycze. Jeśli jest to jakiś specjalny pociąg do miętówek, cytrynówek, raczków itp. rzeczy, to istotnie może być przypuszczenie, że to łakomstwo. Ale najczęściej chodzi o rzecz zgoła inną.

Dziecko rośnie, dziecko rusza się – rusza znacznie intensywniej, niż dorosły, potrzebuje więc ciągle intensywnego odżywiania organizmu i zaopatrzenia go w… cukier.

Trzeba pamiętać, że wszystkie węglowodany dostają się do organizmu dopiero po przeistoczeniu w żołądku, drogą trawienia na cukier, który w stanie rozpuszczalnym idzie do krwi. Dziecko, nieprzyzwyczajone do rozpychania żołądka, chętniej przyjmuje pokarmy cukrowe. Organizm jego chce bowiem oszczędzać siły nawet na trawienie.

Dzieci jedzące słodycze (NAC)

Toteż popęd do słodyczy wcale nie jest u dzieci objawem łakomstwa i nie powinien być zwalczany. Dziecko zawsze powinno mieć możność zjeść tyle cukru, ile chce. Dbać należy ze względów pedagogicznych o to, by nigdy napraszać się o cukier nie potrzebowało, a więc by słodycze, bodaj w postaci cukru lodowatego, były przy każdym posiłku, aby jedzenie słodyczy stało się rzeczą powszechną – nie czemś odświętnem i dlatego specjalnie upragnionem – a ze względów zdrowotnych uważać należy, żeby postać w jakiej się cukier spożywa nie była wątpliwa.

Wybór jest duży: konfitury, soki. marmolady, powidła, cukier czysty czy lodowaty, a potem już różne rodzaje ciastek, czekoladek, cukierków itd., których skład należy poznać i zorjentować się co do wartości. Tu generalizować sprawy nie można.

Zwłaszcza młodzież, oddająca się sportowi, winna systematycznie odżywiać się cukrem. Wszyscy wielcy sportsmeni i rekordziści zgodnie przyznają, że najwięcej ich na siłach podtrzymywały słodycze, które były prawdziwym białym węglem dla maszyny – organizmu.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 14 (306) 31 lipca – 16 sierpnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X